Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD specjalnie dla Was…

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 24)
  • Autor
    Wpisy
  • Nalia
    Uczestnik
      Liczba postów: 32

      Mam pytanie jak ćwiczyć takie zachowanie, aby taką nie być? Stroje fochy jak coś mi sie nie podoba, jak małe dziecko, obrazam się bez powodu, a w sytuacjach w których jest moja wina to odwracam kota ogonem i zwalam wine na innych. Wiem ze powinnam być dojrzalsza ale cos mi mowi ze musze tak postepowac a nie inczej i stawiac na swoim, powinnam już dorosnąć, czemu jestem taka ? I dlaczego musze byc inna, normalna ?

      ananke24
      Uczestnik
        Liczba postów: 202

        nalia, musisz poznać mechanizm powstawania takich zachowań i umiejętnie eliminować je 🙂 to najlepszy sposób 🙂
        czytałaś "lęk przed bliskością"?? albo "dorosłe dzieci alkoholików" Woititz??

        Marianka
        Uczestnik
          Liczba postów: 34

          Witam
          Miałam, a raczej wciąż mam ten problem. Moja terapeutka stwierdziła, że to pewne sytuacje z domu rodzinnego związane z późnymi powrotami mojego ojca powodują, że odczuwam lęk. Przestraszone wewnętrzne dziecko reaguje paniką na podobne zdarzenia. Trzeba uświadomić sobie co spowodowało te lęki, następnie starać się uspokoić dziecko. Ja zawsze staram się powiedzieć mojej małej dziewczynce, że mój portner nie jest moim ojcem, że mnie kocha, wróci i jest rozsądnym człowiekiem, o czym już nie raz miałam okazję się przekonać.
          To nie jest proste, ale chyba zaczyna działac. Jest coraz lepiej.
          Pozdrawiam wszystkich korzystając z okazji, że jestem tu po raz pierwszy.

          MonikaSz
          Uczestnik
            Liczba postów: 84

            A ja czytałam i jakoś nic mi to nie dało.Wiedza jest ale nie wiem co znią zrobić.W trudnych momentach po prostu już nic nie wiem, nie pamiętam, nie panuje nad niczym.A najbardziej to nad sobą…

            Marianka
            Uczestnik
              Liczba postów: 34

              Jak napisałaś – wiedza jest, ale nie wiadomo co z nią zrobić. Dla mnie takim drogowskazem okazała się terapia. Też dużo czytałam, rozmyslłam, zastanawiałm jak coś zmienić. Ale nie bardzo wiedziałam jak. Teraz widze, że bez terapii stałabym w miejscu.

              yucca
              Uczestnik
                Liczba postów: 588

                MonikaSz zapisz:
                „A ja czytałam i jakoś nic mi to nie dało.Wiedza jest ale nie wiem co znią zrobić.W trudnych momentach po prostu już nic nie wiem, nie pamiętam, nie panuje nad niczym.A najbardziej to nad sobą…”

                Moniko ,znam to i mam to samo, aczkolwiek akurat nie w tym temacie, ale to nie ma znaczenia. Mam wręcz wrażenie, że to co wyczytuje, dowiaduje się, jest we mnie jedynie na pewnym zewnętrznym poziomie, poziomie wiedzy, ale głebiej się nie "przykleja" do mnie. W sytuacjach stresowych, odruchowo działam jak dotychczas.

                Zapytałam moją terapeutkę dlaczego tak się dzieje, że pewne rzeczy pozostają tylko na poziomie wiedzy, nie przenosza sie głębiej. Odpowiedziała, ze wewnątrz dalej tkwi inny system, oparty na innych zasadach, ten system "domowy" a to co próbuję przyjąć nie pasuje do tamtego systemu i dlatego zostaje odrzucane. Powiedziała też, że aby to zmienić trzeba widocznie dokopać się do problemu z innej strony, wejść na głębszy poziom siebie i zobaczyć przyczynę i zasady na których opiera się takie funkcjonowanie.
                Dla mnie to po krótce działa tak, że nie da się wlać wody do pełnej szklanki do tego nie wiedząc gdzie stoi szklanka… I nie sądzę by od tak można było do tego dojść bez terapii… choć do zawziętych świat należy i nie chce nikomu mówić, że to niemożliwe, mi się nie udało 🙂

                Marianka, ja się w takie samoleczenie "bawiłam" prawie 2 lata, i choć nie mówię, ze to nic nie dało, bo dało mi dużo właśnie wiedzy, rozumienia tematu, ale nic nie zmieniło we mnie samej, było jak kurs przygotowawczy, wstęp do tematu, jednak dopiero na terapii mogłam to wykorzystać.

