Witamy Fora Szukam Ciebie poszukiwania

Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 51)
  • Autor
    Wpisy
  • meduza
    Uczestnik
      Liczba postów: 61

      Sekta??? A to dobre!

      matka
      Uczestnik
        Liczba postów: 69

        powiem ci że ja go nawet rozumiem bo nie ma siły -odważe sie kiedyś na życie taki jak mi pasuje że nie będe wiecznie zgadzać sie na wszystko że naucze sie tupnąć nogą że dam sobie rade bez matki i meża -kiedyś…..

        okti74
        Uczestnik
          Liczba postów: 8

          Mażeno, wcale nie uważam, że Twoja sytuacja jest prosta. Tego typu problemy nigdy nie są proste, a takie życie nie jest normalne. Dobrze wiesz, że Twoja mama powinna być dla Ciebie wzorem, a mąż wsparciem i partnerem. Obydwoje nie spełniają tych wymagań. Pod pewnym względem, własnie dlatego Twoja sytuacja jest prostsza ponieważ już wiesz, że to co robi Ci mąż i matka wcale nie jest dla Ciebie dobre. Co więcej wcale nie musisz wybiera między nimi, a dzieckiem. Po prostu wybierz siebie i swoje szczęście. Wydaje mi się, że sama nie poradzisz sobie i bez jakiejś formy pomocy nie uda Ci się rozliczyć ze swoją własną przeszłością i emocjami jakie w Tobie drzemią lub ukrywają się przed światem. Odkładanie rozwiązania na później może przynieś tylko większe rany oraz problemy dla Twojego syna.
          Uwierz mi, ze przez lata wydawało mi się, że potrafię sam sobie radzić ze swoimi problemami i jeśli tylko się przyłożę to sam jestem w stanie wszystko zmienić. Taką ułudą można żyć latami wmawiając sobie, że teraz jeszcze nie pora, że jeszcze trochę wytrzymam, że teraz mnie nie stać, że może jakoś samo się to rozwiąże. Niestety jakoś nic z tego się nie sprawdza.
          Na szczęście Twoje życie jest twoje i tylko Twoje i bez względu na to co ktoś do Ciebie pisze czy mówi to Ty podejmujesz decyzje pozostali ludzie mogą być jedynie drogowskazami prawdziwymi lub fałszywymi.

          matka
          Uczestnik
            Liczba postów: 69

            Oktawian , w tym co piszesz jest dużo prawdy ,ale jak to zacząć ?. jak myśleć o sobie ? bez wyrzutów sumienia? U mnie,to jest tak zakorzenione to bycie ofiarą żę jak próbuje tylko wystawić głowe poza nawias już słysze że zmieniłam sie że na gorsze..wiesz co mi najtrudniej przychodzi ?- zaufanie- że nie zawsze jest drugie dno że nie wszyscy są żli ,że nie wszyscy chcą cie wykorzystać i skrzywdzić.Opowiem ci taką historie -koleżanka ze szkoły syna wozi nas do szkoły i w piątek było pasowanie na ucznia ,ona już wcześniej mi powiedziała że nie jedzie bo jej córka jest chora ,wiedziałam o tym w poniedziałek i wobraż sobie że w piątek dzwonie do niej i sie pytam czy sie nic nie zmieniło .ona że nic że nie jedzie a ja nie wiele myśląc dzwonie do wychowawczyni syna już po pasowaniu no i usprawiedliwiam sie a w gebi duszy licze że może sama sie zapyta dlaczego nie było syna i mam racje zapytała sie dlaczego nie było mojego syna i koleżanki córki ,więc ja uspokojona żę że jednak mnie nie oszukała odkłada słuchawke? Jak to wytłumaczyć? dlaczego tak sie boje ? nie chce tak myśleć.A wogóle to dobrze że ty jako DDA zdajesz sobie sprawe że wchodzisz w coś innego żona może teraz jest przestraszona żę ją zostawisz ale gytby cie nie kochała nie wspierałaby cie .

