Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD moja super mama

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 15)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      jak byłam dzieckiem zazdrościłam koleżankom ich mam.brakowało mi takiej domowej,ciepłej atmosfery.nie było wspołnych rozmow,wspolnego śmiechu.dom nie pachniał szarlotka.nie wiele było przytulania i głaskania,nie wiele pytan-o to jak się czuję itd

      …stworzyłam sobie wtedy taki obraz super mamy- duża,pulchna kobieta,w kuchennym fartuchu,chyba miała papiloty,o ciepłych dłoniach.Taka duża mama pachniała ciastem i maglem :unsure: :rolleyes: .była ciepła od kuchni…i od środka.przytulała mnie do swojego wielkiego brzucha.

      a Wy o jakich rodzicach marzyliście będac dziećmi?
      jakie Ci wymarzeni mieli cechy,jak wygladali?

      man
      Uczestnik
        Liczba postów: 303

        Nie potrafiłem sobie wyobrazić innej mamy. Była dla mnie całym światem. Miałem najcudowniejsza mame na świecie , nigdy nie marzyłem o innej mamie.. wogole pochodziłem z dobrego, zadbanego, przytulnego, ciepłego, szczęśliwego domu, ktorego dodatkowo zazdrościli mi koledzy. Moj najlepszy kolega zawsze powtarzał jaka ty masz fajna mamę, taka miła… Mama zawsze mowiła jak nam dobrze, niczego nam nie brakuje. A wszystko inne to przecież błachostki, ulotne chwile niewarte zapamiętania…
        Oczywiście moji rodzice rownież bardzo się kochali a ja byłem dla nich najważniejszy
        bo w koncu to tylko dzięki mnie przekazywali sobie to co mieli do powiedzenia.
        Moja mama zawsze powtarza: miałeś wszystko…
        Moja kochana mama dziś leży na intensywnej terapi a raczej jej ciało strute jakaś toksyna a ja nie potrafię się za bardzo przejmować mimo całej "miłości" ktora mnie zalała. Trochę się martwię, i trochę mi przykro ale to wszystko…
        Nie mam poczucia winy i nie jestem złym człowiekiem,

        Edytowany przez: mpman, w: 26.11.2005 01:10

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          Ja tez wychowalam sie w podobnie cudownym domu, wciaz wiele osob mi zazdrosci, bo moge liczyc na pomoc rodzicow i im wszystko zawdzieczam, mimo, ze mam 31 lat.Jestem ukochana coreczka, ktor nie potrafi policzyc do trzech, ulozyc sobie zycia, wszyscy sa zli i dwulicowi, moi ptrzyjaciele i znajomi sa interesowni, faceci to gnoje (tylko ciekawe dlaczego po rozstaniu ze mna oni jakos ukladaja sobie zycie, a ja jestem wciaz sama). tylko rodzice sa mi rzyczliwi i zawsze obok, pomocni, a moze jest tak, ze ja chce ich tak widziec, moze to ja nie chcialam odejsc, a oni maja juz tego dosc ( chyba bo przystali na moja decyzje o kupnie mieszkania).I wiesz co, coraz mnie sie tym przejmuje co oni chca i mysla, zaczynam myslec o sobie, czego ja chce, jak ja sie z trym czuje i tez jakos przestaje myslec o sobie jak o egoistce, chyba przestalam potrzebowac tej bezwglednej ekceptacji z ich strony. Oj i doooooobrze mi z tym

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            Kiedy miłam 7 lat dostałam klucze na szyję i drobne na cukierki w szkolnym kiosku. Kiedy byłam starsza dostałam jeszcze listę zakupow do zrobienia i rzeczy do posprzatania w domu. Potem dostawałam jeszcze ochrzan za zle umyte naczynia i kiepskie oceny z matmy. Czasem dostalam jeszcze jakis sweter z ciuchbudy. Tak, to chyba wszystko, co dostałam od mojej mamy. Na zewnatrz byliśmy szczęśliwa kochajaca się rodzina, bez problemow finansowych. Wszyscy zazdrościli mi rodzicow. A ja zazdrościłam rodzicow wszystkim. Nigdy nie robiliśmy nic razem, nie było niedzielnych śniadan i spacerow. Moi rodzice byli zafascynowani soba na wzajem i zawsze razem przeciwko mnie. Też marzyłam o pulchnej mamie, piekacej ciasto i czytajacej ze mna ksiazki. Z dziecinstwa pamiętam, ze zawsze byłam sama i zrobie wszystko, żeby być inna mama.

