Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)
  • Autor
    Wpisy
  • Ephik
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      O tak . Ten cholerny wstyd towarzyszy mi nieustannie.  Niemalże w każdej sytuacji. U mnie jednak było trochę inaczej. Nikt mnie w szkole czy w pracy nigdy nie wyśmiewał, nie prześladował. Wręcz odwrotnie, jestem dość lubiana i ludzie chcą się ze mną kumplować. To ja się odsuwam od każdego bo wstydzę się siebie. Nawet się wstydzę odezwać w internecie, gdzie przecież jestem totalnie anonimowa i moge zniknąć w każdej chwili. To rodzice wbili mi do głowy ten wstyd. Wiecznie słyszałam i dalej słyszę w domu, że to „wstyd zrobić to czy tamto”, krytykowanie wyglądu i zachowania i co ludzie powiedzą. Najważniejsze jest „co ludzie powiedzą” :/ No i teraz boję się nawet wyjść z domu bo mi się wydaje, że wszyscy na mnie patrzą i oceniają(negatywnie oczywiście) . A z drugiej strony jakaś część mnie wie, że nikt na mnie nie patrzy  a nawet jak patrzy i ocenia to nie ma to najmniejszego znaczenia. Nic się nie stanie jeżeli ktoś źle o mnie pomyśli. I jak tu teraz pogodzić te dwie sprzeczne postawy. Ciągła walka w głowie.

      Ephik
      Uczestnik
        Liczba postów: 3

        Temat  dla mnie bardzo aktualny. Ostatnio mocno się tym nakręcam. Pewnie dlatego, że w tym roku kończę 40lat i wzięło mnie na podsumowania. Z jednej strony czuję się jakbym miała 20 lat i jeszcze całe życie przed sobą a z drugiej mam świadomość, że już połowa życia za mną i że nie jest to takie życie jak sobie wyobrażałam. Nie udało mi się stać dorosłą, samodzielną, ogarnietą kobietą. Nadal jestem przerażonym dzieckiem.

         

        Ciężko jest się nie porównywać z innymi. Kiedy widzi się jak wszyscy dookoła żyją a samemu się tylko egzystuje. Ale z drugiej strony staram się też dostrzegać te rzeczy które udało mi  się zrobić . Niektóre etapy przyszły trochę później (pierwsza praca w wieku 25 lat, maturę zdałam w wieku 30 lat i poszłam na studia), ale za to satysfakcja ogromna, że pomimo wszystkich leków, ograniczeń, problemów i syfu w głowie dałam radę zrobić coś co wydawało się nieosiągalne. Ktoś wyżej napisał, że czuje się śmieszny próbując zrobić coś co inni już dawno zaliczyli. Właśnie nie. Powinniśmy czuć się dumni, że jeszcze próbujemy zawalczyć, coś zmienić, spróbować czegoś co może wcześniej było poza zasięgiem, albo tylko nam się wydawało, że jest to szczyt nie do zdobycia.

         

        Ja najbardziej odczuwam to opóźnienie na gruncie życia prywatnego. Ludzie się zakochują, rozstają, podróżują, robią fajne rzeczy. A ja niestety odizolowałam się od wszystkich. Nigdy nie marzyła mi się kariera, wielkie pieniądze itd Zawsze marzyłam o tym żeby mieć swoje mieszkanie które będę dzieliła z bliska osobą, z którą będziemy fajnie ciekawie żyć. Niestety moje niskie poczucie wartości i mur budowany latami nie pozwalają mi nikogo do siebie dopuścić.

      Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)