Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 23)
  • Autor
    Wpisy
  • Prometeuszka
    Uczestnik
      Liczba postów: 24

      W związku z DDA nie ma równowagi pomiędzy dawaniem i braniem. Mój nie bierze, bo uważa że nie zasługuje – daje niewiele, bo sądzi że nie ma nic do zaoferowania.

      Wiem doskonale, że zanim można będzie mówić
      o równowadze, najpierw czeka nas całe mnóstwo pracy – nie boję się tego, bo wiem że warto. Nie wymagam w tej chwili całkowitej równości, bo on na razie nie jest do tego zdolny. Przypomina małego samotnego i zmokniętego wróbelka, który siedzi na dachu, kuli łebek, trzęsie się z zimna, strachu, bezradności. Trzeba go wziąć w dłonie, wysuszyć i ogrzać, a dopiero wtedy będzie mógł wzlecieć ku niebu.
      Mam w sobie wystarczająco dużo miłości i siły, by nie zważać na mały dziobek który ze strachu kilka razy mnie uszczypnął, bo już widziałam w jego oczach radość, bo przez chwilę usłyszałam nieśmiałe bicie serca i poczułam odrobinę ciepła.

      Wierzę, że nic nie dzieje się przypadkiem. Jeśli się spotkaliśmy, to dlatego że mamy coś sobie do przekazania. To ja odkryłam, że on jest DDA, to ja wskazałam mu drogę i… być może mam mu w niej towarzyszyć. Niełatwa to wędrówka, ale widzę na horyzoncie cel, wiem że on tam jest. 😉

      Prometeuszka
      Uczestnik
        Liczba postów: 24
        w odpowiedzi na: DDA a wierność #49820

        Różnie to bywa, aczkolwiek DDA/DDD działa w dwóch skrajnościach: albo jest absolutna lojalność i wierność, albo przeciwny biegun, czyli wieczne kłamstwa i zdrady.

        Jeśli trafi się na chronicznego kłamczucha i wiarołomcę, to może być naprawdę trudno go wyprostować. Kiedyś jako dwudziestolatka byłam z takim właśnie DDA (wtedy jeszcze nawet nie wiedziałam że coś takiego jest na świecie). Po trzech latach wyszło szydło z worka: cały nasz związek był zbudowany na misternych kłamstwach, facet dzień w dzień robił mnie w konia, grał kogoś kim nie jest i doprawiał mi rogi. Odsłanianie jego kolejnych kłamstw i zdrad niczego nie zmieniało, bo szedł w zaparte, za pięć minut znów kłamał, budował nowe bajki. Dawanie mu szansy było już nie możliwe, więc odeszłam.

        Jedno co jest w tym dobre, to to, że przez ostatnie półtora roku bycia razem, wytrenowałam w sobie czujnik kłamstw, teraz jestem jak chodzący wariograf. 😀 Gdy ktoś usiłuje mnie wpuścić w maliny prawie zawsze intuicyjnie wyczuję, że coś nie gra.
        Bardzo praktyczna umiejętność, mogłabym zostać policyjnym śledczym, albo coś. 😉

        Edytowany przez: Prometeuszka, w: 2007/12/03 14:57

        Prometeuszka
        Uczestnik
          Liczba postów: 24

          Co jeszcze ważne, to CZAS. Przebaczenie potrzebuje czasu, nikt z nas, DDA czy nie DDA, nie ma w głowie klawiatury w której wystarczy wcisnąć ctrl+alt+delete i po krzyku. 😉

          Nie martw się, a przede wszystkim nie rozpamiętuj tego co się wydarzyło – szybciej zapomnisz. Zdaj sobie sprawę, że im bardziej się koncentrujesz na cierpieniu, tym ono jest większe i tym bardziej zatruwa Ci życie, a w konsekwencji także Wasz związek.

          Mój partner (DDA) w pewnym momencie wszedł w fazę ucieczki. A ja właśnie tego najbardziej się bałam – że odejdzie, zostawi mnie.
          I tak też się stało…
          Odzyskałam go, ale teraz mój lęk był dwa razy większy, ciągle wisiał nade mną koszmar ponownego rozstania. Straciłam radość z bycia razem, wpadałam w panikę za każdym razem gdy on nie oddzwaniał. Nie wiedzieć kiedy stałam się toksycznym bluszczem, codziennie szukałam potwierdzenia że on jednak ze mną zostanie. :S Nakręciłam się. Totalna paranoja.

