Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD "Syndrom rycerza"

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • joel44
    Uczestnik
      Liczba postów: 110

      Mimo uplywu czasu ciagle nie moge pozbyc sie musli ze za malo zrobilem by pomoc mojej eks dda. Janusz96 nazwal to syndromem rycerza o ile pamietam. Czy jest cos co pozwoli zneutrealizowac ten syndrom?

      Edytowany przez: joel44, w: 2008/02/06 19:44

      Carola
      Uczestnik
        Liczba postów: 402

        joel, wydaje mi sie ze Ty ciagle dazysz swoja ex uczuciem i przez to nie mozesz uwolnic sie od tego wszystkiego. Pomoc jest tylko przykrywka do Twojej checi zblizenia… moze sie myle ale mam takie wrazenie.

        skandal
        Uczestnik
          Liczba postów: 139

          Ja tez mam takie wrażenie jak Carola. Myślę, że na pewne rzezcy nie ma się wpływu:) Na siłe tez sie chyba nie uwolnisz, więc jesli samo nie przechodzi to może jeszcze tak musi byc…

          joel44
          Uczestnik
            Liczba postów: 110

            Abstrachujac od mojego stanu ducha, duszy serca itd. Czy Wy mozecie opisac dlaczego ow syndrom dziala tak dlugo? Carola byc moze masz racje ,byc moze tak jest ale czy zawsze trzeba byc interesownym by pomagac?

            Carola
            Uczestnik
              Liczba postów: 402

              no jakby sie tak glebiej zastanowic to chyba tak 😉 pomaga sie dla zaspokojenia swoich wyzszych lub nizszych uczuc naprzyklad, albo dla zaspokojenia uczucia wspolczucia, albo dla zaspokojenia syndromu "matki polki" albo sydromu "rycerza".

              jezeli kieruje Toba syndrom rycerza, czego na podstawie paru postow nie mozna stwierdzic w 100%, ale przyjmujac ze tak jest to Twoje dzialanie syndromu przestanie "dzialac" jak znajdziesz nastepna ksiezniczke 🙂 czyli jak widzisz syndrom bedzie zawsze, jedynie obiekt sie zmieni.

              ps. jak znajdziesz nastepna dziewczyne, to przyjdz sie pochwalic czy w stosunku do niej odczuwasz tez takie syndromy. Bedziemy mieli pewnosc ze go posiadasz 😉

              Edytowany przez: Carola, w: 2008/02/09 18:29

              Estera Milewska
              Uczestnik
                Liczba postów: 542

                Na pewne choroby, że się tak wyrażę nie ma lekarstwa. Czasami trzeba zaakceptować, że jest jak jest, przegryżć dżdżownicę, by pewnego dnia obudzić się bez tego. Po prostu żyć. Nie wiem czy klin klinem to dobry sposób, bo moźns kogoś zranić. Czasem potrzebna jest akceptacja danego stanu rzeczy, by móc żyć na nowo.

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  Myślę, że większość z nas za "dobrą robotę" uznaję tą która przynosi wymierne rezultaty. U Ciebie, to co zrobiłeś nie sprawiło takiego efektu jakiego oczekiwałeś, więc moze stad przeswiadczenie o zbyt małym wysiłku włożonym w tę pracę.

                  Ale o ile ta zasada dziala w świecie maszyn – jak porzadnie naprawię komputer to działa, a jak byle jak to nie działa – o ile w świecie ludzi, już nie jest tak łatwo, możemy przeskoczyć sami siebie, a czyjas reakcja będzie nadal obojętna albo wroga. I chyba z tym trzeba się pogodzić, że w tej sytuacji to, czy Twoja praca przyniesie oczekiwane efekty zalezy od dwóch osób.

                  A co do interesowności w pomaganiu… to moim zdaniem czysty altruizm nie istnieje. Ktoś powiedział kiedyś, ze jest bilogicznie niemozliwym by czlowiek robił coś co mu nie przynosi najmniejszych korzyści. A poza tym, czy to źle czerpać przyjemność z naszych działań, robić coś czym można pomóc i sobie i drugiej osobie? Czy poświecanie się, bez czerpania z tego najmniejszych przyjemności jest szlachetniejsze albo przyjemniejsze?

                  budzo
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 126

                    egzakli

                    Tak se kiedyś myślałem jak to się mówi o tych świętych ludziach co tyle zrobili dla , ludzkości. Co by się stało gdyby się okazało, że robili to żeby poczuć się lepiej? Może prysnąłby mit. Ale czy byliby przez to gorszymi ludźmi? Moim zdaniem nie.

                    skandal
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 139

                      Moim zdaniem jeśli juz istnieje bezinteresowna pomoc to w przypadku tzw. "syndromu rycerza";) na pewno ona taka nie jest z samej ze tak powiem "definicji" tego syndromu.
                      Ja nie oceniam czy to źle czy dobrze kazdy ma prawo do robienia ze swoim życiem co chce..chociazby inny uznał to za "marnowanie czasu". Ja tez w pewnym sensie jestem rycerzem i narazie nim pozostane.. chyba ze ostry miecz zapomnienia pozbawi mnie głowy:ohmy:

                      joel44
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 110

                        Yucca oczywiscie gdy pomagam czuje sie lepiej , nie wiem dlaczego ale tak jest. Czy jest to altruistyczne chyba nie bo nie moze byc w takiej sytuacji. Ciekawe zatem jest to ze pomagamy wiedzac z eie damy rady. Taka para w gwizdek. W znikomej ilosci przypadków wyciagniemy z tego korzysc wlasna.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.