Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Witam. Jak nie kontrolowac?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 19)
  • Autor
    Wpisy
  • KM1982
    Uczestnik
      Liczba postów: 13

      Jestem tu nowa. Mam 34 lata, super meza i dwojke fajnych dzieci. Bylam zawsze blisko z mama, ktora mnie kloszowala. Moj tata pije od zawsze. Nie upija sie za bardzo, ale jednak. W domu byly awantury, gdy tata pil, mama byla zla, krzyczala. Rzadko zapraszalam dzieci do siebie.

      Kontrolowac innych lubilam od zawsze. W kazdej szkole mialam 1-2 przyjaciolki, ktore trzymalam 'blisko’. Nie lubilam gdy pojawial sie ktos trzeci. Lubilam miec „twardy” charakter. Bylam dumna z siebie, gdy potrafilam sie postawic innym. Do tej pory mam blokade, gdy ktos probuje na mnie wpływac. Wtedy jeszcze bardziej sie zacinam.

      Na studiach poznalam mojego meza. Cieszylam sie gdy stracil dla mnie glowe. W tym okresie swiat krecil sie tylko wokol nas. Bylam szczesliwa, bo bylismy tylko my.

      Potem jednak ze stanu zakochania, zaczelismy dostrzegac siebie samych. A zwlasza on, bo ja jako osoba bez wiekszych pasji i oczekiwac nie mialam takich potrzeb. On chcial znow wrocic do swoich pasji, ktorych mial mase przed naszym poznaniem. Zaczelo mnie to denerwowac. Zle przyjmowalam nowe pomysly meza. Na poczatku zawsze bylam podirytowana, zla, potem jakos sie przyzwyczajalam. Z reszta tak jest do teraz. Wszystko jest dobrze, do momentu gdy pojawia sie nowy pomysl na wyjazd, nowe hobby.. Gdy chce cos zrobic beze mnie, bez nas..

      Drugi problem to dzieci. Jestem matka nadopiekuncza, wyreczam dzieci, chce ich kontrolowac. Na razie sa male, wiec jest to naturalne. Chociaz starsza corka juz zaczyna sie skarzyc, ze wszystko za nia robie lub ze jej na nic nie pozwalam. To drugie nie jest prawda, bo uwazam ze pozwalam jej czasem na zbyt wiele. Druga kwestia to to ze non stop marwie sie o dzieci, mysle o tym co robia, czy sa szczesliwe..

      Ostatnia sprawa to tesciowa. Od czasu urodzenia najstarszej corki czuje do niej zal i niepewnosc, ze zbytnio ingeruje w nasza rodzine, ze chce mi zabrac corke. Jestem zla kiedy niespodziewanie chce gdzies ja zabrac np na wakacje. Ostatnio zaproponowala wyjazd do rodzinny na wies z corka. Od razu sie oburzylam. Boje sie chyba ze mi ja zabierze, ze corka ja bardziej bedzie kochac.. Oczywiscie to bez sensu.. Ten wieczny strach powoduje to, ze niszcze relacje miedzy nami. Stalam sie agresywna w stosunku do niej. Jest coraz gorzej.

      W ogole lek i strach przed odrzuceniem, samotnoscia to moje drugie imie. Nie chce kontrolowac najblizszych, nie chce byc nerwowa, niemila.. Chce byc spontaniczna, chce miec swoje zycie..

      Przez pare miesiecy chodzilam na psychoteriapie, ale wiekszej poprawy nie odczulam. W niektorych aspektach mi pomogla, ale nadal nie wiem co zrobic z tym lekiem i kontrola..

      Przeczytalam o DDA. Czuje ze mam wiele cech DDA. Czy ktos moze powiedziec co mam zrobic? Mysle nad tym zeby znow isc na terapie, ale typowa DDA..