          Jak myślisz, co się stało? Zwiał po miesiącu. Zerwał kontakt i dziś Bóg raczy wiedzieć czy coś jeszcze między nami będzie. Koszmarny sen znów stał się rzeczywistością.
          On jako DDA bał się utraty wolności, tego że będę go ograniczała – ja lekkie DDD boję się odrzucenia.
          Być może gdybym nie wpadła w ten głupi grajdołek sprawy wyglądałby inaczej. A tak, na własne życzenie znalazłam się w punkcie zero.

          W tym wszystkim najbardziej zadziwiające jest to, że niesamowicie się dograliśmy. Czary-mary, nie do wiary!
          Mój ojciec w ogóle nie okazywał mi uczuć, pragnę miłości jak kania dźdźu i w nadziei na wzajemność kocham maksymalnie, daję z siebie 200%, ale jednocześnie trafiam na DDA, faceta zamrożonego emocjonalnie, który z kolei cierpi na lęk przed bliskością, uważa że nie zasługuje na moją miłość, a przede wszystkim za cholerę nie okazuje uczuć (taki standardowy pakiet DDA).
          Każde z nas dostało dokładnie to, czego się najbardziej boi: ja znów byłam odrzucana i czułam się niekochana, on otrzymał tyle uczuć, że nie był w stanie ich udźwignąć. :blink:
          I kurczę, chyba dalej w to gramy. Ja nie odpuściłam, nadal go chcę – on mi zwiewa, robi krok do przodu i dwa do tyłu. Z tą tylko różnicą, że już nie sprawia mi bólu, opanowałam się i się nie nakręcam. No ale jak to będzie, gdy wreszcie uda mi się go naprawdę odzyskać? Dobre pytanie. 🙂 Będę musiała nad sobą popracować, żeby nie wpadać w ten idiotyczny grajdołek, wyłamać się ze schematu który napędza problemy.
          Bo ze schematami tak jest: jeśli ma działać, to partnerzy muszą postępować według uzupełniającego się wzorca, w myśl prawa akcji i reakcji. Zmień akcję (działanie, przyczyna), a zmienisz reakcję (skutek).

          Prometeuszka
          Uczestnik
            Liczba postów: 24

            Co jeszcze ważne, to CZAS. Przebaczenie potrzebuje czasu, nikt z nas, DDA czy nie DDA, nie ma w głowie klawiatury w której wystarczy wcisnąć ctrl+alt+delete i po krzyku. 😉

            Nie martw się, a przede wszystkim nie rozpamiętuj tego co się wydarzyło – szybciej zapomnisz. Zdaj sobie sprawę, że im bardziej się koncentrujesz na cierpieniu, tym ono jest większe i tym bardziej zatruwa Ci życie, a w konsekwencji także Wasz związek.

            Mój partner (DDA) w pewnym momencie wszedł w fazę ucieczki. A ja właśnie tego najbardziej się bałam – że odejdzie, zostawi mnie.
            I tak też się stało…
            Odzyskałam go, ale teraz mój lęk był dwa razy większy, ciągle wisiał nade mną koszmar ponownego rozstania. Straciłam radość z bycia razem, wpadałam w panikę za każdym razem gdy on nie oddzwaniał. Nie wiedzieć kiedy stałam się toksycznym bluszczem, codziennie szukałam potwierdzenia że on jednak ze mną zostanie. :S Nakręciłam się. Totalna paranoja.

            Jak myślisz, co się stało? Zwiał po miesiącu. Zerwał kontakt i dziś Bóg raczy wiedzieć czy coś jeszcze między nami będzie. Koszmarny sen znów stał się rzeczywistością.
            On jako DDA bał się utraty wolności, tego że będę go ograniczała – ja lekkie DDD boję się odrzucenia.
            Być może gdybym nie wpadła w ten głupi grajdołek sprawy wyglądałby inaczej. A tak, na własne życzenie znalazłam się w punkcie zero.

