Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zycie z DDA…

Przeglądasz 6 wpisów - od 11 do 16 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      to niewiarygodne to wszystko co piszesz idealne pasuje do tego co robi moj chlopak. ja jestem dda a on pochodzi ze szczesliwej rodziny. on by cie dokladnie zrozumial bo to co przechodzic przechodzi rowniez on. oczywiscie nie wiem wszystkiego i tego jak bardzo twoja dziewczyna cie krzywdzi. ale wiem jak ja potrafie krzywdzic tyle ze ja przyznaje sie do tego otwarcie ze nie jestem "normalna" piszesz ze ja kochasz… wiec jak chcesz skonczyc ? moj facet ma na mnie sposoby i skutkuja . sprobuj sie nie odzywam przed dluzszy okres czasu nie odpowiadac na sms y nie odbierac telefonow. napisz jej wszystko co czujesz jak bardzo ona cie przygniata i ze konczysz z tym bo juz nie masz sil. moze gdy sie naprawde wystraszy zmieni sie przynajmniej na jakis czas tak jak ja zawsze gdy on tak robi. Ona napewno cie kocha bo po tym co piszesz widze jak bardzo podobnie sie zachowuje. ona poprostu nie daje sobie rady ale chyba mysli ze zawsze bedziesz przy niej obojetnie co zrobi. daj jej do zrozumienia ze nie to moze sie zmieni. zycze powodzenia…a i nie zostawiaj jej naprawde to bylby kolejny cios w jej zyciu i tak pewnie juz nie za ciekawym…

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        Szantaż najlepszym sposobem na DDA? Traktowanie DDA jak dziecka?… Jak ostatnio jechałam autobusem i babcia powiedziała dziecku: "Zaraz pojdę do kierowcy i powiem, żeby cię wysadził jak będziesz się tak wiercić" Wtedy to małe dziecko się przestraszyło i na chwilę było grzeczne. I co? To ma być jedyna słuszna metoda? Straszenie, w dodatku bez zamiaru spełnienia gro¼by? No nie wiem, mi się ten pomysł nie podoba, bo jak sobie wyobrażać przyszłość z taka osoba-dzieckiem? Co, jak po 10 latach małżenstwa taki ktoś bedzie urzadzał awantury, czepiał się, to maż będzie miał straszyć, że zabierze jej dzieci, bo jest nienormalna? Albo że odejdzie i zostawi ja na lodzie? Według mnie traktowanie dorosłych jak dzieci jest tylko na krotka metę celowe, na dłuższa jest bezcelowe… Ale coz, być może się mylę…

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          Nie o to chodzi zle mnie zrozumialas. Ja wiem ze to nie jest super metoda ! Poprostu moj facet nie wie jak juz ma sie zachowywac .Nie wytrzymuje moich wariactw a ja poprostu czasami tylko tym sposobem widze co robie i otrzsam sie. Jaki znasz dobry sposob ? Chetnie poslucham ?

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            Kiedyś robiłam wielkie awantury, kłociłam się o nic, domagałam się rzeczy niemożliwych, obwiniałam, zazdrościlam… Moi byli chłopacy też nie wiedzieli, co zrobić : nie odzywali się, kłocili się, tłumaczyli, że tak nie można, wychodzili bez słowa. Teraz…szanuję mojego partnera i nie chcę, aby przezemnie, z błachego powodu był smutny, zły lub czuł się winny.
            Kiedyś zachowywałam się tak, bo chciałam coś osiagnać: przekonać partnera do moich racji, ukazać mu jak mi ¼le, sprawić, żeby poczuł się winny, zmienić go, a nawet zdenerwować go, bo nie wiem, nie lubię spokoju.
            Teraz takie cele w ogole nie wchodza w rachubę. Uważam, że jeśli nie moge przekonać go spokojnie, argumentami, to już na pewno nie zrobię tego poprzez krzyk. Może też tak być, że na jakiś poglad będziemy mieli rożne opinie i nawet jeśli w moim przekonaniu będzie się mylił, jeśli nikomu to nie szkodzi, to przecież ma prawo uważać jak chce. Myślę, że moje obecne postępowanie wynika z tego, że on, i tu gorace całusy dla niego, także szanuje moje prawo do własnego zdania i NIGDY nie probuje przekonać mnie do swoich racji krzykiem. Mi się jeszcze nieraz to zdarza, ale gdy się zorientuję, co robię, NATYCHMIAST przestaję, choć ciężko mi, bo czuję się jakbym "się poddawała", albo że jak nagle powiem "a może masz rację" jak właśnie krzyczałam, że NA PEWNO NIE, to wyjdę na idiotkę. Ale wolę wyjść na idiotkę niż niesłusznie krzyczeć. Ciężko mi to przychodzi, ale jest coraz lepiej 🙂
            Jeśli chodzi o pokazanie jak mi ¼le, to on jest na tyle uważnym obserwatorem, że nie musze urzadzać awantur, aby się zorientował. Poza tym ćwiczę spokojne przemyślenie tego, dlaczego mi ¼le i jak to powiedzieć, żeby być dobrze zrozumiana, a nieodebrana jako osoba atakujaca.
            Kiedyś miałam przemożna chęć wpędzania moich partnerow w poczucie winy jak coś ¼le zrobili. Nie wiem po co, chyba po to, żeby już tak więcej nie robili. Teraz WIERZE mojemu partnerowi, że on na prawdę nie chce dla mnie ¼le, a nawet chce dla mnie dobrze i to nie za coś, tylko tak po prostu… Ciężko mi to pojać, ale trzymam się tego i wiem, że jak powiem mu, że coś co robi mi nie pasuje, bo :(i tu podaję racjonalny mniej lub bardziej powod:P) to przyjmie to do wiadomości, BEDZIE GO TO OBCHODZI£O, BO WA¯NE JEST DLA NIEGO MOJE DOBRO i szczerze mnie przeprosi i będzie starał się nie sprawiać mi niepotrzebnie przykrości. Z reszta on sam przeważnie wie, gdy zrobi coś nie tak, z resszta to jest tak rzadko… 🙂 A, i jeszcze daję mu prawo do popełniania błędow, bo wiem, że jest tylko człowiekiem i tego samego własciwie też oczekuję od niego. I widzę, jak on mi przebacza np. to, że nieraz się zapędze w dyskusji, także to też mi daje siły wybaczać 🙂 Od razu, natychmiastowo, bez wypominania 🙂
            Jeśli chodzi o zmienianie go, to też tego staram się nie praktykować. Nie powiem, że mnie to nie korci, ale przede wszystkim daję mu prawo do bycia soba i do tego, żebuy jeśli chce, sam się zmieniał. Do niego należy decyzja, ja mogę (i uważam, że powinnam) zaznaczyć, jakie postępowanie u niego mnie razi, bo bez sensu byłoby chyba to ukrywać. On podejmuje decyzję, czy chce to zmienić, czy nie i czy treaz, czy kiedyś. Ja podejmuję decyzję, czy chcę z nim, przy nim być pomimo jakichś wad. Po drugie wiem, że on mi się podoba właśnie taki jaki jest i staram się o tym pamiętać. I za każdym razem, gdy korci mnie, aby zwrocić mu uwagę odnośnie czegś, zastanawiam się, jakie moga być tego konsekwencje i czy ja RZECZYWI¦CIE CHCE, żeby on w tym punkcie się zmienił, częst okazuje się, że wręcz przeciwnie 🙂
            No i ostatnia sprawa, nie denerwuję go dla własnej przyjemności, bo uważam to za nieetyczne i jako brak szacunku do jego uczuć. Może się wydawać, że dużo energii mnie kosztuje ciagłe staranie się, rozważanie, analizowanie, ale zapewniam, że o dużo więcej energii kosztowało mnie obrażanie się, krzyki, awantury, płacze itp itd. I myślę, że to jest O DU¯O lepsze zarowno dla niego, jak i dla mnie 🙂
            Wiem, że bardzo się rozpisałam, ale o ile zrozumiałam, o to ci chodziło
            😆 Mam nadzieję, że będzie z tego jakikolwiek pożytek 🙂

