Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Lęk przed zmianą

Przeglądasz 8 wpisów - od 11 do 18 (z 18)
  • Autor
    Wpisy
  • Jagoda11
    Uczestnik
      Liczba postów: 9

      Truskawek – czyli pozostaje mi terapia tak? Moze wtedy naucze sie zyc tak?

      Nowa05
      Uczestnik
        Liczba postów: 317

        Jagoda11 – terapia ci na pewno pomoże, mi po części pomogła. Zapisz się do psychologa, a nie pożałujesz, zobaczysz, powodzenia. U ciebie chociaż mama jest trzeźwa 2 tygodnie, a u mnie rodzice chleją cały czas tylko mam potrafi być trzeżwa przez dwa dni, ja widzę po rodzicach że są trzeźwi jak nie piją przez 4 dni nawet po głosie przez telefon poznaję, że są podpici. Dlatego nie mam z kim rozmawiać, bo cały czas są na bani.

        truskawek – Dziękuję ci za to że dałeś mi nadzieję, ja wtedy mieszkałam z rodzicami i to był błąd, ale wtedy nie byłam gotowa na wyprowadzkę, bo się strasznie bałam wiem tylko jedno, że jakbym wyprowadziła się od rodziców już na początku terapii, to bym była już po terapii. Ale najwidoczniej Bóg ma dla mnie inny plan i ja wierze w to, że ułożę sobie życie tak jak sobie wymarzyłam.

        truskawek
        Uczestnik
          Liczba postów: 586

          Jagoda11:

          Mnie się najbardziej podobało to, co terapeutka powiedziała nam na początku mojej terapii grupowej – nie że „na pewno będzie dobrze”, tylko że ona wierzy, że nam to pomoże. Spodobało mi się, że była szczera i nie obiecywała czegoś, czego moim zdaniem się nie da zapewnić. Wolałem takie jasne postawienie sprawy niż piękne obietnice, na których mógłbym się zawieść. Dzięki temu poczułem się bezpieczniej i zapamiętałem to zdanie do dziś. Jestem jej za to bardzo wdzięczny.

          I ja też mam nadzieję, że ten rodzaj wsparcia ci pomoże, ale najważniejsza jesteś ty i czy tobie to podpasuje. Słyszę, że jesteś bardzo niepewna, ale po terapii już wiem, że DDD/DDA to nie jest choroba, że jesteśmy normalni i nie jest najważniejsze, żebyś się czegoś uczyła, tylko żebyś poczuła się lepiej ze sobą samą i wybierała takie życie, jakie ty czujesz, że jest dla ciebie dobre, żebyś mogła o siebie zadbać i potraktowała się z miłością i uwagą. Terapia to tylko środek do tego celu, ale mnie w tym bardzo pomógł – tam dostałem wsparcie, jakiego potrzebowałem do stanięcia na własne nogi.

          Chętnie posłucham jak tobie się ułoży. Daj znać po tej rozmowie co cię przekonuje, czego się boisz, co cię zaskoczyło – i czy w ogóle się wybrałaś, bo samo pójście po pomoc to ważny krok i może być trudny. Ja potrzebowałem na początku ostrożnie się upewnić, czy to dla mnie i teraz widzę, że już wtedy wziąłem swoje życie we własne ręce, choć wówczas nie miałem takiego wrażenia. Poniedziałek niedługo, trzymam za ciebie kciuki!

           

          Monos5:

          To jest wszystko bardzo indywidualna droga i na mnie robi wrażenie to, co jest teraz,  a nie co by mogło być, bo i u mnie były różne meandry i trwało to wiele lat. Spotkałem w życiu kilka osób (zresztą moich starych przyjaciół), które były na zupełnie innej terapii, chodzą na jakieś obce mi formy rozwojowe, albo nie były na żadnej terapii i nawet nie wiedzą co je właściwie odmieniło, ale się z nimi świetnie dogaduję na temat odpowiedzialności za swoje życie i jak się odnosimy do traum z dzieciństwa, więc mam żywy dowód, że są różne drogi.

          Mam nadzieję, że i tobie uda się zdjąć poczucie winy za nie swoje życie i także zadbać o siebie zamiast o rodziców, tak jak mnie się udało. Zwłaszcza, że już sama posmakowałaś, że można uzyskać realne wsparcie w tym procesie.

          dorotaa77
          Uczestnik
            Liczba postów: 171

            Jagoda11

            Ja bym ci tu absolutnie nie chciała radzić co masz robić, pomagam ci tylko znaleźć pewne rozwiązanie, napisać jak ja to widzę.

            Nie wiem też, czemu nazwałaś mnie panią – być może jestem trochę wiekowa 😉

            Jak myślisz o wyjeździe na stałe, to będzie to coś długofalowego. W takim wypadku również tam za granicą dobrze by było poszukać jakiejś pomocy, żeby mieć wsparcie. Za granicą też działają takie grupy.

