Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Ostatnie słowa do matki

Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
  • Autor
    Wpisy
  • Xaley
    Uczestnik
      Liczba postów: 7

      Witam, po 18 latach męki (dzień po urodzinach) wyprowadziłem się od matki. Cztery miesiące mieszkam u ojca. Przez prawie cały czas milczymy. Na środku domu jest korytarz, a po przeciwnych stronach drzwi do mojego pokoju i drzwi do jego pokoju. Cały czas są zamknięte i praktycznie zero kontaktu. Ale nie o tym.

      Często przychodzą takie momenty, że bardzo się smucę w wyniku analizy mojego życia. Wyprowadziłem się z domu a nawet to nie dało żadnego sygnału dla mojej matki, która zachowuje się jakby nic się nie stało. Pisze i dzwoni do mnie. Początkowo odbierałem i słyszałem za każdym razem to samo „Jest tato w domu? Jest babcia? Jest Anka (obecna partnerka mojego taty)? Kiedy przyjdziesz? Ubieraj się. Myj zęby. Ucz się” blablabla za każdym razem identyczne pytania. Ja na wszystkie odpowiadałem „Nie. Nie. Nie. Nie” ze spokojem. Potem pytanie „No i czemu jesteś taki zły???”. Standartowo się rozłączałem bo wiedziałem że zaraz znowu zacznie się eskalacja nienawistnych postulatów w moim kierunku. Ostatnio było zebranie rodzicielskie w szkole i dzwoni do mnie. [zapomniałem dodać, że początkowo miałem wyrzuty sumienia że jestem złym synem i że zrobiłem tyle złego więc ją odwiedzałem. Każde odwiedziny kończyły się zapłakaną nocą] Standardowe pytania a potem „A ty już pożyczyłeś fotel od (mojego kolegi)? Co ty w ogóle robisz, o co ci chodzi z tym fotelem? Mama (mojego kolegi) mówi to i to… Odpowiadam „nie obchodzi mnie co ona mówi masz się ode mnie odczepić. Nie życzę sobie żebyś chodziła na moje zebrania i plotkowała o mnie” [znowu zapomniałem dodać, że powiedziała mi jeszcze w międzyczasie „ale ty masz brudny samochód” ja się spytałem skąd wie, a ona „bo widziałam”. Powiedziałem że ma tego nie robić. „Zabraniasz mi po ulicy chodzić?”] i się rozłączyłem. Dostałem SMS-a: „Miłej nocki Rafałku chce żebyś wrócił. Tak będzie lepiej. Na podwórku postawisz samochód spokojnie albo zostaw tacie i gitara. Sam walczysz ze wszystkim niepotrzebnie [tak kurwa, ja walczę…] Jesteś jeszcze za młody na takie decyzje [kurwa jakie?] i zycie samotne wśród rozszalałych kolegów [aa, 18 lat to za mało żeby zadawać się z ludźmi, no przecież…] Bez wsparcia [bo od ciebie to dostawałem wsparcie…] Teraz taki ciężki czas, ostatni rok liceum [ciekawe przez kogo!!!!!!!] Każdy pójdzie w swoją stronę. przemyśl to [no łał, dzięki za info, a ja co niby zrobię?]

      Nie wytrzymałem i napisałem poniższy tekst:

      [na początku grzecznie, tak jak przeczytałem kiedyś na tym forum jakiś list do matki]

