Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › reakcja na pocieszanie
-
AutorWpisy
-
chciałam sie was zapytać jak reagujecie kiedy ktoś was pociesza w trudnej sytuacji, okazuje współczucie i chęć pomocy?
Ja sie rozklejam, najczęściej od razu napływają mi łzy do oczu, mam ochote wykrzyczeć że życie jest niesprawiedliwe i obwiniać cały świat. W konsekwencji kiedy ktoś mi próbuje pomóc, jak najszybciej uciekam żeby nie pokazać łez.
Czy to jest typowa reakcja DDA?Zeby ktoś mnie pocieszał, musi wiedzieć, że jestem w trudnej sytuacji, tymczasem ja to ukrywam. Trzymam ludzi na dystans, jestem zamknięta, nie rozmawiam o swoich problemach. Nie przypominam sobie, by ktokolwiek mi w czymkolwiek pomagał. Brrr, strasznie to wygląda.
Yenny pocieszę cię – to reakcja jak najbardziej typowa dla… istoty ludzkiej.
Yenny, gdybyś jeszcze nie miała oporów przed płakaniem, puszczeniem kontroli, gdybyś umiala wlasnie się rozbeczeć i dać wyraz swojemu bólowi, "popłynąć" zdając się na swojego pocieszyciela, to byłaby to nie tylko reakcja zdrowa ale i kojąca dla Ciebie.
Niestety mam tak samo, nie umiem płakac, przezywac żałoby po kimś, po czymś, po "trzech łzach" wszystko się kończy, choć świadomie nie boję się reakcji na płacz, coś w środku jednak hamuje łzy, zabrania płakać, popłynąć. Odzywa się mamusine wychowanie i straszenie co takiego mi zrobi jak nie przestanę płakać…
dziekuje yucca, postaram sie 🙂
ja dosyć często płacze, ale w ukryciu, bo nie chce wyjść na takiego "mięczaka" i boje sie komuś opowiedzieć o swoich problemach i o tym co zrobiłam ze swoim życiem, ze strachu przed odrzuceniem oczywiście.doris, robię dokładnie tak samo. nikt (w realu) nie wie o moich problemach. nawet przed psychologiem się powstrzymuję z płaczem, a przed grupą to już w ogóle. choć muszę przyznać, że zdarzyło mi się 2 razy pęknąć. po prostu fizycznie już nie mogłam tego wytrzymać. nie przypominam sobie, żeby mnie ktoś pocieszał. może to i dobrze. po co pocieszać kogoś jeżeli poprawa zależy tylko od niego a nie od przeznaczenia, boga, czy czegoś tam "wyższego". natomiast jak ktoś już zwraca uwagę na jakieś moje paskudne nastroje, problemy to raczej bagatelizuję swój problem lub zmieniam temat B) nie lubię jak mnie ktoś pociesza. człowiek i tak jest ze wszystkim sam.
Ja też nie potrafiłam.A teraz to nawet lubię jak mój facet mnie pociesza.Nauczyłam się płakać.To takie oczyszczające.Ale przed innymi jest mi po prostu wstyd…chociaż wiem że to wynika też z mojego dzieciństwa.Może kiedyś się otworzę całkowicie.
agataD zapisz:
” człowiek i tak jest ze wszystkim sam.”to akurat nie jest najlepsze podejście, zdrowi ludzie pomagają sobie i polegają na bliskich, zakładająć że takich mają oczywiście, a jak jeszcze w nic nie wierzysz to całkiem najtrudniejszą droge wybirasz.
bardzo trudno mi pokonać lęk przed bliskością. raz mniej raz bardziej ale staram się. może w końcu się uda- nie robić projekcji, otworzyć się i nauczyć się kochać ludzi.
Agata, spróbuj się dowiedzieć, czego się boisz, co Cię hamuje przed bliskością , co jest czopem który udaremnia Twoje trudy. Lęk, wstyd?, zresztą wstyd to też uczucie na bazie lęku, gdzieś w głebi. Głową muru nie przebijesz, spróbuj "ugryźć" lek przed bliskością z drugiej strony. I nie rób nic na siłę, na to czesto bywa potrzebny sposób i poluzowanie z każdej strony. A jak już sie dowiesz co cię hamuje, to rozmawiaj o tym z ludźmi. 🙂 W ogóle rozmawiaj z ludźmi o tym co Cię gryzie;)
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.