Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD reakcja na pocieszanie

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 20)
  • Autor
    Wpisy
  • yenny
    Uczestnik
      Liczba postów: 21

      chciałam sie was zapytać jak reagujecie kiedy ktoś was pociesza w trudnej sytuacji, okazuje współczucie i chęć pomocy?
      Ja sie rozklejam, najczęściej od razu napływają mi łzy do oczu, mam ochote wykrzyczeć że życie jest niesprawiedliwe i obwiniać cały świat. W konsekwencji kiedy ktoś mi próbuje pomóc, jak najszybciej uciekam żeby nie pokazać łez.
      Czy to jest typowa reakcja DDA?

      doris
      Uczestnik
        Liczba postów: 396

        Zeby ktoś mnie pocieszał, musi wiedzieć, że jestem w trudnej sytuacji, tymczasem ja to ukrywam. Trzymam ludzi na dystans, jestem zamknięta, nie rozmawiam o swoich problemach. Nie przypominam sobie, by ktokolwiek mi w czymkolwiek pomagał. Brrr, strasznie to wygląda.

        Danuel
        Uczestnik
          Liczba postów: 353

          Yenny pocieszę cię – to reakcja jak najbardziej typowa dla… istoty ludzkiej.

          yucca
          Uczestnik
            Liczba postów: 588

            Yenny, gdybyś jeszcze nie miała oporów przed płakaniem, puszczeniem kontroli, gdybyś umiala wlasnie się rozbeczeć i dać wyraz swojemu bólowi, "popłynąć" zdając się na swojego pocieszyciela, to byłaby to nie tylko reakcja zdrowa ale i kojąca dla Ciebie.

            Niestety mam tak samo, nie umiem płakac, przezywac żałoby po kimś, po czymś, po "trzech łzach" wszystko się kończy, choć świadomie nie boję się reakcji na płacz, coś w środku jednak hamuje łzy, zabrania płakać, popłynąć. Odzywa się mamusine wychowanie i straszenie co takiego mi zrobi jak nie przestanę płakać…

            yenny
            Uczestnik
              Liczba postów: 21

              dziekuje yucca, postaram sie 🙂
              ja dosyć często płacze, ale w ukryciu, bo nie chce wyjść na takiego "mięczaka" i boje sie komuś opowiedzieć o swoich problemach i o tym co zrobiłam ze swoim życiem, ze strachu przed odrzuceniem oczywiście.

              agataD
              Uczestnik
                Liczba postów: 105

                doris, robię dokładnie tak samo. nikt (w realu) nie wie o moich problemach. nawet przed psychologiem się powstrzymuję z płaczem, a przed grupą to już w ogóle. choć muszę przyznać, że zdarzyło mi się 2 razy pęknąć. po prostu fizycznie już nie mogłam tego wytrzymać. nie przypominam sobie, żeby mnie ktoś pocieszał. może to i dobrze. po co pocieszać kogoś jeżeli poprawa zależy tylko od niego a nie od przeznaczenia, boga, czy czegoś tam "wyższego". natomiast jak ktoś już zwraca uwagę na jakieś moje paskudne nastroje, problemy to raczej bagatelizuję swój problem lub zmieniam temat B) nie lubię jak mnie ktoś pociesza. człowiek i tak jest ze wszystkim sam.

                MonikaSz
                Uczestnik
                  Liczba postów: 84

                  Ja też nie potrafiłam.A teraz to nawet lubię jak mój facet mnie pociesza.Nauczyłam się płakać.To takie oczyszczające.Ale przed innymi jest mi po prostu wstyd…chociaż wiem że to wynika też z mojego dzieciństwa.Może kiedyś się otworzę całkowicie.

                  yenny
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 21

                    agataD zapisz:
                    ” człowiek i tak jest ze wszystkim sam.”

                    to akurat nie jest najlepsze podejście, zdrowi ludzie pomagają sobie i polegają na bliskich, zakładająć że takich mają oczywiście, a jak jeszcze w nic nie wierzysz to całkiem najtrudniejszą droge wybirasz.

                    agataD
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 105

                      bardzo trudno mi pokonać lęk przed bliskością. raz mniej raz bardziej ale staram się. może w końcu się uda- nie robić projekcji, otworzyć się i nauczyć się kochać ludzi.

                      yucca
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 588

                        Agata, spróbuj się dowiedzieć, czego się boisz, co Cię hamuje przed bliskością , co jest czopem który udaremnia Twoje trudy. Lęk, wstyd?, zresztą wstyd to też uczucie na bazie lęku, gdzieś w głebi. Głową muru nie przebijesz, spróbuj "ugryźć" lek przed bliskością z drugiej strony. I nie rób nic na siłę, na to czesto bywa potrzebny sposób i poluzowanie z każdej strony. A jak już sie dowiesz co cię hamuje, to rozmawiaj o tym z ludźmi. 🙂 W ogóle rozmawiaj z ludźmi o tym co Cię gryzie;)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 20)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.