Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Przyjaciele
-
AutorWpisy
-
Czy osoby obarczone DDA mają przyjaciół?
Czy łatwo Wam nawiązywać kontakty?Tak sobie myślę, że ja jestem odludkiem. Z jednej strony bardzo mi jest potrzebny kontakt z innymi ludźmi, a z drugiej jestem wycofana, nie potrafię się zbliżyć na tyle, by o kimś powiedzieć, że jest moim przyjacielem.
Jest w zasadzie kilka osób , którym mogę się zwierzyć i które znają mnie "od podszewki". Reszta to mniej lub bardziej luźne znajomości.
Jak jest u Was?
Bardzo ciężko. Właśnie miałam zacząć o tym wątek. U mnie otworzyć się na kogoś, zacząć coś, zaproponować…cholernie ciężka praca. Tak bardzo chciałabym mieć tę łatwość nawiązywania kontaktów, nieprzejmowania się zbytnio, jak coś nie wyjdzie, ale każdego traktuję poważnie i indywidualnie, i – jak nietrudno się domyślić – bardzo przeżywam porażki. A inni po prostu korzystają z życia. Ja nie umiem jeszcze – ale mam taką baaardzo cichutką nadzieję, że kiedyś będę umiała – podchodzić do ludzi, zwłaszcza tych, na których mi zależy, na luzie. Nie umiem się też z tym pogodzić. Mam kilkoro przyjaciół, których bardzo cenię. Mam wielu znajomych, którzy nie znają mojego problemu i uważają, że jestem wyluzowana i radosna. I gdyby nie to coś w środku, chętnie bym taka była, bo wolałabym, żeby ten luz nie był sytuacyjny, tylko wewnętrzny…
Właśnie, mi też brak luzu spontanicznego.
A nawet nie o luz chodzi. Na imprezkach potrafię się dobrze bawić, ale rozmowy jakie prowadzę wówczas z ludźmi są płytkie, typowo towarzyskie. A w przyjaźni nie o to chodzi.
Przyjaźń musi się od czegoś zacząć, a mi czasem brakuje podstawowych umiejętności społecznych. Ostatnio zaczepiła mnie kobieta, pytając czy wybieram się tam gdzie ona z dziećmi (chodziło o teatrzyk). Odpowiedziałam, ale na tym moja aktywność się skończyła.
Heh, na dzisiaj skończę, bo późna pora, ale mama nadzieję, że wątek się rozwinie, poniewaz jest to mój podstawowy problem, przynajmniej na teraz:)
doris napisała:
„Czy osoby obarczone DDA mają przyjaciół?”
Mają, mają 🙂
Przyjaciele to chyba najpiękniejszy dar, jaki w życiu otrzymałam. Jestem wybrańcem losu, bo dostałam Przyjaciół najlepszych, najwspanialszych jakich tylko mogłam dostać 🙂
Niemniej nawiązywanie kontaktów – takich typowo towarzyskich – nie jest moją mocną stroną (zupełnie inaczej z kontaktami zawodowymi – tu zazwyczaj umiem sobie poradzić w każdej sytuacji). Jestem nieufna i potrzebuję czasu na "wybadanie gruntu", zanim się otworzę.Jezeli przyjaciolmi mozna nazwac osoby ktore nie wiedza o sytuacji w domu to tacy sa.. Z moim problemem jestem sama.. a ze zamknieta w sobie – nie umiem mowic o uczuciach (jak zapewne wiekszosc..) to nawet z mama nie moge pogadac – chociaz wiem ze ona chce dla mnie jak najlepiej..
znajomi? cale mnostwo.. wiekszosc z nich twierdzi ze nigdy nie widziala mnie smutnej i bez usmiechu na twarzy.. ale tak naprawde to 'mala, smutna krolewna..’ ze mnie…
chociaz jak jestem na studiach (prawie 300 km od domu) to jest mi jakos lzej.. i moze dlatego sie usmiecham wsrod nich 🙂
poza tym chlopak, ktory jest dla mnie szalenie wazny.. pierwszy ktoremu powiedzialam ze go kocham – co bylo dla mnie niezmiernie trudne.. tez nie wie o moim ojcu.. ale wiem ze musze mu powiedziec.. ale sie boje.. 🙁 i to mnie przerasta i przeraza..Mam kilkoro przyjaciół. Jak Wy wielu znajomych ..I wiem ze oni są za mną tak samo jak ja za nimi. Ale tych kilkoro wybrałem z setek tysięcy ludzi, bo inni się nie nadawali.
Zycie to kompromis , przyjaciele , partnerzy…. tak samo .
Dobijające .
hmm. ja przez lata nikogo do siebie nie dopuszczalam. slowo "przyjaciel" nie funkcjonowalo w moim slowniku.
a teraz… jest dwójka przyjaciół, jak na razie to i tak duzo. ale cudnie jest miec osoby tak bliskie, na ktorych mozna polegac:)u mnie podobnie – slowo "przyjaciel" nie funkcjonowało w słowniku.
znalezli sie ludzie, ktorzy mnie po prostu zgarneli z samotnych bibliotek, nauczyli sie glosno smiac (z zebami ;-)), heh, nawet przytulac sie mnie uczyli, choc wymiki rozne 😉Teraz nasze sciezki sie rozeszly. zabolalo. I, oczywiscie, przyszlo na mysl: uciec, nie pozwolic juz nigdy sobie na emocjona;ne zaangazowanie. Znajomi tak, ale przyjaciele – nie.
Ale tez, patrzac z perspektywy czasu i wiekszej niz niegdys wiedzy widze, ze ta jedna, cholernie gleboka i cholernie bolesna przyjazn, trwajaca krotko, ale bardzo intensywnie – zdrowa niestety nie byla. Cokolwiek by sie przez "zdrowa" nie rozumialo. Boli, ale to i dobrze. Moze drugi raz nie popelnie takich bledow. W koncu jest masa innych bledow do popelnienia.
Moi przyjaciele, to słowo powinnam była napisać w cudzysłowie, to ludzie którym jest wygodnie być ze mną, tzw. toksyczni przyjaciele. Dziś jakby już ich nie ma, wrócą, gdy będzie im potrzebna moja pomoc. W tej chwili pozostał narzeczony i bardzo dobra koleżanka. Słowo przyjaciel straciło dla mnie na wartości.
A mi brakuje moich znajomych
przyjaciele to chyba nie sa, bo moze im nie pozwolilem
wyjechalem daleko a oni nie pisza, rzadko pisza w ogole
a jak sie spotkamy to pelen cheese na buzi
bo zaprezentowac sie trzeba porzadnie.A ja od kiedy zaczalem uzywac wsrod nich slow
" obawiam sie", "ciesze sie", "oczekuje", "nie podoba mi sie"
to czuje sie lepiej ze soba …
i z nimi tezkoncza studia teraz i w dorosle zycie wkraczaja, przygotowani zawodowo troche
do zycia tez troszke..kazdy ma jakies wyobrazenia…
i kazdemu bym terapie polecil jakas
w sumie swiat jest do terapii
moj przynajmniej 🙂 -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.