            magda21
            Uczestnik
              Liczba postów: 19

              Anielu to co napisalas wstrzasnelo mna… wlasnie zachowuje sie jak ty to opowIedzialas,,, robie dokladnie te same błędy! To okropne… Dzieki za rozwiniecie myśli… postaram sie jakos to ulozyc w glowie… i zastosować! Piękne słowa, wiesz?? Powodzenia 🙂

              Anonim
                Liczba postów: 20551

                Ja tez tak postępowałam i nadal jeszcze postepuje ale już w mniejszym stopniu -bo pracuje nad soba . Po mału zdaje sobie sprawę z tego dlaczego nie udało mi się kontynuować moich zwiazkow- ONI PO PROSTU NIE DALI RADY, sama niszczyłam miłośc,jaka mnie obdarzali, chiałam wciaż więcej- uczucia,poswiecenia,zmieniania sie tak jak chce itd. Chciałam chyba byc z marionetkami a nie z partnerami.
                Dzis nie chce zniszczyć mojego zwiazku i wciaz szukam normalnych i zdrowych rozwiazan. Chce zmienic swoje zachowanie. Twoj list otworzył mi szerzej oczy. Wiem,ze cięzka praca przede mna – ale warto.Ja sama już sie ze swoim egoistycznym,nieetycznym zachowaniem męczę. Najbardziej męczy mnie np:
                – chce by moj partner sie zmienił pod moim katem(żeby sie rozwijał, miala zainteresowania itd)
                – nie umiem sie pogodzić z odrzuceniem, odmowa
                – krzycze zamiast normalnie powiedziec
                – przepraszam , prosze, żałuje i w kołko to samo
                – brak szacunku dla jego uczuć
                No jak tak można sie zachowywac. Wiem to na poziomie głowy- że ¼le postepuje i nic wiecej.
                Ciesze sie,ze juz rozpoznaje problem- bo wczesniej mi sie wydawalo,ze trafiam na nieodpowiednich facetow- a to nie prawda- to ja nie umialam normalnie funkcjonowac w zwiazku. Dażyłam do kłotni, pretensji. Kim ja jestem-pępkiem świata? Jak można tak sie wyżywać na czyich uczuciach.
                Przeciez moj obecny chłopak chce dla mnie dobrze, a ja wciaz sie burze jak mi zwroci uwage.Bo sobie mysle- jakim prawem mi mowi co mam robic. zawsze sie tak buntowalam ,jak mala dziewczynka.
                Az sie sama dziwie,ze prawie 2 lata jest ze mna.
                Chcialbym juz miec rodzine, 2 razy mu sie przypominalam,ze chialabym zareczyn,slubu – ale teraz już wiem.Jak moge oczekiwac od niego tego wszytskiego? No jak -skoro nie potrafie normalnie funkcjonowac.
                Pozdrawiam Cię serdecznie.A

              Przeglądasz 6 wpisów - od 11 do 16 (z 16)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.