            W tym wszystkim najbardziej zadziwiające jest to, że niesamowicie się dograliśmy. Czary-mary, nie do wiary!
            Mój ojciec w ogóle nie okazywał mi uczuć, pragnę miłości jak kania dźdźu i w nadziei na wzajemność kocham maksymalnie, daję z siebie 200%, ale jednocześnie trafiam na DDA, faceta zamrożonego emocjonalnie, który z kolei cierpi na lęk przed bliskością, uważa że nie zasługuje na moją miłość, a przede wszystkim za cholerę nie okazuje uczuć (taki standardowy pakiet DDA).
            Każde z nas dostało dokładnie to, czego się najbardziej boi: ja znów byłam odrzucana i czułam się niekochana, on otrzymał tyle uczuć, że nie był w stanie ich udźwignąć. :blink:
            I kurczę, chyba dalej w to gramy. Ja nie odpuściłam, nadal go chcę – on mi zwiewa, robi krok do przodu i dwa do tyłu. Z tą tylko różnicą, że już nie sprawia mi bólu, opanowałam się i się nie nakręcam. No ale jak to będzie, gdy wreszcie uda mi się go naprawdę odzyskać? Dobre pytanie. 🙂 Będę musiała nad sobą popracować, żeby nie wpadać w ten idiotyczny grajdołek, wyłamać się ze schematu który napędza problemy.
            Bo ze schematami tak jest: jeśli ma działać, to partnerzy muszą postępować według uzupełniającego się wzorca, w myśl prawa akcji i reakcji. Zmień akcję (działanie, przyczyna), a zmienisz reakcję (skutek).

            Prometeuszka
            Uczestnik
              Liczba postów: 24

              Tymi zdjęciami się nie przejmuj – myślę, że po prostu kiedy się rozstaliście on był wkurzony, więc postąpił impulsywnie, pokasował fotki.

              Grunt że teraz Wasze zdjęcia znów są tam gdzie trzeba. Gdyby ich nie dodał po raz drugi, to by niechybnie oznaczało, że pomimo iż się pogodziliście, on tak naprawdę nie daje Wam szansy.
              Skoro są fotki, to bardzo dobry znak. 😉

              Prometeuszka
              Uczestnik
                Liczba postów: 24
                w odpowiedzi na: Jak powiedziec??? #49727

                Aj, zdublowało mi ostatniego posta. 😉

                Edytowany przez: Prometeuszka, w: 2007/11/30 14:24

                Prometeuszka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 24
                  w odpowiedzi na: Jak powiedziec??? #49726

                  No cóż, jeśli przez całe życie funkcjonowało się w poczuciu wstydu i konieczności utrzymania wszystkiego w największym sekrecie, to i nic dziwnego że mówienie o tym wydaje się nie do przeskoczenia.

                  Pamiętajcie, że ten wstyd jest czymś sztucznym, wcale nie macie powodu do wstydzenia się za kogokolwiek. Społeczeństwo bynajmniej Was nie piętnuje, ani nie odrzuca – dla innych ludzi jesteście kimś zwyczajnym,
                  A z resztą, spójrzmy na to z innej strony. w Polsce według danych statystycznych ok. 4,5 mln osób nadużywa alkoholu, w tym ok. 600-900 tys. jest uzależnionych i wymaga leczenia. Co dziesiąty Polak ma problem, co dziesiąta rodzina żyje z alkoholikiem. Ilu jest więc DDA? Przyjmując, że najczęstszym modelem rodzinnym jest 2+2, więc…około 9 MILIONÓW Polaków to DDA.
                  Słowem, nie jesteście odosobnieni, nie jesteście dziwolągami. Każdy "normalny" Polak ma w swoim najbliższym otoczeniu przynajmniej jedną osobę nadużywającą alkoholu. No i chociaż o tym nie wie, zna przynajmniej kilkudziesięciu DDA.

                  Teraz pomyślcie co się dzieje za naszą wschodnią granicą, u Rosjan… Tam średnio na jednego abstynenta przypada 2 alkoholików. Ilu jest DDA/DDD? Tam praktycznie każdy obywatel jest Dorosłym Dzieckiem Alkoholika albo DDD!!! :whistle:

                  Wiecie co jeszcze Wam powiem. TAK NAPRAWDĘ JESTESCIE W DOSKONALEJ SYTUACJI, bo wiecie co Wam jest, dlaczego coś Wam w życiu uwiera i utrudnia bycie szczęśliwym. Wiecie, że jesteście Dorosłymi Dziećmi Alkoholika,Wasze problemy są nazwane, a więc jednocześnie doskonale wiecie jak sobie pomóc, możecie iść na terapię, czy do grupy wsparcia.

                  Całe mnóstwo innych ludzi szarpie się w życiu, cierpi, nie potrafi stworzyć dobrego związku, ale nie bardzo wiadomo gdzie szukać przyczyny. Ot, rodzina była normalna, teoretycznie wszystko tip-top. A jednak nic nie jest ok, nic człowiekowi nie wychodzi, jest cierpienie, wewnętrzne rozterki, depresje, porażki.
                  I być może nawet całe życiu upłynie mu na takim szarpaniu się, bo nie przyjdzie mu na myśl, że może potrzebować pomocy psychologa, nie wie nad czym ma się skupić, jak nad sobą pracować.