      Soypolaca
      Uczestnik
        Liczba postów: 6

        Witam, myślę że to dobry wybór abyś poszła na terapię dla dda, co do czasu który na terapii byłaś to może minęło go za mało, ludzie latami chodzą na terapię i chyba tak naprawdę nie da sie „wyleczyć” z tego do końca nigdy bez względu na czas bo trudno wyleczyć coś co jest częścią nas, z czym sie rosło całe życie ale terapia może pomóc zaakceptować siebie, dostrzec w sobie cechy które są dobre. Są cechy które pomogły nam przeżyć w dzieciństwie w domu a teraz one bardzo utrudniają życie codzienne z ludźmi, jak tak mam. Sama nie mam w swoim mieście terapij dla dda a poszła bym chętnie bo czuję że sobie w życiu nie radzę, więc jeśli masz możliwość to idź, walcz o siebie, o znalezienie równowagi, własnej wartości aby pokonać lęk i aby umieć żyć też dla siebie dając przestrzeń innym.

        KM1982
        Uczestnik
          Liczba postów: 13

          Dziekuje za odpowiedz. Chodzilam jakies po roku, bo tyle wynosil cykl terapii. Wtedy jakos czesciowo poradzilam sobie z problemami.

          Glownie przestalam sie przejmowac opiniamii mamy, czy reagowac zloscia na meza.

          Nigdy jednak nie pracowalam pod katem nadopiekunczosci w stosunku do dzieci. No i mam ogromny problem ze stawianiem granic, z eyrazaniem emocji, z relavjami z tesciowa.

          A lepsza jest terapia ibdywidualba czy grupowa?

          Soypolaca
          Uczestnik
            Liczba postów: 6

            Nie poradzę ci jaka terapia lepsza bo nie brałam udziału w żadnej, ale myślę że warto spróbować nawet obu bo grupowo dochodzi chyba też kwestia otworzenia sie w takiej sytuacji a to duże przełamanie też i sprawia ze człowiek nie czuje że „odstaje” od reszty ludzi. A jeśli chodzi o nadopiekuńczość to tu chyba by indywidualnie z terapeutą praca pomogła, on znajdzie źródło tego problemu, tak myślę. Może lepiej zacząć indywidualnie a potem terapeuta zdecyduje czy poradzi inny rodzaj terapii też. Też mam ogromny prablem z wyrażeniem emocji, uczuć, tych pozytywnych zwłaszcza, i nie umiem mówić „nie”. Dobrze jest mieć świadomość ze jest ktoś nas rozumie i czuje podobnie a nie widzi tylko problem w nas którego nie akceptuje i najgorsze nie rozumie przyczyny. Ja mam przez to problem w relacjach z facetem i nie potrafię tego przeskoczyć, i nie czuje zeby choćby starał sie zrozumieć 🙁  a wytłumaczyć trudno…

