Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Samoocena

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • lol
    Uczestnik
      Liczba postów: 5504

      Od jakiegoś czasu męczy mnie pewna sprawa.
      Swiadomie czuje się dobrze sama ze sobą. Jestem zadowolona ze swojego zachowania ze swoich odczuć, ze swoich celów życiowych.

      Owszem borykam się z zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym, z autoagresją. To by dużo świadczyło, że wcale nie mam tak dobrej samooceny jak uważam.

      I już się gupię, bo w przeszłości było tysiące przeróżnych sytuacji w których mnie dużo obrażano, poniżano, była wszelaka przemoc. W jakimś stopniu zdaje sobie z tego sprawę. Wiem, ze niczego nie jestem winna, choć nie wiem jak psychika to przyjmuje.
      Naprawde na co dzień niexle daje sobie rade i byłabym całkowicie zadowolona, gdybym wiedziała, ż emusze leczyć nerwice.

      Jak to jest z samooceną i to dobrą a tym co jest w podświadomosci?

      Ps Pszyklejony jak masz jakieś wnioski daj znać, Ty to umiałeś ciekawie określić zawsze dziwne rzeczy.;)

      Eugenia
      Uczestnik
        Liczba postów: 7086

        Lol, jak tak patrzę na siebie i wdzę np wszelkie moje zachowania autodestrukcyjne, którym poddawałam się calusieńkimi latami, a jednocześnie spotykałam ludzi, którzy widzieli we mnie osobę całkiem pewną siebie i ogólnie nawet zadowoloną, bo mam naturę skorą do radości, to też mi coś nie grało. Pamiętam jak mi jedna osoba, z którą miałam okazję mieszkać 4 miesiące na jednym terenie coś waznego powiedziała. Niewiele dało się ukryć, bo byłyśmy skazane na siebie 12h w pracy i jednoczesnie na mieszkanie na małej powierzchni plus wszelkie wyjścia musiały być przemyślane, bo ta dzicz, która latała po ulicach, była zwyczajnie bardzo niebezpieczna i trzeba było się "uzbroić" we szystko włacznie z ze stalowymi nerwami przed wyjściem no i ta osoba mi powiedziała tak: słuchaj Felicja, Ty to jesteś człowiek z rozdwojeniem, to jaka jesteś i co mówisz, a to fajne i bardzo mądre jest, nijak nie ma nic wspólnego z obrazem ciebie, który stworzyłaś. Miała na myśli np nałogi, albo to, że jednak po przyjrzeniu mi się widziała, ze rządzą mną kompleksy, że nie trzymam kierownicy w moim życiu w rękach, tylko coś prowadzi za mnie.

        Lol, ona widziała bardzo dobrze:) do dzisiaj brzmią mi jej słowa w uszach, bo nie była to osoba złośliwa w stosunku do mnie, pomimo wszelkich różnic nas dzielących bardzo się lubiłyśmy. No cóż ja typ bardziej wściekłej bibliotekary, a ona typ dziewczyny po solarium z wulgarnym makijażem i miniówką taką, ze o kurwa mać nie wiedziałam, ze taki pasek na dupie to w ogóle spódniczka jest:laugh: 😛 :blink: 😉 swoją drogą sprawna mistrzyni, bo potrafiła wszelkie skomplikowane figury wykonywac w tym pasku tak, ze ostateczni nigdy nie widziałam, zeby dupę miała na wierzchu:D;) Jak widać różni ludzie, różną głebię w sobie posiadają. czasami myślę, że obie tak samo cierpiałyśmy i w chuja nas nasze emocje robiły tak samo mocno, tyle, ze poszło nam w dwie strony-dwa różne równie błędne sposoby znalazłyśmy na przetrwanie.

        Lol, to kwestia przerobienia emocji…………..tego wewnętrznego iluzjonisty napędzanego przez to co mówili najbliżsi, otoczenie i różni ludzie, niestety wiele osób ma złą wolę i wie gdzie celnie uderzyć, choć pewnie duża grupa robi coś też nieświadomie……..

