Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zły dom

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 24)
  • Autor
    Wpisy
  • BlankaBianka
    Uczestnik
      Liczba postów: 27

      Anula to nie była wiadomość do ciebie to po pierwsze, po drugie jestem w pracy i co chwilę muszę odbywać się telefonu przez co z przerwami pisałam z ponad 30 minut ten komentarz i twojego nawet nie widziałam, a po trzecie jak masz pisać tak agresywnie to zakończę te dyskusje, bo to nie ten poziom i na koniec to jest do Ciebie Anula i do Papuśnego mówiąc mi czego ja chcę lub nie i ty Anula jak mnie wyzwałaś od nieogarniętej traktuje i odbieram jako ubliżanie, dalej już w Wasze intencje i emocje nie wnikam.

      Fenix bardzo Ci dziękuję za te słowa otuchy i wprowadzenie spokoju 🙂 teraz straciłam chęci do dalszej rozmowy, ale być może w przyszłości więcej opowiem o swoim problemie.

      Pozdrawiam 🙂

      Fenix
      Uczestnik
        Liczba postów: 2551

        Trzymaj się ciepło a odnośnie tego drugiego wątku nie jesteś niepoważna 🙂 Pozdrawiam 🙂

        Chłopiec Papuśny
        Uczestnik
          Liczba postów: 3706

          Jak przestaniesz moliec oczekiwania, rozwiązania same się znajdą. Powodzenia.

          404
          Uczestnik
            Liczba postów: 1

            Zanim miałem dokąd odejść z rodzinnego domu, sytuacja z miesiąca na miesiąc się zaogniała, godziłem się z tym wiedząc, że to tymczasowe i mam jakiś plan na dalsze życie, którym sobie zrekompensuję ten czas. Poza tym analizowałem moje myśli i emocje, to skąd się biorą i dlaczego. Jeszcze nie wiedziałem o DDA, ale większość jego mechanizmów była mi dobrze znana. W dużej mierze udało mi się uodpornić na ataki psychiczne, dzięki samopoznaniu i nabraniu dystansu do serwowanych codziennie dysfunkcyjnych schematów.

            Nowa05
            Uczestnik
              Liczba postów: 317

              Witaj BiankaBlanka, bardzo młodziutka jesteś, mieszkasz z rodzicami? Ja już na szczęście nie. Wyprowadziłam się z domu w tamtym roku w listopadzie. Jak mieszkałam z rodzicami, było ciężko, naprawdę. Mama i tata codziennie popijają, siostra zjeżdża na weekendy i jest w związku z alkoholikiem. Ciągłe awantury, bijatyki wszytko i wszyscy przeciwko mnie. W końcu poszłam na terapię i psycholog mnie namawiała cały czas, żebym się wyprowadziła i w końcu po 3 latach terapii to zrobiłam i powiem ci szczerze, że rozumiem wszystkich, którzy się boją wyprowadzki, bo wiem przez co przechodziłam. Ważne jest to by mieć spokój, by móc mieć ciszę, żeby zbrać myśli po wizycie u psychologa, a nie tak jak ja miałam, wracać do domu i słuchać wyzwisk pod swoim kierunkiem. Jeśli chodzi o agresję w moim domu, wzbierałam się na odwagę i wzywałam na ojca policję i wtedy zaczął sie uspokajać, albo wychodziłam z domu na spacer np., by nie słuchać i sama nie dać się sprowokować i denerwowac przez niego. Nie wplątywałam się w problemy rodzinne rodziców jak się kłócili, czy siostry, starałam sie wtedy wychodzić, a jak nie było możliwości słuchać muzyki przez słuchawki, wtedy nic nie słyszałam jak mnie wyzywali. Teraz mam spokój, jak mieszkam sama, wychodzę gdzie chcę, nikt mi nic nie mówi np., po co tam idziesz , a na cholerę ci to potrzebne, nie widzisz jak zimno przeziębisz się. Tak rodzice trakowali mnie jak małe dziecko. Najlepiej oderwać pępowinę, czyli wyprowadzić się. Trzymam za ciebie kciuki i pamiętaj, żęby skupić się na sobie. Dziś czytałam nawet taka książkę i tam pisało by stać się samolubnym, niekiedy i to pomaga jak jesteśmy za bardzo zaangażowani w życie innych a inni mają to gdzieś. Pamiętaj, że problemy innych nie są twoimi problemami, ty masz swoje i musisz się swoimi problemami zająć. Z tego co piszesz czuję, że ich masz nadto, więc głowa do góry BĘDZIE DOBRZE:))))))) Wszystko wymaga też czasu i cierpliwości, o jeszcze co możesz zrobić, na you tube są takie ćwiczenia relaksacyjne, medytacja, wpisz tam tak a ci wyskoczy mi pomaga Powodzenia:)))))

              michal84
              Uczestnik
                Liczba postów: 662

                Cześć Blanka.

