Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Moja historia: brak wiary w siebie, nieustanny stres, poczucie winy… potrzeba

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 14)
  • Autor
    Wpisy
  • RH94
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      Napisanie na początku o dzieciństwie, w którym pierwsze skrzypce grał alkohol nie będzie niczym oryginalnym, niemniej każdy czytający to zgodzi się ze mną, że ten „skromny” fakt zmienił życie większości z nas. Niech ten wpis będzie moim „oczyszczeniem”, pierwszym krokiem do pozbycia się wstydu który cały czas dominuje moje życie i nie pozwala normalnie funkcjonować.

      Dziś mam 22 lata. Studiuję, mieszkam w Krakowie. Wyprowadziłem się z domu rodzinnego zaczynając studia. W tej wyprowadzce upatrywałem szczęśliwego nowego początku, nowego rozdziału. Istotnie, kiedy przebywam poza domem rodzinnym jestem bardziej radosny, mam więcej czasu na samodzielne życie, którego praktycznie nie mam będąc w domu – tu wszyscy są pod dyktando… A jednak mimo pozorów normalności koszmar wraca. Za każdym razem kiedy muszę na weekend czy dłuższe wolne wrócić do domu… Czuję tu niepokój,

      Mój ojciec pił właściwie odkąd pamiętam. Pił i pije. Czuje do niego wstręt i żal, bo zawsze bolało mnie patrzenie na inne dzieci, które mogły więcej niż ja. Pamiętam jak któregoś dnia (miałem wtedy jakieś 14 – 15 lat) wybuchłem płaczem na widok ojca, który przytulił płaczące dziecko. Do dziś mam żal, że nigdy nie zostałem pochwalony, zawsze dowiadywałem się jak bardzo inni są lepsi ode mnie.

      Mój ojciec to typ generała z którym się nie rozmawia. Wydaje polecenia, które trzeba wykonać. Za niedostosowanie się czekała kara. Bicie było na porządku dziennym. Czasem podsycone było dodatkowym demolowaniem pokoju, zabieraniem własnych rzeczy. Ciężko nazwać to awanturą. Czasem wydawało mi się, że ojciec bije żeby zabić. Kilka razy kiedy stanąłem w obronie mamy dostawałem cięgi. Raz skończyło się złamanym nosem… Innym razem oboje leżeliśmy na podłodze podczas kiey on w szale z nadludzką siłą okładał nas pięściami i kopał… (pisząc to powracam do tamtych wspomnień i mimowolnie zaczynam płakać. Z żalu? bezsilności, bo tak niewiele się zmieniło?) Innym razem śladami sprzączki od paska na nogach czy plecach. Mam poczucie że każdy z razów które przyjąłem na siebie ciągle gdzieś jest. Siniaki zniknęły, strupy się zagoiły, ale każda rana na psychice została.

      Moja matka? Typowa współuzależniona żona, która wmówiła sobie że nie poradzi sobie bez męża. Nie winię jej za to że nie potrafiła nas obronić (mam młodszego brata). Ale mam do niej żal że nie chce nic zrobić z sytuacją. Ze zgadza się na to że „tak musi być”. Jej postawa powoduje u mnie poczucie bezsilności i wściekłość.

      Jest jeszcze jedna sprawa, którą być może narażę się na ostracyzm, ale nie dam rady udawać że jest inaczej. Jestem gejem. Z przeszłością. Jakiś czas temu związałem się z partnerem, który nadużywał alkoholu. Zdradzał. O wszystkim wiedziałem, najpierw czułem a potem mimo dowodów jak na dłoni, wypierałem fakty z umysłu z obawy przed porzuceniem, które w końcu bez słowa wyjaśnienia stało się faktem. Nie umiem od tego czasu ufać nikomu. Żadna z relacji nie udaje się i umiera zanim przerodzi się w coś osobistego.

      Jakiś czas temu uderzyłem swojego partnera, obecnie… z mojej winy już byłego. Poczułęm się wtedy jak mój ojciec. Jakbym stał się tym wszystkim przed czym latami uciekałem. Czuję że zawiodłęm. Brzydzę się sobą. Nie wiem czy po tych wyznaniach ktokolwiek zechce rozmawiać ze mną, choć być może mój strach jest jak zwykle na wyrost.

      Moja relacja z Bogiem? Wiem, że jest. Ale po cichu winię go, że sytuacja się nie zmienia. Że przez te wszystkie lat na zdrowiu pychicznym podupadają wszyscy dookoła, a człowiek który zgotował piekło na ziemi wciąż śmieje się nam w twarz. Moja relacja z Bogiem przypomina zadawanie mu pytań „dlaczego nie widzisz?!”.