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              Moi rodzice nauczyli mnie wielu pożytecznych rzeczy gdy byłam dzieckiem.
              Dzięki nim do dziś wiem jak:
              – zrobić dwudaniowy obiad dla czterech osob
              – umyć okna
              – wypastować podłogę
              – zrobić pranie łachow całej rodziny w pralce Frani
              – zrobić zakupy na trzy dni albo dłużej
              – napalić w piecu
              O takich drobnych rzeczach jak pranie i trzepanie dywanow, prasowanie czy malowanie lamperii nawet nie warto wspominać.
              Troche mnie przy okazji skrzywili emocjonalnie, ale kto by się tym przejmował. Dziecko musi mieć obowiazki no nie? Zeby się nie rozbestwiło.

              Pozdrawiam.

              lars_
              Uczestnik
                Liczba postów: 36

                Ja o swojej mamie nie potrafilam powiedziec zle, to zawsze ojciec byl zly, moja mama nas wychowala, ona nie pila, on byla ta lepsza. Nieistotne, ze terroryzowala nas tak samo jak pijany ojciec, i detal – bo ona na trzezwo. Wiecie , ze teraz nic nie pamieta? Ojciec umarl przeciez, a ja niepotrzebnie to wywlekam, w ogole to sa jakies moje urojenia, ona byla wspaniala matka… tak, tylko ja nawet nie wiem jak sie przytulac, bo mnie nie nauczyla. Czy wasza matka, dziewczeta, nauczyla was jak byc kobieta? bo moja nie, ale zawsze wiedzial jak nie powinna wygladac kobieta, i powtarza mi to do dzis. Czego nie powinnam, i jak nie powinnam wygladac, robic itd. I nadal nie potrafi zrozumiec, ze robi cos zlego gadajac tak do nas, juz doroslych dzieci.
                Przez dlug czas i ja myslalm ze ona jest cudowna, ale w szkle sredniej mi przeszlo, i zaczelam negowac ich oboje. Teraz wiem, ze wiele jej zawdzieczam, ale jednoczesnie okrutnie mnie okaleczyla emocjonalnie. Wiecej wymagan, niz wsparcia dla dziecka.
                zreszta kobieca ozieblosc w wmojej rodzinie jest pokoleniowa, moja babcia jest taka skrzywdzona kobieta, tak wychowala swoje corki (notabene dwie rozwiodly sie z alkoholikami, jeden alkoholik umarl a ostatnia zyje z naduzywajacym – sielanka co?).
                Nie dopuszczam do glowy mysli, bym te zaraze przekazala w nastepnym pokoleniu, krzywdzac swoje dzieci.

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  …………przeczytalam wasze opinie dotyczace waszych mam i postanowilam tez cos napisac o mojej mamie.
                  chcialabym aby kazdy mial mame jak ja kochajaca madra wspaniala jedyna na swiecie osoba kochajaca tak bardzo.
                  juz jej nie mam boog zabral mi ja tesknie za nia bardzo wiem ze kiedys sie spotkamy .
                  doceniajcie matki o ile je jeszcze macie sierota to ma zle wierzcie mi nie wazne jakie macie te matki nawet jak sa dziwne nie takie o jakich marzyliscie kochajcie je bo matke ma sie tylko jedna……………………………………….
                  pozdrawiam

