Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Matka furiatka

Przeglądasz 6 wpisów - od 11 do 16 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Gdy Cię czytam Maju, to przypomina mi się moj dom, i moja matka , będaca przede wszystkim corka dla rodzicow. Też znam takie sytuacje, gdzie babcia potrafiła mnie uderzyć, zwymyślać, a matka stała z boku i sama wygladała jakby wasnie ktoś ja uderzył lub zwymyślał. Jakby przed własna matka było jej wstyd za swoje dziecko i za to, że doszło do całej tej sytuacji. Moja matka nigdy nie wyszła z roli corki, czy się starała – nie wiem, nie pamiętam by kiedys stanęła w mojej obronie przeciwko rodzicom (natomiast pamiętam, że kłociła się o mnie ze swoja siostra). Niestety potem, na osobności obie dawały mi w kość… Dziwnie to brzmi, ale one były jak takie dzieciaki – nie udało się wprost, to trzeba podtępem, ironia i w 4 oczy z kilkuletnim dzieckiem – tak robila ciotka, matka po prostu miala pretensje ze znow musiala mnie bronić. Ale wiem teraz wiem, że obie bardzo potrzebowały znale¼ć winnego dla usprawiedliwienia swoich zachowan.

      Maju, nie zostawiaj swojego dziecka sam na sam z babcia dopuki się nie dogadacie, a przynajmniej badz bardzo ostrożna. Nie jestem tego pewna, ale może być tak jak u mnie, że twoje dziecko jest przez twoja matkę odbierane jako część Ciebie (tak jakby część ciebie była dla niej nieosiagalna do podoprzadkowania sobie) lub jako wrog – bo stanęłas w jego obronie przeciw matce. Nie chce uprawaić czarnowidztwa, ale z moich doświadczen wynika, że gdy sie nie udało wprost przy matce, to przechodziło się do "nękania" na osobności, swoistej zemsty czy walki z przeciwnikiem ktorzy nie potrafi sie bronić, byle by wygrać za wszelka cenę. Byłam wyśmiewana za to, że nie umiem sama się bronić, tylko sie chowam za spodnice matki, że to nieladnie skarżyć i wołać matkę na pomoc etc.

      W moim domu do takich bitewek miedzy matka a ciotka dochodziło na każdym kroku, to sie nie zmieniło przez lata, aż do mamy śmierci. Do dziś nie wiem o co ciotce chodziło, pewnie miała jakieś powody dla ktoych nie znosiła mojej matki, ale ja ich nie znam. Jednak przenoszenie tej złości na mnie nie umiem wytłumaczyć i nie chce tu nic wymyślac.

      To co robisz Maju jest bardzo ważne dla Twojego dziecka, oddzielasz się od matki, stajesz sie do konca samodzielna i odpowiedzialna za was oboje. To bardzo trudne zadanie. Dopuki tego nei zrobisz, twoje dziecko moze nei czuc sie przy tobie bezpieczne, bo sie gubi kogo tu słuchac i kto jest mu przyjacielem. Gubi się gdy mama najpierw mowic coś, a potem w kontakcie z babcia robi coś odwrotnego. Moja mama miala ze mna też tajemniece np. pozwalam ci na cos, ale rob to tak zeby babcia nie wiedziała… To wzbudza w dziecku poczucie ze robi coś złego, co trzeba ukrywac, o czym nie można mowić wprost i trzeba się pilnować by nie zdradzić tajemnicy, bo mama bedzie wtedy miała kłopoty.

      Twoja matka sie tak bardzo przyzwyczaiła do tego jak było, że teraz gdy stajesz w obronie dziecka, odczuwa że robisz jakieś przestępstwo, że ja zdradzasz… Prawdopodobnie dlatego poczuła się dotknięta, bo chce być dla Ciebie nadal najważniejsza, nie umie się pogodzic z tym, że już dawno jesteś dorosła. Boi się tego prawdopodobnie, może czuje się samotna i przez to chce być dla ciebie najważniejsza. (tymbardziej ze jesteś jedynaczka a z tego co piszesz jej stosunki z twoim ojcem nie sa najlepsze).

      Czasem jest tak, że ludzie tak bardzo się boja powiedziec o słabościach i strachu, że wola to, czegos sie boja wymusic. Zastanow się czy tak nie jest u ciebie, że mama Cie potrzebuje, lub wie ze za jakiś czas bedzie potrzebowac, wiec trzyma cię na przysłowiowym emcjonalnym sznurku, byś była obok gdy będzie cie potrzebowac. Nie chce Cię uwolnić bo co będzie jak odejdziesz za daleko i nie będzie cie, gdy ona znajdzie się w potrzebie…Każdy objaw twej samodzielności wzbudza w niej strach, bo dla niej samodzielny znaczy – nie potrzebujacy mnie – nie uzalezniony odemnie – coraz bardziej zapominajacy o mnie, aż wreszcie zwyczajnie KTO¦ KTO MO¯E MI ODMOWIÆ gdy będe w potrzebie.

