Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD nie umiem kochać?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • Kreska1988
    Uczestnik
      Liczba postów: 10

      hej, jetem tu nowa, mam 25 lat i nadal jestem sama, niby z własnego wyboru, nie wiem czym jest to spowodwane, niby mam swiadomosc ze przeszlosc mnie gnebi, ale staram sie z tym walczyc, ale moze jest tak ze samemu sie nie da? wracajac do tematu, wydaje mi se ze nie umiem kochac, ludzie nie rozumieja ze przeszlosc, wspomnienia moga tak wpłynac na dalsze zycie, jak juz z jakims chlopakiem sie potykalam i mowilam co bylo w domu to czułam sie kompletnie olana, nie wiem czy niektorych zmiezenie sie z poblemem (dosc duzym) drugiej osoby jest az tak trudny? wogole moja paleta "uczuc" jest dosc skromna ;/ nie angazuje sie, nie umiem popostu, jestem albo zadowolona, czyli wzgledne OK albo zdolowana, wtedy sredno po dwoch dniach staje przed lustrem i sobie wmawiam (sory za slownictwo) ZE KURWA DAM RADE !!! ale to sa sprawy zwiazane z np. praca, rachunkami itd. generalne brak emocjonalnego podejscia do wszystkiego w zyciu sie calkiem przydaje, bardzo zadko mnie ponosi, zawsze sie zastanaowie nad podjeciem decyzji … ZAWSZE! oczywiscie jestem swiadoma ze mam DDA nie wypieram tego, ale boje sie braku akceptacji lub co gorsza litosci !!! gdy juz sie tym podziele, dlaczego nie mozna poprostu sprobowac zrozumiec i wspieac w wacaniu do "normy"?

      KURWA !!! JESTEM WYPRANA Z UCZUC !!! DA SIE TO NAPRAWIC ?

      p83
      Uczestnik
        Liczba postów: 2114

        Odpowiadając na Twoje pytanie, da się to "naprawić". Polecam terapię 🙂 W zakładkach terapia w Polsce masz informację gdzie możesz poszukać pomocy + ośrodki/poradnie leczenia uzależnień. Podejdź, zadzwoń na pewno udzielą informacji gdzie odbywają sie spotkania.

        Panama
        Uczestnik
          Liczba postów: 3986

          Kreska1988 zapisz:
          ” gdy juz sie tym podziele, dlaczego nie mozna poprostu sprobowac zrozumiec i wspieac w wacaniu do "normy"?

          Jak zrozumieć coś o czym się nie ma zielonego pojęcia? Jak wspierać kiedy nie wiadomo co ten ktoś czuje i dlaczego się w dany sposób zachowuje? To jest dla przeciętnego człowieka zbyt trudne.

          Kreska1988
          Uczestnik
            Liczba postów: 10

            a jak myslisz? lepiej spotykac sie z "normalnymi" teoretyczne facetami bo on pokaze nam normalne wzorce, czy gdybym zwiazała sie tez z dda bedzie łatwiej? bo lepiej zrozumie, czy 2 świow to juz totalna masaka?

            Hella
            Uczestnik
              Liczba postów: 5658

              Witaj Kresko:)

              Nie obraz sie, ale wydaje mi sie, ze na tym etapie kombinowanie z kim i jaki zwiazek przypomina troche dywagacje o wyzszosci swiat bozego narodzenia nad wielkanoca.

              Zeby myslec o powaznym zwiazku nalezy najpierw zrobic porzadek ze soba, a w tym nikt Ci nie pomoze tylko Ty sama mozesz to zrobic.

              I, ze zacytuje sama siebie -Prawda jest moze i brutalna, ale taka, ze nikt nikomu nie musi nic dawac. Partner nie jest od zaspokajania moich potrzeb, czy zeby mnie uzupelnic, nie ponosi tez odpowiedzialnosci za to czy jestem szczesliwa czy nie.

              Nie mozna uzalezniac swojego szczescia od kogos, od tego co ktos zrobi, przyssawac sie do kogos jak pijawka bo w koncu ze zwiazku/wiezi zostanie sztuczna konstrukcja oparta na wytycznych co kto powinien zrobic, zeby uszczesliwic drugiego, a ja bede tkwila w poczekalni do wlasnego zycia. 