            Jagoda11
            Uczestnik
              Liczba postów: 9

              <p style=”text-align: left;”>Truskawek – dzięki za dobre słowa , poszukam terapii. Jeśli nie zdążę tutaj to znajde za granicą bo wiem że sama sobie nie poradze. Dam znać na pewno jak wpływa na mnie terapia. Dziękuję ;)</p>
              <p style=”text-align: left;”>Dorotaa77 – Jestem na dda.pl od kilku dni i to co usłyszałam juz mi pomoglo. Wiem od czego zacząć więc te słowa także mogą pomóc. A użyłam słowa „Pani” ponieważ mam tylko 20 lat i zazwyczaj do każdego tak sie zwracam także pomyślałam ze teraz też wypada. Tak jest kulturalnie. Jeśli to w jakiś sposób Panią/Ciebie urazilo to proszę wybaczyć ;)</p>

              dari
              Uczestnik
                Liczba postów: 7

                Ja uciekłam za granicę przed problemem alkoholowym w domu… czy wyszło mi to na dobre? Nie. Chyba nie. Nie wiem. Od jakiegoś czasu moje problemy zaczęły się piętrzyć i mam dosyć. Teraz martwię się dosłownie wszystkim. Chciałabym coś zmienić ale się boję, a wiem, że potrafię bo kilka razy zaczynałam od nowa, nawet będąc sama i zawsze byłam silna, teraz się wszystkiego boję.

                Chciałabym iść na terapię ale mnie nie stać. Grupy DDA za daleko dla mnie.

                 

                truskawek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 586

                  Cześć,

                  To co piszesz jest mi bardzo bliskie – problemy wynikają z naszych wzorców, a nie z otoczenia. Przekonałem się o tym na przykład gdy zmieniłem pracę – choć w ogóle jest mi lepiej, to problemy mam podobne. Bliskie jest mi także to, że jesteś silna, ale czujesz strach. Sam też przed terapia czułem, że jak się dobrze przyjrzeć robię w życiu co chcę, tylko cena tego mnie przygniata. Na grupie też spotkałem ludzi, którzy sobie radzą w życiu, ale ledwie zipią. DDA/DDD potrafią sobie świetnie radzić, nawet lepiej niż inni ludzie, tylko to jest bardzo zadaniowe podejście, trudno nam siebie samych akceptować. Stąd się bierze to zmęczenie i niepokój – teraz jest mi łatwiej, bo bardziej sprawdzam jak się czuję i sobie odpuszczam nawet dobre pomysły, jeśli w danej chwili nie jestem gotowy.

                  Czy masz z kim w ogóle pogadać o tych swoich problemach? Czy sprawdzałaś możliwości zdalnej terapii? Co sądzisz o założeniu grupy wsparcia w twojej okolicy?

                  E.
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 32

                    ?Człowiekowi, któremu nie wolno było uświadomić sobie krzywdy, jaka go spotkała, pozostaje tylko jeden sposób opowiedzenia o niej ? powtórzenie?. (Alice Miller)

                    Innymi słowy, albo wysłuchasz dziecko w sobie, to co ma Ci do powiedzenia, albo pokaże Ci to Twoim życiem.

                    Wiem, że to brzmi bardzo kategorycznie. Gdy byłam dzieckiem miałam wiele powodów do smutku i strachu, jednak nie dano mi tych uczuć przeżywać. One zostały w moim ciele. Zaakceptowałam tylko silną mnie, odważną, pewną siebie. Resztę pochowałam, bo się wstydziłam. Nauczono mnie wstydzić się emocji. Czułam się gorsza, bo jestem smutna, wkurzona, przestraszona. Jednak dopóki nie zaczęłam integrować tych uczuć, dawać im przestrzeni, przeżywać ich, moja podświadomość kazała mi wybierać takie sytuacje, takich partnerów, przy których odczuwałam to wszystko. Mój ostatni związek cofnął mnie brutalnie do dzieciństwa, do strachu i smutku. Próbowałam to ominąć, przechytrzyć, stłumić. Wyskoczyły mi zaburzenia autoimmunologiczne, brak energii. Stany depresyjne to w istocie konsekwencja pożegnania się z własnym „ja”.

                    Utyskiwałam, że „trafiam” wyłącznie na słabych mężczyzn. Jednak ja swoją delikatność, kobiecość wyparłam. Pokazywałam tylko siłę. Miałam pretensje, że ludzie kupują moją kreację. Zdarzyło mi się odwiedzić psychologa, który był pod wyraźnym wrażeniem tego, jak sobie radzę, jaka jestem silna. Podczas gdy całą sesję mówiłam o bólu, smutku. Tak ten pancerzyk do mnie przylgnął, że specjalista wszedł w relacje nie ze mną, a z moją kreacją, z moim fałszywym JA. Ile to samotności generuje…

                    Tak jak pisze Truskawek, zawsze świetnie sobie radziłam i to niestety odsuwało mnie od spotkania ze sobą na terapii. Z tym tylko, że moje „życie” kosztowało mnóstwo energii. Gaz do dechy, przy zaciągniętym ręcznym. Należy wyparte uczynić świadomym, żeby nie kierowało naszym życiem. Dopuścić smutek, złość, strach, żeby nie przejawiały się w kolejnym związku, aby mogły dokończyć swój bieg, być przeżyte, ukochane, zrozumiane. Te małe dzieci bały się i one nie spoczną dopóki my nie pozwolimy im na te uczucia.

                    Grupy DDA odbywają się online. Moja wewnętrzna dziewczynka zasługuje na miejsce do przeżywania uczuć. Twoja też.

                    Powodzenia.

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 11 do 18 (z 18)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.