            Delta
            Uczestnik
              Liczba postów: 100

              KM1982

              też miałam tendencję do nadopiekuńczości w rozmowie z dzieckiem ( moje prawie już dorosłe) dowiedziałam się że jak dziecko się poddaje nadmiernej kontroli czuje się głupie i niezdarne, tak o sobie myśli i cierpi. Dziecko nie czuje się wartościowe pomimo dobrych stopni , czy sukcesów sportowych. Dziecko lubi  właściwą opiekuńczość która polega na tym że dajesz mu dużą swobodę w podejmowaniu decyzji i tylko sobie obserwujesz z boku a jak mu coś nie wyjdzie to nie krytykujesz tylko mówisz „ej tam nic się nie stało, jest taki sposób i można to zrobić tak i tak, i pokazujesz, na spokojnie pokazujesz mu tyle razy ile trzeba aż mu wyjdzie, a potem jak mu wyjdzie mówisz „wiedziałam że ci wyjdzie 🙂 fajnie sobie poradziłeś” trzeba unikać takich słów jak ( a nie mówiłam ci, słuchaj mnie, no znów, przecież ci mówiłam, a mama ci mówiła, co za niezdara z ciebie, źle to zrobiłeś, to jest brzydkie, źle poukładałeś sobie na biurku powinno być tak i tak itp…)   i nie przypisywać sobie zasługi tylko dziecku. Wtedy dziecko czuje się mądre , ważne czuje że sobie poradzi a ty stajesz się dla niego autorytetem kimś kto zna sposoby i ma wiedzę a nie „zrzędliwą starą”. Jeśli chodzi o małe dzieci to najlepiej olać takie rzeczy jak czyste ubranka, niech się przewraca i brudzi tyle razy ile chce, jak jakaś sąsiadka zwraca uwagę na to że dziecko ma brudne od błota spodenki to jest po prostu głupia, a jak mawia a Cejrowski „z głupkami się nie dyskutuje”.  Trzeba też olać sąsiadów i ich uwagi, mieć duży dystans do nauczycieli którzy lubią robić z „igły widły” i dać dziecku podporę że idziesz do pani ale jesteś po jego stronie bo z nauczycielem nie będziesz potem żyła przez następne kilkanaście lat tylko z własnym dzieckiem. Jak dziecko faktycznie zrobi coś źle to potem powiedz mu w domu ” jestem po twojej stronie ale wiesz to była przesada że podarłeś mu zeszyt , może następnym razem zgłoś pani że on zabrał ci długopis” . Psycholog rodzinna dała mi taką radę „wychowywanie dziecka polega na tym że obserwujesz młodego człowieka z boku, uśmiechasz się do niego, dajesz mu szansę zaistnieć i działać a jak istnieje realne zagrożenie to podajesz mu rękę , wskazówkę i pozwalasz mu żyć i rozwijać się dalej. Wtedy dziecko ciebie uwielbia, uwielbia twój uśmiech i mądrość , wie że jesteś obok i może na ciebie liczyć , czuje się przy tobie wygodnie i czuje się akceptowane ” Wtedy żadna babcia, żadna ciotka nigdy nie będzie ważniejsza od ciebie , nawet pobyt u babci która rozpieszcza ich nie „przerobi na babciną modłę” bo nikt tobie nie dorówna w ich oczach i sercach. Jeśli chodzi o organizacje w domu , obowiązki i sprzątanie to ważne by dzieci czuły się częścią domowej organizacji , fajne zwroty są takie „kochani zabieramy się do roboty, co damy rade … kto jak nie my ” , kurcze,  słuchajcie bez was sobie z tym nie poradzę ” ale wszystko z uśmiechem a nie dąsem i manipulowaniem poczuciem winy „ale jesteście gnoje ja tu chapię a wy leżycie”. Manipulowanie poczuciem winy odbija się rykoszetem w późniejszym życiu bo wszyscy unikają takich ludzi, nikt nie lubi czuć się źle i potem byle babcia, ciotka czy wielki cyc koleżanki z pracy jest fajniejszy od żony która manipuluje.

              Z facetami jest podobnie 🙂 – żadna seksowna kochanka , nawet z balonami jak arbuzy nie wygra z fajną uśmiechnięta, pogodną, mądrą żoną bo facet ma w takim związku tyle radości , bliskości  i przestrzeni że ani wódka ani seks z arbuzami mu tego nie przesłonią.

              Powodzenia, wiem że ci się uda bo mądra babka z ciebie , zauważyłaś rzeczy i sytuacje w swoim młodym życiu z których wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy nawet na starość heheh np. moja matka 🙂

               

              KM1982
              Uczestnik
                Liczba postów: 13

                Dziękuję Wam. Dziękuję zwłaszcza Tobie Delta! Jesteś wielka! Twoje rady mnie wzruszyly 🙂 Trafilas w sedno.

                Staram sie jak moge byc dobra mama, czasem mi nie wychodzi, ale czasem widze dobre rzeczy.

