Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD wyleczyć się z uczucia

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • czl
    Uczestnik
      Liczba postów: 27

      Od dłuższego czasu czytuję Wasze forum. Kilka razy nawet wypowiedziałem się tutaj. Od trzech lat zmagam się z problemem, który ostatnio mnie zaczyna przerastać i kontrolować moje życie.

      Nie jestem nastolatkiem, jestem dojrzałym mężczyzną, który jeszcze kilka lat temu imponował wielu ludziom, w tym kobietom. Mam ukochane dzieci z małżeństwa, które rozpadło się dawno temu. Po rozpadzie małżeństwa, jak wielu facetów zmagałem się z różnymi problemami, również natury finansowej. Ponieważ dzieci zawsze były i będą moim priorytetem, starałem się spełniać jako mężczyzna w dbałości o ich terazniejszość i przyszłość. Nie było to łatwe, ponieważ pracowałem w branży, w której wymaga się od człowieka ciągłego uśmiechu i bycia cool, a jednocześnie na człowieku ciąży duża odpowiedzialność za bezpieczeństwo ludzi.

      Ponieważ moja była żona bardzo umiejętnie rozgrywała swoje karty dziećmi, serce mi pękało jako ojcu i dodatkowo unikałem zbyt bliskich relacji z kobietami, choć bardzo tego pragnąłem. Wiedziałem, że zostanie to wykorzystane przeciwko mnie. Rzeczy, które wydarzyły się potem doprowadziły do tego, że straciłem humor, ochotę na prowadzenie własnej, solidnej firmy o ugruntowanej pozycji, upadłem finansowo, wpadłem w ogromne tarapaty. Dodatkowo, musiałem jeszcze w krótkim terminie spłacić pieniądze za dom, który kupiłem. Dom w przepięknym miejscu, kawałek raju na ziemi. Dom, wokół którego zacząłem sadzić winnicę, moje marzenie z dzieciństwa. Pętla zacisnęła się na mojej szyi bardzo mocno, a z dziećmi spotykać mogłem się tylko sporadycznie i w warunkach awantury, choć dom, w którym żyją kupiłem ja, za pieniądze zarobione za granicą,  w wieku lat około dwudziestu.

      Wtedy pojawiła się Ona. Dda. Nie wiedziałem jeszcze, że istnieje ten tzw syndrom. Zaczęła usilnie okazywać chęć pojawienia się w moim życiu. Podsyłała mi jedzenie, zagadywała, uśmiechała się, była bardzo miła. Zwracałem na to uwagę,jak na coś miłego, w końcu młodsza o ponad dziesięć lat kobieta, podrywa faceta po przejściach, w wieku lat czterdziestu.

      Zaproponowała mi kawę, gdy spotkałem ją wieczorem pijaną pod sklepem w moim mieście. Zabrałem ją, by pokazać moje miejsce na ziemi, miejsce które ukrywałem przed ludzmi, bo to była moja ucieczka przed problemami. Miejsce to ukrywa się samo, bo jest w lesie, niedostępne dla spojrzeń ludzi niezorientowanych. Zaczęła opowiadać mi o swoim nieszczęśliwym życiu, ranach, jakie zadali Jej mężczyzni, rodzina. Cała sytuacja zmierzała do jednorazowego spotkania,po którym zostałyby miłe wspomnienia, jednak odwiozłem ją do domu, bo poczułem, że budzi się we mnie uczucie do kobiety, do jej nieszczęścia, chęć bycia przyjacielem, chęć pomocy pokazania, że nie wszyscy chcą wykorzystać odurzenie alkoholem, nie chciałem być kolejnym, który wykorzystał. Nie chciałem też zbliżyć się za bardzo, bo całe miejsce w moim sercu wypełniały dzieci.

