Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › zazdrośc
-
AutorWpisy
-
Cześc. Chciałbym poruszyc temat zazdrosci o partnera. Na pewno wielu z was ma partnera. Ja mam żonę, która nie jest dda. Niestety pomimo, że znam całą teorię na temat dlaczego tak się dzieje, temat zazdrości powraca w naszym związku dośc często.
Oczywiście z mojej winy.
Jest to przykre szczególnie dla niej , ale ja też z tego powodu bardzo cierpię. Zależy mi na tym związku. Wiele razem przeszliśmy i bardzo ja kocham. Ale niestety mój schemat postępowania jest dośc zbliżony do tego co wyniosłem z dzieciństwa. Postępowanie moje nie jest tak okrutne niemniej jednak skutek taki sam – kłótnia i ciche godziny, albo dni. Pewnie ,że nie ma związków idealnych a zwłaszcza gdy jednym z partnerów jest dda , i oczywiąście nikt mi nie da recepty na to co zrobic ale sam fakt, że pisze o tym przynosi mi ulgę.
Zazdrośc jest jednym z moich "diabłów wyskakujących z kapelusza" w najmniej oczekiwanym momencie . To na razie tyle. Pozdrawiam.Problem jest częściowo poza zasięgiem świadomości, najpierw praca z terapeutą a potem we własnych emocjach.
Możesz coś bliżej . Praca z terapeutą indywidualnie czy grupowo. I czy istnieje jakiś katalog terapeutów w tej specjalizacji z uwzględnieniem miejsca zamieszkania.
Chodzi o to gdzie takiego szukac.W każdej gminie jest Ośrodek Terapi Uzależnień i Współuzależnień. Tam powinienneś uzyskać odpowiedzi na swoje pytania.
cześć wiekowy. Ja kiedyś również przechodziłem etap mocnej zazdrości. Kiedyś o swoją dziewczynę, jeszcze nie żonę byłem chorobliwie zazdrosny. Jak widziałem, że rozmawia z jakimś facetem lub idzie z jakimś kolegą ze studiów to już byłem tak wkurzony, że nie wiem. I też mi to bardzo przeszkadzało. Ale z czasem mi to przeszło. Mi pomaga terapia indywidualna oraz chodzenie na grupę wsparcia. Ja myślę, że to z czasem uda się przełamać. pozdrawiam
Temat zazdrości jest ściśle powiązany z niskim poczuciem wartości. Przynajmniej u mnie tak jest. Zawsze zazdrość wiązała się u mnie z myśleniem w stylu " na pewno nie jestem dość dobra, ładna mądra, bym mogła być dla niego odpowiednia – na pewno będzie wolał każdą inną dziewczynę, która będzie ładniejsza, bardziej uśmiechnięta, bardziej zaradna"
Nie umiałam wręcz zrozumieć czemu on jest w ogóle ze mną. Myślę, że to jedna z najtrudniejszych "dolegliwości" dda. Mi bardzo ciężko się z nią żyje a jednocześnie nadal widzę iż mam duże problemy z pracą nad złagodzeniem …Ja też mam problem z zazdrością. U mnie bierze się to z bardzo małego poczucia własnej wartości. Uważam się za nieatrakcyjną, i to nie tylko fizycznie. Uważam, że prawie wszyscy wokół sa ode mnie lepsi i dlatego stanowią zagrożenie dla mojego związku.
Do tego dochodza moje problemy z emocjami, ponieważ w chwilach zazdrości to emocje przejmują wladze i przestaję mysleć racjonalnie. Stąd wybuchy. Poza tym od zawsze uczono mnie zycia w strachu więc boję sie na zapas, z przyzwyczajenia. Boje sie tez stracic cos cennego dla mnie, bo nigdy nie miałam prawa miec nic cennego, nie miałam prawa niczego pragnąć. A gdy już to zdobyłam ciężką pracą, było mi to odbierane. Myslę, że to takie mechanizmy akurat w moim przypadku. Jednak cięzko jest zmienic je w sobie.Edytowany przez: Czarna, w: 2013/04/02 12:32
Niskie poczucie własnej wartości w zakresie atrakcyjności jako partnera też we mnie występuje, jest też lęk taki codzienny po przebudzeniu, który później dobiera sobie przyczynę wybierając jakieś przyszłe zdarzenia . Są to cechy które wyniosłem z dzieciństwa. Do tego lęku przyzwyczaiłem się. Po prostu został oswojony. W innych dziedzinach życia cechy te mi nie przeszkadzają. Faktycznie stworzyłem prawdziwą rodzinę i często boję się, że coś ktoś to może rozwalic. Najgorsze co mogę sobie wyobrazic to to , że moje dzieci miałyby przeżywac takie rozterki związane z własną tożsamością jak ja.
Myślę jednak, że ta moja zazdrośc to przede wszystkim powtarzenie zachowań jakie zostały w mojej głowie z dzieciństwa. Pomimo angażowania maksymum
silnej woli aby tak nie było.Jak pamiętam będąc młodym często powtarzałem, że nigdy nie będę taki jak ojciec. To tym bardziej boli.
A czas ucieka.u mnie jeszcze jest coś takiego jak straszny lęk przed niedotrzymanymi obietnicami. Ktoś mi mówi – zadzwonię o 13 – on może być zajęty, coś wypadnie wiadomo życie a dla mnie to już ogromy stres, że ktoś nie dotrzymał słowa. Jestem na to bardzo czuła i ludzie nawet nie zdają sobie sprawy jak mi coś mówią, że ja naprawdę będę czekać i się denerwować. Często mam z tego powodu problemy :unsure:
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.