Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD toksyczne związki

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • mamuska2000
    Uczestnik
      Liczba postów: 89

      czy są wśród Was osoby, które były/są w toksycznych związkach?

      jak to było/jest u Was?
      jak się z tego wyrwaliście?

      i co z Waszymi dziećmi?

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        Tak, są.

        Jak było: nie liczył się z moim zdaniem, zmieniał plany, potrafił nie odzywać się parę dni, podczas gdy się o niego martwiłam. Wzbudzał we mnie poczucie winy, traktował mnie jak zabawkę, nie liczył się z moimi uczuciami, nie odpowiadał wprost, kazał mi się domyślać i zgadywać o co mu chodzi. Nigdy nie wiedziałam kim dla niego jestem. Dawał mi wymijające odpowiedzi. Czasami był bardzo czuły, interesował się moim życiem, a za chwilę zmieniał się o 180 stopni, katował milczeniem. Czułam się jak na karuzeli w tym związku.Umawiał się ze mną, cieszyłam się na spotkanie, zrezygnowałam z wyjścia na maraton filmowy, żeby się z nim spotkać, a on parę minut przed spotkaniem napisał, że jednak nie da rady się ze mną spotkać, bo zostaje dłużej na imprezie. Był zazdrosny o to, że byłam uprzejma dla jego kolegów, w ogóle był zazdrosny o innych facetów, nieznajomych którzy np. poprosili do tańca. Na jakiejś imprezie zarywał jakąś panienkę, a gdy go rzuciłam, prosił o powrót. Zasłaniał się tym, że za dużo wypił. W ogóle nie stronił od alkoholu. Lubił chodzić na imprezy, często beze mnie, co tam się działo wolę nie wnikać. Nie umiał kończyć znajomości.Na początku znajomości zawracał mi głowę, a później przypadkiem dowiedziałam się, że spotyka się ze swoją ex, z którą to ponoć bardzo kochał. Oczywiście dowiedziałam się nie od niego…czekałam na to co on mi powie i oczywiście wciskał mi, że to już przeszłość.
        Ja mu jeszcze dałam czas na zadeklarowanie się co chce od życia.Masakra.
        Po mnie miał jeszcze jakąś dziewczynę, co mu nie przeszkadzało mu w wypisywaniu do mnie i próbach umawiania się na piwo.
        Jest DDA, więc go usprawiedliwiałam, myślałam, że ma lęk przed bliskością, że potrzebuje czasu, że jest zmienny przez dzieciństwo….

        Teraz jak się z tego wyplątałam.
        Doszłam do wniosku, że miarka się przebrała, że zniszczył już we mnie wszystko, że podeptał takie wartości jak zaufanie, miłość, wiarę w drugiego człowieka, że już nie ma sensu dawać mu szansy, bo on i tak się nie zmieni. Nie miałabym już do siebie szacunku, gdybym do niego wróciła. Stoczyłabym się na samo dno.
        Długo się po nim zbierałam, umiałam go usprawiedliwić na milion sposobów.
        Tęskniłam, za dobrymi chwilami i szybko zapominałam o tych złych. Jednak gdy miałam jakieś wątpliwości przypominałam sobie te momenty, które jednak przesądziły o tym, że go zostawiłam.
        Nie wiem czy do końca się z tego wyrwałam. Czasami mi go bardzo brakuje, ale nie widzę już dla nas szans i nie chcę z nim być.

        Dzieci z nim nie mam:)

