Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Mąż DDA który odszedl

Przeglądasz 7 wpisów - od 11 do 17 (z 17)
  • Autor
    Wpisy
  • dda93
    Uczestnik
      Liczba postów: 628

      Szanowna Szwaczko, z tego co widzę sama bardzo wnikliwie ogarniasz problem i widzisz, co mogło przyczynić się do zwiększenia przepaści między Wami. Coś mi jednak rachunki nie grają – piszesz, że od 3 lat jesteście małżeństwem i od 3 lat staracie się o dziecko?… Do tego dosyć krótki okres znajomości wcześniej. A czy Wy, przepraszam, mieliście czas by po prostu pobyć ze sobą, czerpać przyjemność z fizycznej, emocjonalnej i intelektualnej bliskości? Bo z opisu wygląda na to jakby „projekt dziecko” pożarł Wasz związek niemal w całości.

      Jeszcze raz powtarzam: Jaki jest sens starać się dziecko, kiedy związek ulegnie zatraceniu podczas tych starań? Dziecko powinno być zwieńczeniem udanego związku, a nie związek „dodatkiem do dziecka”. Uwierz mi, po tym, gdy będziecie świadkami cudu narodzin nowego człowieka, będzie milej, lepiej, sensowniej, ale organizacyjnie i emocjonalnie czasem jeszcze trudniej. Musicie mieć więc „kapitał” wspólnych dobrych chwil, żeby łatwiej przejść przez te trudniejsze (brak czasu i sił dla partnera, kolki, ząbkowania, dziecięce choroby i miesiącami zarywane noce).

      Zawsze byłem, jestem i będę za tym, żeby osób z syndromem DDA nie traktować jak trędowatych. To są normalni ludzie, tacy sami jak wszyscy. Tyle, że może bardziej doświadczeni przez życie na jego wczesnym etapie. Jedni sobie z tym radzą całkiem dobrze, czasem nawet bez żadnych terapii, inni wolą w tym tkwić.

      I teraz pytanie o sens Waszej relacji: Piszesz, że Twoje próby rozmowy z mężem zamieniają się w Twój monolog. Nie szufladkowałbym człowieka dlatego, że jest DDA (albo wychowany w domu dziecka, albo cokolwiek innego). Ale bez litości nie zgadzałbym się na niektóre zachowania. Zobacz, możecie stać się rodzicami… Czy Twój mąż wtedy też będzie uciekał w pracę, zasłaniał się parawanem milczenia i oczekiwał, że Ty zgadniesz, jakie są jego oczekiwania? Jakie będziesz miała wtedy z niego wsparcie przy dziecku? Przyjdzie i przytuli syna lub córkę, zmieni pieluszkę, nakarmi, czy ucieknie wyrabiać nadgodziny? Warto walczyć o związek i warto dbać o relacje między małżonkami. Ale czasem, kiedy coś nie rokuje dobrze, może warto też czasem odpuścić.

      Nikt Ci nie powie, czy masz być z tym człowiekiem za wszelką cenę, czy bez problemu podpisać mu wniosek o rozwód za obopólną zgodą. Bo nikt nie weźmie na siebie takiej odpowiedzialności. Decyzję podejmujecie Wy oboje – albo jedno z Was, jeśli nie przejawia absolutnie żadnej chęci współpracy.

      Może mówisz do swojego męża słowami, które słyszał już wiele razy, albo których on nie rozumie. A może to on do niektórych spraw (takich jak mówienie o swoich uczuciach) nie dojrzał, i na nic Twoje największe starania. Ale to Ty go wybrałaś, Ty go znasz, więc myśl, próbuj i walcz. Może też czasem warto przestać mówić i posłuchać tego, co on Ci chciał przekazać. Może tylko nie próbuj przebijać głową muru i walczyć z wiatrakami – bo czasem nie warto… Czasem do spełnienia marzeń potrzebny jest inny czas, albo… inna osoba.

      Szwaczka
      Uczestnik
        Liczba postów: 7

        Wracam do Was z nowymi informacjami. Niestety mój mąż złożył pozew rozwodowy 20 stycznia. Wczoraj udało mi się z nim porozmawiac i już jestem pewna ze mój mąż ucieka przede mną, żebym go nie skrzywdziła. Powiedział mi ze jestem zakompleksiony, ze za mało go chwaliłam i nie czuł się dowartościowany. Proponowałam mu żebyśmy dali sobie szanse ale najpierw zapierał się ze mnie skrzywdzi, a jak powiedziałam ze już bardziej nie może to wyrzucił ze siebie skrzywdzi, ze boi się zaufać. Przyznał ze dużym problemem było invitro które go przerosło. Oczywiście cały czas był na nie, powiedział ze późno zrozumiałam czego on potrzebuje, ze gdyby coś do mnie czuł to nie złożył by pozwu, ale przy tym płakał. Oczywiście znowu padło ze słowa nie maja dla niego znaczenia tylko czyny. Wybiegłam za nim z auta i dalej tłumaczyłam, prosiłam żebyśmy dali sobie szanse a on płakał i nawet nie umiał się na mnie spojrzeć. Powiedziałam ze widzę ze mnie kocha, ale on na to powiedział tylko ze już sobie wszystko ułożył a ja znowu wszystko rozwaliłem. Pomóżcie mi jak do niego dotrzeć. Proszę mnie nie zniechęcać, jestem zdeterminowana, to mój mąż którego kocham, a jego zachowanie dało mi nadzieje.

