Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD zaczynam i nie kończę

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 26)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Od kilku dni bardzo staram się analizować siebie i swoje zachowania pod katem bycia DDA. Zauważam u siebie wiele ksiażkowych zachowan. Większość z nich potrafię sobie wytłumaczyć i zrozumieć jak np. bezustanne poszukiwanie potwierdzenia, nieokazywanie uczuć, ogromny strach przed awanturami i podniesionym głosem czy nieumiejętność nawiazywania kontaktow. Ale zastanawiam się dlaczego Dorosłe Dzieci maja trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarow od poczatku do konca. Zauważyłam, że w moim przypadku faktycznie tak jest, ciagle coś zaczynam i nie potrafię tego skonczyć. Czy ktoś wie dlaczego tak jest?

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        Ten watek to jest cos co mnie bardzo ale to bardzo meczy. Wydaje mi sie, ze to jest lęk przed konsekwencjami swoich decyzji, dzialan, zachowan i przed nowym, bo przeciez gdy cos skoncze to przyjdzie mi robic znowu cos innego, nieznanego. Jezeli cos dokoncze to juz nie moge sie z tego wycofac, bo stalo sie. Gdy cos nabiera formy czasu dokonanego to mam wrazenie, ze podlega ocenie innych ludzi, ktora w moim odczuciu oczywiscie zawsze jest negatywna :unsure: Gdy czegos nie dokonczam i tkwie caly czas w jednym, w czyms co znam, mam milion wymowek dla wszystkich dlaczego jescze tego nie zrobilam… Jakis taki dziwny lęk… Np. Zrobilam kurs na prawko ale nie poszlam na egzam, dziwie sie, ze jestem na drugim roku i nie rzucilam studiow na pierwszym, a remont swojego pokoju mam od….az wstyd powiedziec…. 3,5 miesiaca i zostalo tylko pomalowanie podlogi, a ja mam z tym (psychicznie – zebranie sie) wiekszy problem niz ze zdrapywaniem scian, co w moim starym domu bylo niezlym wysilkiem… Teraz wlasnie sobie pomyslalam, ze w moim przypadku to bardziej chodzi chyba o zdanie innych: jak to ocenia inni… i brak wiary w siebie oczywiscie. Dzieki temu też nie zaczynam wielu rzeczy.Boję sie porażki… U mnie to jest niezly problem..meczacy…
        Wielu owocnych rozwiazan niedokonczonych spraw 🙂
        Pozdrawiam ciepło:)

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          Ten watek to jest cos co mnie bardzo ale to bardzo meczy. Wydaje mi sie, ze to jest lęk przed konsekwencjami swoich decyzji, dzialan, zachowan i przed nowym, bo przeciez gdy cos skoncze to przyjdzie mi robic znowu cos innego, nieznanego. Jezeli cos dokoncze to juz nie moge sie z tego wycofac, bo stalo sie. Gdy cos nabiera formy czasu dokonanego to mam wrazenie, ze podlega ocenie innych ludzi, ktora w moim odczuciu oczywiscie zawsze jest negatywna :unsure: Gdy czegos nie dokonczam i tkwie caly czas w jednym, w czyms co znam, mam milion wymowek dla wszystkich dlaczego jescze tego nie zrobilam… Jakis taki dziwny lęk… Np. Zrobilam kurs na prawko ale nie poszlam na egzam, dziwie sie, ze jestem na drugim roku i nie rzucilam studiow na pierwszym, a remont swojego pokoju mam od….az wstyd powiedziec…. 3,5 miesiaca i zostalo tylko pomalowanie podlogi, a ja mam z tym (psychicznie – zebranie sie) wiekszy problem niz ze zdrapywaniem scian, co w moim starym domu bylo niezlym wysilkiem… Teraz wlasnie sobie pomyslalam, ze w moim przypadku to bardziej chodzi chyba o zdanie innych: jak to ocenia inni… i brak wiary w siebie oczywiscie. Dzieki temu też nie zaczynam wielu rzeczy.Boję sie porażki… U mnie to jest niezly problem..meczacy…
          Wielu owocnych rozwiazan niedokonczonych spraw 🙂
          Pozdrawiam ciepło:)

          viator
          Uczestnik
            Liczba postów: 222

            oj, to jest temat rzeka, niestety.
            dlaczego zaczynamy i nie konczymy? po obserwacji siebie samego:

            -brak wiary w siebie, niska samoocena – to takie popularne dla dda "przecież ja na pewno nie zdam", "nie dam rady", "ktoś inny by sobie poradził ale nie ja" itp.

            -często rezygnujemy gdy efekty nie przychodza natychmiast. ja łapię się na tym, że najlepiej czuję się w pracach, ktore nie wymagaja poświęcania na nie dużo czasu. może to by¼ coś bardzo trudnego ale niech trwa krotko. zdanie egzaminu, do ktorego trzeba się przygotowywać np rok graniczy a cudem.

            -boimy się często efektow tego co akurat rozpoczęliśmy, np tego że zostaniemy w koncu mgr

            dziwne to…

            .
            .
            .

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              zaczynam a nie koncze
              koncze ale nie zaczynam
              po co zaczynam
              skoro wiem, ze nie skoncze

              tak naprawde to mysle, ze mozna sobie z tym poradzic. moge sie podpisac pod tym co napisal kolega viator

              janusz96
              Uczestnik
                Liczba postów: 572

                Normalne dla DDA……. witaj w "klubie" 🙂 Ważne , że o tym wiesz …… to już połowa sukcesu. Pozdr.

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  no dobrze, wiemy o tym ze zaczynamy bojac sie konczyc, bo to normalne dla DDA… Ale jak przerwac ten aklety krag? Jak sie przelamac i zaczac doprowadzac rozpoczete dzialania do konca? :y32b4:

                  Anonim
                    Liczba postów: 20551

                    grunt to miec DOKLADNIE rozpisany plan rzeczy do wykonania. albo, jak to ktos juz tu napisal na forum, wmowić sobie ze TERAZ jest najlepsza pora na zrobienie czegos dzieki temu unikamy odwlekania spraw w nieskonczonosc. wiem, wiem, w teori jestem dobry, a moze ma ktos jakies wyprobowane metody ? sam jestem ciekaw, gdyz jest to rzecz nad ktora staram sie pracowac.

                    viator
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 222

                      jedna z definicji mowi że plan to coś co podczas realizacji wyglada zupełnie inaczej.

                      a przynajmniej u mnie ta definicja sie sprawdza. 🙁 niestety.
                      mogę wymyślić po kilka planow na każda sytuację.
                      szkoda że realizacja jest marna. tzn tak właściwie to wogole jej nie ma. :unsure:

                      słyszałem od kolegi z grupy że na niektorych skutkuje pisanie sobie w kalendarzu co dziś zrobiłem. jeżeli po dwoch, trzech miesiacach widzimy tylko kratki z napisem NIC – to może w koncu cos nas ruszy.

                      jeżeli na kogos podziała to poproszę o info zwrotne.

                      .
                      .
                      .

                      Taki_Jeden_Facet
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 43

                        pigeon napisał:
                        „grunt to miec DOKLADNIE rozpisany plan rzeczy do wykonania”

                        Coś w tym jest. Ja sobie czasem wyznaczam daty koncowe wykonania czegoś (takie deadline’y), najlepiej prostych czynności (np. załatwić urlop z szefem do 21.11)
                        Najlepszy efekt odnosi, jeśli planem podzielę się z kimś ważnym dla mnie (np. przyjacielowi) – gdy zbliża się termin to wiem, że będę musiał tłumaczyć się tej osobie dlaczego czegoś nie zrobiłem. I często wystarcza to, żebym zrobił to, co planowałem.

                        Pozdrawiam forumowiczow
                        TJF

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 26)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.