                  Wy już wiecie. Wy macie realną szansę pokonania swojego potwora, bo jest Wam znany. Może to banalne, ale prawdziwe.

                  Prometeuszka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 24
                    w odpowiedzi na: mój ojciec alkoholik #49718

                    greenaustralia zapisz:
                    „dzieki. tobie tez zycze uwolnienia sie od problemu, o ile w ogole sie da…”

                    DA SIĘ!
                    Kochani, zawsze się da! 🙂

                    "Niby jak?" – zapytacie.
                    Polecam tekst mojej znajomej: [url=http://www.monikaburzynska.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=60&Itemid=65]Twoja przeszłość nie decyduje o tym KIM JESTES TERAZ ![/url]

                    Edytowany przez: Prometeuszka, w: 2007/11/30 01:44

                    Prometeuszka
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 24
                      w odpowiedzi na: Jak powiedziec??? #49717

                      Chyba już wiem jak możesz mu o tym powiedzieć bez wielkiego halo i zbędnych emocji. Ot, zwyczajnie.
                      Gdy będziecie rozmawiać, np. przez skype’a, on zapyta co u Ciebie słychać. Odpowiedz "A, nic nowego, ojciec znowu pije. Bo wiesz, on ma problem z alkoholem, powinien się leczyć" – potraktuj to tak, jakbyś mówiła o pogodzie za oknem. 😉

                      Prosty przekaz, zero kombinacji i karkołomnych podchodów. A facetowi zostanie tylko odpowiedzieć "Aha" i przyjąć to do wiadomości.

                      Gdy rozpoczynasz rozmowę od "musimy poważnie porozmawiać, muszę Ci powiedzieć coś ważnego", wówczas automatycznie budujesz napięcie i podkreślasz ciężar tematu. Już nie mówiąc o tym, że im dłużej to odkładasz, tym jest Ci trudniej… A Tobie przecież zależy, żeby on wreszcie wiedział o problemie ojca, ale jednocześnie wolisz się przez tę rozmowę prześlizgnąć – w taki sposób jak wyżej napisałam, będzie Ci znacznie łatwiej. I gdy już raz mu powiesz, potem każda kolejna dyskusja, nawet bardziej szczegółowa, będzie szła dużo, dużo lżej.

                      Powodzenia i trzymaj się ciepło! 😉

                      Ach, tego minusa chyba i tak nie zapisało.

                      Prometeuszka
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 24

                        Też właśnie walczę o mojego ukochanego DDA. 😉 Krótko ze sobą byliśmy, bo gdy zaczęło być zbyt serio, on zwiał z dnia na dzień i bez podania powodu… Zależy mu na mnie, nie mam wątpliwości, ale jego lęk przed bliskością i cała reszta lęków są ciągle silniejsze. Nie poddaję się, a szala wagi raz się przechyla w jedną stronę, raz w drugą. Teraz jest coraz lepiej, odnowiliśmy kontakt który zerwał, rozmawiamy dość sympatycznie i ciepło.

                        Zaprosiłam go na Andrzejki, ale odmówił, że niby ma inne plany. :unsure: Pewnie wcale żadnych planów nie ma, tylko się boi, nie jest pewny. Mam nadzieję, że jednak przyjdzie, choć to mało prawdopodobne.

                        Ech, czasem sama już nie wiem co robić. W jaki sposób podchodzić, żeby go nie spłoszyć? On wie doskonale, że bardzo mi na nim zależy, bo mu o tym powiedziałam wprost, nie raz i nie dwa.
                        Presja i naciski wywołują efekt odwrotny – ucieka.
                        Dobre słowo i serdeczność? Jest nieufny, sądzi że nim manipuluję.:dry:

                        Piszecie, że odzyskanie DDA to mrzonka. A co jeśli DDA sam po jakimś czasie przychodzi? Bo z moim właśnie tak jest: odchodzi, ja mu przez jakiś czas nie daję spokoju i wiercę dziurę w brzuchu, wreszcie zapada cisza… Po 4-6 tygodniach on się odzywa, rozmawiamy. I tak od kilku miesięcy.

                        Edytowany przez: Prometeuszka, w: 2007/11/29 19:12

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 23)