                  Anonim
                    Liczba postów: 20551

                    O wszystkie moje nieszczescia zyciowe zwyklam od jakiegos czasu oskarzac moich rodzicow, a zwlaszcza mamae, to z nia walczylam, daaaaaleko jej do idealu, nigdy nie musialam sprzatac, gotowac, nie mialam innych obowiazkow niz dobrze sie uczyc, ciuch zawsze mialam i to te najlepsze, bo musialam je miec, to czy sa na to pieniadze czy nie nigdy mnie nie interesowalo. zawsze posprzatane, cieply obiadek itd.Oczywiscie swieci nie byli, szantazyk emocjonalny, alkohol itp. zdazaly sie a i owszem. teraz mam 31 lat, i dopiero ucze sie co to znaczy kochac, a wlasciwie badam teren. probuje sie w tym wszystki odnalezc i poukladac, coraz mnie we mnie nienawisci.Nie moglam pogodzic tych dwoch obrazow mojej mamy, czulej, kochajacej i tej wojujacej, wypominajacej mi wciaz i wciaz zyciowe bledy i potkniecia.Sa jacy sa, staram sie moze nie zrozumiec, ale zaakceptowac obraz mojej rodziny, chyba zaczynam sie godzic sie i przyznawac, ze moja rodzina to nie kino familijne, a tak bardzo chcialam, zeby na zewnatrz tak to wygladalo, nie godzilam sie na rzeczywistosc, tworzylam sobie nierzeczywiste swiaty w swojej glowie, ktore tak dalece odbiegly od rzeczywistosci, ze w pewnym momencie totalnie sie pogubilam ale na szczescie znalazlam na tyle sily (i pieniedzy 🙂 zeby trafic do terapeuty, a pozniej przypadkiem na ta strone.Zdalam sobie sprawe, ze niekoniecznie jest tak, ze rodzice mnie nie kochali i alceptowali, raczej odwrotnie kochali za bardzo, pozniej kiedy przestalam spelniac ich oczekiwania, nie przeszlismy tej proby, pewnie kochaja mnie nadal, ale nie akceptuja mojego sposobu zycia, ale ja zaczynam rozumiec, ze ja sama nie pozwolilam sobie na milosc do nich, albo tez kochalam ich miloscia, czyli kocham cie na tyle na ile spelniasz moje oczekiwania co do ciebie. przekazali mi taki obraz milosci, ktory nieustanine kojarzy sie ze strachem, ze w kazdej chwili, jesli tylko nie bede idealana, skonczy sie. Bez akceptacji- lipa. Mimo to za wszelka cene chce odkryc w sobie taka pelna milosc, bez zalozen i warunkow, ale czy to mozliwe

