Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Początki w pracy
-
AutorWpisy
-
Hej:) Jakiś czas temu pisałam tu o swoim lęku przed pracą. Nie lubię rozgrzebywać lęków albo negatywnych sytuacji, które minęły, ale piszę to głównie dla osób, które mają podobny problem.
Jestem z natury nieśmiała, kontakty z każdym człowiekiem odbieram osobiście. Tak również odbierałam krytykę i pochwały – jako dotyczące całej mojej osoby, a nie konkretnych sytuacji. Intuicyjnie rzuciłam się na głęboką wodę. Znalazłam pracę,w której wymagany jest ciągły kontakt z ludźmi. Nie tylko ze współpracownikami, także z klientami, na oczach klientów itd. W dziedzinie, w której dopiero miałam zostać przeszkolona. Pierwsze 2-3 dni pod tym względem – nie najlepsze, mówiąc oględnie. Poczucie ciągłej kontroli, lęk przed tym, żeby kogoś zawołać, nie mówiąc już o kontakcie z klientem, który miałby się okazać niezadowolony. Byłam po prostu maksymalnie wystraszona. W dodatku ostatnie 4 lata spędziłam w towarzystwie praktycznie samych mężczyzn (takie studia) i do takiej mentalności się przyzwyczaiłam, a w pracy prawie same kobiety.
Po 10 dniach pracy tam stwierdzam – moja praca jest cudowna.Nie ma tam miejsca na DDA, co początkowo mocno mi przeszkadzało. Muszę być miła, uprzejma itd, ale nie w sposób sztuczny- jeśli cokolwiek mi się nie podoba, nie pasuje, jeśli chcę iść na przerwę – o wszystkim mogę powiedzieć bez obaw. Muszę zachowywać standardy w sposób wybitnie dokładny, i to mi się podoba. Ale najważniejsze jest to, że wszyscy zwracają się do siebie z szacunkiem. Wracam stamtąd z poczuciem, że robię ze swoim życiem coś sensownego, że mam wpływ na swoje życie, jak i na satysfakcję klienta – a lubię innym sprawiać przyjemność. Mam świetną trenerkę, która mnie szkoli. Jest bardzo wymagająca, ale traktuje wszystkich sprawiedliwie, i jeśli coś jej się podoba – momentalnie chwali. Nie jest mi łatwo, bo codziennie muszę przełamywać swoją barierę wstydu i zmniejszać dystans do innych (normalnie robiłam to tylko w bliskich kontaktach – i to nie zawsze). Tak sobie postanowiłam, zresztą bez tego trudno byłoby myśleć o pracy z ludźmi.
I mówię Wam – warto. Chociaż co dzień padam na twarz – to równie dobre jak terapia.Edytowany przez: kaktus, w: 2007/10/18 01:41
Dzięki kaktus, że dzielisz się tym znami – 3maj tak dalej 😉 Widać jeśli tylko wychodzimy problemom na przeciw okazuję się, że wcale nie było tak strasznie 😉 Czasem ciężko podjąć ten pierwszy krok, ale jak widać warto 😉
Dzięki, Netka. Miło wiedzieć, że ktoś docenił tę wypowiedź. Pisałam to do tych, którzy nie mają odwagi się odezwać, odpisać, ani nic takiego – choć po cichu na to liczyłam. Ale, jak widać, się prawie przeliczyłam:)
Edytowany przez: kaktus, w: 2007/10/19 01:38
Kaktus, nie prowokuj mnie 😉
Co ja biedna żuczka mogę napisać poza jednym: wiedziałam, że będzie dobrze 🙂
Nakreśliłaś sobie tak czarny scenariusz, że on się po prostu nie mógł zrealizować. Stephen King przy tym wysiada B)
Więc co ja mogę powiedzieć poza "a nie mówiłam?" :whistle:Brawo, Brawo!!!;) 🙂 🙂 [img size=336]http://dda.pl/components/com_simpleboard/uploaded/images/robota.jpg[/img]
Edytowany przez: kurunia, w: 2007/10/19 18:22
Anonim19 października 2007 o 18:04Liczba postów: 233Jestesmy zbyt kiepskimi aktorami zeby zagrac czarne scenarjusze…… [img]http://dda.pl/components/com_simpleboard/uploaded/images/fffvgeef.jpg[/img]
I jednak zza rogu nie wyskoczył Ciasteczkowy Potwór :cheer: 😛 Gratuluje i ściskam mocno.
🙁 czy mnie tu wszyscy nie lubia???
Anonim21 października 2007 o 21:10Liczba postów: 233dla dziuby [img size=259]http://dda.pl/components/com_simpleboard/uploaded/images/cb2eb5a0d53f619a5d422ee4d549f2f6.gif[/img]
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.