        Lol,nie kochasz siebie……………..całkiem niedawno jedna osoba napisała na tym forum jedną wazną rzecz, że jak można kochac siebie prawidłowo, jeśli rodzice niby nas kochają niby nawet to mówią, a robią coś zupełnie odwrotnego!!! No to my też tak robimy. Tez niedawno to zrozumiałam, ze bardzo skrzywdziły mnie dwie osoby i były to kobiety, które wielce twierdziły, ze bardzo mnie kochają, a jednocześnie manipulowały mną i były tak naprawdę straszliwie okrutne w stosunku do mnie! Nie ważne już czy celowo czy nie, ale takie są fakty. Był rozdźwięk między tym co mówione, a tym co było robione. No bo jak można twierdzić, ze się kogoś kocha, a jednocześnie ciągle mu mówić, że jest nie taki, albo stosować wszelkie formy przymusu i manipulacji emocjonalnej. Jak można mówić,ze się kogoś kocha a jednoczesnie olewac jego uczucia! one mogły być zmęczone albo zachowywać się jak rasowe wariatki drzeć ryja, albo ryczeć jak wół i tym samym zmuszać mówiąc, ze kochają do tańczenia tak jak zagrają. Ale ja jakbym takie coś zrobiłą to byłam wariatką i powinnam być mądra i w ogóle. No kurwa mać! Ooo kurwa mac to też nieładnie mówić, ale manipulowac kimś perfidnie to już ładnie:D

        Chcę Ci Lol powiedzieć, że zwyczajnie jesteś w środku "nieożeniona" sama ze sobą:) Rozumiesz? masz rozwód wewnętrzny:) to tak samo jak ja i ta dziewczyna mi właśnie o tym mówiła, że ewidentnie jakby każda część mnie mieszkała w innym pokoju i nie miała ze soba żadnego kontaktu. Swoją drogą mnie jej też strasznie było, żal bo była madra cholernie, a jej sposobem na przetrwanie było pokazywanie siebie jako rzeczy do przelecenia, no cóż-było widac ilu matołkow się na to łapało. Kazdy orze jak może;) Szkoda, bo debili do siebie ściągała, a była warta duuuuużo więcej. No ale…………….okazało sie, ze jej ojcec jest alkoholikiem i to z bardzo wysokiej półki:):)Nawet na drugi koniec Europy koleś za niąprzyjechał, pojeb taki, ze szok. Najpierw wielce przejechał tyle kilometrów, wyznaniamiłosci jej śpiewałpodoknem, a jak się pożarli to po tygodniu od kurwy ją wyzywał!! Nawetraz się wdarł do miejsca gdzie mieszkałyśmy i uderzył ją w twarz! Na szczęście jedna z dziewczyn słusznej postury i refleksu jak go złapała za szmary i mu strzeliła, to spadł ze schodów i więcej nie przylazł. Ile takich akcji tutaj jest opisywanych? Nie kochała też siebie i kolesi z taką sama miłoscią ściągała. Swoją drogą byłam zawsze oddelegowana do negocjacji z nim, bo jakoś dobrze na niego działałam i az mi go szkoda było, bo widać, ze też przekoksowany i przećpany był, taki chłopczyk, masakra………Ale jak mówiłam jak do chłopca to było ok, szkoda go bo widac też siekę miał w mózgu, a zły nie był w końcu wiem, bo gadałamz nim jak z człowiekiem to i człowiek z niego wychodził,ale odseparowac go trzeba było od niej niestety.

        U Ciebie Lol z tego co piszesz to widac, ze chyba jeszcze dodatkowo grają rolę czynniki czysto fizyczne bo np epilepsja, to już konkretne uszkodzenie ciała w mózgu od strony cielesnej jest wada, czysto neurologiczna. Sama wiesz jak to działa skoro to masz-zwarcia mas zna linii;) Miałam latami do czynienia z osobą, która ma bardzo nietypową odmianę epilepsji, żadnego rzucania się i piany z ust, tylko jakieś dziwne omdlenia i zawsze poprzedzone czuciem dziwnego zapachu. To już zwarcie w mózgu jest, nie psychika. Swoją drogą to jeszcze gorsze jest odkonkretnego klasycznego ataku epilepsji, bo tam to chociaż masz konkretne wskazania co robić, a tu cholera wie-jest musi przejsć samo, oczywiście leki tez bierze.