      Matka widzi w Tobie wyrodna corkę, bo stanęłaś przeciwko niej… Wiem, że to smutne, bo nie widzi, że wybierałas miedzy nia a dziekiem, a własciwie wyraziłaś swoje zdanie odnośnie jej zachowania, ktore ani tobie ani dziecku się nie spodobało. Trudno Ci będzie zmienic myslenie matki, uświadomić jej, że nie jesteś jej wrogiem tylko przyjacielem własnego dziecka. Nie łatwo będzie Ci "nauczyć" ja tego, że aby moc coś od Ciebie dostać nie musi cie posiadać, ale że może poprosić, choć musi sie liczyć z twoja odmowa jeśli np w tym samym czasie będzie cie potrzebować twoje dziecko.
      Nie wiem czy jest inne wyjscie niz to bolesne wyrywanie się na swoj sposob spod nadopiekunczych skrzydeł. Ale panuj nad soba przy dziecku po takich awanturach z babcia, bo ono poczuje się wszystkiemu winne, a tego przeciez nie chcesz najbardziej.

      Pozdrawiam serdecznie

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        Jeszcze słowko, zastanow sie czy Twoja matka nie rywalizuje z Twoim dzieckiem o Ciebie? Jeśli tak to wyglada to dopuść do siebie myśl ze im bardzo jej zalezy na tym byś była przede wszystkim dla niej, tym do bardziej podstępnych praktyk może się posunac przeciwko Twemu dziecku. Nie wpadaj w panikę, ale obserwuj, badz po prostu czujna. Pisze to nie dlatego by Cie wystraszyć, ale po to byś zwrociła baczna uwagę na relacje babci i dziecka.

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          Bardzo Ci tysiu dziękuje za słowa wsparcia, ze droga, ktora obralam jest sluszna, bardzo jest mi to potrzebne, poniewa zapuszczam sie w rewiry, ktore sa dla mnie zupelnie nowe, wlasnie jestem po karczemnej awanturze, miedzy moja matka mna moim dzieckiem i ojcem, znowu probowali cala wine zwalic na mnie, moja matka kloci sie ze mna, ale potrafi karac nieodzywaniem sie do mojego dziecka, mam tego dosc, dodac musze ze caly problem rozwiazywalam przez telefon, teraz dzicie wyslalam do kolegi, zeby nie siedziec w domu z dziadkami, mam dosc

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            Maju, myśle, że to najbardziej słuszna droga jaka mogłaś wybrac – obrona własnego dziecka i siebie przed tym co robia rodzice. Masz trudna role, ponieważ musisz sie zmierzyc i z tym z czym nigdy sama nie umiałaś sie zmierzyc – czyli z własnymi rodzicami i ich zachowaniem wzgledem Ciebie, a dodatkowo z tym jak dziadkowie traktuja Twoje dziecko, ale ja myśle, że paradoksalnie, świadomośc, że bronisz własnej latorośli przed tym samym co spotkało CIebie doda Ci mnostwo siły i determinacji.
            Nie jestem wyrocznia, jak żaden z nas , pisze poniekad o sobie, o tym czego mi samej brakowało , bo poniekad moja sytuacja była podobna do sytuacji Twojego dzieka. A brakowało mi przede wszystkim kogoś dla kogo mogłabym być najważniejsza i co widać by było w czynach a nie tylko w słowach ktorym czyny przecza.
            Trzymam kciuki Maju, wiem, że kochaz swoje dziecko i wiem też że zrobisz wszystko by ono o tym wiedzialo, ale nie zapominaj o sobie, rob to co uważasz za słuszne dla was obojga, nie poświecaj sie dla dziecka, bo to też nic dobrego, ktoregoś razu w przypływie złosci mozesz mu to wypomniec, a przeciez ono nie prosiło Cie o to, sama podjęłas dzecyzje.

