Witamy Fora Szukam Ciebie Może tu…

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • Martini
    Uczestnik
      Liczba postów: 24

      Witajcie, jestem Marta, mam 45 lat.

      Przez większość, jeśli nie całe moje życie, czuję, że coś w nim  „nie tak”, że są sytuacje,  w których kiepsko sobie radzę, że dużo w moim życiu inności, trudności z samą sobą. Podjęłam kilka niezbyt skutecznych prób terapii. Mój dom rodzinny, niby dosyć fajny, niby tzw. dobry, nie był jednak zupełnie w porządku.

      Widzę wpływ dawnych przeżyć na funkcjonowanie w dorosłym życiu, chciałabym to przepracować, wyprostować. Jednocześnie czuję zażenowanie, że „wymyślam”, szukam dziury w całym, robię z siebie skrzywdzoną ofiarę, rozczulam się nad sobą – i w ogóle jakaś szurnięta jestem.

      Trudno w jednym poście streścić wszystkie swoje myśli i odczucia. Może powoli uda mi się to poukładać, przekazać, skonsultować. Próbowałam już na kilku forach, nie do końca pomogły, ale krok po kroku doprowadziły mnie do stwierdzenia, że DDD to chyba mój problem.

      Słuchałam dziś na Youtube nagrań pani Sylwii Kocoń o DDD oraz DDA i aż się popłakałam odnajdując sporo z siebie.

      Pozdrawiam serdecznie.

      • Ten temat został zmodyfikowany 2 lat, temu przez Martini.
      • Ten temat został zmodyfikowany 2 lat, temu przez Martini.
      • Ten temat został zmodyfikowany 2 lat, temu przez Martini.
      • Ten temat został zmodyfikowany 2 lat, temu przez Martini.
      Jakubek
      Uczestnik
        Liczba postów: 931

        Chyba faktycznie te kilka prób terapeutycznych było nieudanych, bo głównym zadaniem terapeuty jest właśnie zbudowanie dla Ciebie (i wspólnie z Tobą) wystarczająco bezpiecznej przestrzeni, abyś zgodziła się odstawić takie „krytykanckie” myślenie o sobie: „ „wymyślam”, szukam dziury w całym, robię z siebie skrzywdzoną ofiarę, rozczulam się nad sobą– i w ogóle jakaś szurnięta jestem”. Nie zdziwiłbym się, gdyby to właśnie ten „fajny” dom rodzinny odzywał się w Twojej głowie takim bagatelizującym głosem. Może to głos matki lub ojca: „Nie rób problemów z niczego, dziewczyno.”.

        Chyba na razie jakoś oswajasz problem i próbujesz się z nim pogodzić. Słuchanie i czytanie materiałów tematycznych na pewno pomoże. Jakiej jednak konkretnej pomocy oczekujesz od forum? Każdy tutaj, kto przeszedł już jakąś drogę zdrowienia powie Ci od razu, że jeśli tak czujesz, to z pewnością tego nie wymyślasz.

         

         

         

         

         

        Martini
        Uczestnik
          Liczba postów: 24

          Jakiej konkretnej pomocy? Ba, gdybym wiedziała, jaka jest potrzebna.

          Może jutro coś sensowniejszego napiszę, Dziś jestem rozbita przez zupełne głupstwo, a jednak nie głupstwo. Czasami drobiazg sprawia, że czuję się nic nie warta, oceniana – oczywiście negatywnie.

          Boję się bliskości, nie umiem nawiązywać zdrowych relacji, niedawno przydarzyła mi się znajomość z alkoholikiem. Wyplątałam się z niej (mam nadzieję), ale kosztowała mnie masę emocji. Wcześniej miałam koszmarne małżeństwo zakończone rozwodem. Czytam, że to nasze nieuświadomione mechanizmy powodują, że wchodzimy w takie związki, i za nic nie mogę rozwikłać zagadki, dlaczego mnie się takie historie przydarzyły, jakie moje zachowania na to wpłynęły.