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      Moja mama też jest super!
                      Całe życie miala mnie w nosie.Nic ja nigdy nie interesowało poza jej własnym ego.Niby na pozor super-cool mama:zadbana,elegancka,obiadki gotowała,na ywwiadowki przykładnie chadzała,koleżanki moje witała uśmiechem(tylko te co to niby z dobrego domu były).Rodzina,sasiedzi,znajomi-złego słowa na tę kobitę nie mowili.My szczęśliwa rodzinka(tzn.ja i 2 siostry) i tatuś alkoholik uchodziliśmy za przykładowy model rodziny klasy średniej.
                      No coż zaczęłam dorastać….ciagle słyszałam od matki:a nie sied¼ przy tych ksiażkach,id¼ gdzieś z domu,bo zdziczejesz.No i co poszłam.Byłam na dyskotece(majać 17 lat),ale mama kazała mi na 21-sza być w domu.Pech chciał tramwaj się spo¼nił i byłam poł godziny po¼niej.Nie pomogły moje tłumaczenia zgodne z prawda.Usłyszałam:ty suko,wuko itp,BO CO LUDZIE POWIEDZ¡,że ty po nocach się szlajasz.Następnym razem,gdy chciałam naprawdę się pobawić to nałatwiej w świecie zmyślałam historyjki:a to że jadę odwiedzić chora koleżankę w innym mieście itp.Zawsze wybierałam do swoich historyjek taka osobę,o ktorej mama miała dobre zdanie ale to zreszta oczywiste.Gdy maiłam 18-cie lat zakochałam się na zaboj w chłopaku z osiedla.Mamusia wybranaka zaakceptowała,bo on z dobrego domu i taki poukładany a przy tym przystojny,nawet na zięcia się nadaje.Zaszłam w ciażę ,gdy byłam w 7-mym mieś,ciaży chłopak dał dyla i wypiał się na mnie i swoje dziecko.Do tego zaczał wymyślać historię niepokalanego poczęcia,że to niby nie jego i on wcale ze mna nic tego,że to były stosunki niewłaściwe i takie tam.A co moja mama:no tak,ale wstyd ,CO LUDZIE POWIEDZ¡,bo on z dobrego domu,zostawił cię to pewnie miał powody,a to pewnie nie jego,naważyłaś piwa,to go sama wypijesz,nas z ojcem do tego nie mieszaj.Ok,czułam się jak zbity pies,z dzieckiem na ręku siedziałam w pokoju,płakałam jak bobr z bezsilności.Z jednej strony kochałam moje malenstwo i za żadne skarby nikomu bym nie dała,ale z drugiej strony wzbierał we mnie bunt.Bo jaśnie pan już jakaś laskę miał(mowię o ojcu mojego syna),a ja nawet wyjść nigdzie nie mogłam i ciagle słuchałam od matki epitety.Powiedziałam sobie,a ja wam jeszcze pokażę.I co dziecko miało 3 miechy,a ja wrociłam do szkoły.Dzieckiem w tedy zajmował się moj ojciec(wtedy nie pił,był chyba po terapii szokowej).Skonczyłam ogolniak,zrobiłam maturę z całkiem miłymi dla oka ocenami.Matka ciagle powatpiewała w moje oceny,wiedzę i w ogole w to że chodzę do szkoły.I co ,słuchajcie,dostałam się na studia.A tu szok-mamusia-dziecko kochane ty studentka jesteś,wiedziałam że taka madra jesteś ,wierzyłam w ciebie…..
                      Pochodziłam rok na studia,babcia sponsorka mojego przedsięwzięcia umarła,ja oblałam 1 egzamin i marzenia o tytule magistra odeszły w cien.Matka:a nie mowiłam,że ty na studia się nie nadajesz,do tego trzeba mieć łeb.
                      Wspomnę mimochodem,że cały czas w tym czasie pracowałam,uczyłam się i zajmowałam się dzieckiem..Ale dla mojej mamy to nie miało znaczenia,i tak byłam do niczego.
                      Po¼niej nastała era nowego faceta w moim życiu.Oczywiście zaczęło się piekło,kultowy argument:bo on jest młodszy i machnie ci dziecko i cię zostawi,a nam znowu będzie wstyd.
                      To co przez pewien okres działo się w moim życiu,to lepiej przemilczeć.W skrocie:oczywiście zaniedbuję dziecko dla jakiegoś palanta,bo moje dziecko jest przez niego katowane,żebym uwarzała,bo jak on skrzywdzi moje dziecko,to oni mi pokaża(mamusia +tatuś) itp itd.
                      wyprowadziłam się z domu,moj wybranek poszedł do wojska_zostałam sama,praktycznie bez żadnego wsparcia(bodaj moralnego) ze strony rodzinki.Oczywiśćie usłyszała,bo on i tak cię zostawi,a wdzisz itp.Nadeszły kłopoty mieszkaniowe,tułałam się w wynajętym mieszkaniu z przyjaciołka.Matka nigdy nie zapytała,jak mi się wiedzie,czy dziecko ma co jeść.Po jakimś czasie musiałam wprowadzić się znowu do rodzicow,bo dłużej nie mogłam dziecka narażać na tułaczkę,brakło kasy,facet z wojska wrocił(o dziwo dla matki nawet do mnie)ale był bez kasy ,musiał zaczynać wszystko na nowo.I wtedy miałam piekiełko za życia w domu u mojej mamusi.
                      Wyprowadziłam się dzięki Bogu,zbiegom okoliczności i siostrze z rodzinnego domciu.Wyszłam z a mojego faceta,co to tak niby katował moje dziecko.Urodził nam się syn,żyjemy jak prawie normalna rodzina.Mamusia nawet nas (mnie i moich chłopakow)pokochała,bo to nawet wstydu to ona już nie musi mieć .Bo nawet ludzie jej mowia,że corki i wnuki jej się udały.Ona puszy się i chwali,bo moja corka taka madra,przcuje na kierowniczym stanowisku,a wnuki takie super,a ona to ma dobrego męża,co to ze świeca szukaćw dzisiejszych czasach……
                      Aż tu nagle szok….Matka znika z domu, nikt nie wie gdzie jest,CZY ¯YJE???O BOZE coś się pewnie stało.Rzucamy ze starsza siora na prawie 4 tygodnie normalne życie.Zaniedbujemy dom,pracę ,swoje dzieciaki po to by ustalić czy mamusia żyje,a po¼niej gdzie przebywa.
                      Odkrywamy co rusz to nowe rzeczy.Otoż moja mamusia,ten wzor cnot wszelakich,ta boska ,niczym nie skarzona osobka…..wyłudziła z bankow 100 tyś. zł.!I co święcie przekonane,że matkę ktoś szantażował,albo że coś się stało,mroczna tajemnica rodu,albo jeszcze cosi nie odgadnionego,szukamy mamusi po trupach….o ironio…żeby jej pomoc.
                      Po walce z wiatrakami,udaje nam się przechwycić matkę .Podstępem wsadziłyśmy ja do domu wariatow,żeby jej jakoś pomoc.Nadmienie tylko,że ojciec mamusi widzieć na oczy nie chciał i odgra żał się ,że ja zabije.
                      Po 7-miu tygodniach mamusia wychodzi ze szpitala z diagnoza lekka depresja na skutek zdarzen losowych.My jak te durne, mało-rozumkowe osiołki ,wierzymy mamusi ,że pieniażki zabrała na potrzeby życia rodziny.Tłuka nas wyrzuty,że nasze dzieci jakieś prezenty od niej dostały itp.
                      Nagle okazuje się,że tatuś mamusię bardzo kocha,że jej łba nie urwie,że żyć bez niej nie może i że wszystko jej wybacza,i nawet do pierdla z nia pojdzie jak będzie cza:).
                      A mamusia na to wszystko:wiesz coruniu jaki ty masz łeb,taka madra jesteś,umiesz negocjować,to załatw z bankami żebym płacić nie musiała,albo chociaż mniejsze raty.No i teraz moja mamusia całymi dniami siedzi w domciu ,grzeje tłusty tyłeczek w ciepełku,nie odbiera telefon ow,nie otwiera drzwi,bo ona taka chora,bo w szpitalu była itp.A ty coruni do nowego roku załatwisz wszystko NIE???
                      Epilog
                      Nie załatwie,jestem wredna,suka bez uczuć,do pierdla też nie pojdę jej odwiedzać…
                      Narobiła bagna,wstydzi się ludzi,boi się konfrontacji z rzeczywistościa ,swoich złych czynow nie uznaje,tylko liczy na cuda i na mnie….
                      Tym razem mam dość,nie poświęcę wszystkiego dla niej,nie i już!
                      Nie ,że moja mamusia jest SUPER?
                      Pozdrawiam