      W życiu codziennym nie radzę sobie ze stresem. W miejscach publicznych mam poczucie że wszyscy na mnie patrzą, oceniają, że jestem gorszy, brzydszy, gorzej ubrany, głupszy.  Chciałbym wyjść wreszcie z tej skorupy, która wiąże mi ręce. Chciałbym mieć możliwość porozmawiania z kimś, poradzenia się co powinienem robić. Chcę pozbyć się tego nieprzyjemnego scisku w żołądku kiedy mocniej trzaskają drzwi, albo daje się słyszeć krzyk. Chcę żyć tak, żeby nie czuć strachu z podowu rzeczy, które nie powinny go wywoływać.

      humorzasta44
      Uczestnik
        Liczba postów: 8

        Hej. Kazde trzasniecie drzwiami, glosniekszy krzyk sprawia ze stajemy na bacznosc znam to z autopsji. Jak sie tego wyzbyc? Nie mam pojecia. Moze rozmowa z kim bedzie pomocna ? Terapia ? Mam 23 lata a wciaz dzialaja u mnie mechanizmy obronne. Boje sie o tym mowic, nie chceby ktos wiedzial. Co do Twojego uderzenia partnera.. musimy pamietac ze nie mamy łatki DDA. Kazdy jest kowalem wlasnego losu. Musimy byc po prostu dobrymi ludzmi. Starac sie nie powielac schematow z naszych dysfunkcyjnych domow. Badzmy soba zyjmy smiejmy sie, mimo ze czesto chce sie tylko wyć.

        RH94
        Uczestnik
          Liczba postów: 3

          Staram się nie powielać, ale czasem dzieje się to mimowolnie. Nie radzę sobie ze stresem. Wyładowałem emocje na człowieku który był mi bliski… Być może przez to go straciłem. A poniekąd sam chciałem stracić bo podświadomie czułem że jest dla mnie za dobry a ja na to nie zasługuję…

          qwer
          Uczestnik
            Liczba postów: 18

            Nierzadko się zdarza, że ktoś po takiej przeszłości jest gejem.   https://piotrandpawel.wordpress.com/2015/10/26/w-teatrze-zycia-cz-1/

            Kiedyś byłem na 100% przekonany, że  też  nim jestem. Teraz sam już nie wiem. U mnie w domu było podobnie, z tym że bez alkoholu. Ale nieustanne awantury, ojciec – też typ pana i władcy –  straszył matkę, że ją zabije itp. Uczęszczałem ponad rok na terapię i polecam.

            dominika82
            Uczestnik
              Liczba postów: 4

              I ja napisze słów kilka..nie będę pisać co się u mnie działo ale jak każdy z nas mam doświadczenia które każdego dnia ciążą mi na barkach. OD 4 lat jestem na terapii indywidualnej i polecam Ci to. Długo trwało zanim dojrzałam że potrzebuje pomocy…może gdybym podjęła ją wcześniej nie zrobiłabym tylu głupot ale już nic nie poradzę…Jest wiele poradni na terenie Krakowa sama z jednej korzystam i naprawdę warto. Choć nadal jest mi trudno czasem funkcjonować to już więcej rozumiem, mam większą świadomość…Pozdrawiam