                Pozdrawiam

                Katarzynka21
                Uczestnik
                  Liczba postów: 808

                  Natali, jak na moj gust takie zachowania wynikaja z nadmiernej kontroli, ktora (prawdopodobnie), nabylas zyjac w srodowisku pewnej niepwenosci. Czyli nauczylas sie, ze jedynie pelna kontrola nad wszytkim daje poczucie bezpieczenstwa. I teraz ta wlasnie kontrole stosujesz na rozne sposoby np. obrazaniem sie, sznatazem emocjonalnym, zloscia, krzykami, sila itd. Warto sie temu przyjrzec i zobaczyc, ze bez tej kontroli tez moze byc bezpiecznie.

                  MonikaSz, dla mnie tez terapia okazala sie najlepszym wyjsciem. Sama nie dala bym rady. Ale z kolei mialam ta latwosc, ze jak juz zaczelam terapie to chlonelam wszytko jak dzika. Wszytko nagle zaczelo mi sie wyjasniac i tak na prawde wiem, ze po pewnym czasie bylam gotowa na samodizelna prace, ale z terapeuta jest po prostu latweij. Moze mi tak latwo wchodzilo wszytko do glowy, a z glowy przelewalo sie w miany, bo ja chyba po prostu nie mialam takiego systemu wewmetrznego (o ktorym pisala Yucca). U mnie byl jeden wielki chaos, ktory musialam sobie uporzadkowac, zadnych sztywnych regul, sztywnych spraw, wszystko swobodnie sobie we mnie plywalo.

                  yucca
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 588

                    Katarzynka21 zapisz:
                    ” Moze mi tak latwo wchodzilo wszytko do glowy, a z glowy przelewalo sie w miany, bo ja chyba po prostu nie mialam takiego systemu wewmetrznego (o ktorym pisala Yucca). U mnie byl jeden wielki chaos, ktory musialam sobie uporzadkowac, zadnych sztywnych regul, sztywnych spraw, wszystko swobodnie sobie we mnie plywalo.”

                    Wiesz, chaos to też jakiś system, jeśli nawet sprowadza się on do – jedno pewne, że nic nie wiadomo. Mimo wszystko mi się powolutku udaje w tym chaosie znaleźć jakieś stałe, jakieś zasady, które czemuś służą / służyły i które jako takie są zapisane i blokują zmianę.

                    MonikaSz
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 84

                      Ja zaczęłam uczęszczać na terapię.Miałam dopiero dwa spotkania.Więc jeszcze nic nie potrafię.Myślałam (wmawiałam sobie, co tez jest u mnie charakterystyczne), że jest już lepiej,że potrafię kontrolować emocje, bo już wiem dużo, a tu boom…Niestety.To chyba jeszcze nie to…Kiedy będzie widać jakieś efekty?

                      yucca
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 588

                        MonikaSz zapisz:
                        „.Kiedy będzie widać jakieś efekty?”

                        Hmm wszystko zależy od rodzaju terapii, częstotliwości spotkań i oczywiście od nas i naszych doświadczeń i od tego jak się w terapię angażujemy, ale na pewno nie po 2 spotkaniach ;).

                        Ja chodzę na terapie indywidualną, 2 razy w tygodniu od września ubiegłego roku i dopiero co zaczęłam widzieć światełko w tunelu… zaczęłam rozumieć o co chodzi, choć nie znaczy to, że wcześniej nic nie rozumiałam. Po prostu wszystko co się do tej pory dowiedziałam, co się otworzyło, co poruszyłam zaczęło się układać w jakąś spójną masę, która mniej więcej ogarniam, zaczęłam łapać o co właściwie chodzi we mnie, w tym czego chce i co mówi terapeutka. Skończyły się też u mnie bardzo brutalne ataki wew. krytyka, mam nadzieję, ze to już nie wróci. Tak, że z własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że praca na spokojnie, zaczyna się po pół roku dość intensywnej terapii, ale to z pewnością jest sprawa indywidualna i zalezy od rodzaju i głębokości zranień i "wysokosci" murów którymi sie osłaniamy przed światem.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 24)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.