                      Anonim
                        Liczba postów: 20551

                        droga Agniesko jedyne co moge dodac to to, ze masz racje czas najwyzszy powiedziec basta.Ja podobnie jak ty nie spelnilam oczekiwan moich rodzicow, zawiodlam przede wszystkim mame, coz zamiast zostac prawnikiem i wyjsc za lekarza, urodzilam nieslubne dziecko, pozniej wszystkie moje starania byly ukierunkowane na udowodnieniu mojej mamie, ze jestem wartosciowym czlowiekiem i zmazaniu chanby, z nienaruszalnego obraszu zew. idealnej rodziny, skonczylam studia, pracuje, wnuczka jest wzorowa uczennica, zawsze jesli cos sie stanie ja jestem winna, do tej pory mieszkam z rodzicami, zawsze jesli pojawial sie na horyzoncie jakis mezczyzna musial byc psychopata, ktory pal szesc mnie skrzywdzi, ale na pewno bedzie wyrzywal sie na dziecku i nigdy go nie zaakceptuje i tak rozwalala kolejne zwiazki, a ja jej na to pozwalalam teraz tez mowie koniec z tym, najgorsze jesyt jednak to, ze doprowadzila, ze moj ostatni zwiazek sie rozlecial i choc teraz patrze na wszystko inaczej, nie moge juz tego naprawic, odkrecic i narazie ciezko mi sie z tym pogodzic. ale jej powiedzilam NIE, jestem dorosla, to moje zycie

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 15)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.