Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Samotność

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 33)
  • Autor
    Wpisy
  • Fog
    Uczestnik
      Liczba postów: 35

      Cześć!

      Uff nie pisałem tu już kawał czasu na tym forum…

      Też mam podobne odczucia co Wy z tym, że chyba się już do tego przyzwyczaiłem dałem sobie na luz.  Niby mam tam jakichś znajomych, mam rodzinę ale te uczucie które opisujecie jest mi cholernie znajome. Oj tak… czuję się samotny i bardzo inny od wszystkich.

      Paradoksalnie czuję się samotny gdy jestem sam ale nie czuję się pewnie w grupie.Dało mi to o sobie znać po zmianie miejsca pracy. Większy zespół w jednym pomieszczeniu (wcześniej lata pracowałem praktycznie sam)  i okazało się, że nie czuję się komfortowo. Czułem się wręcz przytłoczony. Często szukałem okazji żeby się ulotnić a „rozkręcałem” się gdy ilość ludzi w biurze się zmniejszała.

      Prywatnie nie mam przyjaciół. Oczywiście są „znajomi” który pojawiają się w chwili gdy coś potrzeba. Tak to działa.

      Po latach walki o siebie i negowania praw otaczającego mnie świata chyba już  pogodziłem się z tym stanem rzeczy. Raczej tak będzie do końca.

      Rozważam terapię DDA… Powtarzam sobie, że mi to nie potrzebne i świetnie sobie poradziłem w życiu mimo tego całego syfu ale z drugiej strony czuję, że bardzo się mylę.

      Pozdrawiam,

       

      Damroka
      Uczestnik
        Liczba postów: 12

        Hejka, jestem zwolennikiem szalonych pomysłów, więc ja jako, że jestem osobowością praktycznie dwubiegunową, gdyż składam się z Sangwinika i Melancholika pół na pół (he, he,Pół Osioł-Pół Wół – osioł, bo Sangwinicy często palną zanim pomyślą, a Wół, bo do Melancholika trudno czasami dotrzeć), a więc ja toczę zacięte rozmowy z Panem Parawanem (który istnieje naprawdę i stanowi dekorację mego mieszkania). Dziwne, bynajmniej. Można rozmawiać też z Bogiem, można ze sobą samym. Ważne, żeby podziałało. Więc jakiś czas temu postanowiłam przy kibicowaniu Pana Parawana, założyć bloga, żeby w chwilach doła i nie doła zbierać tam swoje myśli do kupy i ogólnie prowadzić monolog ze sobą samą. Pomaga. Wylewam się słowami, tak jak mi się podoba i o czym mam ochotę.
        Co jeszcze robię: Tworzę. Wymyślam sobie i planuje PROJEKTY. Różne, różniaste, inicjatywy małe i większe, osobiste indywidualne jak np. teraz wymyśliłam, że w tym roku co miesiąc będę lądować w teatrze – zawsze lubiłam, czasu nie miałam – tak mi się wydawało. Miałam czas, ale traciłam go na zapadanie się w jakieś doły, rozgrzebywanie ran, obrażanie się itp. Rzuciłam to. Idzie mi dobrze, choć czasami dawne schematy wracają. Ale ćwiczę pozytywne myślenie jak mięśnie na siłowni. Tak trzeba. Nic nie dzieje się od razu, nie nabywa się wiedzy od razu. Człowiek się potknie, pomyli, przewróci, zawróci, ale ważne, żeby znów odnalazł wyznaczony kierunek. Ale żeby go określić trzeba usiąść z kartą papieru i pisać. Pisać czego się w życiu chce, co chce się jeszcze zrobić, co się lubi, a nawet zrobić sobie listę czego się nie lubi i to wyeliminować konsekwentnie potem z życia. Ja np. nie lubię sportów zimowych i nie będę ich uprawiać. Uf. Jak mi ulżyło. I co z tego, że jest moda i sezon na narty. A ja wolę książkę, która mnie tak odrealni, że mnie tu nie ma ma, a jestem tam, w innym kraju, w innym świeci w innym wymiarze. Pewien mądry psychologi powiedział mi kiedyś, że marzenia nie muszą się spełniać. A marzyć trzeba, bo to człowieka relaksuje. Bujanie w obłokach czasami pomaga.
        P. S. I oczywiście jestem totalnie świetnym zabijaczem samotności dla kogoś kto jej szuka, więc piszczcie do mnie jeśli chcecie, a ja obiecuję, że odezwę się. Bo jeśli tu jesteście to nie jesteście sami, a jeśli ja tu jestem tu z Wami 😉
        gorzkapsycholozka@gmail.com

        Damra.

