Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Pierwszy krok
-
AutorWpisy
-
Prog91, ja bym to wszystko wypośrodkował.
Jezeli ktoś Ciebie ocenia jako „nerwus i maruda”, czy to w domu, czy w pracy, może powinien najpierw sam udowodnić swoją „doskonałość”. Tak to, niestety, bywa, że jesteśmy elokwentnymi doradcami, gdy chodzi o życie innych, ale gdy chodzi o nasze własne to już nie wszyscy…
Jeżeli natomiast ktoś Ci mówi, że czymś go ranisz, albo coś Wasze kontakty utrudnia, warto myślę nad tym się zastanowić. Jeśli jako „nerwusa i marudę” widzisz siebie sam, może warto przyjrzeć się temu, od kiedy i dlaczego taki jesteś (kryzys w związku? niezaleczone rany z przeszłości?).
Osobiście wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a większość ludzi nie chce być złymi tylko dlatego, że tak sobie ubzdurali. Czasem jest tak, że coś nas przerasta i taka złość czy wieczne niezadowolenie są tylko sygnałem istnienia nierozwiązanego głębszego problemu.
Dawno mnie tu nie było, dziękuję za odpowiedzi. Od 7 miesięcy chodzę na terapię do psycholog. To są 2-3 h w miesiącu ze względu na swoją pracę w delegacji. Dużo rozmawiamy, wiele opowiedziałem o sobie. Problem z DDA, który muszę przepracować już na innej terapii bo ta Pani psycholog porusza ze mną ogólne problemy. Przez te ostatnie miesiące był okres 2 miesięcy bez kontaktu z rodzicami ze względu na to na to, że pewnej soboty przyjechali oboje pijani i zaoferowali pomoc przy dzieciach. Wyrzuciłem ich z domu. Przez dwa miesiące nie rozmawialiśmy nie pisaliśmy. Minał ten czas ja czułem się nawet dobrze z tą sytuacją w końcu wyrzuciłem z siebie złość na rodziców, ale gdy znowu złapaliśmy kontakt nie wróciliśmy do tamtych wydarzeń. Szkoda.
W domu niestety mimo, że wiedząc jak powinienem reagować przy złości np na dzieci lub przy kłótni z żoną prędzej powiem niż pomyśle….
Mam wiele negatywnych cech z ojca jedną z najgorszych nich jest marudzenie… Nie nawidze siebie za to, że nie potrafię pomyśleć pozytywnie przy pierwszym lepszym problemie, tylko najpierw czarne wizję, a później na spokojnie z żoną znajdujemy dobre rozwiązanie sytuacji. Martwi mnie również sytuacja finansowa w moim domu, oraz rosnąca rata kredytu już prawie o 100%. Kolejna negatywna cechą to lenistwo skoro tatuś mnie z wszystkiego wyręczał to w domu czekam, aż zrobi ktoś to za mnie, jednak koniec końców po długim czasie robię to sam…. Muszę więcej czasu poświęcić dla tej grupy bo widzę, że są osoby o wielu trudniejszych problemach i dają sobie radę.
Dlaczego dopiero teraz pomyślałem, że moje marudzenie, to cecha przejęta od ojca. Narzekał, użalał się nad sobą, krytykował innych i negował wszelką moją aktywność, która mu nie pasowała – podcinał skrzydła. Matka też miała i ma z nim skaranie boskie. Chciał, aby wszyscy przyklaskiwali jego ciasnej, mało skomplikowanej i niezbyt ekscytującej, wizji świata. Był człowiekiem o wąskich horyzontach. Wyznawcą prostych, by nie rzec prostackich, prawd. Matka była przy nim jak niesforny dziki ptak. Próbował i ją i nas – dzieci, zamknąć w klatce. Wcale nie złotej. I chyba jakoś mu się udało.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez Jakubek.
„Mam wiele negatywnych cech z ojca jedną z najgorszych nich jest marudzenie… Nie nawidze siebie za to, że nie potrafię pomyśleć pozytywnie przy pierwszym lepszym problemie, tylko najpierw czarne wizję, a później na spokojnie z żoną znajdujemy dobre rozwiązanie sytuacji.”
Marudzenie to nie cecha, to zachowanie….
Dlaczego marudzisz?
Bo nienawidzisz siebie, brak akceptacji siebie, perfekcjonizm…., wszystko ma być idealnie, nikomu nie wolno być smutnym , czy czuć złość……
twi mnie również sytuacja finansowa w moim domu, oraz rosnąca rata kredytu już prawie o 100%. Kolejna negatywna cechą to lenistwo skoro tatuś mnie z wszystkiego wyręczał to w domu czekam, aż zrobi ktoś to za mnie, jednak koniec końców po długim czasie robię to sam….
Z czasem z takim myśleniem zaczniesz mieć nerwicę, a jak organizm osłabnie depresję ….
Wiecznie Ci mało, brak wdzięczności i docenienia tego co się ma…. I akceptacji swojego życia i siebie
Muszę więcej czasu poświęcić dla tej grupy bo widzę, że są osoby o wielu trudniejszych problemach i dają sobie radę.
Niczego nie musisz…., a jeśli już to chcesz uniknąć przykrych konsekwencji…..
Nigdy nie porównuj się z innymi …zawsze znajdą się ludzie którzy lepiej sobie radzą i gorzej…..Jak porównujesz się z tymi pierwszymi….samoocena leci w dół…..
A jak z tymi drugiemi wnosi się w górę…
Porównuj się zawsze z samym sobą….miara zawsze musi być taką samą….
Pomyśl kim,byłeś 10 lat temu i co udało Ci się osiągnąć…..
Masz schemat
– Zachamowanie emocjonalne, deprywacja emocjonalna, Bezwzględna surowość, Nadmierne wymagania, Toksyczny wstyd…
prog91, też pierwsze moje wizje to „czarne scenariusze” a mam to po matce 😉 Coraz częściej udaje mi się spowolnić cały proces i zamieniać ten automat w głowie z mówię i dopiero myślę na myślę i dopiero mówię. Tak więc praca ze sobą a najlepiej podchodzić do tego jak do zabawy: „ooo! udało się! Gratuluję Ci kochany” A gdy się nie udało: pogłaskać siebie czule i powiedzieć do siebie”No widzisz kochany, tutaj nie udało się, ale naprawimy to” i np. przeprosić bliskich jeśli trzeba (albo samego siebie). Fajnie że działasz i zadbałeś o siebie w sferze psychicznej (przerywasz schemat pokoleniowy! To jest naprawdę dużo). To nie jest prosta droga, ale (tak mi się wydaje)- jedyna i najlepsza.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.