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          tak droga Mamuśko myślę, ze jest nas bardzo wielu i nie tylko na tym forum…
          ja niestey mam to samo co Ty, wyplątałam się już z jednego związku toksycznego i jestem po rozwodzie, ale moje drugie małżeństwo wcale nie jest lepsze od pierwszego, no może po za tym że mój obecny partner nie ma zchizofremii paranoidalnej…
          chociaż może tym razem, problemem jest też i to że go nie kocham i wszystkie jego wady widzę nazbyt wyraźnie, ale z drugiej strony czy mogę pokochać człowieka który ciagle mnie oszkuje w każdej nawet najgłupszej sprawie, który wiecznie mnie krytykuje i ciągle jest niezadowolony co bym nie zrobiła zawsze znajdzie jakieś niedociągnięcie, a w razie problemów nie mogę liczyć na jego wsparcie zwłaszcza to duchowe a już najbardziej dobija mnie to że jak ma jakies problemy to wyżywa sie na dzieciakach i na mnie, nie potrafi rozmawiać, manipuluje i tak mogłabym wymieniac i wymieniać…
          a przy tym całym swoim zachowaniu mówi mi że kocha mnie nad życie, gdzie tu logika?…
          a ja, no cóż, nie jestem wcale lepsza, zamykam sie w sobie nie odzywam sie di niego, zdarza mi sie go okłamać zwłaszcza w sprawach pieniędzy i tkwimy w tym okropnie toksycznym związku, po co?…
          wydaje mi się że z powodu dzieci, mamy ich trójkę, a sprawy finansowe wyglądają tak: ja wychowuje dzieci a on zarabia, bardzo dużo wyjeżdża i jakoś tak ciągniemy…
          a jak go nie ma to wyobrażam sobie że jeszcze trochę i od niego odejde, zapewne gdyby nie "kasa" już dawno bym to zrobiła, ale gdzie się podzieję z trójką dzieci a i robienie rewolucji w ich życiu nie bardzo mi się marzy
          nie wiem jak się z tego wyplątać? pisze to wszystko w nadziei że może ktoś i dla mnie znajdzie jakiś złoty środek, chociaz w głębi duszy wiem że sama bedę musiała sie z tym uporać, bo nikt nie może przecież przezyć życia za mnie
          na razie staram sie zrobić porządek ze soba, poszłam na terapię grupowa, od nowego roku zacznę indywidualna, może jak sama się zmienie to inaczej spojrzę i na moje obecne małżeństwo, a może znajdę w sobie siłe i odwage żeby w końcu zakończyć to całą improwizację…
          pozdrawiam lodia

          AlexJones
          Uczestnik
            Liczba postów: 29

            lodiamala zastanów się jako DDA co z waszego tosycznego związku wyniosą dzieci, jakie wzorce, czego się nauczą, może to powinno do Ciebie najbardziej przemówić

            NIeistotne
            Uczestnik
              Liczba postów: 46

              zastanawiam sie czy powoli nie tkwie takowym, gdyz zaczynam bac sie miec wlasne zdanie, ja cos powiem, i od razu taki podniesiony glos jakby cos dziwnego ze mam inne od niej zdanie,
              :angry:
              potrafi wbijac mnie w ziemie by po chwili jak gdyby nigdy nic, to co zrobiles to nie tak, mogles zrobic lepiej, zapomniales tego, i taka litania, na zmiane czuje sie kochany i jak scierka do podlogi, czuje ze zeswiruje w tej calej szajbie emocji sprzecznych, moze to glupoie ale nie widze innego wyjscia jak zaczyna mnie traktowac jak cos gorszego tylko i wylacznie podniesc glos i zj1@ ją, bo jak probuje pogadac spokojnie, co ja meczy czy cos takiego, to eskalacja tej glupiej gadki rosnie, jest gorzej, nie rozumiem tego totalnie, czy to taka metoda czy moze ma jakies klopoty? cos we mnie ginie, tak czuje, nie wiem gdzie jest granica miedzy toksycznym zwiazkiem a normalna klotnia? przeciez nie zakne sie w piwnicy, bo nie wiem jak wyglada normalnosc

              marina333
              Uczestnik
                Liczba postów: 3

                bardzo cenna uwaga Kristofer,
                myślę o tym od kiedy uświadomiłam sobie moje dda…
                z drugiej jednak strony, nie mam pojęcia jak to jest w normalnych związkach, czy rzeczywiście rodzice wspierają się cały czas?, potrafią rozmową rozwiązać każdy konflikt?
                eh, strasznie to trudne…

                Edytowany przez: lodiamala, w: 2009/12/30 10:23

                agniesno
                Uczestnik
                  Liczba postów: 106

                  Mamuska.

                  Nie jest wcale latwo wyplatac sie z takiego zwiazku, zwlaszcza,ze druga osoba przysiega i obiecuje poprawe, czesto nawet placzac, czy majc lzy w oczach. I po momentach koszmaru, przychodza znowu momenty sielanki. I tak w kolko.

                  Polecam ten artykul.