      Po kilku miesiącach spotkań byliśmy jakby parą. Jakby bo pokochałem Ją, ona podobno mnie też. Zacząłem czytać o dda, byłem więc przygotowany na te Jej ciągłe ucieczki, czasem nawet okrucieństwo w uczuciach, spotkania z tzw. kolegami, wybuchy złości, przychodzące nieustannie smsy, które podobno nic nie znaczyły, ciągłą kontrolę moich zachowań, telefonu, komputera, poczty, bo przecież faceci są podli i zdradzają, co nie zdarzyło mi się w moim życiu przez kilkanaście lat małżeństwa i nie planowałem by zdarzyło się i teraz. Byłem szczęśliwy, że jestem z Nią, choć znikała na całe dnie, z wyciszonym telefonem, lub na noc w dyskotece. Twierdziła, że na tym polega zaufanie, a ja coraz bardziej zakochany uwierzyłem w to, że potrzebuje się odstresować bawiąc się. Odbierałem ją często pijaną z tych dyskotek, ciągnęli się za Nią faceci, jednak odchodzili na mój widok, więc w naiwności swojej wierzyłem, że jestem tym najważniejszym i to mnie zadowalało. Twierdziła, że całe życie tak się bawi i jeśli Ją kocham nie powinienem próbować Jej zmieniać, a miłość to zaufanie przede wszystkim.

      Tak, kochałem i starałem się ufać, mimo, że słyszałem czasem od znajomych sugestie, że jestem zbyt naiwny i zakochany. Również i moi znajomi bywali na tych imprezach.

      Problemy finansowe spowodowały konieczność wyjazdu za granicę, ponad dwa i pół roku temu, jednak nasz związek początkowo na tym skorzystał. Co prawda telefon bardzo często był wyciszony, ale za to przychodziły piękne listy,kartki, nasze spotkania były spełnieniem marzeń o uczuciu. Aż do dnia, kiedy w odpowiedzi na sms od Niej, oddzwoniłem,  po jednym z Jej odpłynięć do innego portu, bo te rzeczy zdarzały się co jakiś czas i byłem ich świadomy i choć nie było to miłe, a wręcz bardzo przykre, to w miarę wzrastania mojego uczucia, wmówiłem sobie, że miłość jest cierpliwa. Zresztą byłem cierpliwy, również i w moim małżeństwie, moja byłą żona również pochodziła z rodziny alkoholowej i można powiedzieć, że kobiet inaczej postępujących nie znałem.

      Oddzwoniłem do Niej,jak już zacząłem wcześniej, ponieważ dostałem w nocy sms, że chce być ze mną na resztę życia. Była zbyt pijana, żeby rozmawiać, więc telefon przejął jakiś facet. To co usłyszałem, to był op…..dol, że dzwonię i przeszkadzam w bzykaniu. Facet przecież miał już gotową, pijaną partnerkę, po jakichś jego urodzinach, a ona chyba była prezentem, który sobie zdobył. Usłyszałem sp..dalaj sk..ynu od jakiegoś kolesia i przez resztę nocy byłem skazany na przemyślenia. Byłem świadom, że Ona spotyka się z innymi, rzucała mnie wtedy na kilka dni, żeby nie było wrażenia, że zdradza. Dzięki czemu wyobrażnia nie zabijała, bo nie byliśmy razem. Potem wracała, mówiąc o wielkiej i niepowtarzalnej miłości, którą czuje do mnie. Teraz, zwłaszcza odkąd pracuję za granicą, czułem wstyd, że to moja wina, ponieważ musiałem wyjechać po bankructwie, które przeżyłem  i jako facet nie stoję na wysokości zadania. Zresztą to samo czuję w odniesieniu do innych, bliskich mi osób, które potrzebują mnie.

      Kiedy wytrzezwiała, powiedziała, że nie powinienem był dzwonić. Nie była to pora do dzwonienia. Zorientowała się jednak, jak wyglądało Jej zachowanie, ale w swojej kobiecej dumie umiała tylko zadziałać atakiem. Skoro wiem do czego jest zdolna, mogę mieć o Niej złe zdanie, mogę jej komuś przekazać, więc postanowiła spalić wokół mnie grunt, tam na miejscu, czego nie byłem do niedawna świadomy. Historii takich jak z tym facetem było więcej. W pewnym momencie nie dało się już tego ukryć, gdy przyjeżdżałem, więc gdy przyjeżdżałem izolowała mnie od otoczenia, tłumacząc to tym, jak bardzo mnie kocha, i jak pragnie nacieszyć się przebywaniem ze mną. Wtedy to dla mnie wyciszała telefon. Tak bardzo przywiązałem się do myśli, że mam kogoś, kto mnie kocha, choć taką chorą, zaborczą miłością, pełną jednocześnie zdrad. Poznałem jeszcze kilku kolesi, za każdym razem gdy była pijana i miała kogoś przy sobie dzwoniła do mnie i prała mój mózg, każąc mi słuchać rzeczy, których nikt nie powinien usłyszeć.