        Lol weź ślub ze sobą:) Ja jestem na etapie narzeczeństwa ze samą sobą:D dużo rzeczy docieram ze sobą, do ślubu pewno jeszcze trochę zostało;)

        Panama
        Uczestnik
          Liczba postów: 3986

          Bardzo podoba mi się porównanie o ślubie, też zdarza mi się czuć taki dysonans, a to znaczy, że tak dobrze to do końca nie jest. Czasami zastanawiam się, czy te moje nie do końca zaakceptowane sprawy, to jest wyolbrzymianie spowodowane perfekcjonizmem, który nie ukrywajmy, pojawia się od czasu do czasu jak zły duch, czy rzeczywistość. Musiałabym kogoś z boku zapytać, ale mi głupio.

          lol zapisz:
          „Znowu Panama pytanko:P :
          Rozumiesz Panama?”

          Oj, Loluś, Loluś :laugh:
          To móglby być motyw przewodni tematu 😉

          Femina
          Uczestnik
            Liczba postów: 236

            Ja ogolnie rzecz biorac mam dobra samoocene, tzn. znam swoje slabe i mocne strony, znam swoje zalety i wady. Kiedys nawet sobie wszystko wypisalam zeby bylo mi latwiej mnie sama zrozumiec.

            A co do podswiadomosci to oczywiscie, ze wylaza z niej do swiadomosci negatywne mysli typu: nie poradze sobie, nie uda mi sie, bedzie zle, itp. Ale ja nauczylam sie te mysli wylapywac i swiadomie stopowac. Jak tylko taka negatywna mysl zostanie zlapana od razu ja stopuje i znika.
            Rowniez zycie mnie nauczylo, ze z reguly martwienie sie jest jakims marzeniowym sadomasochizmem, bo jeszcze nigdy nie stalo sie tak jak moje czarne-negatywne mysli myslaly.

            W tym momencie mam taka sytuacje, ze obserwuje siebie i mojego partnera: Oboje mamy prace na zasadzie samozatrudnienia, oboje zatrudniamy innych ludzi i mamy do czynienia z roznymi klientami. I widze jak to czarnowidztwo jego meczy i utrudnia mu zycie i widze jak ja sobie z tym radze (tak jak opisalam to powyzej).

            Mysle, ze im bardziej znamy siebie, analizujemy swoje zachowanie i sie obserwujemy, tym bardziej rozumiemy siebie a przy tym nasza samoocena jest lepsza, prawdziwsza.
            I pomimo mojej dobrej samooceny, obgryzam paznokcie i skubie skorki. Wiec nadal jest cos do przepracowania.

            justynaaaa
            Uczestnik
              Liczba postów: 25

              macie bardzo ciekawe spostrzeżenia i świetnie się je czyta;)

              ja też próbuje cały czas zwalczyć negatywne myśli o sobie samej. ale jak to w życiu bywa raz się udaje a raz nie. zgrywam super dziewczyne zawsze dobrze ubraną uczesaną i sypiacą żartami. a w podświadomości słysze słowa 'nie udawaj, wiesz że jesteś beznadziejna i nikt nigdy nie zechce z tobą być’ i chociaż staram się myśleć, że jestem dobrym człowiekiem nie zawsze się udaje.

              kiedyś miałam sytuacje, że wśród nowych znajomych chłopak zaczął mówić, że jego tato ma raka, więc ja zapytałam czy miał już biopsje. on mi odpowiedział, że ja nawet pewnie nie wiem co to biopsja.
              na początku poczułam się dumna, że ludzie uważają mnie za dziewczyne nie mającą problemów a potem płakałam całą noc, że nikt mnie nie rozumie i że ja tak na prawdę wiele przeżyłam w swoim życiu.

              chciałabym pogodzić te dwie mnie, jedną- super dowartościowaną, druga- słabą i wiecznie smutną..

              lol
              Uczestnik
                Liczba postów: 5504

                Femina zapisz:
                „Ja ogolnie rzecz biorac mam dobra samoocene, tzn. znam swoje slabe i mocne strony, znam swoje zalety i wady. Kiedys nawet sobie wszystko wypisalam zeby bylo mi latwiej mnie sama zrozumiec.