        Chłopiec Papuśny
        Uczestnik
          Liczba postów: 3706

          Podoba mi się ta reklama 😀

          Karolina87
          Uczestnik
            Liczba postów: 18

            Cześć

            Mnie samotność zaczyna przerażać, boję się tego co będzie za rok, dwa czy dziesięć lat. Dużo o tym myślę, ostatnio zaczynam mieć nawet koszmary z tym związane. Nikomu o tym nie mówię bo też za bardzo nie mam komu. Paradoksalnie im bardziej czuję się samotna tym bardziej zamykam się na ludzi. Nie mam przyjaciół. Mam kilku znajomych ale są to osoby, które mają swoje rodziny i swoje problemy więc ja nie mogę im głowy zawracać kiedy np jest sobota wieczór a ja „wyję” o pomoc bo dobija mnie pustka i samotność, którą czuję. Tak bardzo chciałabym z kimś czasem po prostu porozmawiać, pobyć. Poczucie samotności i jakiegoś takiego wyobcowania wzmaga we mnie też to, że jako samotna kobieta bez rodziny i dzieci czuję się jak jakiś margines, znajomi z pracy rozmawiają ciągle o swoich dzieciach o tym czego się nauczyły, co śmiesznego zrobiły a ja wracam do pustego domu i nie ma tutaj nic… Nie ma tego co najważniejsze czyli rodziny. Zostawił mnie ojciec alkoholik, kiedy byłam dzieckiem później zostawił mnie facet z którym byłam 7 lat, na koniec zostawiła mnie moja jedyna przyjaciółka. Wszystkie te osoby twierdziły, że bardzo mnie kochają. Mam oczywiście poczucie, że te wszystkie odejścia to moja wina, że nie byłam dość dobra, że nie można mnie kochać. Jestem introwertykiem więc również przez to ciężko mi się otworzyć do ludzi. Poza tym mam w sobie takie poczucie, że nie mam prawa zawracać nikomu głowy. A kropką nad i jest fakt, że zwyczajnie w świecie już chyba nie mam siły na kolejne relacje. Czuję że te następujące po sobie odejścia najważniejszych dla mnie ludzi złamały mnie psychicznie i emocjonalnie co tylko potęguje niechęć do wyjścia z tej samotności…

            Karolina87
            Uczestnik
              Liczba postów: 18

              U mnie jeszcze dochodzi aspekt praktyczny samotności bo mieszkam na wsi w dużym domu, w którym ciągle jest coś do zrobienia bo dom jest do remontu. Mieszkam z chorą mamą i babcią. One nawet nie chcą słyszeć o wyprowadzce do mieszkania. Mama jest na rencie, nie pracuje z domu wychodzi tylko wtedy kiedy musi jechać do lekarza. Moje młodsze rodzeństwo wyjechało na studia do większych miast i tam mieszkają ze swoimi partnerami. Do domu wracają coraz rzadziej co jest oczywiście naturalne. A ja już nie raz musiałam np wrzucać węgiel do piwnicy bo nie ma nikogo kto mógłby to zrobić. Ja już chyba też przez to nie myślę nawet o tym żeby szukać jakichś nowych znajomości. Bo muszę myśleć o masie innych rzeczy. Mama niby mówi mi, że powinnam się wyrwać z domu a po kątach opowiada babci, że modli się o to, żeby tylko ona pierwsza umarła bo nie wyobraża sobie zostać sama. Poza tym problemem dla niej jest nawet zrobienie zakupów, tzn fizycznie byłaby to w stanie zrobić ale jak ostatnio wyjątkowo ja nie zrobić zakupów to nasłuchałam się że ona sobie nie poradzi, że zapomni o połowie rzeczy itp tak jakby chciała we mnie wzbudzić poczucie winy choć oczywiście mogę się mylić…

              piecpiec
              Uczestnik
                Liczba postów: 2

                Hej.

                Też podzielę się doświadczeniami. Szukam od jakiegoś czasu sposobu na samotność, mam na myśli tutaj i brak drugiej połówki i skromne relacje ze znajomymi. No cóż, w porozumieniu z terapeutą całkiem zdeterminowany spróbowałem kilku rzeczy takich jak odświeżenie kontaktów, wychodzenie z inicjatywą spotkań, portale randkowe. Można powiedzieć, że pierwsze zmierzenie się z problemem było głównie okazją do przyjrzenia się sobie, bo niewiele się poprawiło 🙂 Zobaczyłem u siebie takie rzeczy jak „naturalne” wycofywanie się, lęk przed odsłonięciem, skrzywione wyobrażenie na temat tego jak zdrowa relacja ma wyglądać, ale też olbrzymią potrzebę bliskości. Teraz nie wiem czy warto było się tego dowiadywać, zrozumiałem jak dużo pracy trzeba w to wszystko włożyć. Mam nadzieję, że terapia grupowa jednak działa 🙂

