Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nowa na forum ;)

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 26)
  • Autor
    Wpisy
  • marzena19
    Uczestnik
      Liczba postów: 11

      Witam,
      Jestem tu nowa wiec zaczne od tego ze mam na imie Marzena, lat 22 ( aby nikogo nie zmylil nick;), jesli nie ten dzial to prose przeniesc). Moja historia jest taka jak wszystkich innych tutaj- ojciec pijacy odkad pamietam i matka na ktorej glowie jest wszystko. Chyba nie ma sensu sie o tym rozpisywac bo to historia jakich tu wiele…
      Tego ze jesyem DDA dowiedzialam sie jakies 2-3 lata temu, przypadkeim natknelam sie na jakas strone w internecie, ale chyba tez nie o tym chcialabym pusac a w sumie sie wyzalic. Otoz w marcu tamtego roku poznalam faceta, jestesmy w tym samym wieku. K. od poczatku wiedzial o moim ojcu, dyskretnie podsuwalam mu artykuly o dzieciach alkoholikow, aby wiedzial na co sie porywa ale zawsze twierdzil ze kocha mnie taka jaka jestem. Nigdy nie wprowadzalam go w szczegoly z mojego domu, ale wiedzial ze jest mi ciezko, czesto bez wiekszego powodu plakalam mu w ramie i nie potrafilam podac przyczyny… No i wlasnie. W styczniu tego roku K.poznal dziewczyne, na poczatku byla to niby luzna znajomosc itd.ale jakos nie czulam niepokoju mimo ze wiedzialam ze K. Pisze z wieloma dziewczynami i lubi flirtowac. Zerwalismy w marcu, kiedy po raz kolejny dowiedzialam sie juz po dakcie ze poszedl na impreze (w sumie liczylam ze sie nad tym zastanowi i wybierze co jest wazniejsze). Po tygodniu od rozstania mial juz kolejna dziewczyne jak nie trudno sie domyslec ta z ktora krecil od stycznia i od momentu rozstania wysluchiwalam ze niszczylam mu psychike, a on nie moze sobie na to pozwolic bo w przyszlym roku ma testy psychologiczne do strazy a ja jestem jakby potworem ( tak to przynajmniej brzmi). Z perspektywy czasu odnosze wrazenie ze to byl tylko pretekst… Z tego co wiem tamtej dziewczynie mowi ze to on zerwal ze mna ( w sumir ma argument nie do zdarcia) a swoim kolegom ze jestem „poj***” i rozne tego typu epitety. Efekt tego jest taki ze teraz moje poczucie wartosci spadlo do zera i coraz czesciej pojawia mi sie mysl zeby nigdy pod zadnym pozorem sie juz nie wiazac.
      PS. Jak mam pokonac strach przed pojsciem na terapie? Boje sie tego gmerania w swoim dziecinstwie i glowie.
      Pozdrawiam 😉

      „Iść w stronę słońca”
      Uczestnik
        Liczba postów: 203

        Witam, praca nad sobą powoduje, że poczucia wartości nie utożsamiamy z tym co ktoś o nas powiedział, czy nas potraktował.Owszem jest nam przykro, smutno,ale po jakimś czasie to mija.Mężczyzna, który mówi o Tobie takie rzeczy, obgaduje, zmienia dziewczyny i wpędza Ciebie w poczucie winy to ktoś niedojrzały emocjonalnie.Potrzebujesz wsparcia, motywacji.Czasem córki alkoholików  znajdują sobie podobnego do ojca, niedostępnego emocjonalnie,raniącego i myślą tak ma być, ojciec był gorszy, a na co ja zasługuję.

        Warto zmierzyć się z „dzieciństwem”, poleczyć co się da, nauczyć się żyć z tym czego nie da się uleczyć.Spojrzeć na siebie i świat innymi oczyma, wtedy poszukać tego wartościowego, który będzie razem z Tobą szedł przez życie.Nie boku czy z tyłu, ale razem z Tobą.Jeśli czujesz,że wzrastasz przy nim, warto się zatrzymać. Tego,którego wyżej  opisałaś nie żałuj.Nie ma czego żałować.

