Cerebri,
Odebrałem w znacznym stopniu tak, jak chciałem odebrać. Choć to dla mnie krępujące, to sobie jednak napiszę: gdy w odpowiedzi na Twego posta odnośnie książek napisałem, że czytam również inne i jakby tego było mało uzasadniłem to wykształceniem, przyszło mi do głowy, że ja nie muszę uzasadniać dlaczego mam rozbudowany repertuar jesli chodzi o książki, bo przecież to, że ktoś lubi czytać nie musi się wcale wiązać z jego wykształceniem. Wlasciwie – choc krytyk twierdzi inaczej – nie ma potrzeby abym podbudowywal swoje poczucie wartosci kierunkami, które pokończyłem, tym co posiadam itp., bo przecież jestem wartościową osobą ot tak, po prostu. Jak każdy człowiek zasługuję na szacunek, uwagę i poważne traktowanie, nie muszę specjalnie się starać, "żebrać", żeby to dostać, mogę być lubiany za bronkowość Bronka. To takie moje autorefleksje, fajnie, ze mam okazje sie nad tym "glosno" zastanawiac i przyznam, że choć stresujące, to takie "otwieranie się" pozwala mi inaczej na siebie spojrzeć.
A co do podejscia Twojorodzinnego – myślę, że tu druga skrajność. Faktycznie, co ludzie to inaczej 🙂
Ale odbiegamy od tematu wątku, proponuję zatem wrócić do bólu w terapii…