Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nieważna, niewidzialna..

Przeglądasz 9 wpisów - od 11 do 19 (z 19)
  • Autor
    Wpisy
  • KasiaB1989
    Uczestnik
      Liczba postów: 20

      Wiesz ja długo miałam depresje tez miałam matkę (wtedy) potwora która sie darła o byle co, żeby się wyżyć przelac całą złośc i co negatywne na mnie a ulgi nie doznawała wrećz przeciwnie. Nie potrafi ze mna rozmawiac i mnie słuchać. Każdy chce tylko mówić ja dużo w zyciu słuchałam a mało mówiłam i dalej sie wymaga tego ode mnie a jednak rozmowa w moim przypadku to lekartwo własnie na te depresje i lęki i poprawe relacji z ludzmi. Obecna praca mi to uniemożliwia ludzie sa daleko ode mnie bo przez to, że duża prace wykonywałam dla dobra innych tak zostało ze ja mam robić inni moga sobie gadać. To jest chore niesprawiedliwe i krzywdzące. Stali sie egoistami nie widzą, że to źle działa na mnie a powinna byc równowaga skoro ja wykonuje dla nich prace powinni coś pogadac ze mna zebym nie czuła się jak robol. Teraz wirus zrobił swoje ludzie gadaja z kim chcą a kiedys kazdy sie dogadywał z kazdym był lojalny, zyczliwy, czynił dobro i odpłacał za dobro. Wiem jak ci cięzko mi dalej jest bo nie umiem z ludzmi rozmawiac wejśc w relacje przeciez nie musza znac mojej histori zycia by mnie polubic i rozmawiac ze mna. A kolezanki z pracy znają moja historie wiec tym bardziej liczyłam troche na nie, że podejda do mnie otworzą się i bedziemy super drużyną. Czasy sie zmieniły covid robi duzo złego zwalnia sie ludzi i to mega psuje relacje, nastroje i ludzie maja obawy na przyszłość. Nie jestes sama bede obserwowac ten watek który mnie tez dotyczy. Nawet w sklepie kasjerka mnie zignorowała urzadzajac sobie pogaduchy z ochroniarzem a nie zając sie klentką.

      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 1 miesiąc temu przez KasiaB1989.
      Ona887
      Uczestnik
        Liczba postów: 31

        Nawet nie chodzi o te niewidzialność w rodzinie. Budzę niechęć u ludzi. Obrażają mnie i mają za gbura.

        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 630

          Kasiu, moim zdaniem takie sytuacje doskonale pokazują różnice pomiędzy sposobem myślenia DDA a nie-DDA.

          Stoisz w kolejce do kasy, a kasjerka Cię ignoruje, rozmawiając z ochroniarzem.

          Co myśli wtedy nie-DDA?:

          „Oj, chyba tu jakiś romans kwitnie😉”

          „Tej kasjerce brak podstaw szkolenia lub kultury”

          „Obsłuż mnie szybciej kobieto, bo się spieszę!”

          „Ta pani chyba ma dziś zły dzień” (może musiała zostawić chore dziecko w domu, albo nie miała dziś jeszcze przerwy lub właśnie się dowiedziała, że ma przyjść do roboty w niedzielę)

          „Jak ją zaraz opierdzielę, to się zajmie robotą”

          „Wpiszę im negatywną opinię w internecie”

          „Właściwie to nic mi się nie stanie jak tu postoję minutę dłużej. Jestem tylko małym trybikiem w maszynie Wszechświata 🙂”

          „Kota nie ma, myszy harcują – kierowniczka gdzieś wyszła, więc dziewczyny się wyluzowują”

          „W tym sklepie jest kiepska obsługa, następnym razem pójdę do konkurencji”

          Tymczasem DDA w tej samej sytuacji podciąga wszystko pod komunikat wpojony mu w dzieciństwie:

          „Nie jestem ważny. Ludzie mnie ignorują.”

          Wiem, że to bardzo trudne pokonać ten schemat i czasem też w to wpadam.

          Jakubek
          Uczestnik
            Liczba postów: 931

            @dda93 „Nie jestem ważny. Ludzie mnie ignorują.”

            Bardzo trafny opis. Ładnie pokazuje, jakie ograniczone postrzeganie świata mamy, kiedy uaktywniają się nasze cechy dda. Ucieka nam całe bogactwo interpretacji zdarzeń, a zostaje tylko jeden dołujący komunikat: jesteś bezwartościowa/y.