        Aga009
        Uczestnik
          Liczba postów: 1

          Witam,  również jestem pierwszy raz na forum. Dorastalam w domu gdzie alkohol i awantury to był chleb powszedni. Dodatkowo mój brat był uzależniony od narkotyków(pisze był,  ponieważ 3lata temu zmarl).  Niestety mój koszmar nie skończył się gdy wyprowadziłam się z domu.  Mam 30lat, dwójkę cudownych dzieci i męża który jest uzależniony od alkoholu i hazardu.  Uciekając z jednego bagna ugrzezlam  w drugim. Moje życie to ciągły wstyd upokorzenie.  Ostatnio jest mi coraz trudniej normalnie funkcjonować.  Jeszcze miesiąc temu miałam nadzieję że wszystko może się ułożyć,  dziś wiem ze byłam naiwna.  Od ok 3 miesięcy chodzę na terapię dla wspoluzaleznionych.  Nie mam znajomych bo nie czuje się dobrze w towarzystwie innych.  Czuje się niepewnie i czuje się gorsza.  Dlatego zdecydowałam się zalogować na forum.  Pozdrawiam

          lukaszw
          Uczestnik
            Liczba postów: 249

            Czesc Aga009. Jestem hazardzista i DDD. Nie gram od ponad 5 lat, jesli miala bys chec pogadac czy o cos spytac to jestem do chetny:) zostawiam namiary na Siebie.

            lysy.wajs@wp.pl

            GG 7024025

            Pozdrawiam cieplutko Wszystkich:)

            pikissa
            Uczestnik
              Liczba postów: 8

              Witam wszystkich. Tez jestem nowa. Jestem Ania. W moim domu to mama jest alkoholiczka. Zawsze jak bylam w szkole zastanawialam sie czy bedzie obiad czy matka bedzie lezec gdzies na trawie i zawsze balam sie o ojca jak wroci x pracy. On wszystko trzyma w sobie zreszta tak jak ja. Nigdy nie okazujemy uczuc. Jakies szybkie zyczenia na wigilie i cmokniecie w policzek i tyle. Nigdy nie bylam lubiana w szkole, bylam niesmiala iolowalam sie od grupy. Nie chodzilam na imprezy klasowe, ogniska a teraz mi tego szalenstwa i kontaktow brakuje. Nigdy nie moglam liczyc na matke. Wychowywala nas raczej babcia i zawsze bronila. Jak ojcieec pijany wpadl w szal i tylko dzieki babci skonczylo to sie dobrze. Ale ojciec jest uzalezniony od niej. Zawsze kupuje dwa piwa dla siebie i dla matki. Jak przychodzi kolega na wodke to stawia kieliszek i dla niej. Ale ona zawsze ma po dwie setki w rekawach. Wszedzie ma pochowane. Jak sie sama upije to jest zly, a tak to jej daje. Nie pojmuje. Ale nigdy z nimi nie rozmawialam o tym. Jak sa pijani to w gniewie cos powiem ale tak to nie potrafie. To wszystko mnie niszczy. Znowu rzucilam prace. Odepchnelam fajnego chlopaka. I kompletnie czuje sir samotna. I chyba tak tu trafilam.

              Ja
              Uczestnik
                Liczba postów: 1

                Ja, o DDA usłyszałam dziś na zajęciach i dlatego jestem.Gdybym miała napisać o tym co przeżyłam musiałabym pisać przez kilka dni.

                Teraz już nie czekam, aż ktoś mnie pochwali, nie muszę być najlepsza, nie sprzątam codziennie,nie maluję się wychodząc ze śmieciami,nie złoszczę się o byle co, nie spinam, pozwalam oddychać swobodnie własnej rodzinie, daję dojść do słowa innym, nie staram się pokazywać wszystkim ,że to co mówię jest ważniejsze i jeszcze szukać potwierdzenia.Nie wkurza mnie już to,że mama mojego męża jest dla niego dobra,serdeczna i miła.Nie zazdroszczę już nikomu relacji z innymi.Mam 39 lat i przez 24 lata uczyłam się na błędach.Analizowałam, dopytywałam, (nie tak bez strat), bo chciałam wyjaśnić samej sobie sytuacje, które się wydarzały, kiedy byłam dzieckiem i dorastającą dziewczyną.Dziś wiem, że nie było w tym mojej winy, a tak się czułam -niestety.Rozliczyłam się z ojcem -na końcu długiego listu napisałam,że wybaczam.Od tej pory jakby kamień z serca.Nie rozmyślam już o tym co on zrobił, albo może czego nie zrobił, abym ja mogła mieć normalne dzieciństwo.Matka po prostu przestała istnieć -jej atomowa siła  destrukcyjna oraz manipulacja spędzały mi sen z powiek przez naście lat.Nie mogłam pozbyć się myśli, że niszczy moje życie, kiedy tylko chce. Dlatego 'wyrzuciłam’ ją ze swojego życia.