      Chcę ci coś powiedzieć. Przez te wszystkie lata narzekałaś na mnie. Nigdy mi nie pomogłaś. Na wsparcie z twojej strony nigdy nie mogłem liczyć. Nie obchodziło cie ze ja też mam jakieś uczucia. Miałaś to głęboko w dupie i jedyny przekaz informacji do mnie to była eskalacja żądań, obelg i destruktywnej krytyki. Zawsze zabraniałaś mi wychodzić na różne spotkania typu nocowanie u kolegów [„czemu nie mogę?” „bo nie/bo ja tak mówię” „no ale czemu??” „nie dyskutuj gówniarzu!”], nie pozwalałaś mi robić tego co lubię pod przykrywką „masz się uczyć”. Robiłaś mi czasami wodę z mózgu wpychając wbrew mojej woli jakieś ideały nieadekwatne do mojego wieku. Nie obchodziło cię, że nie chcę tego słuchać. Nie potrafiłaś uszanować żadnej mojej decyzji. Nie nauczyłaś mnie niczego. Nic mi nie pokazałaś. Nigdy nie odpowiadałaś na moje pytania. Z twoich ust słyszałem słowa „jesteś gównem” „jesteś głupi” „trzeba cie było oddać do sierocińca”. Straszyłaś mnie że mnie zostawisz na środku ulicy gdy byłem mały. Zawsze zaprzeczałaś faktom. Powiedziałaś coś, ja ci mówiłem że mi się to nie podoba, a w odpowiedzi słyszałem „ja tego nie powiedziałam”. Logiki w twoich słowach nie sposób znaleźć, ale mimo to przecież ty krzyczałaś głośniej i nigdy nie słuchałaś tego co mam do powiedzenia. Nigdy nie czułem się przez ciebie kochany, a co więcej zabrałaś mi miłość od taty i reszty rodziny. Zabiłaś we mnie całą pewnośc siebie notorycznie mi udowadniając jaki to ja jestem żałosny. Ale nie pomyślałaś o tmy, że nie urodziłem się idealny. Miałaś prenetsje nawet o to, że bawię się zabawkami od kogoś innego. Nigdy w moich oczach nie uchodziłaś za osobę odpowiedzialną i na tyle inteligentną, żeby przewidywać skutki swoich postępowań. Nasze ostatnie dwie rozmowy nagrałem i jak ciebie słucham to widze naładowany karabin strzelający na oślep w moją osobę. Jako małe dziecko byłem bezbronny wobec twojej hipokryzji. Z wiekiem się na to uodporniłem, ale jest we mnie teraz wiele dysfunkcji które zawdzęczam tylko i wyłącznie tobie. Nie znoszę cię za to bez względu na to, czy wiedziałaś co robisz, czy po prostu byłaś nieodpowiedzialna i dziecinna. Rodzicielstwo to poważna sprawa i co więcej do tego trzeba dorosnąć. Jeśli chodzi o dysfunkcje, boję się ludzi, bo za wzorzec podstawiam sobie ciebie, czyli osobę, która działa na moją niekorzyść i nieustannie mnie poniża przed samym sobą następnie „racjonalnie” udowadniając swoje racje. Oglądałem pewien film, w którym pewien chłopak był chory na depresję, i poznał osobę, której zależało na tym, żeby popełnić samobójstwo. Ta osoba działa niemalże identycznie jak ty. I teraz próbujesz bawić się we wzorową matkę, która udaje, że wszystko jest w porządku. Otóż nic nie jest w porządku. Nie chcę słyszeć „pa miłej nocki” z twoich ust, bo jest to dla mnie jak gwóźdź do trumny. Pieprzysz nieustannie te same farmazony. A teraz jeszcze piszesz że ja walczę ze wszystkimi. Nie. Kurwa to ty walczyłaś ze mną przez te 18 lat aż wywalczyłaś to, że nie chcę już więcej o tobie myśleć. Rozumu zabrakło żeby się spytać mnie o sytuację. Lepiej udzielać popierdolonych rad na oślep nie słuchając co ja mam do powiedzenia. Z nikim nie walczę i oczekuję tego samego od innych. Chcesz wiedzieć kiedy do ciebie przyjdę? Nigdy. Kazda wizyta u ciebie kończyła się płaczem z mojej strony. Każda minuta związana z tobą jest dla mnie udręką. Na koniec – nie życzę sobie żebyś ingerowała w moje życie, bo nie chcę takiej interwencji. Nie obchodzi mnie to że jesteś moją matką. Zachowujesz się jak mój wróg Robisz ze mnie wariata. Wiesz, jakie słowo najbardziej mnie zraniło tuż przed odejściem? „ie jesteś normalny”. Wg ciebie nie jestem normalny, nienawidzę cię za takie podejście. Nie dzwoń do mnie, nie pisz do mnie i nie chcę cię widzieć. Amen. Koniec końcó wychodzi na to że to ja jestem bezdusznym i zwyrodniałym synem. Ja się tylko urodziłem i tylko chciałem przeżyć te życie miło i przyjemnie. Moje życie nigdy przez ciebie nie było miłe i przyjemne i wielokrotnie gubię się w labiryncie twojego absurdu. Nienawidzę cię. I myślę, że już nigdy nie pokocham cię na nowo. Dobija mnie to że dla ciebie nic się nie stało. Nawet moja wyprowadzka nie zmotywowała cię do tego, żebyś mnie wysłuchała. A więc i ja nie mam zamiaru więcej słuchać twoich toksycznych słów. I tak wiem że odbełkniesz coś w stylu „wcale tak nie jest, to ty jesteś taki i taki” I z tego powodu blokuję twój numer i nie życzę sobie żebyś mnie śledziła poprzez matkę (mojego kolegi). Hesteś dla mnie jak obca osoba. Przykro mi. Już w wieku 8 lat mówiłem sobie, że nie mam matki. Sama na to pracowałaś. A jeśli faktycznie to ja cię tak pokrzywdziłem, to strzelę sobie w łeb. Na to pracujesz nieustannie od 18 lat. Od pieluch byłem obwiniany za to że jestem nieodpowiedzialny itp. Ale nauczyć to nie było komu. A teraz jest okres, gdy każdy człowiek ZACZYNA nabierać odpowiedzialności. Ja byłem rozliczany za jej brak już wiele lat wstecz i teraz nie mam siły. Stworzyłaś mi problem, z którym jest mi bardzo ciężko się uporać. I won z mojego życia. I ciągle pytasz czemu jestem zł. Bo takim moje życie uczyniłaś. Rozpierdoliłaś mi rodzinę i rozpierdoliłaś mi osobowość i rozpierdoliłaś moje poczucie wartości i zaniedbałaś obowiązek dostarczenia mi elementarnej wiedzy i nałożyłaś na mnie zbyt wielkie brzemię, a potem mnie zrównałaś z ziemią bo nie byłem w stanie go udźwignąć. O okazaniu miłości nie wspomnę. I pierdolisz od rzeczy nic nie wiedząc. Moi koledzy nie mają planu na życie a ja mam i chuj ci do tego bo go tylko zbagatelizujesz. Jesteś dla mnie żałosna. I nie mogę o tobie powiedzieć ani jednego pozytywnego słowa. Nie znoszę cię a sam się udaję do psychologa, żeby naprawić te wszystkie szkody, które mi wyrządziłaś i zapamiętaj sobie że nie chcę cię znać dopóki poważnie nie przeanalizujesz swojego zachowania w stosunku do mnie. Chociaż wiem że cię to przerasta. I jedyny problem jaki teraz mam to to że nie potrafię zbudować relacji z drugim człowiekiem i jestem skrajnie niepewny odnośnie swoich działań. I to są diwe kluczowe rzeczy. Nic więej się nie liczy. „Trudny wiek” pierdolenie. Kwalifikacje zawodowe można zdobywać przez całe życie. Maturę można pisać w dowolnym wieku, szkolenia dające wszelkiego rodzaju kwalifikacje zdobywać można całe życie. Ale psychika człowieka kształtuje się w początkowej jego fazie. A do mojej głowy wtłoczyłaś ból, cierpienie i strach przed wszystkim. Aha, do tego moje życie związałaś z otyłością. Nie rozumiem czemu mi kazałaś tyle jeść? [dostawałem opierdol za nie zjedzenie wielkiej michy zupy, a potem wielkiego talerza dla dorosłej osoby, gdy miałem jakieś 4-7 lat, potem rzygałem i dostawałem opiernicz, że brudzę posadzkę] Po co ta chora kontrola nade mną? Po co te bezsilne pokazywanie swojej dominacji nade mną? Po co ten ból, po co cierpienie? Wiesz co ja teraz przeżywam? Nie wiesz i masz to w dupie bo jesteś przekłamaną hipokrytką. I nie wiem czemu ci to mówię bo i tak nie zrozumiesz. Starałem się jak mogłem żeby cię uszczęśliwić. Uczyłem się z całych sił. Twoich oczekiwań nie mogłem spełnić. Poprzeczka była za wysoka, a założenie, że robię to specjalnie było najgorszym ząłożeniem. I kurwa mać mam cię dość. I nie życzę sobie żebyś chodziła na moje zebrania i znajdowała się w pobliżu mojego domu. Mówi to Rafał Grzeczkowski, imię i nazwisko chyba niewiele ci znane. Dla ciebie istnieją tylko Adam Grzeczkowski (mój ojciec) i Krystyna Grzeczkowska (moja babcia). Zabierz ich sobie do grobu. I co by się nie działo mam tego wszystkiego dość. Szczególnie ciebie. Nie pozdrawiam.

