Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Niszczyciele własnych marzeń?

Przeglądasz 7 wpisów - od 11 do 17 (z 17)
  • Autor
    Wpisy
  • Eugenia
    Uczestnik
      Liczba postów: 7086

      Latami trzymałam się swojego planu i dojechałam do pewnego momentu, po czym zaczęłam wszystko niszczyć, być może dlatego, że dalej tego planu już nie było…nie wiem…Ale przez kilka lat samoutrudnianie stało się moją specjalnością. Wyrywam się opornie z tego zaklętego kręgu i próbuję sobie dać prawo do szczęścia. A najlepsze jest to, że niszczyłam siebie i nienawidziłam za to jednocześnie. Aczkolwiek w ostatnim czasie trzy bardzo mądre osoby, znające moją ,a jednocześnie obce np pani z dziekanatu, zupełnie serio mi powiedziały, ze to dziwne, ale odnoszą wrażenie, że tak własnie chyba miała wyglądać moja historia życia. Własnie po to, żebym teraz była w tym punkcie…Być może tak a być może nie, tego się dowiem pewnie kiedyś tam. Ale rzeczywiście mam pokój na to wszystko…

      tamaryszek
      Uczestnik
        Liczba postów: 148

        pompejusz zapisz:
        „A ja zrealizowałem jak narazie wszystkie swoje marzenia i jakość nie rzucałem sobie klód pod nogi kiedy dochodziłem w pocie czola i wysiłkiem własnym do ich realizacji…
        mam swoją wymarzoną prace,kończę mgr,mam swoje ukochane sportowe auto,jestem niezależny od nikogo,brakuje tylko miłości ale wiem że to się spełni i nie będę stawał temu na przeszkodzie;)”

        Pompejusz jesteś chyba jedną z niewielu osób na tym forum, które mogą przyznać bez ściemy,że czują się zrealizowane w życiu i szczęśliwe. W przypadku DDA to naprawde nie zdarza się często, ale każdy wyjątek potwierdza przecież regułę.
        Ja mogę osobiście podpisać się pod tematem, zniszczyłam swoje marzenia i zrąbałam sobie życie, niejako sama jestem sprawcą tego, co teraz mam…
        Nie mam już marzeń, rzadko mam przypływ energii do działania, nie wierzę w to, że osiągnę kiedyś spokój i wewnętrzną harmonię, chyba chciałabym przespać resztę życia, bo nie mam sił, by utrzymać się na tym wzburzonym morzu, które życiem się zwie…

        pompejusz
        Uczestnik
          Liczba postów: 13243

          tamaryszek zapisz:
          pompejusz zapisz:
          „A ja zrealizowałem jak narazie wszystkie swoje marzenia i jakość nie rzucałem sobie klód pod nogi kiedy dochodziłem w pocie czola i wysiłkiem własnym do ich realizacji…
          mam swoją wymarzoną prace,kończę mgr,mam swoje ukochane sportowe auto,jestem niezależny od nikogo,brakuje tylko miłości ale wiem że to się spełni i nie będę stawał temu na przeszkodzie;)”

          Pompejusz jesteś chyba jedną z niewielu osób na tym forum, które mogą przyznać bez ściemy,że czują się zrealizowane w życiu i szczęśliwe. W przypadku DDA to naprawde nie zdarza się często, ale każdy wyjątek potwierdza przecież regułę.
          Ja mogę osobiście podpisać się pod tematem, zniszczyłam swoje marzenia i zrąbałam sobie życie, niejako sama jestem sprawcą tego, co teraz mam…
          Nie mam już marzeń, rzadko mam przypływ energii do działania, nie wierzę w to, że osiągnę kiedyś spokój i wewnętrzną harmonię, chyba chciałabym przespać resztę życia, bo nie mam sił, by utrzymać się na tym wzburzonym morzu, które życiem się zwie…”

          Tamaryszku…jak każdy czasem popełniam błędy,jak wielu z Nas coś żle zinterpretuje i idę w złą strone…ale wszystko co sobie zamierzyłem spełniłem…miłości nie da sie zaplanować więc czekam aż Ten u góry spełni swój plan wobec mnie w tej kwestii…cóż innego mi zostało jak wierzyć?….chcesz rozśmieszyć Boga?Opowiedz mu o swoich planach…..

          tamaryszek
          Uczestnik
            Liczba postów: 148

            Wiem, każdy popełnia błedy, ale niektórzy niestety popełniają ich więcej i są to błędy o większej sile rażenia:( W każdym razie, życzę Ci Pompejuszu szczęścia w milości, niech się spełni, co ma spełnić…

            pompejusz
            Uczestnik
              Liczba postów: 13243

              tamaryszek zapisz:
              „Wiem, każdy popełnia błedy, ale niektórzy niestety popełniają ich więcej i są to błędy o większej sile rażenia:( W każdym razie, życzę Ci Pompejuszu szczęścia w milości, niech się spełni, co ma spełnić…”

              ojej:blush: :blush:
              To ja życzę Tobie tego czego pragniesz najbardziej w swoim serduszku:kiss:

              Eugenia
              Uczestnik
                Liczba postów: 7086

                .

                Edytowany przez: Felicja, w: 2012/09/02 15:58

                Eugenia
                Uczestnik
                  Liczba postów: 7086

                  kellerman27 zapisz:
                  „ja osobiście gdy w miarę się układa i wydawałoby się że chwilowo mogę być szczęśliwy, to tak głupio i nieswojo się czuję, że wyszukuję sobie jakieś problemy lub celowo je stwarzam… żeby znowu czuć się normalnie jak zawsze…”

                  Ostatnio znów zastanawiałam się nad tym tematem i przypomniałam sobie, że jest ten wątek. Mam chyba to samo co Kell. To jest problem z tą niby "normalnością" mam chyba chory obraz normalności, albo to słynne myślenie, że co z tego, że jest dobrze za chwilkę pewnie będzie źle, co z resztą jest normalne, bo w zyciu jest raz dobrze a raz źle.

                  Sama miałam wiele marzeń i często nawet jesli mi się spełniały, to rozwalałam tę konstrukcję:blink: nie wiem czy to jakies podświadome myślenie, że mi się nie należy i dlaczego niby tak myslę? nie mam pojęcia jak to rozpykac…

                  I jeszcze jedno mnie martwi w tym temacie, że ja wolę jakby zajmować się kimś niż sobą, albo przejmuję się głupotami i podnoszę je do nie wiadomo jakiej rangi, a powinnam zajmować się sobą i realizacją swoich marzeń. To potrafię myśleć o wszystkim i przejmować się wszystkim byleby ich nie realizować. Nie wiem o co chodzi…..

                  Edytowany przez: Felicja, w: 2012/09/02 16:05

                Przeglądasz 7 wpisów - od 11 do 17 (z 17)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.