      Na drugi dzień, w licznych też listach przekonywała mnie, że mimo swego zachowania bardzo mnie kocha i prosiła bym nie zostawiał Jej. Chciałem już mieć spokój, staczałem się jako człowiek w straszliwą otchłań, ponieważ przekonywała mnie przy tym wszystkim w chwilach opamiętania, że jestem Jej jedynym ratunkiem, bez którego Ona sobie nie poradzi, że mam modlić się za rzeczy, o których wolałbym nawet nie wiedzieć, związane z Jej przeszłością.

      Ta opowieść to wielki skrót, o pewnych sprawach mówić nie chcę nawet anonimowo, ze względu na obietnice, które Jej złożyłem.

      Wmówiła mi, że najbliższych się rani najbardziej. Byłem tym najbliższym, oboje o tym wiedzieliśmy, choć znajomi coraz mocniej przekonywali mnie, że jestem bardzo oszukiwany.

      Ona teraz idzie do przodu. Za wiele o Niej wiem, by mogła przyznać się do tego, że mnie zna. Postarała się o to, by Jej otoczenie nie żałowało Jej kolejnego nieudanego związku. Łatwo jest mówić różne rzeczy o człowieku, który na co dzień jest daleko. Na przykład, że się przyczepił, niechciany.

      Po tym wszystkim dalej jestem za granicą, pewnie prędko nie wrócę, odizolowałem się od ludzi. Skoro dwa razy kochałem w życiu i dwa razy spotkała mnie ta sama historia, kim mogę być. Jeszcze rok temu, byłem dla kobiet atrakcyjnym facetem, proponowały mi spotkania, kokietowały. Teraz po pracy zamykam się w czterech ścianach,  samotności, lub idę do stadniny pogadać z końmi. Noc to koszmar bezsenności. Pozdrawiam

      Elizka
      Uczestnik
        Liczba postów: 11

        🙁

        miwi
        Uczestnik
          Liczba postów: 26

          Chłopie, współczuję!

          Mnie się wydaje tak. Poprawcie mnie, czytający to Forumowicze, jeżeli nie mam racji.

          Ty szukasz kobiety – towarzyszki życia, z którą chciałbyś założyć szczęśliwą rodzinę. Takiej, z którą byście się rozumieli na fundamencie zaufania i wierności i miłości. Szacun!

          Twoja dziewczyna szuka ojca, któryby właściwie się nią zaopiekował i dał przeżyć lepsze dzieciństwo. Ojca, któremu by mogła się wypłakać kiedy nie daje sobie sama rady. Ona mówi prawdę, kiedy zapewnia, że jesteś dla niej najważniejszy, bo kochający ojciec jest najistotniejszym mężczyzną dla wchodzącej w życie córki.

          Występuje tu konflikt interesów. Musicie poważnie pogadać.

           

          czl
          Uczestnik
            Liczba postów: 27

            Dzięki Elizka i Miwi. Miwi. Na początku znajomości zastrzegłem, że nie oczekuję od życia związku. Kobieta ta, a nie ja szukała ze mną kontaktów i nie wyglądało to tak, jakbym miał zastąpić Jej ojca. Broniłem się przed uczuciem, bo miałem jasno określone cele w życiu. Kiedy stopniowo poznałem naprawdę straszliwą historię Jej życia, obudziło się we mnie uczucie. Z mojej strony przypominało ono raczej uczucie ojcowskie, miłość opiekuńczą, zdolną do każdego poświęcenia. Ona z kolei twierdziła, jeszcze niedawno, że jestem mężczyzną Jej życia, jedynym, który szanował Ją jako kobietę, człowieka. Dostawałem dziesiątki listów, które nie zostałyby napisane, gdyby nie było uczucia, ponieważ poruszały tematy, o których inni ludzie nie mają prawa wiedzieć. Niektóre życiowe historie obfitują w straszliwe dramaty.