                Zanim coś robiłem ze sobą uciekałem we wszystko co się da ( alkohol, narkotyki, komputer itp). Potem zacząłem szukać innych rozwiązań. Zacząłem chodzić na mitingi poznawać ludzi. A jak było kiepsko w domu brałem mp3 i wychodziłem. Nawet jak była ziła. W najgorszych chwilach nie raz muzyka mnie utrzymała. Nie wiesz ze nie ma wyjścia. Zawsze jest jakieś wyjście. musisz tylko jeszcze poszukać. Przeciw agresji masz możliwości prawne się chronić. Gorzej przeciw beznadziei.

                Tylko ty możesz znaleźć swój sens życia. Nie czekaj na opowieści innych tylko zajrzyj w siebie i sama sobie odpowiedz czego chcesz od życia. Na pewno masz jakieś pasje, marzenia, plany. Wiem że to trudne ale olej rodziców. Ja tak zrobiłem choć miałem potworne wyrzuty sumienia na początku. Z czasem przeszły. Tylko ty umiesz znaleźć dla siebie motywacje.

                Jak czytam sytuacja jest skomplikowana przypomina mi się moja.  2 Lata ie umiałem jej rozwiązać. Dopóki się nie zakochałem. Rzuciłem wtedy wszystko i niech się dzieje co chce. Okazało się że wyprowadzka z domu była prostsza niż mi się wydawała. A cała ta komplikacja była w mojej głowie. Dziś wiem to. W tedy czułem się odpowiedzialny za rodziców i cały stek bzdur który mi latami wciskali w głowę. Dziś odpowiadam przede wszystkim za siebie,

                PS: Kiepską sytuacją w domu to ja się jeszcze 2 lata po wyprowadzce stresowałem. Tylko z czasem coraz mniej aż mi przeszło czytaj uwolniłem się od chorej odpowiedzialności za dorosłych ludzi.

                BlankaBianka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 27

                  Dziękuję wam za wsparcie. Właśnie odpowiedzialność za dorosłych… Nienawidzę mojego ojca i mogłabym wymieniać dlaczego, ale kocham bardzo moja mamę i boję się o nią, o to że musi z nim żyć i daje na siebie wrzeszczeć, a czasami dochodzi nawet do rekoczynu… Najlepiej gdyby się z nim rozwiodła, zamiast tego dzisiaj była rozprawa w sądzie, bo on znęca się głównie psychicznie nad rodzina, głównie nad matką, moja kochaną mamusią i tak boję się o nią i Strasznie mnie boli, że mam nie za wiele wpływu na sytuację w domu. To jest tak trudne do zaakceptowania… Wiem, że moim zadaniem jest się zająć sobą, ale to moja mama i czuję się okropnie jakbym ja zdradzała, nie będąc przy niej 24h na dobę. Moim największym marzeniem jest to żeby umarł mój ojciec,  naprawdę, nie chce go tu, według mnie to zwykły socjopata, w końcu psy że wścieklizną się usypia, dlaczego nie robi się tak z ludźmi, którzy mają zero empatii i poważnie krzywdzą innych? Jeszcze on jest wobec siebie bezkrytyczny to my jesteśmy potworami. Mama sądzi że jest chory psychicznie i chce go przez sąd zmusić do leczenia, a według mnie faktycznie jest chory, bo jest alkoholikiem, wprawdzie niepijacym od dwóch lat, bo się leczył, miał teraz przeszczep nerki, ale całe zło które wyrządził i nadal to robi jest całkowicie świadomy i ani jednego wyrzutu sumienia, żadnej skruchy, pokory, nic. A policja mogła by dopiero coś zrobić, jakby ktoś z mojej rodziny miał nóż w plecach, bo tak to mogą tylko przyjeżdżać i go uspokajać. Mama te wszystkie krzyki jakoś znosi, wygląda na silna, ale jest w tą przemoc uwikłana i to już grubszy schemat, od 40 lat żyje z nim w trybie „przetrwania”. Trudno mi to znieść, że daje siebie tak traktować, a ja powinnam to uszanować, coraz bardziej się na to nastawiam i mówię sobie „srać na to, to oni sobie to życie wybrali” ale zaraz pojawia się myśl, że moja mama jest bezbronna i zaprogramowana na meczennice, a ja nie chcę żeby ktokolwiek ja krzywdził, nawet gdy ona mi mówi, że jej to nic nie robi, może ona sobie to wmawiać i na tym ciągnąć, ale ja się na to nie zgadzam, ona jest częścią mojego życia. Przyjęcie jej decyzji życia z nim jest dla mnie… Okropnie ciężkie, ale nic już nie mogę zrobić. Tak jakbym ja zostawiła w pożarze.

                  BlankaBianka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 27

                    Jeszcze raz dziękuję, że jesteście w jakiś sposób że mną

                    BlankaBianka
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 27

                      Proces akceptacji aktualnego stanu rzeczy jest bolesny i cieszę się, że jesteście że mną.

                      michal84
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 662

                        Ta analogia z pożarem jest trafiona. Możesz strugać bohatera i próbować ją na siłę wyciągnąć ale wtedy spalisz się razem z nią. Póki twoja mama nie będzie chciała coś zmienić w swoim życiu nic nie zrobisz. To przykre. Codziennie patrze na bliskie mi osobę które same się niszczą w ten czy inny sposób. Poza tłumaczeniem nic nie mogę zrobić. Nauczyłem się po prostu akceptować wybory innych. Powodzenia.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 24)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.