Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Pomocy!Ratunku!

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 23)
  • Autor
    Wpisy
  • mysza38
    Uczestnik
      Liczba postów: 23

      Potrzebuje wasze pomocy,jestem tu nowa i troche niesmiala :huh:
      Niedawno zostalam uswiadomiona,ze jestem DDA-tak ktos mi to uzmyslowil sama nigdy bym na to nie wpadla. 🙁
      Coz,mam nadzieje otzrymac tu porcje pogody ducha i wsparcie psychiczne.
      Od 20 lat niszcze swoje malzenstwo 🙁 dopiero teraz do mnie dotarlo,ze to ja je niszcze chociaz wespol z mezem(on coraz czesciej pije-nie bylo tego wczesniej,moze to wskutek moich okropnych zachowan?) :unsure:
      Sama juz nie wiem,niechcacy wydalo sie,ze maz na gg romansuje z jakas pania-takie ble ble o milosci i seksie 😡
      Zaczelam zachowywac sie irracjonalnie,zaczelam przeszukiwac telefon,kieszenie,telefonowac kilka razy dziennie,dowiedzialam sie,ze dzwonia do siebie od grudnia,sms-uja i planuja spotkanie-wpadlam i we wsieklosc i w panike,ze zostane sama,ze przeciez ja go kocham i jak on moze mi to robic-a takie tam bzdury.Wyglupilam sie przed ta pania,zadzwonilam i efektem tego bylo wyzwanie mnie,ze sie zeszmacilam bo maz mnie nie kocha bo jestem szpiegiem,nie pozwalam mu zyc i oddychac poprostu jestem potworem. :y32b4:
      Od tego momentu jestem niespokojna,mam zmienne nastroje,zyc mi sie nie chce i obwiniam za wszystko siebie wylacznie. :ohmy:
      Kocham go i chcialabym nasze malzenstwo utrzymac,ale boje sie,ze juz jest za pozno.Czytam literature na temat DDA i AA,pozycje o malzenstwie,robie to w ukryciu bo maz powiedzial o mnie psychol,ze powinnam sie leczyc i wysmiewa sie ze mnie teraz czesto.Uslyszalam,ze nie jestem wazna w jego zyciu,ze ma mnie dosyc z moim charakterem,ze wszystko juz zniszczone.Chce walczyc ale czuje sie jakbym miala podcioete skrzydla w locie i spadam z duza predkoscia w dol. :ohmy:

      camille_claudel
      Uczestnik
        Liczba postów: 202

        dobrze, że jesteś
        zatrzymaj się
        postaraj sie uposkoić
        oddal od siebie panikę
        czego tak naprawde chcesz ?
        przecież twoje zycie to nie tylko ta relacja, żyłas zanim go poznałaś, a teraz kiedy z nim jesteś nie jest ci najlepiej z tego co piszesz
        teraz zaczełas odkrywac kim jesteś i wszytko pzred toba

        zapytaj siebie : czy chcę się uzależniać od kogoś kto mnie nie chce ? kto mowi, ze mnie nie kocha ? nikogo nie zmusimy do miłości, możemy w kims wywołaś strach, gniew, ale nie miłość
        jak alkoholik jest zaslepieony tym , ze potrzebuje wodke i zrobi wszytko by ja zdobyć … czy ciebie tez tak zaslepia potrzeba tego mężczyzny ? czy faktycznie te 20 lat z nim dało ci to czego pragnełaś ? zatrzymaj sie i odnajdz siebie … jesli zgubisz siebie, zaden zwiazek nie uczyni cie szczesliwa

        mowia, że najlepszym sposobem by ukarać człowieka , ktory "odebrał" nam partnera jest pozostawienie mu go 🙂

        MIU
        Uczestnik
          Liczba postów: 8

          z ciezkim sercem czyta sie takie wyznania. Jak wszytskie podszyte cierpieniem.
          Nie potrafie ani nie chce dawac rad, przeciez odpowiedz jest w nas samych. Nie zawsze jednak potrafimy sami do niej dotrzec. Moge tylko napisac jak ja staralam sie poradzic sobie z rozsypujacym sie swiatem, nie zrozumialymi dla siebie samej wlasnym reakcjami, zachowaniami. Kiedy moj swiat zaczal sie sypac z blachego w sumie powodu, wytrzymujac wczesniej ogromne wstrzasy -dluga chorobe i smierc ojca, straszna chorobe meza i w koncu rozwod – wiedzialam, ze sama nie dam rady sobie pomoc. Zglosilam sie na terapie. To byl pierwszy krok do uzdrowienia swojej duszy. Niestety po pol roku przerwalam terapie uznajac ze poznalam zrodlo swojego cierpienia i wiem jak sobie z nim poradzic. Zycie zweryfikowalo to bezlitosnie . Teraz zaczynam od nowa. Jestem zdeterminowana by zycie przezyc prawdziwie, wolna od demonow przeszlosci i kochac innych sercem wolnym od leku.