            Właściwie, to dobra osoba, choć liczyłem się z tym, że z wiernością może być spory problem, choć padały zapewnienia, do momentu, kiedy z powodu alkoholu ktoś przejął Jej telefon. Potem, jak każdy zdradzony człowiek, zacząłem rozglądać się i analizować fakty, i tych faktów wyszło bardzo wiele. Pogodziłem się, po pewnym czasie, że nasza historia się zakończyła. Kiedy jednak już poznałem prawdę, zacząłem być atakowany tymi nocnymi telefonami, myślę że z zemsty, bo kobiety nie chcą by ktoś taką prawdę o nich poznał. Zwłaszcza, że przedstawiała się, że w swoich licznych związkach była zdradzana przez mężczyzn i przez to ma problemy z zaufaniem. To właśnie te nocne telefony są moim problemem i nie chcą wyjść z głowy.

            Po co ktoś mówi kochającemu człowiekowi, że właśnie idzie z kimś do łóżka? Czuję się po tym jak śmieć. Wiele razy odebrałem telefon, w nadziei na odwrócenie sytuacji i kiedy padały z Jej strony słowa, że mnie kocha, zaraz w tle pojawiał się facet. W ciągu pięciu minut słyszałem, że jestem kochany, a zaraz potem, że państwo idą właśnie do łóżka. Wiem, że to była forma jakiejś tortury, ale nie wiem po co. Liczyłem, że jakaś kobieta pozwoli mi zrozumieć, po co ktoś wpędza faceta, z jego męską naturą , w takie szambo. Po co musiały paść takie słowa typu właśnie teraz Cię zdradzam i inne, które nie nadają się do powtórzenia. Kiedy mijała noc, dostawałem smsa treści na przykład czy pogadamy, czy się gniewam, czy kocham. Po czymś takim nie byłem w stanie niczego mądrego napisać, bo bardzo kochałem tą kobietę. Moje milczenie, lub odpowiedz typu nie chcę rozmawiać, bo jestem na przykład rozwalony tym co usłyszałem w nocy, było brane za przejaw mojego braku miłości, zainteresowania. Tak jakby drugi człowiek nie miał prawa mieć żadnych uczuć i nie miał prawa stracić głosu, wpaść w doła po czymś takim. Prześladują mnie imiona tych facetów, którzy pewnie nie zdają sobie do dziś sprawy, jak bardzo ten ktoś kochał tą kobietę, ich głos, który słyszałem w telefonie, ich śmiech. Do jednego z nich nawet powiedziałem słowa Kocham, ponieważ myślałem, że to Ona dzwoni. Nie jestem jakimś mięczakiem. Przeżyłem w życiu wiele. Nie boję się prawie niczego, jestem silny, zbudowany, wysportowany, wysoki. Byłem normalnym człowiekiem przed tym praniem mózgu. Znałem smak zdrady, bo dwa razy w życiu byłem związany z kobietami z rodzin alkoholowych, używających jednocześnie alkoholu. Wiem co znaczy, gdy kobieta traktuje alkohol jako ucieczkę. Dlatego obdarzałem miłością bardzo mocną, słabo nie da się kochać takich kobiet i być z nimi.

            Nie wiem co się teraz ze mną dzieje, analizuje, co robiłem takiego by takie rzeczy się wydarzyły.Nie słyszałem by kobieta dzwoniła do mężczyzny, który ją kocha w trakcie zdrady, by go poniżyć przed kochankiem, a na drugi dzień mówiła, że nic się nie stało i trzeba iść do przodu w życiu. Pamiętam każdą z tych sytuacji, każde imię i nie umiem zasnąć po prostu. Liczyłem, że jakaś kobieta wyjaśni mi to w taki sposób, żesięz tego pośmieję na przykład i pójdę do tego przodu. Pozdrawiam

