Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Przemoc psychiczna w małzeństwie – potrzebuję pomocy

Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
  • Autor
    Wpisy
  • rasputnik
    Uczestnik
      Liczba postów: 50

      Witam, jestem w trudnej sytuacji – żonaty, małe dzieci, małżeństwo trwa kilkanaście lat, natomiast od kilku lat doświadczam rozmaitych form przemocy psychicznej ze strony swojej żony. Problem narastał stopniowo, od okazjonalnych kłótni, niewytłumaczalnie konfrontacyjnych zachowań, żądań aż do tego co jest dziś – czyli nękania ustawicznymi pretensjami, oskarżeniami o straszne przewinienia w przeszłosci i teraz, budowę wizerunku męża – zera, gościa który nic nigdy dobrego nie zrobił dla rodziny, który zawsze jest nie w porządku, który z jakiegoś powodu ciągle jest winny czegoś tam (z grubsza nie wiadomo czego – ogólna wina życiowa), no i żona, wieczna ofiara, wiecznie pokrzywdzona, ciągle z jakimś żalem i palcem wymierzonym w winowajcę, widzi tylko swoją krzywdę, buduje swoją wykręconą historię na nowo opowiadając przeszsłość (tak żeby wyszło jak bardzo cierpiała całe życie z powodu męża), no i wreszcie ataki na mnie i całą moją rodzinę jak na śmiecie niegodne niczego.

      Nie potrafię sobie z tym dać rady, po wielu latach przypisywania sobie winy i brania problemów na siebie, po nerwicy i psychoterapii, w końcu zaczęło mi świtać co to za układ. Niestety, mam też swoje problemy, jestem DDD/DDA i jestem przez to bardzo podatny na manipulacje, wmawianie winy, oskarżenia. W ciągu wielu lat pozwoliłem żonie na zbudowanie chorej relacji, wmówiła sobie że ma prawo tak się zachowywać i reaguje agresją gdy jakiekolwiek granice próbuję postawić. Sam też się zmieniłem, stałem się bierny, pełny obaw, i zamykam się na świat, moje działania w kierunku poprawy sytuacji pozostały bez efektu albo zakończyły się agresją i atakami ze strony żony. Walczę teraz z przygnębieniem, boję się 'kroków ostatecznych’ czyli rozstania bo obawiam się że zostanę oskarżony o rozpad rodziny i sprowadzony do roli bankomatu bez możliwości wychowania dzieci.

      Szukam kogoś kto zaoferuje jakąś pomoc, skutecznie pomoże mi podreperować się i zmierzyć z tym problemem, zbudowac jakiś plan wyjścia  z sytuacji.

       

      Dot27
      Uczestnik
        Liczba postów: 53

        Hej! Daleko mi do oceniania Ciebie, Twojej sytuacji, ale z tego co piszesz nachodzi mnie jedna myśl : odejdź i walcz o SIEBIE. Ja na Twoim miejscu zaczęłabym zbierać dowody (skoro boisz się, że żona oskarży Cię o rozpad rodziny) a później starać się o opiekę nad dziećmi… Nie wiem w jaki sposób traktuje Wasze dzieci, ale jeżeli w stosunku do ich jest taka sama jak w stosunku do Ciebie, to zabieraj je i uciekaj gdzie pieprz rośnie. Toksyczna kobieta, która wyssie z Ciebie wszystko co dobre. Już i tak dzieciństwo miałeś ciężkie, teraz czas walczyć o siebie. Istnieje wiele fundacji, które oferują pomoc psychologiczną a przede wszystkim prawną. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale wystarczy google abyś takową pomoc znalazł. Powodzenia! P.S Gdybyś miał jakieś pytania to tu na forum zawsze ktoś pomoże 😉 Trzymaj się!

        STS
        Uczestnik
          Liczba postów: 4

          Miałem podobna sytuację. A przed nią identyczne obawy :  „czyli rozstania bo obawiam się że zostanę oskarżony o rozpad rodziny i sprowadzony do roli bankomatu bez możliwości wychowania dzieci”.

          Ale którego dnia wstałem i wyszedłem. Kontakt z synkiem mam codziennie. Choc bankomatem pozostałem. Jest trudno na początku. Wybić się i żonę ze strefy komfortu – szczególnie, kiedy kilka ostatnich lat jesteś winny całego zła świata – jak w seksmisji – nie odpowiadam tylko za koklusz i trzęsienie ziemi). U mnie sytuacja była także, ze odkad jest synek – nie piję. Za to pracuje na 2 etaty non stop. A wczesniej było jak bylo – w tym problemy materialne. I wiem , ze swoje nabroiłem, ale nie mozna zyc codziennie w piekle – i codziennie od nowa , przez lata, dostawac w łeb kare za te same winy. Maglowane non stop. Mimo całkowitej zmiany siebie i pracy dla rodziny. I tak jak piszesz – przemoc psychiczna doprowadza faceta do totalnej bezsilnosci i łęz. Ze siedzisz w aucie i zamiast wrócic do domu,  sie zastanawiasz czy kupic poł litra czy od razu sznurek lub pistolet i to zakończyć….

