Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Byłam z DDA, pomóżcie mi zrozumieć

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 29)
  • Autor
    Wpisy
  • Pirania3
    Uczestnik
      Liczba postów: 8

      Długo zastanawiam się, czy tu napisać, ale po prostu potrzebuje pomocy, by zrozumieć, nie radzę sobie? Mam nadzieje, że doczytacie do końca i doradzicie. To i tak jest skrót 8lat.

      Z moim R. byłam 8lat, nie jesteśmy razem od miesiąca. Gdy się poznaliśmy byłam z kimś innym, przez rok walczył bym była Jego, bo jak twierdził gdy tylko mnie zobaczył uznał, że to ze mną będzie szczęśliwy. Udało się, byłam Jego, tylko Jego. Już na początku powiedział, że jego Ojciec jest alkoholikiem. wiadomo z czym się to wiązało. Nigdy nie wiedziałam kiedy się spotkamy, nie mogliśmy nigdzie wyjechać, nie przedstawił mnie nikomu ze swojej rodziny. W sumie twierdził, że jej nawet nie ma, bo nie tak wygląda prawdziwa rodzina.
      Ale po mimo tych rzadkich, spontanicznych spotkań, rozkochał mnie w sobie. Był moim Aniołem.

      Gdy zmarł jego Ojciec byłam pierwsza osobą do której zadzwonił, której powiedział co się stało naprawdę, nawet jego przyjaciel nie wiedział. Potem nie odzywał się kilka dni, zawsze tak miał gdy było źle, milczał. Następnie napisał smsa, żebym się zastanowiła czy chce to ciągnąć, że to nie ma sensu, że on nie jest sobą, ze nie potrafi się odnaleźć po śmierci ojca. Walczyłam o niego, udało się. Kolejne lata mijają mówi takie rzeczy że zależy mu, że tylko przy mnie jest szczęśliwy, że coraz bardziej mu się podobam, że tylko ja będę matką Jego dzieci. Mijają lata, łącznie 8 lat.

      Wnioski co było przez 8 lat, co jest chyba specyficzne dla DDA:
      -Nigdy nie usłyszałam, że mnie kocha. Myślę, że kochał, ale bał się to powiedzieć, albo przyznać przed samym sobą.
      -Nigdy nie przedstawił mnie rodzinie, nawet po śmierci Ojca. Rodzina wiedziała o mnie, siostra chciała poznać, ale wstydził się chyba tego, u mnie czuł się też niezręcznie w domu z rodzicami, aż w końcu przestał przychodzić.
      – Nigdy nikomu nie potrafił odmówić. Gdy stało się coś, że np. kolega potrzebował pomocy, odwiózł mnie do domu, by pomoc, nie potrafił odmówić
      – źle się czuł poza domem, nawet gdy już zmarł jego Ojciec nigdy nie wyjechaliśmy na dłużej niż weekend
      – był pracoholikiem, po śmierci Ojca, tak jakby próbował zrekompensować ten czas gdy musiał być w domu, nawet kosztem naszych spotkań.
      -to ja dostosowałam się do tego kiedy się spotkamy, ja przekładałam plany by to dla niego było dobrze
      -nie musiał odzywać się codziennie twierdząc ?a czy jeżeli się nie odzywam to znaczy ze nie myśle??
      Albo mówił ze to czemu ja się nie odzywam pierwsza.
      – źle przyjmował porażki. Wyobrażał sobie, że w tym wieku, po tylu latach będzie miał już dom o którym marzył, że coś zapewni mi i w przyszłości dzieciom

