Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Relacje DDA z matką.
-
AutorWpisy
-
Powinniśmy zrozumieć, że one, nasze matki, to też ludzie i tak samo, jak i my chcą być kochane, doceniane. Często wywodzą się z domów podobnych do naszych i nie są nauczone właściwego postępowania. Skąd to wiem? Bo mam matkę. Obserwuję ją, przypominam sobie nasze rodzinne życie oraz to, co opowiadała o swoim dzieciństwie. I wierzcie mi, że nie chcielibyście takiego życia, bo ani mój dziadek nie był aniołem, ani moja babcia uosobieniem dobroci.
Rodzice mojej mamy też nie byli aniołami. Oczywiście chciała być kochana i doceniana, ale doprowadziła do odwrotnej sytuacji. Jej były nazywał ją debilem, tępakiem, a ona go utrzymywała i była na każde zawołanie. Zapomniała o jednej rzeczy. Ma dwójkę dzieci, przez które mogła być doceniana i kochana. Mogła być, ale na to nie zasłużyła. Dzisiaj ugania się za kolejnymi facetami, ale i tak nie dostaje od ich tego na czym jej zależy. Szkoda, że nigdy nie zrozumie swoich błędów i będzie do końca życia uciekać przed samotnością. Uciec jej się nie uda. Ona jest sama sobie winna.
Uważam, że nie jest usprawiedliwieniem, że rodzic nie jest nauczony właściwego postępowania. To (z wyjątkiem schizofreników i chadowców), nie są osoby niepoczytalne i są zdolni pomyśleć, jak właściwe postępowanie powinno wyglądać, a w przypadku niemożności wyciągnięcia wniosku, jak powinno wyglądać, podjąć decyzję o nie zakładaniu rodziny. No ale wygodniej im jest nie myśleć i łykać bezmyślnie schematy ze swojego dzieciństwa. Temu, że nie chce im się myśleć, winni są tylko oni sami.
Witam. Potrzebuję waszej pomocy! Jestem żoną DDA (dlatego wasze problemy nie są mi obce) oraz studentką ostatniego semestru studiów magisterskich. Piszę pracę dyplomową na temat DDA i szukam osób chętnych do wypełnienia anonimowej ankiety, która jest mi potrzebna do badań. Bardzo proszę o poświęcenie kilku chwil. Potrzebuję jeszcze ok. 40 osób które poświęcą chwilę swojego. Ze swojej strony mogę zapewnić, że po zakończeniu badań podzielę się na forum analizą i własną interpretacją badań. Z góry bardzo dziękuję za pomoc. Poniżej podaję link do ankiety:
https://www.interankiety.pl/i/wa8lO4a9Ciężko jest w tych relacjach z matką. Moja z jednej strony jest ofiarą, bo ojciec znęcał się nad nią psychicznie (do tej pory to robi), a z drugiej.. jest trochę sama sobie winna . Mogła go zostawić, a trwała przy takim gościu narażając swoje dzieci na przemoc fizyczną i psychiczną. Ile to ja razy słyszałam, że następnym razem pójdzie na policje.. i oczywiście nigdy nie poszła.. no bo to co w rodzinie zostaje w rodzinie. Jak powiedziałam mężowi, że ojciec ma problem z alkoholem to miała do mnie OGROMNE pretensje. Zwykle kobiety, które trwają przy facecie z problemem alkoholowym również mają jakiś problem, że tkwią w czymś takim, takie moje zdanie. Nikt mi nie wmówi, że została z nim dla naszego dobra.. A z osobą, która zachowuje się kompletnie irracjonalnie ciężko jest rozsądnie rozmawiać. Przykład: u mojej matki jak ojca ktoś wkurzył to była wina tej osoby, że go niby sprowokowała, a nie ojca, że jest cholerykiem i dupkiem.
Cześć, jestem tu nowa.Ja można powiedzieć nie mam żadnych relacji z matką i było to moim marzeniem od dawna.Mam 37 lat i dopiero 10 mieięcy temu się od niej wyprowadziłam. Matka rozwiodła się z moim ojcem jak miałam 5 lat. Ojciec znęcał się nad nią i miał wyrok w zawieszeniu. Ja i mój starszy brat zostaliśmy z nią. Poznała po jakimś czasie faceta, który pił i ona też zaczęła. Zaczęły się libacje w domu i awantury matki po pijanemu, szczególnie w nocy. Czasem wychodziłą na libacje i nie było jej parę dni. Chodziłam i szukałam jej, a jej kompani okłamywali mnie, że jej tam nie ma, ale ja wiedziałam , że jest. Pamietam jak czekałam na nią co noc, w końcu zasypiałam, a jak wstawałam od razu sprawdzałam czy wróciła. Wtedy opiekowała się nami babcia. Mój ojciec odwiedzał nas ale udawał, że nie widzi problemu. Miał swoje życie. Strasznie się wstydziłam w szkole i przed koleżankami swojej matki, nie zapraszałam nikogo do domu. Nigdy nie miałam fajnych zabawek ani też ładnych ubrań. Patrzyłam na koleżanki ich mamy, jakie były ładne, umalowane i pachnące, jak przytulały swoje dzieci i uśmiechały się. Moja taka nie była nigdy, zawsze oschła, opryskliwa, śmierdząca alkoholem i papierosami. Przykro mi było bardzo. I zawsze słyszałam, że do niczego się nie nadaję, że nic nie potrafię, jak będę miała faceta to takiego co będzie mnie lał i słuchał czy żyję, tego mi życzyła. Wyzwiska i że mam się wynosić z domu….Po co jej córka, która nie daje jej pieniędzy na alkohol, o to też były awantury. Pracowałam wtedy na nocki czasem nie mogłąm porządnie odpocząc, bo jej zabrakło na wino. W wieku 23 lat poznałam faceta, który zabrał mnie z tego piekła. Myślałam, że już wszystko bedzie dobrze, ale nie udało się. Wróciłam z dzieckiem do matki bo nie miałam dokąd pójśc. I znowu to samo piekło. Teraz już na dobre się wyprowadziłam i nie zamierzam wracać. I nie chcę jej widzieć ani mieć żadnego kontaktu. Przez nią mam bardzo niską samoocenę, uważam, że faktycznie do niczego się nie nadaję, a na miłość to sobie trzeba zasłużyć. Chodzę na terapię indywiwidualną, bo grupowej nie ma w moim mieście. Pracuję nad sobą i mam nadzieję, że kiedyś będę „normalna” :)To tak w skrócie o mnie.
Pochodzę z toksycznej rodziny, matka alkoholiczka odkąd pamiętam butelki były wszędzie w szafie, szafce pod zlewem za mąką itp. we mnie znalalzła sobie kozła ofiarnego i sługą do krycia, kiedy ją zbierałam z podłogi. Ojciec typowy służbista „tak, nie, nie wiem”. A na do-klepkę brat 18lat z zespołem Downa.
Poprostu za te krzywdy moje, nie ma żadnych relacji…
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.