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Martini.
          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Martini.
          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 628

            Może być tak, że w tym „fajnym” domu rodzinnym jednak nie widziałaś dobrego wzorca ciepłych relacji międzyludzkich ani wzorca udanego związku.

            Możesz mieć lęk przed bliskością, który torpeduje wszystkie Twoje poczynania w związkach. Bo bardzo jej pragniesz, a zarazem przed nią uciekasz.

            Prawdopodobnie masz też niskie poczucie własnej wartości, które działa tak samo (nie tylko w relacjach, ale też na przykład w pracy).

            Takie rzeczy nie biorą się znikąd, więc problemu raczej sobie nie wymyśliłaś.

            Ale nie spiesz się z dotarciem do rozwiązania tej zagadki. Może jeszcze nie jesteś gotowa. Wszystko w swoim czasie. Na razie rób to, co możesz.

            Jeśli docierają do Ciebie filmiki o DDA/DDD, oglądaj filmiki. Możesz też spróbować obejrzeć polski film „Pręgi”.

            Jeśli nie udaje Ci się z terapią, spróbuj coś poczytać o DDA/DDD lub zajrzyj na mityng.

            Każda droga jest dobra, która prowadzi do celu. Takie jest moje zdanie…

            Cerber
            Uczestnik
              Liczba postów: 142

              Dziś jestem rozbita przez zupełne głupstwo, a jednak nie głupstwo. Czasami drobiazg sprawia, że czuję się nic nie warta, oceniana – oczywiście negatywnie.

               

              Parę dni temu psycholog odwołała spotkanie (coś jej pilnego wypadło ) obiecała że odezwie się po 3-4 dniach , nie odezwała ja odezwałem się po kilku kolejnych .A wryło mi się że o mnie zapomniała …i popłynąłem … przez resztę dnia byłem nie do użytku .

              Pomijając wyjaśnianie okoliczności , zawsze byłem przekonany że tylko dzięki matce przetrwałem … teraz nie wiem czy ten obraz nie jest ułudą (temat wypływa u psycho )

              Martini
              Uczestnik
                Liczba postów: 24

                Moja mama była specyficzną osobą. Bardzo nerwową, wybuchową, potrafiła szarpać własne dzieci, bić tym, co jej w ręce wpadło. Raz rzuciła we mnie nożem, bo nie obrałam na czas ziemniaków do obiadu. Nie była taką fajną, ciepłą i kochaną mamą. Często mnie krytykowała. Była chłodna, spięta, sztywna. Zazdrościłam koleżankom mam, z którymi mogły porozmawiać jak z przyjaciółką.

                Wybaczyłam jej wiele, zawdzięczam jej też sporo, pomagała mi w życiowych trudnościach, ale emocjonalnie jest osobą trudną. Nawet dziś, choć jestem mocno dorosła, potrafi mi tak coś powiedzieć, że w pięty idzie, dopiec do żywego.

                Uważa przy tym, że jako matce należy jej się bezwzględny szacunek.

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Martini.
                utraconyraj45
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1

                  Jeśli masz wątpliwości co do swpjego stanu psychicznego, albo po prostu czujesz, że chcesz się dowiedzieć o sobie więcej, to polecam Ci ośrodek terapeutyczny – Krajna na kaszubach. Niezwykle ciepli ludzie, którzy naprawdę pomagają. I to nie tylko z uzależnienieami, ale też właśnie z zaburzeniami emocjonalnymi albo lękowymi. U mnie to była depresja, u Ciebie? Nie wiem, ale spróbuj, może odzyskasz swój spokój.

                  Cerber
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 142

                    Nie wiem jak to nazwać ….”myślałem ” , „wydawało mi się” że była ciepłą osobą , i tak po części było , ale przypominają mi się pewne okoliczności z dzieciństwa a właściwie dopiero je jednym zauważał  tj. kiedy przypadkowo nadziałem się na nóż ,nie przyszła mimo że płakałem wręcz darłem się wniebogłosy ,a była w pomieszczeniu obok za drzwiami. Na gminne zostawiała mnie pod opieką siostry , tak że przez długi czas na siostrę wołałem mama . Ogólnie rzecz biorąc jestem skołowany. Choć też zastanawiam się czy nie szukam winnego żeby móc zwalić na kogoś winę/odpowiedzialność.