            To co teraz robisz jest moim zdaniem bardzo ważne, to pierwszy etap i wiesz co, powiem to, choć może zabrzmi dziwnie. Jestem z Ciebie bardzo dumna, i ty też sama badz.
            Jeśli cokolwiek sie zdarzy lub po prostu bedziesz chciala pogadać, pisz na gg 1249449
            Całuski

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              Kochane dziewczyny, Tysiu i Maju. Bardzo mi bliskie jest to, o czym piszecie. Nie mam jeszcze dziecka, ale jestem w wieku, w ktorym pojawia się to ciśnienie, czy, aby juz nie przegapiłam czegoś… (tj. odpowiedniego czasu na dziecko-zbliżam się do 30) to tak fizycznie, bo psychicznie i emocjonalnie nadal jestem dorosłym dzieckiem (alkoholikow). U mnie niesety ten syndrom ciagnie się pokoleniami, jak zdażyła moja psychoterapeutka wychwycić, bo ja chcac nie chcac przymykałam na to oko. Jeśli chodzi o toksyczność kontaktow między matka, a corka, to mogę śmiało powiedzieć, że rownież jest to sprawa przynajmniej dwoch pokolen-to już moje obserwacje. Ja stawiam sobie szczytny cel naprawienia tej rodzinnej przypadłości i postanowiłam poddać się terapii,jak sadzę długotrwałej i bolesnej, co mam okazję już odczuć na własnej skorze.
              Mieszkam w pobliżu Rodzicow, wciaż żyję ich życiem, ich alkoholizmem, kłotniami, choć nieudolnie probuję się usamodzielnić, z ich pomoca popadam z jednej zależności w druga. Oni wciaż traktuja mnie jak dziecko, matka często zwraca się tak do mnie,co mnie okropnie drażni (ona tego nie rozumie wyśmiewa się ze mnie , czasem razem z ojcem albo z kimś z rodziny, jak protestuję i proszę, by zwracała się do mnie po imieniu, bo twierdzę, że po to nadali mi imię, by z niego korzystać, a nie zwracać się do mnie bezosobowo per "dziecko") Może to kogoś rozśmieszyć, ale ja wpadam w furię już, jak słyszę to "dziecko"-furię maskowana oczywiście, bo nie można pokazać, że jest się złym, bo jeszcze bardziej zostanie się wyszydzonym i wyśmianym,bo złość i zażenowanie z tego powodu to słabość, ktora trzeba mi zawsze było wypunktować i potępić. Teraz znow łapki mi opadaja jak słysze to dziecko, bo ona nawet nigdy nie starała się tego zmienić, żeby mnie niepotrzebnie nie denerwować, tylko mowiła,że ona się nie bdzie odzwyczajać, bo jestem jej dzieckiem i tak przecież zostanie, więc po co to zmieniać, a poza tym ja mam się dostosować i przyzwyczaić.
              Więc na rozkaz się dostosowuję, ale nienawidze tego i jej przy okazji ,też za to. To jeden z wielu przykładow, jak matka rości sobie prawo do podporzadkowywania mnie i myśli,iż właściwie stosunek matka-dziecko daje jej mnie niejako w posiadanie. Nie wnikam całkowicie w jej relacje z jej matka, ale to też jest niezły klops, bo zmusić moja matkę do wyjazdu do swojej matki graniczy niemal z cudem. (ich kontakty sa rownie dziwne i chłodne i zawsze w relacji matka-dziecko). Moja matka ma brata. Ja jestem jedynaczka i przeklinam ten stan, odkad połapałam się ,że raczej jest to brzemię niż przywilej. matka mojej matki nie jest alkoholiczka, była wspołuzależniona, jej maż-moj dziadek był alkoholikiem-furiatem,rozwiodła się z nim, więc moja matka jest chyba połaczeniem DDA i DDD, jeśli dobrze głowkuję.
              Moja matka jest alkoholiczka-furiatka. Jest inwalidka 2 grupy, ma niedowład ręki na tle miażdżycowym i od czasow mojej podstawowki nie pracuje. Mnie i mojemu ojcu zgotowała nieraz małe piekiełko i probuje manipulacji i tych sztuczek do dziś. Osiagnęła perfekcję w tej dziedzinie, gdyż czesto z wielkim opo¼nieniem dociera do mnie,że przyczyna mojej kolejnej depresji jest skutek jej manipulacji. Moj ojciec też pije. Od lat między nimi się nie układa, ale wciaż sa ze soba, tkwiac w tym chorym układzie. Matka moja jest bardzo niesamodzielna, gdyż zapewne nie utrzymałaby się z nędznej renty. Ja jestem uzależniona od nich na emocjonalnej gumce, bo właściwie obydwoje potrzebuja mnie w walce między soba i na wypadek potrzeby, bo chyba na siebie do konca nie licza i na wypadek, gdyby jedno odeszło. Jestem wkopana na maksa. Zawsze był układ jeden z trzech: matka-ojciec przeciwko mnie, matka-ja(chcac nie chcac) przeciwko ojciec albo układ ja-ojciec (chcac) przeciwko matka , gdy nas terroryzowała.