          Moja decyzja była podyktowana nie tylko mną samy – ale takze dzieckiem – by codziennie nie patrzyło na awantury riodziców. Doszedłem do trunego momentu decyzji,  w którym stwierdziłem ,ze lepiej nie mieć jednego z rodziców niz ich mieć raze z codziennym piekłem i atmosfera wiszącej siekiery – dziecko chłonie emocje strasznie. Nie chce stworzyc kolejnego DDD.

          Dzis minął ponad rok. I powiem Ci , ze mimo faktu, iz praktycznie nie mam kasy i czasu bo wszystko pakuje w synka i żonę ( przyszła – byłą) to jest lepiej. Stabilniej. I nawet jestesmy się w stanie dogadac . Więcej, rzeczy których nigdy nie robiła, nagle jest w stanie zrobic ( zakupy, wyniesc smieci , czy isc z młodym na terapie – mam synka z autyzmem)

          Niewiele Ci pomogę , bo do tego trzeba dojść samemu – każdy ma próg, ścianę, gdzie mówi koniec! A ja jestem na etapie budowania siebie – wiec sił nadal niewiele.

          Ale trzymam kciuki i wspieram mentalnie. Szczerze!

          S.

          rasputnik
          Uczestnik
            Liczba postów: 50

            Dzięki za słowa wsparcia. Jakiś czas temu zadzwoniłem do dawnego kolegi z którym od pewnego czasu nie utrzymywałem kontaktu, wiele lat temu rozwiódł się i ułożył sobie życie na nowo ale nie znałem szczegółów jego pierwszego małżeńśtwa. W trakcie rozmowy okazało się że przechodził dokładnie to samo co ja i podobnie zmaltretowany psychicznie się czuł… Głupio mi że tyle lat ukrywałem problem i nikomu o nim nie mówiłem, a cały wysiłek wkładałem w to żeby wszyscy myśleli że nasze małżeństwo funkcjonuje prawidłowo. Było to dokładnie to czego sobie moja żona życzyła, najważniejsze zeby nikt się nie dowiedział co mi funduje w czterech ścianach, a jak coś wyjdzie na jaw to żeby zawsze pokazać że to ja jestem temu winien. Powoli otwierają mi się oczy na rzeczy które robi, niektóre trudne do uwierzenia – bo jak można przypuszczać że osoba najbliższa w rzeczywistości jest bezwzględna i wyrachowana i prawdopodobnie od lat nie ma żadnych pozytywnych uczuć dla mnie (a jeśli ma uczucia to głównie pogardę i nienawiść). Na razie muszę uczyć się jakiegoś szacunku dla siebie, mimo tego że żona stara się za wszelką cenę mi ten szacunek odebrać. Miesiącami usiłowałem zrozumieć po co jej to, w jakim celu potrzebuje mnie poniżyć i po co tyle energii i czasu poświęca na swoje gierki ale to bez sensu bo ona i tak żadnego problemu nie widzi u siebie i nie zobaczy – to tak jakby jej celem życiowym żeby nigdy do niczego się nie przyznać i nigdy nie przyjąć odpowiedzialności za problemy które powoduje. No jakiś pozytyw z tego jest – chyba już nie będę poświęcał czasu na próby dochodzenia prawdy czy niekończące się kłótnie które wybuchają jak tylk zwróce żonie uwagę na cokolwiek w jej zachowaniu. Potrzebne mi tylko więcej sił żeby – tak jak piszesz – zbudować w sobie jakąś odporność i determinację do przełamania tej sytuacji. Mam nadzieję że to już niedługo.

             

             

            dda93
            Uczestnik
              Liczba postów: 630

              Jestem w podobnej sytuacji. Mój długoletni związek od wielu lat praktycznie nie istnieje. Po narodzinach naszych dzieci partnerka najwyraźniej stwierdziła, że ja już swoje zrobiłem i nie jestem dłużej potrzebny. Przypomina sobie o mnie tylko wtedy, gdy trzeba się na coś złożyć, albo gdy chce bez dzieci pójść na zakupy. Płacę czynsz, choć w domu nie mam własnego kąta (śpię i odpoczywam tam, gdzie jest akurat wolne miejsce), piorę, zmywam, robię zakupy, sprzątam, rozwalam sobie kręgosłup odkurzaczem, a ona co jakiś czas jeszcze krzyczy, żebym się wyprowadził – przy jakiejkolwiek poważniejszej różnicy zdań.

              W parszywych czasach przyszło nam żyć, Panowie. Dzisiejsze kobiety w zbyt dużej części schłopiały. Od nadmiaru kawy i terapii hormonalnych spadło im libido, a wzrosła pod sufit agresja.

              Stwierdziłem, że będę się tak męczył dopóki dzieci nie podrosną. Czuję, że ten moment się zbliża.

            Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
            • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.