Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Szczęśliwe związki

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • Estera Milewska
    Uczestnik
      Liczba postów: 542

      Nikt nigdy chyba nie założył takowego tematu. Stale tylko piszemy o związkach z problemami. A może czas pochwalić się, że jednak DDA potrafią stworzyć szczęśliwe, normalne związki?
      Może nawet sama zacznę. Mój związek trwa już prawie 3 lata (rocznica w lipcu). Zdarzają się krysy mniejsze i większe, a jakże. W końcu jesteśmy dwojgiem różnych ludzi o różnych światopoglądach. P. także jest DDA, ale można powiedzieć, iż w dużo mniejszym stopniu niż ja. Mamy plany, chcemy być razem już zawsze. Może to i banalne, ale warto wierzyć w takie rzeczy. P. coraz częściej mówi o zaręczynach i małżeństwie. Rozmawiamy także o dzieciach. Mój chłopak uwielbia na mnie patrzeć, kiedy syn jego siostrzeńca się do mnie klei. W tej chwili jest nam ciezko, ponieważ ja mam kłopty w pracy, ale ja wiem, że jestem z nim szczęśliwa i nie chcę być z nikim innym. Nie wyobrażam sobie, że miałabym się przytulać lub całować z kimś innym.

      Edytowany przez: Estera Milewska, w: 2009/06/07 20:17

      agus
      Uczestnik
        Liczba postów: 3567

        Przemyślałam sobie dzisiaj Twoje "picie" do mojej osoby… Więc , chciałabym napisać Ci o moim wbrew pozorom szczęśliwym związku…
        Szczęście, dla każedgo znaczy co innego…
        Nie wiem co Ty Estero, przez to rozumiesz…;)
        Bo ja jestem szczęśliwa jak mam porobione opłaty- nie na czas, bo od trzech lat nie wiem co to znaczy…ale zrobione… wtedy Kamień spada mi z serca mino iż naszły już drugie… ale cieszę się z tego, że zapłaciłam zaległe…;) Cieszę się jak zdąże zapłacić za prąd póki nie przyjadą go wyłączyć…:) Jestem szczęśliwa jak nie przychodzi do mnie komornik, bo trzy tygodnie temu już był…
        Jestem szczęśliwa jak moje dziecko, które jest ciężko chore dwa miesiące nie ma ataku choroby i nie muszę wzywać pogotowia w nocy….
        Nie chcę o tym tu pisać na codzień, bo nie lubię się nad sobą użalać… ale Ty wczoraj bynajmniej mi dałaś do zrozumienia, że ta strona jest do wypłakiwania…. Nie nie jest…Skąś sie problemy i dramaty ludzkie biorą… mój też skąś się wzioł…. szukałam przyczyny… Nie, nie zwalam na DD .., ale niestey część objawów tego syndromu po części przyczyniła się do tego…. Stąd trafiłam na tę stronę, bo bliska byłam samobójstwa… i ona mi pomogła… Znalazłam tu wskazówki, jak pokierować swoim życiem, aby wyjść z tego bagna jakim było dotychczas…Nie można tępić ludzi za to, że tu piszą o swoim życiu… Bo niestety u nas naznaczonych syndromem, nie zawsze jest ono różowe…
        A co do szczęścia… pomijająć to co wyżej napisałam (nauczyłam się z tym żyć), cieszę się że mam cudowne dzieci, które kocham i dla których żyję, cieszę się i jestem szczęśliwa jam mam możliwość zobaczeniea się z mężem: raz na dwa miesiące-pare dni, ale się cieszę i jestem wtedy szczęśliwa nieziemsko….
        Może zabrzmi to głupio, ale jestem szczęśliwa, że mamy problemy, bo wspólne przechodzenie przez nie, świadczy o tym jak wielka, silna i dojrzała jest nasz miłość…
        O co w dzisiejszych czasach trudno…