                onaaa1234568
                Uczestnik
                  Liczba postów: 4

                  Cześć wszystkim. Szukałam własnie takiego wątku na tym forum.. Aktualnie czuje się fatalnie. Mam wrażenie, że jestem samotna na własne życzenie. Boję się otworzyć uczuciowo na innych. Jestem osobą towarzyską i mam wiele znajomych.. Mam pewne blokady wewnętrznie. Czuje się tak bardzo samotna, ale z drugiej strony mam wrażenie, że sama do tego dąże. . Aktualnie zakończyłam kolejną toksyczną bliską znajomość z pewnym facetem.  Odrzucam tych, którzy są dla mnie dobrzy, a ciagnie mnie do tych, którzy toksycznie na mnie wplywają i odrzucają mnie..  To straszne..

                  anusialp1306
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 3

                    I ja dołączam do Was. Samotna. samotność codziennie rozrywa mnie wewnętrznie na nowo. Samotna choć nie sama. Mężatka ale bez dzieci. Niby życie jak każde inne. I pierwszym słowem które od razu kojarzy mi się z moim życiem to właśnie samotność. Teoretycznie bezpodstawnie a jednak. Chyba już nie wierzę że cokolwiek jest w stanie mnie uwolnić od tego strasznego uczucia

                    truskawek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 581

                      W moim ostatnim związku czułem to samo – samotność we dwoje bardzo mnie bolała. Jednak nie chciałem się na to zgodzić, więc próbowałem rozmawiać, ale nie było zmiany. W końcu poszedłem na terapię DDA/DDD i teraz jest mi lżej. Zakończyłem ten związek, ponieważ nie widziałem ze strony mojej dziewczyny, żeby się otworzyła albo żeby w ogóle tego chciała.

                      Samotność czasem wraca, brak mi nieraz bliskości z innymi ludźmi, ale nawet to nie jest takie straszne, bo uczę się być dobry dla siebie. Powoli przestaję traktować samotność jako dowód na to, że jestem beznadziejny i że nie zasługuję na miłość, bliskość i że w ogóle przeszkadzam innym ludziom – bo tak się z domu nauczyłem. Lęk i wstyd się zmniejszają, łatwiej mi załatwiać problemy z ludźmi, zwłaszcza bliskimi, wprost i bez prowokacji. Dzięki temu moje relacje z ludźmi stają się lepsze i dzięki temu mniej samotny się czuję. To się tak nakręca pozytywnie.

                      Oswoiłem się z tym, że przeżywam różne uczucia i że nie muszę się ich kurczowo chwytać ani wypierać, są raczej moim kompasem i pokazują jakie mam potrzeby. Więc gdy się czuję samotny, to próbuję wychodzić do ludzi i bardziej się wobec nich otwierać, bo mniej się teraz obawiam odrzucenia.

                      Rozumiem czemu czujesz się samotnie, DDA/DDD tak się czują często i to poczucie jest jak najbardziej uzasadnione tym, czego nas nauczyli rodzice. Czy myślałaś żeby iść na terapię albo na grupę wsparcia?

                      anusialp1306
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 3

                        Owszem od jakiegoś czasu o tym myślę ale niestety z tego co wiem u mnie w mieście nic takiego nie ma. Przez parę dobrych lat chodziłam na wizyty do psychologa po tym jak w wieku 15 lat straciłam brata w wypadku samochodowym. Z jednej strony chciałabym chodzić na jakąś terapię bo widzę że jest ze mną coraz gorzej ale z drugiej głos w mojej głowie mówi mi że przeciez ja już to wszystko wiem, np wiem że muszę wychodzić do ludzi ale nie umiem tego zastosować w życiu no i tak odwlekam to w nieskończoność.

                        To wszystko mnie przerasta i sama siebie nie mogę zrozumieć. Czuję przeszywajaca samotność a równocześnie coś mnie hamuje przed kontaktem z ludźmi. Wychodzę z psem na spacer i mam wrażenie jakby mnie ktoś zamknął w pralce. Ludzie dookoła, samochody jakby mnie to wszystko dusilo. Cały czas czuje napięcie mimo że przecież nic złego nikt mi nie robi. I czuję złość i wrogość wobec ludzi, bez powodu.

                        Chciałabym kiedyś po prostu ubrać się i wyjść nie zastanawiając się przed tym którą strona chodnika iść albo przez które przejście dla pieszych przejsc 🙁 aż dziw że można o takim czymś myśleć, a jednak..

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 33)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.