                    Martini
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 24

                      Może jednak będę się trzymać jednego wątku, choć zabrałam głos na kilku.

                      Wpadam w obsesję z tą bliskością…

                      Podobno częściej mężczyźni się jej obawiają. Ja natomiast jestem kobietą, która trzyma dystans. Nienawidzę, gdy znajomość za szybko pędzi, do szewskiej pasji doprowadzają mnie w internecie (próbowałam) faceci zaczynający znajomość od podtekstów seksualnych, jakichś p. oufałych słówek. Jestem wtedy wredna jak pokrzywa i wściekła na cały ród męski :/

                      W realu w ogóle nie mam pojęcia, jak nawiązuje się relacje romantyczne, mam wrażenie, że kompletnie nikt się mną nie interesuje. Gdy ktoś czasem zwrócił uwagę, zwykle okazywał się zupełnie nieodpowiedni, nie rokujący – jakiś pijak na przykład.

                      Czytam tu i ówdzie, żeby reagować na sygnały ostrzegawcze i nie brnąć w takie znajomości. Mam wrażenie, że po odrzuceniu takich osób, nie pozostaje dla mnie nikt, ale to nikt. Normalnych nie spotykam – może gdzieś tam są, wierzę, że są, ale psię o prostu ich nie spotykam. Mną jeśli już się ktoś zainteresuje, to lepiej, by się nie interesował.

                      Do pewnego momentu nie zależało mi na związku,  ale w końcu i ja chciałabym być kochana, jak inni ludzie, jak inne kobiety. Nie boję się zostać sama, mam długi trening w byciu szczęśliwym singlem,ale chciałabym czuć, że jeśli jestem singlem to nie dlatego, że nie potrafię inaczej, tylko ze świadomego wyboru.

                      Kryzys mnie dzisiaj dopadł ogromny. Jestem po zakończeniu relacji z osobą uzależnioną od alkoholu.

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
                      Cerber
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 142

                        Wpadam w obsesję z tą bliskością…

                        Podobno częściej mężczyźni się jej obawiają. Ja natomiast jestem kobietą, która trzyma dystans.

                        Kiedyś myślałem że nie mam tego problemu , a może nie rozumiałem czym jest bliskość , w sumie chyba nadal nie wiem. Ja właśnie jestem w miejscu gdzie nie szukam i bronie się przed chęcią bycia w związku, bo zdałem  sobie sprawę że to co myślałem o związkach jest fałszem i żyłem w fałszie , oszukiwałem samego siebie. do tego moje trudności a właściwie lęku przed nawiązywaniem relacji , jakichkolwiek , Co powodowało że nic z tego nie wychodziło , głównie na starcie . Ta wizja i lęki (bliskośćią emocjonalna ,relacją a raczej odrzuceniem )  powodowały też uciekałem od wartościowych relacji. I te straty teraz bolą

                        Miks potworny : lęk , romantyczne (filmowe/telewizyjne wyobrażenie o związku/miłości ) uczucie uciekającego czasu (desperacja ) , każdąkobietę postrzegałem przez pryzmat możliwego związku z nią .

                        Dziś tylko wiem że toco myślałem o miłości to fikcja , tylko nic innego już nie mam i nie wiem jak to powinno wyglądać .

                        faceci zaczynający znajomość od podtekstów seksualnych, jakichś p. oufałych słówek. Jestem wtedy wredna jak pokrzywa i wściekła na cały ród męski :/

                        m.in to jest to co nazywam filmowo/telewizyjnym obrazem związku/relacji , czytałem kiedyś książki o podrywie i tam przeczytałem że bez tego typu zachowań kobieta straci zainteresowanie .

                        W sumie zastanawiam się czy jestem zdolny do miłości , czy jest w ogóle na tym świecie kobieta która wytrzymała by ze mną , chciała mnie , czy byłbym w stanie uszczęśliwić ją a ona mnie , czy mam pogodzić się z samotnym życiem i nadać mu sens inaczej

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.