          …………………………………………………………………………………

          Nie oceniaj siebie bezlitosnie.

          agana
          Uczestnik
            Liczba postów: 92

            Witaj myszko
            myślenie , dojrzenie i podjęcie ostatecznej decyzjii o rozstaniu z mężem zajęło mi 3 lata,a to dlatego,że całkowicie się od niego uzależniłam (pod kazdym względem).Bardzo się bałam tego jak ja sobie poradzę ,byłam także finansowo zależna od męża poza tym uważałam się za osobę nieporadna zyciowo,nie przystosowana do zycia.pojawił się też taki lęk przed nowym…
            Panicznie bałam się tego,że zosatanę sama,ale w koncu podjęłam ta decyzję i …dałam sobie radę mało tego jeszcze lepiej zaczęłam sobie radzic sama niz wtedy ,gdy byłam z męzem.

            agatta
            Uczestnik
              Liczba postów: 40

              Myszo jeśli mogę coś dodac to tylko tyle, że to Ty musisz podjac decyzję czego chcesz. Zastanowić sie co jest dla Ciebie najważniejsze. Nie wierzę w to,że w małżenstwie jedna osoba może być całkowicie winna temu ,że ¼le się dzieje. DDa często tak maja,że zadręczaja sie poczuciem winy, ale to często ma się nijak do rzeczywistości. Dla mnie to co powiedzieli Ci i maż i jego – jak rozumiem dotychczas tylko znajoma, ma przede wszystkim na celu zracjonalizowanie ich zachowania. Oni daja sobie szansę na to by to co robia było usprawiedliwone, podobno tak działa nasza psychika,że jak kogoś krzywdzimy, to często zaczynamy o nim ¼le myślec, bo inaczej mielibyśmy problem z naszym sumieniem.
              Myszo pamiętaj, walcz o siebie, jeśłi uznasz,że to możliwe to dbaj o siebie w tym małże nstwie, jeśłi uznasz,że cena jego utzymania jest zbyt wysoka, to dbaj o siebie sama…
              Jeśli uważasz,ze jest Ci trudno i sama nie dasz rady sprobuj terapii, mnie pomogła szczegolnie grupowa, bo daje wsparcie w zmaganiu sie z problemami i powoduje,że nie czułam się wyobcowana ze swymi problemami, a to znaczy, że nie jestem "psycholem" bo mam takie same problemy jak inni ludzie. Trzymam za Ciebie kciuki, powodzenia 🙂

              mysza38
              Uczestnik
                Liczba postów: 23

                Dziekuje wam z calego serducha,bede odwiedzac forum i strone,terapia owszem jest w planie.Opowiem co jakis czas w jakim stadium jest moja przemiana.pozdrawiam :laugh:

                irekal
                Uczestnik
                  Liczba postów: 76

                  W pełni podpisuję się pod tym,co napisały moje poprzedniczki.Ja w moim małżenstwie tez bylem ta strona ,ktora bardzo dlugo miala poczucie winy za "całokształt"tego zwiazku.Też do ostatniej chwili walczylem o u trzymanie małżenstwa(dla dobra dzieci).Rozwod ,rozstanie ,wyprowadzka z dziećmi -w zasadzie "pod most"-stanowily dla mnie kataklizm,ale tamtej decyzji nie żałuję.Od tamtego czasu podjalem szereg dzialan ,ktore pozwoliły mi wzmocnić sie psychicznie i zaczać wreszcie żyć wlasnym życiem.Bylo to trudne, przyplacilem to wielomiesięczna depresja -ale udalo się.¯yczę Ci powodzenia w stawaniu sie soba:-)

                  camille_claudel
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 202

                    mysle ze wazne ze to piszesz irekal, ze to nie jest takie proste (bo decyzja w sobie to dopiero pocatek, a nie zalatwienie sprawy) trzeba sie liczyc z tym ze sie pada, ze boli i roznosi …, ale może warto pzrejsc przez to, bo jak sie pozniej wstanie to nic nie jest juz takie samo … i czasem sie okazuje ze sie wczesniej nie stało, tylko zyło na kolanach … a strach czasem bierze sie stad, że mamy na głowie ciemny worek … ale nie pamietamy ze mozna go nie miec (bo juz rodzice nam go nałozyli) i za nic nie chcemy dac go sobie ściagnać … czasem więc musi porzadnie zawiać wiatr, żeby nam ten toboł z głowy stracić

                    irekal
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 76

                      Nie będę teraz udawał camille,ze wtedy to bylo podjęcie racjonalnej decyzji.Partnerka/uzależniona niestety, w ostatnim stadium choroby/przystawila mi pistolet do głowy.Zdaję sobie sprawę ,że gdyby nie grupy wsparcia-DDA i Alanon -na ktore wtedy juz chodzilem,nawet ten "pistolet" nie zmusiłby mnie do wyprowadzki.Z "Konca wspoluzależnienia" zapamiętałem wtedy ,ze trzeba stawiać alkoholikowi( i tym samym -sobie rownież) nieprzekraczalne granice.Taka granicę postawilem i żona wtedy ja przekroczyła.W swej determinacji uznalem ,że to jest wlaśnie ten moment./przedtem pozwalalem na przekraczanie roznych granic dziesiatki i setki razy!/.Nie było w tym wszystkim żadnego bohaterstwa ,było morze cierpienia,zagubienie i niepewność.Teraz dopiero wychodzi slusznośc tej czy innej decyzji.Pozdrawiam 🙂

                      agana
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 92

                        ja musiałam sięgnać swojego dna-a tym dnem tez była depresja-aby w koncu się podnieść…miałam juz tak DO¦Æ ,ze podjęcie decyzji o rozstaniu z męzem wzięło gorę od lęku i obaw. Teraz z perspektywy czasu myslę sobie jak ja mogłam tkwić w tak chorym zwiazku.Pomimo tego,ze jeszcze nie mam do konca uregulowanej sytuacji z męzem poczułam ulgę .

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 23)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.