        Pozdrawiam
        Aga

        🙂

        Edytowany przez: agus, w: 2009/06/08 22:26

        kaktus
        Uczestnik
          Liczba postów: 694

          Więcej, więcej! Dobrze się to czyta…I jedno i drugie. Pierwsze bardziej z zazdrością;), bo ja aż tak cudownie nie mam, żeby się mną ktoś zachwycał;) . Drugie bardziej z ulgą, że można się cieszyć w taki sposób z codzienności – to jest MEGA piękne dla mnie… Bo mi to zawsze czegoś do szczęścia brakuje i w każdej sytuacji umiem ponarzekać;) A to, że mogłam się bardziej postarać i zrobić lepiej, a to coś zaplanować, a to zadbać o rozwój tzw. kariery na studiach. Takie dupowate wymagania nie wiadomo po co. Aga, naprawdę – super. Szacun oraz podziw:) Jeszcze się tak zapytam… Zgłaszałaś się do jakiejś fundacji czy organizacji z choroba swojego dziecka? Może dostałabyś jakieś dofinansowanie czy innego rodzaju pomoc, byłoby Ci łatwiej?

          agus
          Uczestnik
            Liczba postów: 3567

            Moja Córcia ma ciężką astme niekontrolowaną, tak ostatnio przeglądałam w internecie, bo zmusiła mnie do tego sytuacjia, ponieważ odebrano jej orzeczenie o niepełnosprawności, bo pani doktor orzecznik stwierdziła, że moje dziecko choruje od 6 lan na zapalenie płuc (odwołałam się i napisałam skarge s) i znalazłam Fundację, która zrzesza osoby z tą właśnie chorobą… zobaczymy jak potoczą się losy mojego odwołania… i jeśli będę zmuszona to skorzystam z pomocy… Ale nie chcę o tym pisać, bo zostanie to odebrane jako użalanie się… ale przez tę sytację mam wycięte dwa tygodnie z życiorysu…

            Dzięki
            Aga

            kaktus
            Uczestnik
              Liczba postów: 694

              No tak,astma…Można się umęczyć. Ale słuchaj, jak Ci bliska osoba, tym bardziej dziecko ,choruje, to nie myśl o tym, że ktoś pomyśli, ze się użalasz. Szukaj pomocy gdzie się da, po coś te wszystkie fundacje powstają. Jesteś w trudnej sytuacji, nie czekaj na większy kryzys… Byłam ostatnio świadkiem takiej akcji:oddawania krwi dla zupełnie obcej dla mnie osoby. Dowiedziałam się o niej z maila od znajomego, z którym nie mam kontaktu na co dzień, ot,tam,kartki na święta. Ten znajomy pisał, że jego znajomy jest chory,ma 35 lat i dwoje małych dzieci, w zw. z tym żona prosi o konkretną pomoc. Mail dotarł do wielu osób, Centrum Krwiodawstwa przeżyło szturm – bo obcy człowiek potrzebował krwi. Chyba tylko ktoś głupi albo nieczuły mógłby pomyśleć, że żona tego faceta się użala, bo prosi o pomoc w ratowaniu najbliższej osoby. Była wzruszona, napisała długie podziękowania…Myślę, że ta sytuacja jest dobrym dowodem, że nawet w tym dziwnym kraju istnieje wielu ludzi wrażliwych na czyjeś problemy i gotowych do pomocy ot tak…Oby i Tobie się udało. Na lekarzy, tak Bogiem a prawdą, nie ma co liczyć, bo rzadko trafia się na takiego z prawdziwego zdarzenia. Za to zwykli ludzie czasem okazują się niezwykli….

              agus
              Uczestnik
                Liczba postów: 3567

                Co do lekarzy… to trzy lata musiały minąć abym trafiła na dobrych… dopiero bo paru pobytach w szpitalu w ciężkim stanie trafiłam na super panią Doktor…. zresztą nie tylko na nią, bo cała kadra lekarska zajmowała się moim dzieckiem łącznie z ordynatorem… ponieważ jej przpadek jest rzadki i ciężki… ona raptownie i nagle z niczego dostaje atak i wtedy nic jej nie pomaga… sterydy, tlen… ciężko jest ją wyprowadzić z takiego ataku… Nauczyliśmy się z tym żyć i w miarę szybko i spokojnie reagować… Teraz jestem zła na orzeczniczkę, która mimo dokumentacji i mało tego dziecko było wtedy w zaostrzonym stanie i po silnych sterydach stwierdziła zapalenie płuc…a lekarstwa jako takiego nie ma jest to choroba, którą można tyko wyciszyć lekami i zmianami klimatu…