      Dostałem odpowiedź dzisiaj „Rafałku nie była mi obojętna twoja przeprowadzka i nigdy nie będzie. Wyprowadzając się uszanowałam towją decyzję, a masz 18 lat [no przecież, jak wsześniej, gdy byłem mniejszy mówiłem jej że nie chcę z nią mieszkać, to mnie straszyła, że policja mnie siłą do niej sprowadzi. I chyba jej odpiszę „No tak, bo gdybym miał 17 lat to byś mojej decyzji nie uszanowała. I za to też cię nie nawidzę!!!]. […] Nie interesuje mnie Adam i Krystyna Grzeczkowska. Z nauką to myślę że to raczej tata i babcia ciebie szkolą i dyktują co masz robić. [czyli jednak interesują, nie prawda? A praktycznie słowa z ich ust nie usłyszałem odnośnie mojej edukacji, a jeżeli już to pytanie jaki mam plan, a wtedy za wiele nie mogłem powiedzieć, bo byłem zbyt sfrustrowany spełnianiem cudzych żądań] Łatwo się uczyłeś i tyle (uwaga) NIE SZKOLIŁAM CIEBIE BO SZYBKO PRZYSWAJAŁEŚ WIEDZĘ. A teraz będą ciebie leczyć i wierzę że jest ci bardzo ciężko psycholog. I rady porady. Ale matka nie [znowu śpiewka jaka to ona poszkodowana, jeszcze się rozpłacz]. Wracaj do domu. I to musi być twoja decyzja. [mhm, uszanowanie decyzji]”.