            Elizka
            Uczestnik
              Liczba postów: 11

              Też nie widziałam, ani nie słyszałam o czymś takim. To co robiła było bardzo chore, nie spotkałam się z tym, żeby ktokolwiek zachowywał się w taki sposób i tak ranił drugą osobę, bo to jest znęcanie się. Ale świadczy również o tym jak ogromne problemy miała sama ze sobą. Takie osoby nie nadają się do funkcjonowania w związku. Od takich osób trzeba jak najszybciej uwalniać się i uciekać jak najdalej.

              ladybird
              Uczestnik
                Liczba postów: 29

                Czl: bardzo Ci współczuję 🙁 Teraz rozumiem Twoją złość w pewnych wypowiedziach. Nie wiem, czemu ktoś może tak postępować. To musi być bardzo poraniona i chora osoba. Hipoteza Miwi, że szukała ona ojca jest sensowna. Wiesz, ona mogła mówić, że szuka partnera, ale podświadomie potrzebowała ojca, który się nią zaopiekuje, ochroni, itp. Wydaje mi się, że tutaj tylko terapia, pomoc specjalisty mogła by pomóc.

                Jeszcze raz bardzo mi przykro 🙁

                Panama
                Uczestnik
                  Liczba postów: 3986

                  Czl, współczuję, ale dobrze, że ta znajomość nie trwała dłużej i nie skończyła się np. ślubem lub dzieckiem. Nic nie dzieje się bez przyczyny, człowiek, który nosi ból wewnętrzny najczęściej rani innych, żadna nawet najszczersza miłość drugiej osoby tego nie zmieni. Tylko zmiana stosunku i postrzeganie siebie i swojej historii może wpłynąć na traktowanie innych ludzi. Jeżeli kochasz i szanujesz siebie to tak też traktujesz innych. Jakikolwiek uczciwy facet na Twoim miejscu były zdradzany i traktowany tak jak Ty, więc nie bierz tego jakoś bardzo do siebie. Dobrze, że zacząłeś się zastanawiać dlaczego wybierasz takie kobiety. Wydajesz się konkretnym gościem, piszesz, że kobiety Cię adorują, a co z Twoim wnętrzem? Chyba bardzo pasuje Ci rola wybawiciela, dlaczego?

                  miwi
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 26

                    Panama: Posłużę się metaforą.   Znasz bajkę o zamkniętej w wierzy księżniczce? Naprawdę głęboko siedzi w chłopcach pragnienie pokonania smoka i uwolnienia księżniczki. U wielu dorastających chłopców potrzeba ta, zostaje stłumiona przez zranienia odbierające poczucie własnej godności. Może Czl jednak nie zatracił tego pragnienia i postanowił zmierzyć się ze smokiem, ale to księżniczki nie chciały być uratowane? (Tak jak piszesz, musiałyby wpierw zmienić postrzeganie siebie i swojej historii).   Nikt w bajce nie bierze pod uwagę takiej sytuacji, więc rycerz tego nie wie i traktuje niechęć księżniczki jako porażkę ze smokiem. Nie jest w stanie, nie brać do siebie czegoś, co traktuje jako porażkę.

                    czl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 27

                      Dziękuję Wam wszystkim za wypowiedzi. Może rzeczywiście mam coś z takiego rycerza,który próbuje ratować w nieszczęściu, skoro dwa razy  wepchałem się w uczucie, którego nie szukałem. Panama, nie powiedziałem, że kobiety mnie adorują. Słowo to jest dla mnie zastrzeżone tylko dla Jednej Osoby, tej na samej górze. Wykazywały mną zainteresowanie, tyle. Pewnie to co przeżyłem, powinienem z jakichś powodów przeżyć. Kiedyś to zrozumiem. Teraz najbardziej doskwiera mi samotność. Muszę być, gdzie jestem, bo sytuacja tego wymaga. Życzę tej kobiecie, jak każdej innej, dobrego życia i toczę ze sobą walkę, by zachować dobre wspomnienia. Muszę pewnie odnalezć swoje atuty, by iść dalej. Odzyskać poczucie własnej wartości, które straciłem na własne życzenie, zacząć cieszyć się życiem. Historia tego związku jest moją historią, częścią mojego życia. Na razie to życie jest zmasakrowane, kiedyś to się zmieni. jeszcze raz bardzo dziękuję za wypowiedzi.

                      miwi
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 26

                        Powodzenia!!!

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.