Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Z potrzeby pisania…

Przeglądasz 7 wpisów - od 11 do 17 (z 17)
  • Autor
    Wpisy
  • malina32
    Uczestnik
      Liczba postów: 142

      Wydaje mi sie ze za duzo musze  tu z rozmowy plynie.

      Daj cie spokoj z hobby. Jesli cos nie wyplywa z waszej chceci to nie uda sie. Po co sie splac.

      Powinniscie zobaczyc film Sila spokoju peaceful warrior tam jest o zyciu tu i teraz.

      Nie robic na sile, nie dreczyc sie, nie karac, nie martwic itd tylko skoncentrowac na oddechu. Celebrowac dzien. Ja mecze koty :), pje kawe i jem slodkie bulki. Mam znajomych ale za granica wiec pisze do nich. Chodze na mityngi. Ucze i czasem po terapi klade sie spac, bo tak jestem padnieta i spie dluzej niz zwykle. Nie zmusza sie do wielu rzeczy poniewaz nie dam rady. Kiedy mam lepsze dni robie to na co mam ochote. Narazie sama ale to wynika z mojej obecnej postawy i nie przyspieszam tego bo jeszcze nie jestem wszystko na raz ogarnoac w zyciu.

      Male kroki sa podstawa a wielki susami to sie omija zycie. Rozumiem ze mamy niecierpliwosc ale doroslosc polega na umiejetnosci zarzadzania i kontroli impulsow.

      Oczywiscie ze nic nie ma za darmo. Tak trzeba pracowac.

       

      Tymczasowy
      Uczestnik
        Liczba postów: 127

        Może nie wniosę nic do dyskusji ale dorzucę komentarz: „Siła spokoju” jest cudownym filmem.
        Ale jest tam też scena, w której Sokrates mówi o mądrości, aby uczyć się wykonywać odpowiednią dźwignię w odpowiednim czasie.

        Podstawą są małe kroki o których piszesz, ale czasem potrzebny jest właśnie wielki suseł. Czasem żeby wyjść ze starego schematu trzeba skoczyć w przepaść, tak aby nie było już odwrotu.

        Np. chcę się wykąpać w morzu. Woda jest chłodna. Mogę wchodzić do niej powoli, trząść się z zimna z każdym krokiem, narzekać na tych którzy mnie ochlapują a w pewnym momencie mogę zwątpić i się wycofać z tej niepotrzebnej tortury.

        Mogę też wbiec i wskoczyć do wody od razu. Szok będzie trwał może sekundę ale potem natychmiast się przyzwyczaję i będę się pluskał z radością.

        Czereśnia
        Uczestnik
          Liczba postów: 27

          Jak czytam wszystkie Wasze wpisy to dosłownie widzę siebie i niestety również to poczucie sprzeczności. Jednocześnie uwielbiam czas kiedy mogę ukryć się w swoim pokoju z dobrą muzyką, książką i mieć zwyczajnie spokój, ale czasami coś we mnie krzyczy. Uwielbiam czuć się potrzebna, akceptowana. Jak coś dobrego lub złego wydarza się w moim życiu to zwyczajnie nie mam z kim się tym dzielić. I dobrze wiem, że to wyłącznie z mojej winy. Nie potrafię zaangażować się szczerze w żadną relację. Za dużo mnie to kosztuje, ciągle kłębiące się myśli, analizowanie i kombinacje. Wszyscy moi znajomi pozakładali rodziny i nie mamy już o czym rozmawiać, bo oni mają zupełnie inne troski niż ja wieczna singielka. Większość myśli o mnie, że jestem egoistką i myślę wyłącznie o swoich wygodach, że nie umiem poświecić się dla innych. A ja nie potrafię się wyluzować, odpuścić, po prostu się z kimś zaprzyjaźnić. Mechanizm zaprzeczenia i milczenia „tylko nie mów nikomu co się dzieje w domu” działa w najlepsze, ciągła kontrola, co powiedzieć, co ktoś pomyślał, a co to mogło znaczyć, za bardzo mnie to męczy i zwyczajnie uciekam. Czasami myślę, że tak jest lepiej i mam pozorny spokój. Jeśli działamy ciągle wg tego samego schematu to nic się samo nie zmieni. Ja zaczęłam sobie zadawać pytania dlaczego tak się zachowuję. Niestety w odpowiedzi wróciły sceny z dzieciństwa i poczułam wielki smutek. Właśnie rozpoczynam terapię.

          uska83 doskonale Cię rozumiem, też jestem rocznik 83 czasami jak widzę pary na ulicy z dzieckiem to myślę, że już przegrałam życie. Jednak zawsze powtarzam sobie, że każdy zasługuje na szczęśliwe życie i nigdy nie jest za późno. Wiadomo terapia i ciężka praca nad sobą. Nie wiem czy kiedykolwiek mi się to uda, ale nie wyobrażam sobie siebie za 5 lat dokładnie w tym samym miejscu w którym znajduję się obecnie, po prostu nie wyobrażam.