              To nie partner/dziecko/ktokolwiek nadaje sens naszemu zyciu tylko JA i WYLACZNIE JA moge to zrobic.

              Ja od siebie sugeruje zaczac od siebie, a pozniej przejsc do zwiazku 😉

              Edytowany przez: hella, w: 2013/10/30 12:13

              Panama
              Uczestnik
                Liczba postów: 3986

                Hella zapisz:

                Ja od siebie sugeruje zaczac od siebie, a pozniej przejsc do zwiazku”

                To chciałam napisać 🙂

                Kreska1988
                Uczestnik
                  Liczba postów: 10

                  Wiem, juz zapisałam sie na terapie bo czas najwyzszy sie ogarnac emocjonalnie, sorki ale przemawia przezemnie frustracja, to źle ze chce nomalnosci i milosci? chociaz nie zabardzo wiem jak to wyglada ;/ zmeczona jestem tym ze nikogo do siebie nie dopuszczam, ze nie ufam, narobiłam takich okopów ze szkoda gadac, ciezko mi teaz z tego wyjsc, myslicie ze terapia pomaga? raz probowałam, ale nie podobalo mi sie, wiecie dlaczego… nie cierpie urzalania sie nad alkoholikami tu czyt. nad rodzicami, ze trzeba zrozumiec ze to choroba bla, bla, bla… ja jestem w stanie wszystko zrozumiec ale nigdy nie nie przyjme do wiadomosci ze to choroba, to zwykłe skurwysyństwo i brak odpowiedzialnosci, jak ktos chce pic to niech nie zakłada rodziny!

                  Kreska1988
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 10

                    a swoja dooga soki za uzalanie sie, zadko sobie na to pozwalam, ale mysli cały czas mi sie w głowie kłebia, ze jakas wybrakowana jestem ;/ licze ze cos doradzicie

                    Panama
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 3986

                      Kreska1988 zapisz:
                      ” nie cierpie urzalania sie nad alkoholikami tu czyt. nad rodzicami, ze trzeba zrozumiec ze to choroba bla, bla, bla… ja jestem w stanie wszystko zrozumiec ale nigdy nie nie przyjme do wiadomosci ze to choroba, to zwykłe skurwysyństwo i brak odpowiedzialnosci, jak ktos chce pic to niech nie zakłada rodziny!”

                      Bez zrozumienia i przebaczenia trudno zacząć coś nowego. Przejdź się na otwarty mityng AA, pozwoli Ci to spojrzeć inaczej na alkoholika. Los każdego człowieka leży w jego rękach, zmień siebie, jeżeli tego dokonasz będziesz miała prawo oceniać innych, ale znając życie wtedy nie będziesz już miała takiej potrzeby 🙂

                      „to źle ze chce nomalnosci i milosci? chociaz nie zabardzo wiem jak to wyglada ;/ ”

                      Twoi rodzice też prawdopodobnie nie wiedzieli.

                      Hella
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 5658

                        Panam uprzedzilas mnie, bo wlasnie to chcialam napisac 👿

                        Tak wiec jedyne co moge dodac to to, ze alkoholizm i wspoluzaleznienie rodziców to jedno, ale sama nazwa tego zjawiska jest bardzo myląca – choroba alkoholowa – bo mówi tylko o alkoholu. A to jest akurat najpłytszy i najbardziej powierzchowny aspekt choroby.
                        Fakt, że najbardziej widowiskowy i najbardziej zauważalny, ale niestety zbyt dużo ludzi się z nim utożsamia. I tylko z nim.

                        Moj znajomy z AA, zawsze powtarza, ze picie to najmniejszy problem alkoholika i ja sie z nim zgadzam bo tak naprawde problemem jest niedojrzała osobowość, dziecięca psychika czy nadwrażliwość – można to określić różnie, ale alkohol był w tym o tyle, że uzewnętrzniał problem.
                        Równie dobrze mogą być nałogowymi spadochroniarzami ryzykantkantami albo najemnikikami w LC – mechanizm byłby ten sam. Kwestia protezy jakiej się używa, kalectwo pozostaje to samo.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.