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 2 miesięcy temu przez Szwaczka.
        Czerwonewino
        Uczestnik
          Liczba postów: 99

          Szwaczko, miałaś mieć wizytę u terapeuty… czy byłaś? Pytam nie dlatego, że chcę wiedzieć jak poszło, bo to jest twoje indywidualne przeżycie, ale dlatego, że z twoich wpisów wyłania się obraz kobiety, która może mieć w sobie inklinacje do zależności i/lub współuzależnienia, a to byłby krok w wielką czarną dziurę. Chciałabym się mylić, ale jeżeli tak jest, to mam nadzieję, że terapeuta by to wyłapał.

          Rozumiem pogoń za miłością, jestem romantyczką. Obawiam się jednak, że w tej pogoni możesz zatracić siebie, a nie ma nic bardziej dołującego jak trwanie w związku, w którym kocha się mocniej… Mówię to z własnego doświadczenia

          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 628

            Wydaje mi się, że w wielu związkach jest tak, że jednej ze stron zależy bardziej (często jest to osoba wrażliwsza, starsza, odbierająca siebie jako mniej atrakcyjną czy bardziej lękająca się samotności) i to nie znaczy, że trzeba od razu bić w dzwony na trwogę… Dopóki oczywiście jest to dysproporcja delikatna, a nie totalna (bo jeśli jednej stronie zależy, a druga totalnie olewa, to zdecydowanie zdrowe to nie jest).

            Szwaczko, wprawny terapeuta faktycznie mógłby Ci dać lepszą perspektywę na całą tę sytuację, z uwagi choćby na większą wiedzę, większą bezstronność czy możliwość dowiedzenia się od Ciebie więcej.

            Moim zdaniem co Ci zostaje teraz, to stawić czoła zaistniałej sytuacji: Twój mąż złożył pozew rozwodowy. Spotkacie się w sądzie. Dowiesz się, czym uzasadnił swój pozew. Jeśli nie ma czytelnych przesłanek do orzeczenia rozwodu, a Ty nie wyrazisz na to zgody, sprawa może ciągnąć się latami. Ale żaden sąd nie zwróci Wam Waszej miłości.

            To, że swoim zachowaniem mąż dał Ci nadzieję, może być zarówno dobre, jak i złe, gdyż ta nadzieja może okazać się złudna. Czasem ludzie postępują zgodnie z tym, co sobie wymyślili, choć niezgodnie ze swoimi uczuciami. Innym razem uczucia przeważają nad rozsądkiem. I czasem też ludzie płaczą nad tym, co stracili, choć uważają to za definitywnie zakończone, czy nawet weszli już na nową drogę.

            Przykro mi, że masz w perspektywie rozwód. Pewnie żadne to pocieszenie, ale spotyka to coraz więcej osób. Wszystko wskazuje na to, że starając się o dziecko zaniedbaliście i straciliście łączące Was więzi. Zapewniam Cię – z własnego doświadczenia – że nie Wy jedyni. Ale życie się na tym nie kończy. Na pewno przyjdą jeszcze nowe dobre dni…

            Katarzyna1944
            Uczestnik
              Liczba postów: 8

              Szczekaczko ,

              przechodzę podobną historie . Kochał 5 lat , kłótnie raz na pół roku o pierdołę. Oboje dużo pracujemy , ale zawsze znaleźliśmy czas dla siebie . Sielanka – wakacje , wspólne poranki , buziaczki na dobranoc , wspólne plany . Aż nagle powiedział , ze to nie to , różnica charakterów . Wyprowadza się od dwóch miesięcy i nadal nie może zabrać wszystko rzeczy … nie wiem o co chodzi i jak mu pomoc – nie mam pojęcia !

              Szwaczka
              Uczestnik
                Liczba postów: 7

                Niestety nie mam dla Ciebie dobrych informacji. Duzo się naczytałam, radziłam się psychologów, jeździłam, prosiłam, rozmawiałam ale w pewnym momencie zrozumiałam ze nie mam na to żadnego wpływu. Mąż pozbył się moich rzeczy po 2 miesiące i od razu złożył pozew żeby jak najszybciej pozbyć się mnie ze swojego życia. Cały czas robi z siebie ofiarę, a jego argument na zakończenie małżeństwa to to ze niby byłam zła żona, ale bez żadnego dokładnego wytłumaczenia. Dopatrzyłam się u mojego męża więcej zaburzeń osobowości oprócz DDA takie jak osobowość narcystyczna z cechami <b>histrionicznymi. </b>zostawił mnie w ciąży, nie było go kiedy poroniłam a ostatnio zarządał ode mnie pieniędzy za zwrot kosztów za leczenie ginekologiczne. Trafiłam chyba na najgorszy typ z możliwych. Musisz zrozumieć, ze całego świata nie uratujemy, a oni żyją tak jak im wygodnie.

                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 628

                  Szwaczko, mogę sobie jedynie wyobrazić, przez co musiałaś w tym czasie emocjonalnie przechodzić 🙁 Ale wierzę, że jeszcze będzie dobrze i że życie wkrótce znowu uśmiechnie się do Ciebie 🙂

                  Pozbycie się złudzeń to bolesny proces, ale zawsze daje też nadzieję na coś nowego i lepszego. Czego z całego serca Ci życzę!

                Przeglądasz 7 wpisów - od 11 do 17 (z 17)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.