                Teraz znajduję czas dla siebie, a nawet więcej bo planując uwzględniam czas na czytanie,naukę (wróciłam, dokształcam się),bieganie,jazdę na rowerze.Siedemnastego sierpnia pożegnałam się z alkoholem.Już wiem czego chcę i nie potrzebuję uśmierzać bólu, który niszczył moją duszę, a przy okazji innych.Jest jeszcze jedna ważna strona tej mojej historii-nie obżeram się.Wygrałam z nałogiem jedzenia.

                Serce mi pęka na myśl,że dzisiejszej nocy ,teraz kiedy piszę to wszystko- setki dzieci będą przeżywały to co kiedyś ja z moim bratem.

                Pozdrawiam 🙂

                nevergiveup15456
                Uczestnik
                  Liczba postów: 4

                  Mam 19 lat,4 rodzeństwa i ojca alkoholika i mamę, która już ledwo wytrzymuje życie z nim .  trochę w życiu już przeszłam, tak jak i wy wszyscy.  O DDA opowiedziała mi moja pani pedagog ze szkoły. Powiedziała, że widzi po mnie, że potrzebuje pomocy i zapisze mnie na zajęcia tych grup.  Boje się rozdrapywac to co działo się w moim dzieciństwie, jak i tego co wydarzyło się w sylwestra.  Zacznę od tego, że tato pił od zawsze.  Pamiętam jak uciekalisny całą rodziną nad rzekę żeby ukryć się przed nim bo dostawał „białej gorączki”. Nie raz wracał do domu nawalony jak stokrotka, mając zaledwie 8  lat pomagałam podnosić a raczej ciągnąć tatę po ziemi do łóżka. Tyle razy stawalismy w obronie mamy żeby jej nie uderzył, wymuszalusmy to płaczem. Będąc w szkole średnie pierwszy raz mnie uderzył w twarz. Takiej złości w jego oczach nigdy nie widziałam.  Od tamtej pory nie chowam się, nie uciekam przed nim. Coś wtedy we mnie pękło.  Tak jakbym wydoroslala.   Na sylwestra z 2014/2015 pobił mnie.  Długo z mamą zastanawialydmy się co z tym zrobić, czy gdzieś to zgłosić.  I ma niebieską kartę. Miałam nadzieję, że to coś pomoże ale nie. Pije dalej, i znowu robi się agresywny.  Juz mam go dość, najchętniej wyprowadzilabym się z domu.  O swoich problemach nikomu nie mowie bo nie ufam ludziom, zasada w domu była prosta nie mów nikomu co się dzieje w domu.  Ogólnie o jestem wrażliwa, aż za bardzo… sama się irytuje i denerwuje na moje zachowanie. Unikam niepotrzebnych kłótni wśród znajomych ,jak się o coś kłócą, coś się dzieje nie odzywam się bo wydaje mi się ze moje zdanie i tak ich nic nie obchodzi. Jak jestem sama, zamyśle się ,często wracam do różnych przykrych sytuacji z mojego życia i próbuje je zrozumieć.  Nie umiem mówić bez płaczu co mnie spotkało.  Nie umiem się także wypowiadać publicznie, nie lubię tego. I tak się zastanawiam czy chodzić na te spotkania grupy? Bo jak mi to pedagog powiedziała to jejod razu odmówiłam bo stwierdziłam, że nie mam problemu ze sobą.  Ale dzisiaj z ciekawości zaczęłam czytać o DDA, i robiłam test i wyszło ze mam syndrom  DD ale boję się tych spotkań… Boje się ze ktoś ze znajomych się dowie i będą się ze mnie śmiać. Boje się, że nie znajdę na tyle odwagi i siły żeby chodzić na takie spotkania. ..

                  anes5521
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1

                    Jest ktos?

                    marzena19
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 11

                      Czesc 😉
                      Nevergiveup kieruje to glownie do Ciebie. Ja mam 22 lata, o tym syndromie dowiedxialam sie bedac w Twoim wieku i dopiero teraz czuje sie naprawfe gotowa na terapie. Rowniez sie boje ale rownoczesnie wiem ze nikt mi nie pomoze jesli sama sobie nie pomoge. Gdybym teraz powiedziala mamie o czyms takim jak DDA stwierdzila by ze wymyslam i bagatelizowala to tak jak alkoholizm ojca gadka ze tak widocznie musi bc, a ja nie chce byc taka jak ona. Kazdy ma wplyw na swoje zycie i wszysttko zalezy tylko od niego. Jesli chcesz ztc normalnie musisz sie przelamac. Obie jestesmy w na tyle komfortowej sytuacji ze widzimy ten problem juz teraz, inni dowiedzieli sie w duzo pozniejszym wieku.

