Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zawieszenie w stanie nieważkości

Przeglądasz 4 wpisy - od 11 do 14 (z 14)
  • Autor
    Wpisy
  • Lo81
    Uczestnik
      Liczba postów: 12

      Ja miałam własną twarz jeszcze 10 lat temu. Im jestem starsza, tym bardziej się opancerzam. Ciągle się pilnuję w kontaktach z ludźmi, żeby nie pokazać za dużo, zmuszam się do uśmiechu, żeby mnie nie odrzucili, ale co z tego, skoro po prostu źle się wśród nich czuję. Kiedyś potrafiłam się otworzyć, pozwolić sobie na beztroskę, na spontan, teraz ten wewnętrzny kaganiec już mi na to nie pozwala.Obojętnieję. Nie zależy mi na podtrzymywaniu kontaktów ze znajomymi. Czasem czuję się zmęczona ludźmi, czy raczej – nieustanną koniecznością udawania.
      Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wszyscy mnie oceniają, że na tle innych wypadam głupio, mało interesująco, dziwnie. No to wolę schować się w kąt i niestety czuję, jakbym zatracała umiejętność normalnej, szczerej rozmowy.
      Nie potrafię też podjąć kluczowych decyzji, jeśli chodzi o własne życie, mieszkam z chłopakiem już blisko 4 lata, najwyższy czas na ślub, a ja myślę o tym ze strachem i odwlekam, jak tylko mogę. Co więcej – boję się decyzji także jeśli chodzi o sprawy zawodowe, chcę być tłumaczem, skończyłam studia i podyplomówkę w tym kierunku, wszyscy mi mówili, że jestem świetna, że mam ogromny potencjał… a teraz boję się wysłać cv do którejś z agencji tłumaczeń, bo paraliżuje mnie lęk, że dostanę pierwsze zlecenie i wyjdzie na wierzch moja niekompetencja, że sobie nie poradzę…
      Czuję się jak w akwarium, oddzielona od świata grubą szybą, zbudowaną z własnych lęków, wyobrażeń, masek. Już od dawna nie potrafię odetchnąć pełną piersią i cieszyć się życiem, ot tak, po prostu.

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        Pisze tu po raz pierwszy, wiem na czym polega ta 'wegetacja’. Ciągle próbuje zmienić swoje życie ale bezskutecznie. Zawsze mam poczucie ze jestem jakaś inna, dziwna i gorsza. Mam 17 lat. mój ojciec pil od zawsze. Z dzieciństwa pamiętam tylko pijanego "tatusia "awanturującego się i wyzywającego cala moja rodzinę. ile razy nawyzywał mnie, moja siostrę i mamę do kur… to nawet nie próbuje zliczyć. Praktycznie nie mam przyjaciół, bardzo rzadko umawiam się z kimś. Wiem ze potrzebuje pomocy. Nie trawie mojego ojca, mama jest w porządku ale mam do niej zal. Zycie w takiej wegetacji mnie wykańcza. chciałabym być pogodna, uśmiechnięta, częściej spotykać się z ludźmi ale mam jakaś blokadę. Czuje się taka nie potrzebna, "pusta" i bezwartościowa. wiem ze muszę zrobić coś z tym ale nie wiem jak, cały czas mieszkam z ojcem i jeszcze co najmniej z 2 lata będę.Martwię się również o moja siostrę. niszczy sobie życie nieudanymi związkami. mieszkalna z uzależnionym od alkoholu i narkotyków chłopakiem. aktualnie mieszkam z starszym, żonatym i facetem z dzieckiem który również 'popija".Ma dopiero 20 lat. Jak mogę pomoc mojej rodzinie i sobie??? Proszę o odpowiedz. Pozdrawiam:(

        pszyklejony
        Uczestnik
          Liczba postów: 2948

          Meg, załóż osobny temat , bo tak to wchodzimy i się wszystko miesza.
          Nikogo nie zmienisz, możesz tylko próbować pomóc sobie. Nie ma prostej odpowiedzi na Twoje pytanie. Najpierw trzeba być gotowym do pójścia na terapię. Sama sobie odpowiedz czy jesteś.

          pepsi69
          Uczestnik
            Liczba postów: 18

            Droga kolezanko 🙂 Ciesze sie, ze czytasz to co pisza inny, bo to chyba najlepszy dowod, ze nie jestes sama, a pomoc i oparcie znajdziesz w tych, ktorzy Cie rozumieja. Mowilem o testach na dda. Tam sie dowiesz najlepiej czy Twoj problem jest wielki, ogromny, czy gigantyczny 🙂 Az tak zle nie bedzie. Pozdrawiam

          Przeglądasz 4 wpisy - od 11 do 14 (z 14)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.