                Jeszcze raz Ci dziękuję i spory Estera, że w tym Twoim wątku poruszany jest taki temat, mam nadzieję iż nie obrazisz się na nas iż my tu o chorobach…
                😉

                Estera Milewska
                Uczestnik
                  Liczba postów: 542

                  Nie wiem czy mam się obrażać. Nie, nie chcę. Biorę głęboki oddech i przyglądam się co się stało ze "szczęśliwym" tematem. Niestety to samo co z wieloma tutaj. Nie rozumiem słów, że "piję" do Ciebie. A może rozumiem. Jakiś czas temu sama odbierałam bardzo osobiście i personalnie wypowiedzi, które mnie denerwowały, jakby ktoś rzucał mi to w twarz, a nie mówił do wszystkich bywalców forum. Mam takie wrażenie, że czujesz to podobnie. Ale to moje wrażenie, nie stwierdzam niczego na pewno.
                  Załuję, że nie zostałam zrozumiana. To forum służy do tego, żeby się wyżalać, wypłakiwać, opowiadać o swoich problemach, próbować sobie radzić z nimi. Cel pewnie był taki, żeby po prostu móc porozmawiać, ale wygląda tak jak wygląda,przynajmniej w większości. Nie spodobało mi się jednak, by na podstawie wypowiedzi osób tu przychodzących tworzyć "statystykę" szczęśliwych i nieszczęśliwych związków DDA. To nie pomaga nikomu. Czasem mam wrażenie, że dobija. Statystki jednak mają wpływ na nasze umysły.
                  Wiem także, że szczęście jest pojmowane różnie, ale chciałabym, żeby przez ten temat i inni mogli dostrzec, że szczęśliwe związki istnieją. Może byłaby to jakaś nadzieja.
                  Tymczasem ja dalej czekam na szczęśliwe opowieści o szczęśliwych związach, o szczęśiu wszelako rozumianym 🙂

                  agus
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 3567

                    Może i masz rację, żle Cię odebrałam 😉 …ale dzięki temu, "wywaliłam" z siebie to co we mnie siedzi, zdjełam maske… i dzięki Tobie, tak naprawde zrozumiałam, że mam z czego być szczęśliwa- wiedziałam to, ale nie potrafiłam tak otwarcie o tym mówić…
                    Sorki 😉

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      Szczęśliwy związek….Ja przez 3 lata byłam z tyranem myślącym tylko o sobie, padały epitety, przykre słowa, poniżanie etc!Zdobyłam się cudem na uwolnienie-de facto najlepsza decyzja w moim życiu, której nie żałowałam przez sekundę!Potem przyszły 3 lata samotności, aż w końcu gdy nie szukałam trafił się J.I niby wszystko jest dobrze, ale moje zmory przeszłości wróciły-totalny brak zaufania. J. niestety też nic nie zrobił przez 6 m-cy zeby to zmienić a wręcz przeciwnie-ciągle jakieś dziwne sytuacje…dwuznaczne, które ciężko zapomnieć mimo upływu czasu. I niby mnie szanuje, nie krzyczy, słucha…to jednak te sytuacje dotyczące innych kobiet nie dają mi spokoju,…jestem w kropce…ciężko mi bardzo!

                      Estera Milewska
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 542

                        Wiesz Kati to wszystko zależy od tego czym dla Ciebie jest szzęście. Nie musi nim być to, co uważa większość. Warto się zastanowić czy Ty się nie zmuszasz do "bycia szczęśliwą" w tym związku. Zastanów się.
                        A tak na mrginesie, obawiałam się, że ten wątek tak właśnie się skończy. Czy to ma być dowód na to, że DDA nie potrafią stworzyć szczęśliwych związków, czy tego, że nie potrafimy mówić o własnym szcześciu i kiedy jesteśmy szczęśliwi uciekamy stąd, a wracamy, gdy znów nam źle.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.