                      Wilk Stepowy
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1

                        Może też opowiem coś o sobie. Mam 23 lata, o tym, że jestem DDA dowiedziałem się w wieku 18 lat. Miałem wtedy dość spory emocjonalny kryzys, myślałem, że to depresja. Moja ówczesna dziewczyna namówiła mnie na wizytę u psychologa. Tam się dowiedziałem, że jestem DDA. Mam ojca alkoholika, pił dużo gdy byłem jeszcze dzieckiem, teraz jest względnie ok, chociaż zdarza mu się upić średnio raz w miesiącu. Standardowo wpada w 3 dniowy cug i jest nie do zniesienia, wtedy dom zamienia się w piekło. Na szczęście od 4 lat mieszkam w innym mieście i nie muszę tego już znosić zbyt często.

                        Wracając do wspomnianej wizyty u psychologa, pani psycholog namieszała mi w głowie, nie wiedziała jak skutecznie mi pomóc. Dawała mi namiary na telefony zaufania, jakieś poradnie, ale nigdy z tego nie skorzystałem, jakoś zabrakło mi odwagi. Proponowała, bym namówił matkę na rozwód z ojcem, ale było to dla mnie nie do pomyślenia. Jedynie za co jej jestem wdzięczny, to za wsparcie, motywowanie do nauki i zdania matury oraz do spełniania marzeń. Mówiła mi, że gdy opuszczę dom, to będzie mi lepiej, i tu miała rację. Wtedy też mój dwuletni związek się rozpadł, moją dziewczynę przerosło to co się ze mną działo. Nie mam jej tego za złe.

                        Aktualnie kończę studia magisterskie, jestem na drugim roku. Mam paru przyjaciół jeszcze z dzieciństwa, ale nikt nie wie, że jestem DDA. Nie lubię rozmawiać o swoich emocjach, nie potrafię. Wolę wszystko trzymać w sobie. Przyzwyczaili się, że mam wahania nastrojów, jestem specyficzny i nieprzewidywalny. Mam problem z bardzo niską samooceną, problem z przeżywaniem jakiejkolwiek radości i brakiem umiejętności komunikowania się z innymi. Za bardzo się wszystkim przejmuję, otaczający mnie świat powoduje u mnie ciągły stres, dlatego najchętniej nie wychodziłbym z domu. Chociaż paradoksalnie brakuje mi towarzystwa innych ludzi i chciałbym być bardziej towarzyski.

                        Postanowiłem napisać, bo aktualnie jestem w dołku emocjonalnym. 3 dni temu rozstałem się z dziewczyną po trzech latach związku. Była jedyną osobą, która potrafiła sprawić, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Przez ten czas cierpliwie znosiła moje humory, wiedziała co prawda, że mam trudną sytuację w rodzinie, ale nie wiedziała nic o DDA. Dopiero teraz jej powiedziałem, gdy coś we mnie pękło i nie mogłem tego dłużej w sobie trzymać. Była w lekkim szoku, niestety było już chyba za późno na naprawianie czegokolwiek. W związku byłem wobec niej zbyt zaborczy, ciągle ją kontrolowałem, byłem zazdrosny o wszystkich kolegów, przez co ona mówiła mi jeszcze mniej o swoim życiu prywatnym, a to mnie jeszcze bardziej nakręcało i jeszcze bardziej szukałem sposobu by się czegoś dowiedzieć. Nie potrafiłem rozmawiać z nią o swoich emocjach. Widziałem problem w moim zachowaniu, powiedziałem jej, że sobie nie radzę i chciałbym pójść na terapię, ale wciąż się waham. Niestety podczas tej szczerej rozmowy dowiedziałem się, że moja podejrzliwość i zazdrość była uzasadniona. Przyznała się do tego, że ma problem ze sobą, bo gdy jakiś facet okaże odrobinę zainteresowania jej osobą, to traci głowę i wdaje się w jakieś dziwne flirty i romanse. A że jest bardzo atrakcyjną dziewczyną o niskim poczuciu wartości, to takich facetów kręciło się wokół niej całkiem sporo. To mnie przerosło, podjąłem decyzję o zakończeniu związku, rozstaliśmy się w zgodzie. Teraz czuję się totalnie pusty w środku, jestem w rozsypce i póki co nie wiem jak się pozbierać. Czuję się winny za to co się stało. Żałuję, że ta rozmowa nie miała miejsca wcześniej, bo może wtedy potoczyłoby się to wszystko inaczej. Ale już nie ma co gdybać.  Piszę tutaj z nadzieją, że wyrzucenie tego z siebie przyniesie mi ulgę, bo nie jestem w stanie z nikim o tym porozmawiać twarzą w twarz.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 26)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.