              Jacek_Gi
              Uczestnik
                Liczba postów: 1

                Jestem alkoholikiem. Mój ojciec pił od kiedy pamiętam więc jestem również DDA. Nigdy nie chciałem być taki jak on a jednak stało się inaczej. Nie będę opisywał cierpień z dzieciństwa, brak zaspokajania podstawowych potrzeb człowieka, ucieczki w wirtualny i bezpieczny świat alkoholowy i powolną śmierć tego wyimaginowanego świata. Pragnę przekazać jak zostałem uzdrowiony.
                Wstąpiłem do Wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Zacząłem słuchać i zawsze miałem możliwość pójścia chlać. Dlatego zostawałem. Po pewnym czasie abstynencji zaczęło mi czegoś brakować. Dużo mówiono o programie i pomimo wielkiego strachu przed nim zapragnąłem go przejść ze sponsorem czyli opiekunem duchowym, który już przeszedł przez ten program zdrowienia ze swoim sponsorem. I stał się cud. Moje życie zaczęło się zmieniać. Odkryłem wiarę (nie mylić z religią). Odnalazłem siłę większą ode mnie, która przywróciła mi zdrowe i trzeźwe myślenie. Przestałem się bać. Większość moich problemów okazała się wytworem mojej chorej wyobraźni. Inne zaczęły rozwiązywać się same. Z wieloma zacząłem sobie radzić. Przestałem walczyć z kimkolwiek i z czymkolwiek. Poznałem Pogodę Ducha, akceptację tego co mnie otacza, wdzięczność za to co mam, radość z życia i szczęście, które już nie zależy od mojego portfela czy konta. Dzieje się tak dlatego, że przekazuję ten program podopiecznym, że niosę posłanie nadziei trzeźwości innym cierpiącym alkoholikom – na detoks, terapię, do więzienia. Pozbywam się źródła mojej choroby: lęku, egoizmu, egocentryzmu i kilku innych wad. Taki jest sposób w AA – 12 kroków. I jest to program uniwersalny. Przyjęły go inne wspólnoty: DDA, AlAnon, DDD, NA, AŻ, SA, AH i wiele innych. Wystarczy znaleźć sponsora i przejść prze ten prosty program, choć nie łatwy i nie łagodny. Ale to co dostałem darmo dzięki niemu jest bezcenne. I przekazując to dalej zyskuję jeszcze większą radość, wolność i spokój.

                czaswnas
                Uczestnik
                  Liczba postów: 3

                  Poczucie winy i wieczny wstyd za każde swoje przewinienie czy błąd, to chyba już nasz stygmat. Lęk przed ostracyzmem z powodu orientacji w naszym społeczeństwie to dla DDA dodatkowe źródło do odczuwania stresu i umacniania postawy „czuwającej”. Bo ktoś się dowie, bo coś tam…

                  Dobrze zrobiłeś pisząc o swojej historii. Teraz, od kiedy jesteś na studiach, wyjechałeś, na pewno nie uda się wykastrować swojej historii i pochodzenia, ale w jakiś sposób zawsze to pozwala zacząć swój nowy etap w życiu, pójść na terapię. Powroty w trujące gniazdo polecam ograniczyć do minimum. Sama przeżywam powrót do domu na dłuższy czas, dlatego nie dziwię Ci się, że dostajesz lęku przed powrotem tam… Ale chyba rodziców już się nie zmieni i najgorzej pogodzić się z tym, że taki ojciec czy matka, po prostu tacy już są. To bolesna świadomość..przynajmniej dla mnie.

                   

                  Pozdrawiam !

                  jest super
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 32

                    Do mnie nie dociera myśl że oni tacy są , jeszcze jestem Bogiem i jeszcze mam wpłyhw na zycie innych 😐 .

                    Próbuję się postawić przed rzeczywistością , nie przed wyidealizowaną wizją domu ,rodziców .

                    Przed kilkoma chwilami uroniłem kilka łez w żalu za to , że mój brat nie żyje nie dlatego bo pił i że to jego był wybór ale że to nie była jego wina , że został wsadzony w rolę powiernika, matki , zastępczego opiekuna domu ,dla mnie okresowym ojcem ktory pokazywał swiat … Radził sobie jak tylko potrafił …

                    już go nie ma , 30 lat to za mało …

                    Pamiętam jak tylko raz go zapytałem czy nie mysli  ze za duzo pije , jeszcze był w szkole sredniej a ja bylem gnojkiem ..

                     

                     

                    from.nessy
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 8

                      „W miejscach publicznych mam poczucie że wszyscy na mnie patrzą, oceniają” – czuję się tak samo. A jak ludzie mnie mijają to częściej patrzę pod nogi niż na nich.

                      KasiaB1989
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 20

                        Dzis dołącyzłam do grupy wyslalam swój opis zycia, które pewnie będzie dostepny. Ja mieszkam w Małopolsce 1h drogi od krakowa. Nie udala mi się droga zyciowa-chwilowo, nie mialam gdzie iśc tlyko wrócic do domu, jest okropnie. Troche znam swoje prawa, ale kiedy je stosuje oczywiście w dobrej meirze by stawiac granice, matka się złości, uważaże msuzę byc od niej wiecznie uzależniona. Nie wiem,  kiedy mi sie uloży czy ja tu wrócę by ich odwiedzac, za duzo mam zlych wspomnień i wątpię by matka się zmieniła a siostra tez bo jest w sojuszu z nią obie rpzeciwko mnie najmłodszej z rodziny. U mnie nie ma wsparcia pocieszenia, dobroci, znajoma mowiła, że siostra to potwór, ale to do niej wróci.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 14)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.