Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Wewnętrzne dziecko
-
AutorWpisy
-
Carola, wiem, że nie muszę być kumplem i jestem, czuję, że daję mu dużo – ma swój pokój, pełen zabawek, książek, ma czyste ubrania i większość nowych, często się przytulmy, na dobranoc to rytuał – ale właśnie mam wrażenie, że inne matki potrafia się bawić ze swoimi pociechami.. wiesz, biorą autka do ręki i jeżdżą po wymyślonej trasie w wymyślonym celu, a ja tak nie potrafię…
A kto powiedzial ze musisz potrafic hihi 😛 daj sobie na wstrzymanie i jeszcze takimi sprawami sie nie dobijaj, to sa pierdoly przeciez. Brum, brum bedzie na placu zabaw z innymi chlopakami uprawial… a Ty pograsz z Nim w Chinczyka jak juz dorosnie 🙂 Moj Junior bardzo lubial Chinczyka, a gral tylko z nami bo z kumplami nie bylo cool :laugh:
Teraz znajdz takie zabawy ktore i Tobie i Jemu pasuja, najwazniejsze zebyscie je z przyjemnoscia robili razem i byli w tym czasie razem … myslisz ze dzieciak zdaje sobie sprawe ze mama autami nie umie jezdzic, e tam to rodzi sie tylko w Twojej glowie.
Wiesz ile radochy mial moj Junior uczac mnie kopac pilke, a jaki byl dumny.. pokazujac ze bokiem sie kopie a nie czubkami buta, chociaz Jemu samemu nie za bardzo to wychodzilo ze wzgledow fizycznych.masz rację Carola… on nie wie, żeja nie potrafię 🙂
postaram się nie nakręcać pierdołami…heh..mam ciężkie dni… a dziś pierwszy dzień pracy na obczyźnie….heh i też nerwy… ale dam radę – twarda jestem 🙂pozdrawiam, a.
A ja jak slysze, ze ktos zawsze byl doroslym to mysle sobie, ze czeka go ciezka droga do odanlezienia dziecka, bo nie maja jakiegos punktu zaczepienia.
Optima, tak jak Carola wspomniala mowimy o dziecku jako o pewnej czesci nas, ktora jest poniekad pokaleczona, bo zostala na pewnym etapie emocjonalnym, nie miala szans sie rozwijac, nadal pozostaje dzieckiem. Optima, Ananke, wydaje mi sie ze bardzo skrzetnie stlamsilyscie swoje wewnetrzne dzieci, nie pozwalalyscie sie im odzywac, dlatego schowaly sie tak, zebyscie nawet Wy nie mogly ich dojrzec. Ale wydaje, mi sie, ze jednak macie sie czego zaczepic 😉 Mile wspomnienia, polaczone z uczuciami charakterystycznymi do przezyc dzeicka sa bardzo wazne i warto pojsc ich sladem. Zastanowic sie jak ta beztroska osobka u babci na wakacjach, czula sie jak wracala do domu, jakie uczucia kazaly jej hamowac ta dzeicieca spontanicznosc.
Ja ostatnio pracowalam troche z Kasia nastoletnia, juz nie ta calkiem mala i staralam sie do niej podejsc jak do obcej dziewczynki, sympatycznej, ale jednak nieszczesliwej. Zastanawialam sie, co mnie tak bardzo uwieralo bedac nastolatka, sluchalam jej bolu, jej slow, tego co ja przerazalo, przerastalo. Tak sobie mysle, ze w Waszym przypadku warto moze pogadac z tymi dziecmi u babci na wakcjach 😉 Zapytac co czuly myslac o domu, o powrocie, co czuly bedac w domu. Pogodac z nimi jakby byly kolo Was a nie byly Wami.
Ostatnio na terapii była wizualizacja i zobaczyłem małego, skrzywdzonego, obrażonego chłopca siedzącego na kamieniu. Boże…chciało mi się wrzeszczeć i szlochać. Potem mogłem go tylko przytulić, rozmawiać z nim nie mogłem, zresztą gardło miałem tak ścisnięte, że słowa bym nie mógł wydobyć. Od tego czasu go nie spotkałem 🙁 ale to kwestia czasu mam nadzieję…
Budzio, widzisz ja podczas tej wizualizacji zobaczylam na kamieniu…tez chlopczyka 😉 Ale jaja 😉
Nie martw sie, przyjdzie do Ciebie, bedzie sie dopominal swego-coraz bardziej 😉 Moze musi Ci troche zaufac, zeby przestac sie obrazac i troszke sie otworzyc 😉
wiecie co…ja nie wiem czy ja chce,ja nie wiem czy ja chce znowu to wszystko przezywac,zcasami mysle ze juz wyjechalam z mojego domu rodzinnego gdzie bylo pijanstwo(tata nie mieszka juz z nami)ale dalej jest krzyk-nierozmowa,nie ma uczuc,nie ma prawa wyrazania tego co sie mysli i czuje….jestem tu,wsrod obcycvh ale normalnych ludzi,wsrod ktorych ucze sie funkcjonowac "normalnie"….boje sie ze jak zaczne ta terapie stane sie slabsza,lekliwa,bede ciagle o tym myslec,a ja …….heh :/ i znowu odzywa sie DDA we mnie bo ja chce byc jednak Ta Twarda Optima
mi brakuje tylko jednego i to bylo moja sila sprawcza do zmiany,do dzialania ku zminei mojej osobowsci,brakuje mi zaufania,okazywania emocji…ja chce po prostu umiec okazywac ze kocham….ze lubie bardzo…
odnalezc w sobie dziecko….hm…ja jestem zielona w tym temacie,wiec sie pytam…po co?ni emialam tego dziecko w sobie kiedy potrzebowalam tego,teraz nie moge byc dzieckiem bo musze byc dorosla,ja moge polegac tylko na sobie,musze radzic sma w obcym miescie-gdzie oprocz dobrego slowa przyjaciol,nikt mi nie pomoze,zawsze sobie radzilam wiec czy"to dziecko" nie zburzy mi tego??
chyba ze "to dziecko" ma mi pomoc w moim problemie z tymi cholernymi uczuciami,ktorych-jak to mowi mi wlasna matka-BRAK,tak…wtedy wygrzebie to dziecko czy cokolwiek innego potrzeba a zrobie to by sobie tu pomoc….
koncze bo robi sie chaotycznie,mam ostanio podly nastroj,za duzo chyba mysle,a myslenie mnie zabija….
Dziecko to uczucia. Te pozytywne i te negatywne. Ale te i te są potrzebne. Ja nie chcę być robotem.
ja tez nie chce….a chyba nim jestem teraz……..;/
Odswiezam temat dla Jaedyta. Mam nadzieje, ze sie przyda. Pozdrawiam
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.