      A odnośnie psychologa, nie mogę się przełamać, żeby do niego pójść… Już 2 tygodnie zwlekam

      Delta
      Uczestnik
        Liczba postów: 100

        no cóż, jak mówi klasyk „z głupimi się nie dyskutuje” a twoja matka jest po prostu głupia. Powiem dobitnie jest toksycznie głupią osobą i bardzo dobrze zrobiłeś że się od kogoś takiego wyprowadziłeś. Ona nigdy nic nie zrozumie bo jej mózg zwyczajnie tego nie ogarnia, co prawda jest sprytna i na swój sposób cwana ale to nie oznacza że ma nawet jakieś zalążki mądrości. Od głupich trzeba trzymać się jak najdalej bo przebywanie w ich towarzystwie jest bardzo szkodliwe, rujnują oni naszą psychikę, zabierają energię do życia i w dodatku próbują wmówić że to nie oni a my jesteśmy głupi.
        Twoja matka celowo wywołuje w tobie bardzo dużo gniewu , ona się tym gniewem ładuje a ty ciebie on zabija, na dłuższą metę doprowadziło by to do choroby psychicznej. Syn Alberta Einsteina też padł ofiarą takiej matki która nazywała go „Tete” choć był to bardzo inteligentny student, robiła z niego kogoś kim on nie był , skończyło się to dla chłopaka chorobą psychiczną. Tak działa toksyczna głupota, takie osoby nie potrafią dostrzec w bliskich osobach ludzi , tylko to co same chcą, to bardzo niszczące bo wywołuje w człowieku gniew na przemian z poczuciem winy , przy jednoczesnej potrzebie bycia kochanym i akceptowanym długo tak nie da się pociągnąć i pozostać przy zmysłach.
        Wyprowadzka – świetna decyzja, nie daj sobie wmówić że to ucieczka, bo ten kto nie żył z toksyczną głupota pod jednym dachem nie ma zielonego pojęcia o czym mówi, ja żyłam więc mam.
        Życzę powodzenia i uspokojenia aby gniew i żal szybko przemienił się w akceptację i spokój.

        malina32
        Uczestnik
          Liczba postów: 142

          Trzymaj sie. Ciezko z nimi. Wiesz milczacy ojciec tez jest problemem. Bo ze skrajnosci w skrajnosc.

          Zycze ci podjecia walki o swoje zycie bez wzgledu na wiek. Masz prawo do bledow i zycia wg siebie.

          Xaley
          Uczestnik
            Liczba postów: 7

            Dziękuję za miłe słowa

            Gniewko
            Uczestnik
              Liczba postów: 185

              proponuję jeszcze zmienić nr telefonu. jeśli tego nie zrobisz zaleje Ciebie morzem esemesów i prób połączenia.

               

            Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
            • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.