                A co do podswiadomosci to oczywiscie, ze wylaza z niej do swiadomosci negatywne mysli typu: nie poradze sobie, nie uda mi sie, bedzie zle, itp. Ale ja nauczylam sie te mysli wylapywac i swiadomie stopowac. Jak tylko taka negatywna mysl zostanie zlapana od razu ja stopuje i znika.
                Rowniez zycie mnie nauczylo, ze z reguly martwienie sie jest jakims marzeniowym sadomasochizmem, bo jeszcze nigdy nie stalo sie tak jak moje czarne-negatywne mysli myslaly.

                W tym momencie mam taka sytuacje, ze obserwuje siebie i mojego partnera: Oboje mamy prace na zasadzie samozatrudnienia, oboje zatrudniamy innych ludzi i mamy do czynienia z roznymi klientami. I widze jak to czarnowidztwo jego meczy i utrudnia mu zycie i widze jak ja sobie z tym radze (tak jak opisalam to powyzej).

                Mysle, ze im bardziej znamy siebie, analizujemy swoje zachowanie i sie obserwujemy, tym bardziej rozumiemy siebie a przy tym nasza samoocena jest lepsza, prawdziwsza.
                I pomimo mojej dobrej samooceny, obgryzam paznokcie i skubie skorki. Wiec nadal jest cos do przepracowania.”

                Dziękuje za wypowiedź.

                lol
                Uczestnik
                  Liczba postów: 5504

                  Felicja ja chyba też jestem w nażeczeństwie sama ze sobą. Slub wezme sama ze sobą jak przepracuje te wszystkie problemy z przeszłosci.
                  Jednak nażeczeństwo mi się podoba-ma bardzo wiele dobrych cech, jedna Lol uczy sie od drugiej Lol.:woohoo: :woohoo: :woohoo:
                  Teraz przypomniały mi sie słowa cioci. Pierwszy raz jaki miałam styczność z tekstem psychoterapeutycznym. Hehe ona przeżyła psychoterapie i chciała mi cos wytumaczyć z tego co przeżyłam w dziecinstwie. Ja jej mówiłam, ż ejestem silna iitp. Ona mi powiedziała duża Lol jest silna, ale ta mała Lol jest bardzo pokuta i ma wiele dziur.:P

                  Czyli duża Lol musi wziąść ślub z małą Lol wtedy ślub będize ok. A narazie w nażeczeństwie duża Lol zacheca małą Lol by wyszła za nią.:P B) 😛

                  Chłopiec Papuśny
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 3706

                    lol zapisz:
                    „Felicja ja chyba też jestem w nażeczeństwie sama ze sobą(…)

                    Czyli duża Lol musi wziąść ślub z małą Lol wtedy ślub będize ok. A narazie w nażeczeństwie duża Lol zacheca małą Lol by wyszła za nią.:P B) :P”

                    Jesteś. :)Potrzebny jest rozwód dużej lol z małą lol. Mała niech zostanie w przeszłości. Tak, może być cały czas górą.

                    lol
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 5504

                      A ja nie wiem nie wiem
                      Jak mała jest odcięta od dużej, to trza ją zachęcać by wróciła:)

                      Każdy ma swoje duże i małe osobowośic.
                      Moim zdaniem nie można rozdzielać dużej od małej.
                      Kto powiedział, z emała jest toksyczna. Jak sie amłą urobi, to wcale nie musi być toksyczna. Małą trza wysłuchać, dać jej głos, by nie robiłą sobie gierek. Jak sie ją dobrze wysłucha to bedzie wspólgrać z dużą, czyli wspaniały będzie ślub i dotego życie małżenskie.:P

                      lol
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 5504

                        Ja chce kochać duzą i małą tak samo. Chce dużej i małej dać takie same prawa miłośic.:)

                        Zasługuje mała na miłość….a nie na odrzucenie.:)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.