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              Witam ,Natalia ,Oktawian-Jesteście? ja nie pisalam bo Drugie dno mi wyszło.skończylam pisać na koleżance i na doszukiwaniu sie u niej złych intencji ,kontynując sprawa już tak nie wygląda różowo to koleżanka rozmawiala z wychowawczynią mojego syna bo jej córka i moj syn razem chodzą do szkoly i wieci co / on znala moje życie moje problemy ,to że zaczynam od począdku droge z mężem to że mamy ciężko ,kurcze ufalam jej naprawde chodz intuicja dawala mi znać jusz wcześniej ale stłumilam ją bo po co ktoś ma rozwalać czyjś związek a jednak .zaczne od tego że wywawczyni powiedziala mi że syn jest nie dożywiony i zaniedbany ogólnie odnioslam wrażenie że coś jest nie tak bo wychowawczyni pytala sie co sie dzieje u mnie w domu ? w tymtym roku maż wyprowadził sie powiedzialam jej o tym bo mateusz bardzo sie zmienił i wychowawczyni nie wiedziala co sie dzieje wiec dostalam zarzut że nie zajmuje sie dzieckiem nie mam o dać jeść i tylko zaprowadzam go do szkoly i juz mnie nic wiecej nie obchodzi ,A ta koleżanka wie że tak nie jest wie że każdą wolną chwile poświęcam dla syna że sama nie dojem a syn musi mieć ,zrobia mi streszne świnstwo mialam rozmowe z pedagogiem i z wychowawczynią musialam udowadniać że jestem dobrą matką i powiem wam że to było najbardziej upokażające jak sami wiecie mam sobie dużo do zarzucenia a musiaam broni sie i swojej rodziny teraz już udowodnilam że sie mylili i wychowawczyni i pedagog ale ta koleżanka zawoziła syna do szkoly bo jak oktawian może wiesz gdzie jest adamowizna to jest od kolejki wkd jednak troche daleko i ona mnie albo meża zawozia a teraz wczoraj powiedzia mi że już nie może dalej wozić nas i co powiecie na to DDA – ja która zawsze szukam czegoś bo ludzie nie lubią i kochają za nic i moja intuicja która już nie raz mmnie ostrzegaa nie ufaj .co jest ze mną nie tak ?

              meduza
              Uczestnik
                Liczba postów: 61

                Cześć Marzena!

                Ja nie pisałam, bo wlaśnie jestem po 3 dniu egzaminów, mam okropnego doła dziś bo w dniu dzisiejszym poszło mi właśnie bardzo żle, czuje ze moge oblac te egzaminy przez ten dzisiejszy dzien/trzeba miec z kazdego dnia pozytywna ocene zeby zdac caly egzamin/. Uczyłam sie wczesniej caly czas, wiec po prostu nie dalam rady zagladac tu.

                Ale wracając do Ciebie, to wiesz, przykro mi bardzo, ale nic na to nie poradzisz, ludzie tacy jak Twoja "koleżanka" się po prostu zdarzają. Oczywiście, rozumiem ze to jest przykre dla Ciebie, ale wiesz myśle tez, że my DDA – wszystko tak bierzemy do siebie i zawsze przeciwko sobie, i przez niska samoocenę uważamy że to w nas tkwi problem ze nas cos zlego spotkalo. A tak chyba nie jest. Poza tym, że masz problemy wynikające z przesłości, jesteś DDa, to jesteś przecież wartościową osobą. To nie z toba jest cos nie tak tylko z ta kolezanka, to ona powinna sie puknac w glowe i wstydzic ze tak zrobila. Wiem, że to trudne, ale musisz to sprobowac zrozumiec i uwierzyc w to. Ja tez tak zawsze robie, ze jak ktos mi cos zlego zrobi to mysle ze to moja wina ze ze mna cos jest nie tak. Ale to bledne myslenie! Nie wolno nam sie takiemu mysleniu poddawac.

                Pozdrawiam serdecznie!

                n.

                matka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 69

                  Cześć Natalia- jak tam samopoczucie po egzaminie ? nic sie nie martw uczylaś sie więć napewno zdałaś .ja jak wróciam do pracy po wychowawczym mialam taki egzamin kwalifikacyjny po długiej przerwie (3 lata) i z nerw zapomnialam podstaw mojej pracy ,wogle jak to sobie przypomne to ciężki szok wszystko zapomnialam .na szczęście ta komisja była do ludzi ,usiadlam i zaczełam myśleć, zdałam ale takich nerw nie miałam nawet jak rodzilam.A jak tam ci tak ogólnie idzie ? u mnie maż zaczyna jak ja to mówie przygotowywać sobie grunt pod picie .niby mu wierze ale nie do końca.

                  meduza
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 61

                    Grunt pod picie? To niedobrze:( a po czym to poznajesz?

                    u mnie jest ostatnio bardzo zle, wpadam w depresje powoli. Ten egzamin mi nie poszedł, mam wrazenie ze tyle lat pracy pojdzie na marne. Do tego w zwiazku mi sie nie uklada, nie wiem czy to w ogole przetrwa, obawiam sie ze nie, ze odejde i znowu bede sama, potem znowu sie zakocham, bede chciala "uwiazac" kogos do siebie, albo odwrotnie trafie na kogos kto mnie bedzie olewac, chyba mam zalamanie.

                    Do tego mama moja przyjechala, w sumie fajnie, ale wiesz, w gruncie rzeczy to mam taki sam problem jak ty z mama, tylko inaczej sie on objawia. Mama niby sie stara, tu przywiezie prezent, tu obiad ugotuje, ale od dziecka widze, slysze i czuje ze jestem mniej wazna od brata, mojego faceta, wszystkich mamy znajomych, no a teraz jest jeszcze wnuk to w ogole, wlasciwie to jedyne co powinnam robic to siedziec cicho, cieszyc sie z tego co mam i przede wszystkim nie narzekac, nie miec zadnych potrzeb. Przez te kilka dni, to nawet nie zapytala w sumie co u mnie, jak mi sie uklada, chociaz uklada sie fatalnie. Zawsze jak przyjedzie, to czuje sie po prostu nikim, wraca to uczucie sprzed lat – nie mow, nie czuj nie oddychaj, nie przeszkadzaj.

