Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD jestem ofiarą????

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • _momo
    Uczestnik
      Liczba postów: 74

      Witam,
      mam pytanie jak to jest u Was z robieniem z siebie ofiary…wiem że jest taki mechanizm obronny…łatwiej wtedy innymi manipulować…….często sobie na to pozwalacie
      i jeszcze jedno czy wszystkie wasze problemy zwalacie na fakt ze jesteście dda zawsze szukacie w dda rozwiazania????? jestem taki bo jestem dda…
      a może macie na tyle odwagi żeby umieć sie temu sprzeciwstawić i powiedzieć dość…sam jestem odpowiedzialny za swoje czyny bo jestem osobą doroslą…potraficie tak???
      ….badzcie szczeży przed samymi sobą i odpowiedzcie na te pytania.
      pozdrawiam….

      _teresa_
      Uczestnik
        Liczba postów: 264

        ty nie jestes ofiara to pewne
        a ja tez sie za taka nie uważam
        jest mi nieraz bardzo przykro zwłaszcza gdy ktos celowo robi mi przykrośc ale to nie ma nic wspólnego z rola ofiary
        w moim realnym zyciu niewiele osób wie że jestem dda, lub ze mam jakies kłopoty wiec nie mam zwyczaju chowac sie za szyldem dda
        owszem na naszym czacie wiele osób tak własnie postępuje, ale to ich sprawa i ich terapeutów.
        pozdrawiam

        ukryty
        Uczestnik
          Liczba postów: 53

          pod szyldem dda jak to Teresa napisał, chowam sie ale sam przed samym soba , o tym ze jestem dda a raczej o tym ze mam ojca alholika wiedzza tylko ci co znaja mnie od dziecinstwa( jedna czy dwie osoby), wydaje mi sie ze kazdy dda szuka rowiazania w dda bo po pierwsze innego zycia nie zna, po drogie nie wie czy dane zachowanie jest odpowienie czy nie , i jak by zachowała sie osoba nie dda , chowam sie pod płaszczykiem dda co nie znaczzy ze na niego sie godze

          annaanna
          Uczestnik
            Liczba postów: 448

            Nie, nie robię z siebie ofiary, za to robię bohatera , nie wiem co lepsze.Natomiast to ze jesteśmy DDA to żadne wytłumaczenie , czy ucieczka.Jezeli już o tym wiemy to naszym obowiązkiem jest uważam coś z tym zrobić.Nie mozna sięchowac za DDA, albo wykręcać się tym.A ofiara, to chyba obrona jak każda i chyba jak każda bez sensu.

            vain
            Uczestnik
              Liczba postów: 40

              Mnie przez długi czas to robienie z siebie ofiary było potrzebne – brałam odpowiedzialność za pół świata, a żeby wziąć ją za siebie już mi nie starczało siły, poza tym – piłam, a na poczucie krzywdy (lub na poczucie winy) piło mi się świetnie.

              Uświadomiłam sobie to, że zrzucam nie winę (bo rodziców tłumaczyłam i "rozumiałam"), ale właśnie odpowiedzialność na rodziców, na swoje ddd, dopiero na terapii. I przestaję tak robić.

              Owszem, chodzę na mitingi, chodzę na terapię, mówię o tym, co sprawia mi trudność, ale nie mówię: sprawia mi trudnośc, BO rodzice zrobili mi to i tamto. Mówię: sprawia mi trudność, chcę to rozwiązać. O tym jak było w domu mówię po to, żeby mogły tez wyjść tłumione latami emocje. I żeby nauczyć się mówić o tym normalnie, bez żalu i poczucia krzywdy. A etykietka ddd pozwoliła mi zdjąć z siebie poczucie winy za powtarzalność niechcianych zachowań, przestac czuć się odmieńcem, i – wylądowac na terapii.

              Pozdrawiam.

              janusz96
              Uczestnik
                Liczba postów: 572

                Oczywiście ,że jestem OFIARA ! ….. Przecież wszystkie DDA DDA są ofiarami …to wynika z definicji…. Część ofiar to nawet już nimi przestały być ….a stała się bohaterami , wybawcami , mścicielami , oprawcami ,terrorystami i wrędnymi małpami….Ofiarę poznać po tym jak mówi – muszę , powinienem , nie umiem , to nie dla mnie….. Ofiara jest ciągle krzywdzona , skrzywdzona ,narzekająca , złośliwa , nie mająca prawie żadnych praw, bierna, uległa, zakompleksiona , nieufna ,nadwraźliwa , płaczliwa , ponura , odpychająca , wybuchowa,fałszywa , bez poczucia własnej wartości , depresyjna ….itd I jeszcze nie umie się bawić , fikać fikołków i śpiewać ….. otaczają ją zjawy, gnomy i trole , a w nocy śpi z koszmarami .:( Ojejku ….ale to straszne !:unsure:

                annaanna
                Uczestnik
                  Liczba postów: 448

                  Koszmary mam, ale umiem fikac koziołki,ale pamiętam jak mnie moja mała córka uczyła podskakiwać, albo zachęcała żebym się śmiała "z zębami"….zastanowiło mnie jednak coś innego.Pamiętam Janusz, kiedyś o tym pisałeś.O tym ,że jesteśmy konspiratorami, ukrywamy ,że jesteśmy DDA,najwyżej w ciszy , ciemnego pokoju zwierzamy się przed komputerem.Ja pamiętam dobrze to uczucie, żeby nikogmu nie mówić i tę ulgę kiedy w końcu powiedziałam.Powiedziałam mojej pacjentce,żeby jej pomóc.Taki okropne słowa-mój ojciec też pił,więc wiem jak to jest…..i nic się nie stało, ani ziemia się nie rostąpiła,ani ludzie nie przestali mnie szanować.Może po ukrywaniu , jest jako reakcja właśnie tlumaczenie wszystkim…..Janusz, pozdrowienia specjalne.Nie mogłam przyjechać na biwak, chyba wiesz dlaczego, ale cieszę się że udał się znakomicie. :kiss:

                  aniaDDA
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 410

                    janusz, bardzo dobrze ująłeś pojęcie ofiary, mimo, że zgrywamy role bohaterów i tak jesteśmy ofiarami swoich lęków.

                    Julietta
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 63

                      Droga momo a Ty? nie robilas z siebie ofiary?
                      Nie tylko DDA wykorzystuje robienie z siebie ofiary w zyciu bo uznaje ze ta postawa bedzie dla tej osoby pomocna.

                      Tak jak u wiekszosci w zyciu realnym kilka osob wie o moim DDA ale nie dlatego ze sie nim bronilam ale ze towarzysza mi prawie odpoczatku w zyciu.

                      Na czacie tez nie uzywam okreslenia jestem DDA i mam prawo do tego czy owego.
                      Nie wiele osob wie kiedy ide w kat i placze bo mam swoje slabosci.

                      A po za tym fajni jestescie :laugh:

                      Anonim
                        Liczba postów: 20551

                        Oj, wkurzyłam się, bardzo nie lubię takiego "bycia ofiarą".
                        Kiedyś do białej gorączki doprowadzali mnie ludzie, którzy gdzieś indziej, poza sobą, szukali sprawców swojego nieszczęścia. A bo szef mnie nie lubi… A bo mąż mnie bije… A bo bezrobocie jest… A bo mama mnie nie kochała… Jak słyszałam takie teksty, to miałam ochotę delikwenta uraczyć mocnym kopniakiem i siebie postawić za przykład :laugh:
                        No ale potem przyszło mi zmądrzeć.
                        Bo to chyba nie chodzi o to, że ktoś nami pomiatał, kablem przywalił, w pysk dał i miłowac nie miał najmniejszego zamiaru. Tylko – wychowani, tak jak zostaliśmy wychowani, mamy podstawowe braki w podstawowych umiejętnościach. Nie nauczono nas niczego oprócz sztuki przetrwania. A przecież my, teraz i tutaj, nie musimy już walczyć o ogień 😉
                        No więc nie nauczyliśmy się wielu rzeczy i nie wiedzieliśmy, że powinniśmy się byli ich nauczyć, i nie mieściło nam się w głowie, że naszym przeznaczeniem jest radosne życie, a nie tylko trud, bój i znój. Bo skąd wziąć tą świadomośc, gdy przez lata całe żyje się w niewoli i niewiedzy?
                        To całe "bycie ofiarą" jest dobre o tyle, że fajnie tłumaczy, że jako dzieci nie mieliśmy i nie mogliśmy mieć wpływu na to, jakie życie jest naszym udziałem. Ja do dzisiaj mam traumę, że nie uciekłam z domu – i co z tego, że miałam wtedy kilka lat. Ale przecież, mogłam, a nie uciekłam, czyli byłam tchórzliwą smarkulą… No przecież mogłam wziąć spacerówkę i zapas pieluch i czmychąć w świat, hehehe.
                        Więc dobrze sobie czasem powiedzieć – tak, wtedy, tam, byłam ofiarą.
                        Ale potem trzeba się szybko wziąć do roboty 😛

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.