            Tak jakby z całej palety kolorów, dostrzegać tylko jeden: czarny, który zresztą jest brakiem światła.

            Cechy dda zaciemniają nam odbiór świata.

            Ona887
            Uczestnik
              Liczba postów: 31

              Wiecie,co wydaje mi się,że jeśli ktoś w dzieciństwie nie dostał poczucia bycia kochanym, ważnym. To nijak tego nie przeskoczy. Ja wiem,że nikt mnie nie kochał ani ojciec ani matka. Ani moi dziadkowie ze strony matki. I mając już 34 lata dalej mnie to boli. Z nikim nigdy nie byłam. Bo większość ludzi miała normalnych rodziców. Lub chociaż te kochająca matkę . Ja nie. To jest bariera między mną a innymi. Mój ojciec mi powiedział ” moja mama by cie pokochała”.

              Jakubek
              Uczestnik
                Liczba postów: 931

                Wychowywanie się bez dobrej miłości rodzicielskiej, to chyba źródło większości naszych problemów.

                Piszę „dobrej”, bo czasami rodzicie mogli mieć własną jej wersję, na przykład: karmią i ubierają, dają dach nad głową, chroniący przed warunkami atmosferycznymi, i tyle. Więcej dziecku do przeżycia nie potrzeba. Czasem nawet bicie dziecka mogli sobie tłumaczyć, jako metodę troskliwego wychowania. Problem chyba polega na tym, że miłość „rodzicielska” jest w praktyce definiowana jednostronnie, cokolwiek rodzic robi, może to uznać za miłość (choćby dla spokoju własnego sumienia), dziecko nie ma możliwości wypowiedzenia się.

                Pomyślałem sobie ostatnio, że może nie byłem dzieckiem oczekiwanym na tym świecie. Nikt na mnie nie czekał. Byłem ciążą z przypadku, a babcia sugerowała mojej matce pozbycie się płodu. Mama mówi, że bardzo mnie kochała już w trakcie ciąży. Faktycznie, mieliśmy przez całe życie mocną (niekoniecznie zdrową) więź emocjonalną. Jednak przez całe życie szukałem kogoś, kto mnie zechce. Miałem takie pragnienie wobec pojedynczych osób i całych grup. Pragnienie bycia chcianym, oczekiwanym. Żebrałem u ludzi o akceptację. Dlaczego? Może moja mama jednak „nie chciała” mnie tak na 100% i ja to czułem – że nikt nie czeka na moje przyjście na świat.

                I teraz, stojąc nawet przed taką smutną i przerażającą tezą, że nikt na mnie nie czekał, nie chcieli mnie tym na świecie, co z tym zrobić? Skoro już jestem. Zabić się? Tylko dlatego, że nie czekali? Oddać im prawo do decydowania o mojej egzystencji? Niechciany, więc nie ma prawa do życia? Przesunięta o kilkadziesiąt lat aborcja?

                Otóż nie. Chcę żyć! Nie oglądając się na oceny innych. Wyzwalając się z kompulsywnego pragnienia uzyskania ich miłości. Tak naprawdę, w sensie egzystencjalnym, nasze życie nie zależy od drugiego człowieka. Sami w sobie jesteśmy pełnią i doskonałością. Nawet z tymi ranami, słabościami i wadami. Drugi człowiek może nam towarzyszyć, możemy go zaprosić do naszej podróży przez życie, ale nie jest on nam koniecznie potrzebny, samotnie też możemy iść i cieszyć się tym.

                U Ciebie słyszę dużo smutku. A pod smutkiem często ukrywa się niewyrażony gniew (tak powiedział mój terapeuta). Ciekawe, czy przerobiłaś swój gniew.

                Nie da się żyć bez emocji. Psycho i socjopaci, to ludzie z zaburzeniami, polegającymi na odcięciu od emocji. To choroba.

                Buddyści dążą w zdrowy sposób do wyzwolenia się z emocji, choćby przez medytację. Jednak chyba żaden rozsądny buddysta nie wierzy, że całkowicie wyzwoli się od emocji jeszcze w tym życiu.

