Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › nie umiem się uśmiechać
-
AutorWpisy
-
Bardzo często słyszę od w towarzystwie, kiedy np. siedzimy sobie i rozmawiamy, pytania: "Dlaczego jesteś taka smutna?" "Uśmiechnij się!", podczas gdy wcale nie uważam, jakobym akurat w tym momencie była smutna. Wydaje mi się, że mam neutralny wyraz twarzy, a tymczasem otoczenie odbiera go jako smutny. Natomiast siedzenie z przyklejonym do twarzy uśmiechem jest moim zdaniem bez sensu, tym bardziej, że zmuszenie mięśni twarzy do uniesienia kącików ust do góry i do tego utrzymanie ich w tej pozycji przez dłuższy czas jest dla mnie sporym wysiłkiem. Nie umiem się uśmiechać i już. Jakoś inni robią to całkowicie naturalnie, a ja się muszę zmuszać. Prawdę powiedziawszy mierzi mnie to, bo chciałabym być pogodniejsza i już na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie miłej i ciepłej osoby, którą podobno jestem, a co wychodzi na jaw dopiero przy bliższym poznaniu. Zaczynam czuć złość, kiedy znów mi ktoś mówi, że jestem smutna, podczas gdy de facto tak się nie czuję.
Kolejny czynnik dyskwalifikujący mnie jako kobietę wartą pokochania… 🙁Anonim
2 września 2007 o 09:50Liczba postów: 564🙂 Witaj Makenzen! Usmiechnij sie dzis tak jak potrafisz i czujesz. Po przeczytaniu Twijego posta uwazam ,ze jest w Tobie cos ukrytego…..cos co w środku drzemie a uzewnetrznia sie czasami. Nie znam Cie ale mysle ,ze jestes miła i pogodna dziewczyna. Jak chcesz pogadac na gg to nie ma sprawy….przeciez jestesmy takie same i własnie złe wspomnienia i przezycia z minionych lat łącza nas. Piekne wiersze piszesz poetko! Zycze miłego i usmiechnietego dnia.
Monika :cheer:Anonim
2 września 2007 o 09:52Liczba postów: 564🙂 😛 😆 :cheer: USMIECHNIJ SIE tak jak umiesz nawet tak smutno, bo przeciez Ty to rozumiesz……..
Mnie tez czasami pytaja dlaczego jestem smutna albo dlaczego sie nie odzywam…A ja tak mam,smutna jestem rzadko a nie odzywam sie wtedy gdy nie mam nic do powiedzenia.Chociaz tak sie dzieje przewaznie tylko wsrod obcych,kiedy jestem wsrod przyjaciolol zachowuje sie"normalnie"To mi akurat nie przeszkadza,szczerze mowiac.
Anonim
3 września 2007 o 08:52Liczba postów: 564Gosiak jestem podobna do Ciebie. Tak to prawda jak nie znam osób to sie nie odzywam. Dopiero póżniej jak poznam kogos to sie otwieram. Moniś
Co za roznica czy jest sie ponurakiem czy osoba radosna. Najwazniejsze jest, zeby byc naturalną. Bo piekne jest tylko to co jest prawdziwe. Choc to oczywiscie rzecz gustu. Mi np. sto kroc bardziej podoba sie zwykly chwast niz sztuczna roza. I zdecydowanie bardziej lubie ludzi, ktorzy mysla w tej kwestii jak ja. Jak nie masz ochoty to sie nie usmiechaj, a jak masz to smiej sie do rozpuku. Jesli ktos czuje sie niekomfortowo, bo akurat nie jestes radosna w taki sposob w jaki on by chcial, to jego sprawa. I pamietaj, piekno zalezy od oka patrzacego i bardziej wartosciowe jest to oko, ktore widzi to czego wzrokiem zobaczyc sie nie da.
Hmmm, ja mam całkiem na odwrót. Nie mogę jeszcze "odkleić" tego uśmiechu z mojej twarzy. Bez względu na to, jak czuję się w środku, na zewnątrz zazwyczaj sprawiam wrażenie pogodnej, radosnej osoby, która nie ma żadnych problemów, albo ze wszystkim sobie doskonale radzi. Ostatnio terapeutka zwróciła mi uwagę, że nawet o najbardziej bolesnych wydarzeniach potrafię opowiedzieć z uśmiechem na twarzy. Nie zdawałam sobie z tego sprawy… To chyba trochę dziwne. hmmm :huh:
Kiedy usmiech ma znalezc sie na twarzy, to pewnie sie sam pojawi…Najwazniejsze, zebys wewnetrznie potrafiła sie ciepło usmiechnac. A to co na ciele, to tylko fizyczny objaw…Spojrz na to z dobrej strony…Moze kogos przywoła nie Twoj usmiech na twarz, a własnie smutek…Badz soba. Jesli poczujesz, ze masz ochote na odrobine usmiechu, to zrób to. Lecz jesli nie ,to nie ma sensu aby na twarzy pojawiał sie sztuczny usmiech. Taki jest nic nie warty…
Pozdrawiam cieputkoDzięki 🙂 zwłaszcza Tobie, gandhi71 i luckro 🙂
gandi71 napisała:
Piekne wiersze piszesz poetko!”
Hę? Ja piszę wiersze? Pierwsze słyszę… 😉 Zapewne Ci chodziło o to, co mam w sygnaturce? To fragment piosenki "Czemu żeglujesz" zespołu Zejman i Garkumpel (uwielbiam ich teksty). To o mnie, jak w mordę strzelił… 😉
Tak sobie wczoraj pomyślałam – co to kogo, do jasnej cholery, obchodzi, że się w danym momencie nie uśmiecham? Jak będę miała ochotę, to się uśmiechnę. Z drugiej jednak strony smutny wyraz twarzy wcale nie pomaga w nawiązywaniu kontaktów, wręcz przeciwnie…:dry: z tym że ja nie kontroluję tego, jaki mam wyraz twarzy. Nawet gdy wewnętrznie się czuję zadowolona i spokojna, moja twarz wyraża najwidoczniej co innego…nie pamietam kiedy sie usmiechalam tak na prawde. wiadomo czasem musimy z siebie wymusic smiech ale w srodku wojna. zawsze myslałam ze jak bede sie usmiechac to nikt nie zauwazy mojego faktycznego przybicia, i kiedys usłyszalam ze pomimo usmiechu mam smutne oczy i tyle w nich cierpienia. Chyba bez sensu udawac. Byla opiekunka mojego dziecka zawsze sie usmiechala nawet gdy miala klopoty mnie sie to w glowie nie miesci ja tak nie potrafie. A jesli juz to ciesze sie z umierem nie za duzo zeby czar nie prysł bo wtedy nikt nie zmusil by mnie siła nawet do półusmieszku.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.