          uska83
          Uczestnik
            Liczba postów: 3

            Nie wiem co będzie za 5 lat, nie wiem czy wytrzymam kolejny rok takiego życia. Ludzie widzą mnie uśmiechniętą a w środku płaczę, chociaż z tym walczę i próbuję być szczęśliwa. Same sprzeczności. Nie potrafię rozmawiać z ludźmi, nawiązywać znajomości, otwieram się trochę dopiero kiedy kogoś dobrze poznam i ten ktoś mi pasuje, a takich osób nie jest dużo ale i tak nie potrafię utrzymywać z tymi ludźmi kontaktu . Po zerwaniu 6-letniego toksycznego związku z alkoholikiem, którego bardzo kochałam, nie mam już właściwie nikogo. Nie wiem jak żyć w tym nowym świecie, zupełnie sama. Chociaż z jednej strony samej jest mi dobrze, bo przecież nie muszę się starać, wysilać, rozmawiać z ludźmi, ale cały czas czegoś brak…

            malina32
            Uczestnik
              Liczba postów: 142

              Tak jak ma byc to zalezy co ci pasuje mozesz skakac jesli czujesz sie na silach, albo wypracowac male kroki. Zalezy od ciebie i sytuacji np w nauce jezyka -male kroki, morze -skok. Najwazniejsze zeby sie poznac i ufac sobie i swoim osadom i na tej podstawie podejmowac decyzje ktora pasuje do danej kwestii.

              Nie ma jednej drogi wlasciwej sa rozne modele. Szukaja i badajac ja znajdziemy.

              A ja mam 32 wiec tez ten sam wiek. Oczywiscie ze sie obawiam ze juz n8e urodze. Ale ja akceptuje adopcje i nie mam silne potrzeby urodzenia dziecka. Bardziej mnie meczy presja innych kobiet z rodziny ze ja musze urodzic!!! Bo po to sa kobiety( a mowia mi to tylko kobiety).

              Tradycja
              Uczestnik
                Liczba postów: 1

                Z potrzeby pisania dziele sie przezyciem bo choc zniszczylo to i dalo mi zycie…czytam i odnajduje tu siebie jak setki, tysiace innych. nie spojrze Ci w oczy butnym spojrzeniem ale Twoje spojrzenie powie mi wiele, kazdy czlowiek ktorego mijam ma jakas historie ale w mojej glowie sa tylko te najgorsze, najpiekniejsi sercem w domu pozamykani modla sie myslac ze czuwaja nad nami. co jest gorsze moja niepewnosc tego swiata czy to ze moja sasiadka ma dziecinstwo jakie ja mialam a ja zachowuje sie jak moi sasiedzi gdy ja o pomoc krzyczalam…cisza…ponoc gowna sie nie rusza bo gowno smierdzi ale przeciez do cholery zeby sprzatnac je po moim psie czy kocie to musze to ruszyc, no smierdzi jak diabli ale schowam je w woreczek,wywale i koniec. wiec dlaczego nie moge wywalic tego co jest w mojej glowie? schowac w ten woreczek i wywalic i tyle, tak beda nastepne g!wna terazniejszosci ale szybko sie je zbierze wywali i idziemy walczyc dalej…wiec dlaczego to jedno stare zaschniete g!wno nie chce dac sie wyczyscic?! ta walka jest ciezka bo walczysz z samym soba, ja sama jestem swoim wlasnym wrogiem i choc chce to pokonac to przeciez nie chce sie zniszczyc.szukam odpowiedzi i usprawiedliwienia w przeszlosci rodzicow, ze mieli prawo byc na krawedzi jak i ja bywam bo zycie nikogo nie oszczedza ale nie znajduje spokoju, nie mam dla nich usprawiedliwienia szczegolnie dla jednego z nich…czytam to wszystko i przez chwile mi lepiej bo nie jestem sama a za chwile natlok mysli i ta wscieklosc ze oni nawet nie widza w sobie winy,ze ma czelnosc wciaz odnosic sie do mnie w ten sposob i wciaz mnie niszczy…a ja wciaz rozmyslam jak moje zachowanie ma wplyw na moje dziecko, wciaz boje sie ze zniszcze mu psychike jakims dziwnym zachowaniem, moja choroba nieumiejetnosci zycia a ta k..rwa ktora zabila moja matke i chlala od kiedy pamietam wmawia mi ze nie jest alkoholikiem i nie ma sobie nic do zarzucenia. tak jestem wsciekla. jestem wsciekla i bezradna bo nie mam juz sil udawac ze jest dobrze,ze radze sobie i pokonalam chorobe, nie mam juz sily udawac ze zycie jest piekne…

                Jakubek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 931

                  Właśnie teraz w „trójce” koncert Korteza. 12.01.2018 godz.22.00

                Przeglądasz 7 wpisów - od 11 do 17 (z 17)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.