                Z emocjami trzeba się zaprzyjaźnić. Poznać je. Twoje emocje, to część Ciebie. Trzeba je zrozumieć, ale nie zwalczać. One są doskonałą wskazówką w życiu.

                Na koniec dodam, że na trudności relacyjne najlepszym lekarstwem jest „szkoła relacyjna” w bezpiecznych i kontrolowanych przez nas warunkach. Dla mnie taką „szkołą” były mityngi 12 krokowe, zacząłem tam wyzbywać się poczucia samotności i otwierać na ludzi. Terapia z dobrze dobranym terapeutą tez może być taką szkołą.

                 

                 

                 

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Jakubek.
                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Jakubek.
                jjola
                Uczestnik
                  Liczba postów: 23

                  Bardzo dobry przykład z tą kasjerką @dda93, sama się uśmiałam i sama też się na tym przyłapuję. @0na887 to, że czegoś nie dostaliśmy w dzieciństwie, nie znaczy, że już nigdy tego nie zaznamy. Znaczy… jeśli będziemy nadal tego oczekiwać od innych, wypatrywać aż ktoś nas ukocha, to są wysokie szanse, że nie zaznamy, bo nikt inny nie da nam już rodzicielskiej miłości, tylko rodzice mogli. Ale jest jeszcze jedna osoba, która wie najlepiej czego Ci potrzeba, która może ukochać Cię tak jak tego potrzebujesz, na początku może trochę nieudolnie, ale z czasem coraz lepiej – jesteś to Ty. Wiem jak to brzmi i pewnie masz ochotę zadać mi pytanie, jak masz się ukochać skoro nawet nie wiesz czym jest miłość. Ale czy na pewno nie wiesz? Sama też byłam na granicy i w takim dołku, że brakowało mi sił na wyjście z łóżka do toalety, a co dopiero by żyć. Sama też nie zaznałam w dzieciństwie wielu uczuć, ale ciągle uczę się ich. Skoro potrzebujesz i szukasz miłości, to choćby intuicyjnie, wiesz czym ona jest. Tylko Ty możesz siebie ukochać jak nikt inny i jest to możliwe, zaufaj nam. Tylko Ty możesz uwierzyć w siebie jak nie wierzył nikt przedtem. Widzisz, że jest nas tu więcej, wszyscy jestesmy po przejściach, chłopaki mądrze tu odpisują. Masz w sobie siłę i wiarę w siebie i miłość do siebie. To wszystko jest w Tobie, tylko musisz to dostrzec i wykrzesać jak ten ogień na kamieniu – ciężka to praca, ale ciepło potem jest cudowną nagrodą za wytrwałość. Czy szukałaś kiedyś terapeuty?

                  Ona887
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 31

                    Mimo wszystko przyrodni brat był kochany przez babkę . Do mnie ona skierowała słowa ” kuwa ” kiedy matka dawała mu jeść ona powiedziała do niej ” tej kuwie dałaś jeść a jemu nie”. To jest dla mnie jakieś totalne bestialstwo . Nie wiem czy moja matka jest upośledzona umysłowo . Ona wyszła za mąż mając 21 lat , a po dwóch się rozwiodła . Niby z powodu braku pożycia. Potem w wieku 25 lat urodziła tego przyrodniego brata …a ten facet zwiał. Więc nie była głupia nastolatka … Miała 28 lat kiedy mnie urodziła. Wydaje się Ze mogła wiedzieć. Czy chce czy nie dziecko jeszcze. Teraz ona ma masę długów. 10 lat temu nawet znajomy podzyrował jej kredyt i miała ratę 1090zl. Teraz rata wynosi jej cała emeryturę. Mnie to przeraża szczerze mówiąc . O mi ona nie zadbała względem mnie . Dodam jeszcze ,że miała wcześniej rentę ojca więc dochód powyżej 3k. I spokojnie by raty spłaciła do teraz… Z rodziną ojca nie mam kontaktu. Ojciec przed śmiercią mi powiedział ” idź do …Asi ” ona ci pomoże to była jego chrześnicą .

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Ona887.
                    aktywny187
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 87

                      „Ludzie mnie nie lubią” – Skrzywione odbieranie rzeczywistości…generalizowanie.. 😁

                      Kilka spotkanych osób rzutuje na obraz całego świata… Jeśli chcesz napisać prawdę to napisz konkretnie ilu. 100 osób jak na świecie żyje 7,8 mld ludzi to naprawdę pikuś….