                    I wiesz, strasznie to boli, kiedy w dodatku slysze od niej, ze mam myslec o sobie, to wydaje mi sie takie falszywe, a jeszcze bardziej boli jak widze ze nagle swiatopoglad w stosunku do wnuka zmienila o 180 stopni – on ma byc wychowywany bezstresowo, na kazde zadanie na kazde skinienie wszystko ma byc. Tzn. dobrze ze on tak ma, ale wiesz, jak ta sama osoba wobec ciebie cale zycie tylko przyjmuje postawe ze jestes super dziecko bo ze wszystkim sobie SAMA swietnie radzisz, i od tej osoby nie dostajesz w ogole uwagi, milosci i czasu, to to bardzo jednak boli.

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      Natalia masz teraz bardzo trudny czas ale to minie, w życiu zdajemy jeszcze dużo takich egzaminów ,zobaczysz ….na przykład przysiąga przed księdzem, ślub, potem dwie kreski i mnóstwo obaw czy dam rade ,,poród ,decyzje od których zależy wszystko ,choroby ,doły tak duże że dna nie widać i słońce i radość i i słowo mama i słowo kocham cie od męża i od dziecka ,rachunki ,brak kasy na wszystko , oszczędzanie i znów doły.Dasz rade, my zawsze dajemy rade ,matka …. u mnie ta żółć wychodzi jej powoli ,widze jak mną manipuluje i poprostu mówie jej o tym staram sie nie wchodzić jej w droge a jak szuka zaczepki to odrazu jej coś odpowiem po tej ostatniej awanturze widzi chyba że jestem coraz bardziej silna i pewna siebiea zwłaszcza otwart juz nie boje sie mówić że cós mi mie pasuje ,już nie przepraszam że żyje .Może wolbrzymiam ,może tak do końca nie umiem tego ,bo to poczucie winy wobec matki ,tak potrafi wybrnąć z sytuacji że to ja powinnam ją przeprosić a tak naprawde jest inaczej, ale ucze sie musze miec otwarte oczy .Mąż ……nie wiem jaki jest twój partner czy pije ,czy nie ale u nas to wygłąda tak zwykła rozmowa o piciu ,że wiesz cytuje ,,jak wczoraj wracałem z pracy to mogłem sie napić ale sie nie napiłem bo ty czekalaś, i za jakuąś czas z pretęsją w głosie tak chciałam żebyś byla ze mnie dumna a ty robisz mi awanture o to że sie nie napiłem.jak ci to wytłumaczc …….za pare dni i tak sie napije i powie na przecież wiedziałaś że to za mną chodziło.trudno mi jest to tak napisać ale tan schemat …..kiedyś działał i powiem ci staram sie żeby już przestał działać on też wbija mnie w poczucie winy to znaczy mąż.ale sie rozpisałam jak zdasz to ja poprosze tort waniliowy a i lody pa ,pa trzymaj sie.a na depresje polecam Przemineło z wiatrem albo czułe słówka albo psy bo klną jak szewcy.nara.

                      anes6
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 2

                        Witam, Anita, 38lat. czytam ten wątek od kilku dni, już kilka razy, ale nie miałam odwagi do tej pory sie odezwać, Wasze przemyślenia są…jakby tu powiedzieć bez zbytniego patosu? :)mądre i głębokie (chyba jednak patos sie wdarł:), a ja tak niewiele wiem o sobie i swoich problemach…ale juz te kilkanaście postów, które przeczytałam, dały mi do myślenia.No cóż, u mnie musialo minąć prawie 20 lat nieudanego małżeństwa, żeby trafić pewnego razu na tę stronę, zrobić test, poryczeć się i postanowić zmienić swoje życie.
                        Jednak nie mam szans na udział w grupie wsparcia z racji miejsca zamieszkania i ilości obowiązków, obłożyłam się więc książkami.Niektore okazały się dla mnie gehenną, nie potrafię się przez nie przebić, odkładam z płaczem, gdy każą mi sobie przypominać najgorsze przeżycia z domu, to chyba nie dla mnie…Co więc pozostaje? Zachłannie czytam Twoje posty,Okti,zwłaszcza te, gdzie piszesz o terapii indywidualnej. Czy mogłaby mi pomóc?Gdzieś przeczytałam, że pewna dziewczyna chodzi na terapię juz 8 lat, jestem w szoku, że to może tyle trwać, bo moje małżeństwo już się rozsypało i jesteśmy razem tylko ze względu na synka… Ale chcialabym przynajmniej żyć z mężem w przyjaźni, bez obarczania go nieuzasadnioną winą za to, co zrobił mi ojciec, a raczej czego nigdy nie robił.Pozdrawiam:)

                        Edytowany przez: anes6, w: 2009/12/29 16:23

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 51)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.