                Dzis jestem z siebie dumna. Corka chciala isc z psem na smyczy. Balam sie czy nie wejdzie jej ten pies pod samochod, patrzylam czy nie jest zbyt blisko, za daleko, czy go nie ciagnie. Najchetniej bym juz wziela ta smycz, zeby bylo szybciej, lepiej (to mysli w mojej glowie). Ale nie, powstrzymalam sie, postanowilam jej pozwolic, bo widzialam jaka jest zadowolona, ze moze sama go prowadzic. Pierwszy raz sama pomyslala i  zwinela smycz przed ulica. Pochwalilam ja za to, ze sama o tym pamietala. Zobaczylam ten blysk w oku. Taka byla dumna z siebie 🙂

                Przede mna wiele pracy, staram sie. Najtrudniej mi kiedy dzieci sie nie sluchaja. Wtedy wchodzi mi to jakos na ambicje, czuje sie olewana.. Wtedy nie wiem co robic. Dzieki temu co napisalas, bede probowac inaczej. A nie straszac ze czegos nie dostana, ze nie bede sie z nimi bawic.. Bo czasem tak robie w zlosci, z bezsilnosci.. Nie chce nimi manipulowac 🙁

                Jestem dumna jednak z siebie ze nigdy nie krzycze i nie bije dzieci. Bo u mnie w domu krzyk to byl standard, a i klapsy tez sie zdarzaly.

                Delta
                Uczestnik
                  Liczba postów: 100

                  KM1982

                  nie martw się jak nerwy ci puszczą, my rodzice z DDA musimy uczyć się tego co dla innych jest czymś naturalnym, na szczęście dzieci mają cudowną zdolność szybkiego wybaczania i pamiętają bardziej jak im się coś uda , jak zostaną uznane w tym to my dorośli możemy się od nich uczyć 🙂

                  Ja też byłam bita i zakrzykiwana wiem jak trudno potem zachować równowagę w wychowaniu własnych dzieci bo mamy tendencją do powtarzania tego co znane z przeszłości.

                  W pierwszym poście pisałaś że jesteś osobą bez większych pasji ale to co robisz , ta praca nad sobą to jest właśnie twoja pasja. Twoją pasją jest życie codzienne, rodzina, celebrowanie życia i właśnie o to chodzi 🙂

                  KM1982
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 13

                    Dlatego tak boje sie to stracic. Moja rodzina to jedyna rzecz na ktorej mi zalezy. Dlatego tak bardzo pewnie sie boje ze sie odsuna, ze znajda sobie inny zamiennik niz ja. Dlatego tak kurczowo sie ich trzymam i stad chce wszystko miec pod kontrola. To nie jest zdrowe. Jak sie od tego uwolnic?

                    Delta
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 100

                      KM1982

                      ” Jak sie od tego uwolnić?” to jest najtrudniejsze pytanie bo każdy z nas ma coś, czego za żadne skarby nie chce utracić, Ty – rodzinę, modelka urodę , piłkarz nogi, śpiewak – głos itd… Jedyne co mi przychodzi do głowy to żyj dniem dzisiejszym, staraj się skupiać najbardziej na tym co dzieje się teraz , obserwuj jak pojawią w głowie wizje na temat przyszłości ( tej której nie chcesz, lub w ogóle przyszłości bo czasami sobie wymyślimy cuda wianki a realia potem nas rozczarowują ) ale staraj się też ich nie oceniać , powiedz sobie „ot , mam myśli na ten temat ” i powróć do tego co dzieje się teraz. Najczęściej spędzamy wiele godzin na myśleniu o przyszłości, snujemy wizje i zatruwamy swoje życie teraz , a przecież nikt z nas nie zna przyszłości. Jedyne co mamy na prawdę to tę chwilę a przyszłość ? ??? to fikcja , może za 10 lat, 15 lat w ogóle nas nie będzie na tej plancie.

                      KM1982
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 13

                        Masz racje 🙂 A bardzo czesto wybiegam w przyszlosc, zawsze mam plan B i zwykle widze czarny scenariusz. Jestem straszna pesymistka.

                        Sprobuje zatrzymywac sie na terazniejszosci.

                        Jak bede czula ze jest zle, to zapisze sie na terapie DDA.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 19)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.