                      Poza tym nie wypowiadaj się za mnie… Czasami jestem szorstki wobec innych, albo wszystko mnie dołuje, złości… Ale moja złość nie ma związku z  innymi….

                      Brak umiejętności wyrażania złości, niechęci, bronienia samego siebie swoich opinii. Kompletna blokada… W zwiazku tym inni jawią się jak olbrzymie wszechmocne potwory, co wywołuje ogromny wewnętrzny niepokoj….

                      Brak umiejętności wyrażania pragnień, potrzeb…

                      Niskie poczucie własnej wartości, samooceny….

                      Nie myślenie „Ja zrobiłam coś źle”, „Nie wyszło mi” tylko głos w głos w głowie mówi…

                      „Jesteś nikim, Jesteś gorsza, nie kompletna….. innym wychodzi…”

                      A powinno być

                      Prawda, że mi nie wyszło, każdemu może się zdarzyć, ale JA jestem W PORZĄDKU….

                      „Moje życie nie wygląda tak jak innych, ale JA jestem w porządku… Zasługuje na szacunek od innych, zrozumienie, akceptacje….

                      Dlatego że robię wszystko co mogę pomimo swoich ograniczeń na tę chwilę obecna… I tyle wystarczy nie potrzeba wymuszać na sobie presji   jeszcze więcej bo to porostu nie możliwe… Bo gdyby to było możliwe, to byś to zrobiła…”

                      BEZWARUNKOWA AKCEPTACJA SIEBIE

                      Porównywanie się z innymi zawsze na własną nie korzyś, a jak jest się w czym lepszym… Lepiej to przemilczyc, bo żeby innym nie było przykro… Brak dostępu do uczucia dumy, SATYSFAKCJI, zadowolenia z siebie… Czekanie że ktoś pochwali, doceni zamiast samego siebie pochwalić, docenić starania. Zablokowane umiejętności samo ukojenia, troski o siebie…

                      Przewrotne założenie „Zaopiekuje się innymi, a oni zaopiekują się mną – dam im miłość, szacunek, życzliwość, akceptacja ich błędów, a oni zrobią to samo dla mnie”

                      Niestety ludzie szybko przyzwyczają się do dobrego, i z czasem trakują takie poświęcanie się dla nich oczywista oczywistość….

                      A potem jak nie dostają tego więcej dostają ataku SZAŁU…

                      To prosta droga do zaproszenia do swojego życia wszelkiej maści despotów, manipulatorów, ludzi uzależnionych…, bycie w związku poniżanym i wykorzystywanym…

                      Schematy, schematy, cała fura schematów. Gdzieś jakąś sytuacja przypomina  to co w domu – działam, czuję, myślę AUTOMATYCZNIE, nie panuje nad tym..

                      Potrzebna terapia by nauczyć się NOWYCH schematów myślenia, swobodnego wyrażać uczuć , emocj, pragnień . Nowych zachowań mówienia, że coś mi nie pasuje, nie lubię czegoś, na coś się nie zgadzam…

                      Doświadczenie, że są na świecie ludzie, którzy pomimo moich „wad” lubią mnie taką jestem… I nie mają z tym żadnego problemu…

                      A wszystko to sprowadza się do tego aby POKOCHAC, ZAAKCEPTOWAĆ, PRZYJĄĆ siebie takim jakim się jest.

                      Nic nie pomoże jak pokocha nas cały świat, a my nie pokochamy siebie bo to jest fundament wszystkiego..WOLNOŚĆ, NIEZALEŻNOŚĆ od wszystkiego…

                      Cokolwiek się wydarzy, spotka mnie zawsze będę bronić siebie, akceptować siebie i swoje błędy, ograniczenia…

                      Były już w historii takie przypadki np. Marlin Monroe, Elvis Presley…..

                      Najdłuższa droga którą musi przebyć każdy człowiek, przebiega od własnego rozumu do własnego(nie cudzego) serca. Dopóki się nie połączą człowiek będzie cierpiał….

                      Na pocieszenie napisze, że sam tak mam więc wiem o czym piszę… 😁

                       

                       

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez aktywny187.
                    Przeglądasz 9 wpisów - od 11 do 19 (z 19)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.