Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › punkt powrotu
-
AutorWpisy
-
Tak, to forum jest jak miejsce powrotu.
Przychodzi moment w życiu, kiedy myslimy "to już mnie nie dotyczy, mam swoje życie". Co za banał B)
Znów tu jestem- już nie jako pogubiona 20latka szukająca odpowiedzi na pytania "kim jestem i co mam robić", ale jako matka, żona (kochanka akurat nie heh:laugh: ).
Nic już chyba nawet nie szukam, minęłam etap poszukiwania zrozumienia i ciotki dobrej rady :silly:
Wcale nie jest mi wesoło.
Paradoksalnie do tych emotek czuję się jak kosmita ze schizofrenią.
Tu się czepiam, tam się czepiam, na każdym kroku słucham jak to powinnam się odciąć od przeszłości i że "wszystko się da", ciągle spotykam mądrzejszych którzy wiedzą lepiej niż ja czego mi trzeba żeby moje małżeństwo było udane, a ja ogólnie co ja mogę? Jestem złą żoną, kiepską i nadgorliwą matką, wrednym cholerykiem który marnuje życie biednemu chłopaczynie- ach w co on się władował?..
No tak a nie inaczej można by to odebrać. Niby stoję obok i staram się mieć wszystko w rdzawym oku, ale z drugiej strony czuję już jak wiele się już zdarzyło, jak wiele "zyczliwości" usłyszałam i co chwilę czuję jak pieką mnie oczy.
Z dda, przez związek z sadystą aż do małżeństwa z ddd, który nie chce sobie zdać z tego sprawy. Chyba wróciłam do punktu wyjścia i znów jestem w tak ciemnej.. że aż przykro. W sumie gorzej bo już nie jestem sama, a odpowiedzialna za kolejny malutki niczemu nie winny byt.czasem zapisz:
„Z DDA, przez związek z sadystą aż do małżeństwa z DDD, który nie chce sobie zdać z tego sprawy.”
Mój były też nie przyznawał się do tego, że jest coś nie tak w jego rodzinie. Chociaż było to ewidentnie widać bo mieliśmy te same problemy i wady z którymi sobie nie radziliśmy. Najbardziej mnie jednak zabolał fakt, że on z tymi problemami nic nie robił. Widział moje wady a swoich nie. No i czym mnie jeszcze dobił jak na koniec mi powiedział, że to wcale nie był żaden związek, że ja to sobie ubzdurałam. Do dziś jak sobie o tym przypominam to robi mi się niedobrze.
Obecnie stwierdziłam, że przez jakiś czas chcę być sama bo muszę się zająć sobą i poukładać własne życie. Jeśli mam być z kimś to chcę aby to była przemyślana decyzja. A nie takie chop siup jak ostatnio. Miłość wymaga czasu.mala* zapisz:
„… muszę się zająć sobą i poukładać własne życie. Jeśli mam być z kimś to chcę aby to była przemyślana decyzja. A nie takie chop siup jak ostatnio. Miłość wymaga czasu.”
dobre podejście.Czasem pracuj nad sobą, popracuj nad DDD męża, podejdź do tego spokojnie, przemyśl drogę działania, a wtedy wychowacie bardzo dobrze malucha…
randall, co to znaczy popracuj nad DDD męża, każdy może tylko nad sobą pracować i być za siebie odpowiedzialnym… a jeśli mąż sobie nie zdaje z tego sprawy, to tym bardziej takie starania mogą co najwyżej frustrowac i rozczarowywać…
Myślę, że na razie warto zająć się sobą, zadbać o siebie, potem pewnie pojawi się nowe spojrzenie i otworzą nowe możliwości..Zmieniać można tylko siebie.. pozrdawiam ciepłoStokrotka1000 zapisz:
„randall, co to znaczy popracuj nad DDD męża, każdy może tylko nad sobą pracować i być za siebie odpowiedzialnym… a jeśli mąż sobie nie zdaje z tego sprawy, to tym bardziej takie starania mogą co najwyżej frustrowac i rozczarowywać…
Myślę, że na razie warto zająć się sobą, zadbać o siebie, potem pewnie pojawi się nowe spojrzenie i otworzą nowe możliwości..Zmieniać można tylko siebie.. pozrdawiam ciepło”
miałem oczywiście na myśli, żeby popracować nad tym, żeby to zauważył, żeby dotarło do niego co nieco, żeby poszedł na terapie itp. Ja tak właśnie zostałem "przekonany" przez swoją kobietę, z tymże ja to DDA… i teraz nie żałuję… nawet jestem wdzięczny…Pracuję, choć nie powiem żeby było wesoło 😉
Mój mąż ma podejscie "zamknij przeszłość za sobą" i nie widzi że jemu samemu średnio to wychodzi. Bo przecież "nie wolno wszystkiego zwalać na to co było kiedyś". Ciężka sprawa. Nie jest tragicznie, ale są chwile kiedy mam ochotę od tego wszystkiego uciec na drugi koniec świata :]też mi się wydawało, że wszystko już mam za sobą, jestem 2 lata po terapii…dziś wszystko wróciło ze zdwojoną siłą… chyba do końca życia jest się dda… można być chyba tylko "naprostowanym" dda, ale to zostanie już chyba na zawsze …
wszystko to jest cholernie trudne…
Edytowany przez: avet, w: 2010/10/12 21:05
Ja też przechodzę kryzys. Najchętniej bym zniknęła z tego świata 🙁 To co czuję jest nie do zniesienia:( Nie chcę dłużej żyć, nie wierzę że będę kiedyś jeszcze szczęśliwa:(
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.