              Dobra, nie będę się rozpisywać więcej, bo mogłabym epopeję na ten temat napisać:(
              Pragnę się kiedyś wyrwać z tego błędnego koła. Probuję. Terapia to pierwszy krok. Nie pierwsza proba to. (korzystałam z pomocy dwoch psychologow kiedyś, jedna proba nieudana-fatalnie się dogadywałam z psycholożka, druga była świetna, ale musiałam wyjechać za granicę, poza tym prywatnie za dużo to kosztowało, ale to ona wykryła chore stosunki w mojej rodzinie i dała mi wiele do myślenia) Ona jako pierwsza stwierdziła, musi się pani wyprowadzić jak najdalej z tego domu. Nie posłuchałam niestety, albo raczej nie wzięłam sobie tego do serca, bo po powrocie z zagranicy zamieszkałam w mieszkaniu naprzeciwko nich na skutek manipulacji moich rodzicow, o dziwo tym razem mocniej maniplował ojciec. Ojciec kupił to mieszkanie wykorzystujac moja słabość i nieudolne sprzeciwy i mieszkam teraz,gdzie mieszkam zwiazana z nimi emocjonalnie. Pępowinki nie udało mi się przerwać niestety. Obawiam się, czy kiedykolwiek uda mi się im sprzeciwić, tak by mnie to na dobre wyszło.
              Teraz walczę z depresja. Farmaklogicznie plus psychoterapia. Cięzko. Podejrzewam, że w depresji jestem stale, od dawna, tylko nauczyłam się z tym żyć, myślac,że to chwilowe przygnębienie, ktore się tygodniami ciagnie nieraz.
              Podjęłam kolejna probę pomocy sobie. Mam nadzieję, że tym razem z pomoca psychoterapeuty uda mi się coś zrobić z moim życiem, by nie wygladało, jak to mojej babci, mojej matki i ojca, a teraz bardzo podobne moje.
              Nie chcę.
              Podejrzewam, że dla mojego dziecka byłabym taka sama toksyczna, zaborcza, nadopiekuncza matka, jak moja.
              Brzydze się tego, stad też nienawiść do mnie samej się bierze. Mam pewne predyspozycje, stwierdziłam parę razy łapiac się na podobienstwie zachowan do mojej matki, ale jakże mogłoby być inaczej skoro nie miałam innych wzorcow.
              przykro mi,że moj post taki długi jest, smutny i jeszcze nieoptymistyczny, ale musiałam się znowu wypisać.
              Może na innym etapie terapii będę zdolna widzieć to wszystko w pozytywnym świetle i wysnuwać z tego konstruktywne wnioski.
              teraz widze to dopiero. To na wypadek, gdyby ktoś mnie zechciał kolejny raz skrytykować i zmusić do "działania".
              działam, ale swoim tempem.
              może dla niektorych zbyt wolnym, ale na razie inaczej nie potrafię.
              i tak jestem dumna,że udało mi się nareszcie pewne rzeczy dostrzec.
              Pozdrawiam wszystkich, ktorzy doczytali do konca.:)))
              znowu sukces:)
              Boże i znowu manipulacja-ale o tym innym razem.

              apoman
              Uczestnik
                Liczba postów: 1

                Hej!
                Mam ten sam problem. Tylko ja nie jestem jedynaczka, mam brata.
                Matka całe żtcie buntowała mnie przeciw ojcu, z ojcem nie mam praktycznie żadnego kontaktu, on tylko potrafi na mnie krzyczeć, bo jak się niedawno okazało matka ojca też cały czas judziła ojca przeciw mnie. Udawało jej się to dosyć długo, siała tylko nienawiść, a wszystko tylko po to żeby wszystko mić pod kontrola.
                Niedawno dowiedziałam się od niej że ojciec z kolei buntował i uczył zazdrości mojego brata, także brat mnie teraz nienawidzi, bo ja za dużo mam, pracuję a jego żona nie.
                Wiem, że jak pojadę do domu rodzinnego, to cokolwiek powiem będzie użyte przeciwko mnie. Jak wyjadę to oni mnie obgaduja, wiem to na pewno, bo tak robili ze wszystkimi jak tam mieszkałam. Teraz robia to ze mna. I ciagle daja mi odczuć, że jestem głupia i nie dam sobie rady w życiu, tylko moj brat jest naj.

              Przeglądasz 6 wpisów - od 11 do 16 (z 16)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.