                  NIeistotne
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 46

                    szczerze to czuje ze sam sie zgubilem
                    ode sielanki, potem pare dni wgniatania w ziemie
                    ostatnio musialem powiedziec zamkn!@ sie k!@ bo zaczela
                    ze nie potrafie pomoc, ze jestem slaby itp.
                    a czuje wtedy ze serce mnie boli na tle nerwowym
                    potem 2 tygodnie sielanki jestes kochany, wspanialy
                    wie ona o moim poprzednim zwiazku gdzie musialem uciekac by uchronic swoje zycie
                    grozono mi ze sie cos mnie zrobi, okaleczy, dostane za swoje rzucano przedmiotami
                    i pomimo tego czasem mamy takie wymiany bezsensowne zdan
                    ja staram sie je omijac bo uwazam je bez sensu, choc sam zauwazam w sobie ze sprawia mi frajde ja podkur!@# jak sobie to uswiadomie to mi przykro z tego powodu
                    najgorzej ze nie chce byc ani katem ani ofiara ja chce po prostu byc, wszystko w tym wzgledzie jest dla mnie nowe, przepraszac kogos? mowic co sie czuje? w domu nie mialem prawa plakac gdyz slyszalem nie placz, nie mazgaj sie, czasem wrecz krzyk matki na mnie ze sie mazagaje. dla mnie nienormalne jest ze sie przyznaje do bledu, ja?????? czuje wtedy dziwna emocje w srodku ktorej nie rozumiem a mowi hm wlasnie, takie uklocie w srodku

                    Aleksandra24
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 33

                      tak sa takie zwiaki sama jestem w takim…niestety ciezko jest uciec od takiego mezczyzny.

                      Anonim
                        Liczba postów: 20551

                        Witam!!
                        Ja jestem żoną DDA. Tkwiłam w toksycznym związku przez 7 lat. Poniosłam ogromne koszty psychologiczne.
                        Obecnie jestem z mężem w nieformalnej separacji, trwa to już miesiąc. Postanowiłam wreszcie go zostawić, ponieważ nie dałam juz rady z nim wytrzymac a poza tym mamy 3-letnie dziecko i chcę je ochronić przed wypaczeniem.
                        Skrótowo: byłam traktowana jak szmata, poniżana, sprowadzana do zera, nigdy nie byłm równorzędnym partnerem do rozmowy,zawsze traktował mnie z góry,mówił,że nic nie osiągnę, nie potrafię, że bez niego jestem nikim, manipulował, używał przemocy fizycznej i psychicznej, nigdy nie przepraszał, kontrolował mnie, zabierał pieniądze i kartę, nie utrzymywał kontaktu z nikim poza swoją rodziną, wszyscy byli dla niego za glupi, mnie starał się izolować od mojej rodziny, szantażował, lubił chodzić sam do kina czy na pizze czego nigdy nie rozumiałam. Obwiniał ,mnie o wszystko,krytykował i miałam wrażenie , że tylko czeka aż coś mi nie wyjdzie.Obwiniał mnie nawet o to, że zachorował na grypę. Pieniądze i sprzęt elektroniczny raz samochód były dla niego najważniejsze.
                        Przez ten cały czas dawałam sob pomiatać, zaczynałam wierzyć że to ze mną jest cos nie tak, sięgałam dna rozpaczy,wyłam z tego psychicznego bólu a on się ze mnie śmiał i podzegał do samobójstwa, moje łzy były dla niego niczym. Miałam wrazenie ,że gdy ja cierpiałam on wzmacniał się, wydawało si że on czuje się obrze w atmosferze napięcia, chaosu emocjonalnego. Bardzo bałam się, że go stracę, kochałam go mocno, był moją pierwszą poważną miłością , pierwszym i jedynym mężzyzną, nie rozumiałam dlaczego on się tak zachowuje, przecież były normalne dni, powtarzał mi, że mnie kocha……..
                        Jego problem uświadomiłam sobie rok temu, wchodząc na stronę DDA. Od tamtej pory prbowałam go namówić na terapię, za co oberwaam słowami TO TY JESTES PSYCHICZNA, NIE JA!
                        Prawdziwy alarm włączył mi się , kiedy zaczął manipulować naszym synem i nastawiać go pzeciwko mnie kiedy się ze mną kłócił, jednocześnie ubliżał mi i szarpał mnie przy dziecku, nie zwracając uwagi na uczucia małego. W ogóle nie potrafił zająć si synem, wszystkim obarczał mnie, jego kontakt z dzieckiem jak właściwie ze wszystkimi był bardzo płytki emocjonalnie.Szantażował, że zabierze dziecko na święta do swojej matki ale ja z nimi nie pojadę. Wezwałam policję i zgłosiłam znęcanie nad rodziną. Od miesiąca nie mam z nim kontaktu, on nie interesuje się synem, nie daje pienidzy, zostawił mnie bez grosza, bo przywłaszczył wszystkie oszczędności. Niedawno odkryłam,że ukradł tez pieniądze,które miały być zabezpieczeniem dziecka na przyszłoć czyli okradł własne dziecko…..
                        Na ten temat mogłabym napisać książkę. Wiem, że przede mną długa i trudna droga ale wiem na pewno, że nie chcę z nim żyć i że nie pozwolę aby moje dziecko było w przyszłośi dysfunkcyjne.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.