      Mimo tych rzeczy był kimś wyjątkowym. Okazywał uczucia na swój sposób,potrafił zaskoczyć. Poznaliśmy się w takich okolicznościach, że uznaliśmy chyba oboje że to przeznaczenie. Pierwszy raz spotkałam chłopaka, który czytał w moich myslach, który kończył moje zdania?
      Potrafił powiedzieć,że się stęsknił, prawić komplementy. Gdyby nie to, że ja się hamowałam to dawno byłoby już dziecko. Zawsze się dziwił co ja w nim widzę, że on na mnie nie zasługuje, ale ja tak nie uważałam. Tym bardziej że kochałam całym sercem. Ale mijały lata i w końcu dałam dla niego czas do końca roku. By się określił, bo przestały mi wystarczać spotkania raz w tygodniu, bo chciałam już dziecko, zamieszkać razem. I jakoś to się nagromadziło, czuł presję, dużo myślał. I sam podjął temat.
      Powiedział, ze coś w nim pękło, że on boi się, że to się nie zmieni.że nie potrafi się przełamać.30letni facet.
      Bylam zła, zawiedziona smutna, wykrzyczałam też wiele rzeczy,powiedziałam, że życze mu szczęścia w samotności itp. Powiedział, że zadzwoni, ale powiedziałam by nie dzwonił i trzasnęłam drzwiami, a on odjechał samochodem z piskiem opon.
      Ochłonęłam i sama się odezwałam po kilku dniach. Bo kocham…Gdy po namowach się ze mną spotkał, wróciliśmy do siebie, powiedział, że będzie co ma być.
      Było kilka spotkań, on zachowywał dystans, nie chciał mnie przytulić pocałować. Zawsze tak ma, jak coś go gnębi, boli, nie potrafi okazywać że jest ok. Potem mieliśmy noc razem., kochaliśmy się i była ta bliskość. Niestety w nocy musiał jechać, bo w domu coś się stało, także średnio było to udane. Na następnym spotkaniu powiedział, żebyśmy dali sobie czas. Ze on potrzebuje, ze chce zobaczyć jak mu na mnie zależy. Bardzo bolało. Powiedziałam,by spojrzał mi w oczy. Powiedział, ze nie potrafi bo się rozpłacze. Powiedział, ze nie powie że mu na mnie nie zależy, bo tak nie jest.
      Wyznaczył datę 14 luty. W dzień zakochanych dostałam smsa, że to nie ma sensu, że tak to jest z jego strony. Chyba wtedy pękło mi serce. Jak głupia pojechałam do niego,by mi wyjaśnił. Okazało się, że zwolnił się z pracy, że źle jest z jego mamą,babcia w szpitalu do tego, że się posypało wszystko,że chyba wyjedzie za granice. Było źle i ode mnie też chciał uciec, nie wiem czemu.
      Nie mógł rozmawiać długo, odwiózł mnie do domu i spotkaliśmy się innym razem.
      Na następnym spotkaniu Był zmarnowany, zarośnięty, schudł, nic nie jadł, źle się czuł. Chciał przełożyc rozmowę, ale ja się uparłam. Zapytałam jak to możliwe, ze od tak przestało mu zależeć.
      Mówił , że nie wie, że nie wie nic. Nie wie skad to się wzięło.
      Powiedział też?a jeżeli zależało, a przestało zależeć?? Czułam jakby coraz bardziej wbijał mi nóż w serce.
      Zapytałam czy tak jest, czy nie zależy. Powiedział ?jednego dnia zależy, drugiego nie?
      Gdy zapytałam co by zrobił jakby dowiedział się, że się z kimś spotkałam, to z wielką złością spojrzał i zapytał?a zrobiłaś coś? Powiedziałam, że nie, że tylko kolega. Powiedział, że ok., mi wierzy. Ale czemu był zły jak sam mi w walentynki pisał, że to nie ma sensu?
      Ale przyznał, że nie wie jak by zareagował jakby nawet za rok dowiedział się, że z kimś jestem, że dziwnie by się z tym poczuł.
      Mieliśmy spotkać się jeszcze w kolejnym tygodniu, miał to przemyśleć, mieliśmy porozmawiać.
      Ale tak bardzo zabolało mnie to wszystko, tak się bałam, że zrani mnie słowami, że napisałam smsa, że jeżeli do końca tygodnia dojdzie do wniosku ze nie chce, że nic to nie znaczy, to żeby się nie odzywał, że to będzie znaczyło, że między nami koniec.
      Nie odezwał się. Minął miesiąc a ja codziennie pragnę by się odezwał, codziennie myślę o nim i tak bardzo go chcę?
      Wiem, ze z nikim nawet nie będzie, więc czemu nie chce być ze mną? Sam przyznał, że był szczęśliwy. Czemu uciekł?

      Mówił kiedyś że boi się zamieszkać, takiego rozczarowania i że potem będziemy się zmuszać do mieszkania razem. Nie wierzy w szczęśliwą rodzinkę, bo On takiej nie miał. To czemu boi się zaryzykować? Może być tak fajnie, a woli uciec? eh. Powiedział, że byłam idealna i naprawdę tak idealnie mogło być, ale On się przestraszył? Myślicie że się odezwie jak wszystko poukłada? Jak To jest ..bo ja już nic nie rozumiem. Złamał mi serce?

      talithakum
      Uczestnik
        Liczba postów: 8

        Zasługujesz na wyjątkową osobę, zasługujesz na najlepsze. Od wielkich rzeczy po małe. Na 'kocham Cię’ też 🙂 Ja nie wiem co Ci radzić, mi nie wolno w zasadzie, jestem DDA 🙂 Uważam, że ogólnie temat radzenia, tłumaczenia czemu coś się wydarzyło, to tylko do Twoich bliskich, którzy Cię znają nie od dziś. Jeśli szukasz wytłumaczenia na tej stronie, to ja bym rzuciła okiem na PROBLEM, z którym boryka się każdy DDA. Pół biedy, jak DDA pracuje nad sobą. Gorzej jak nie, albo udaje, że problemu nie ma.
        Kończę ten wywód tym samym, czym zaczęłam. Zasługujesz na najlepszego mężczyznę z możliwych. Ja zresztą też 🙂 Za nim to nastąpi, to trzeba dużo roboty nad sobą, bez względu na to, czy ktoś ma diagnozę DDA, czy nie. Może warto popatrzeć też na siebie, tak ze szczerością. Może są jakieś błędy które popełniłaś w związku, i nawet ktoś bliski o nich Tobie mówił, ale nie chciałaś przyjąć tego do wiadomości? Najtrudniej przyjąć oczywiste prawdy, oczywiste błędy. Trudno popatrzeć na siebie ze 100% szczerością. W wyciągnięciu wniosków z tego wniosku pomogą Ci zaufani. Nie to forum:)
        Życzę Tobie i sobie najlepszego…mężczyzny

        🙂

        Dobrego weekendu
        ps. na myślenie o tym czemu był i się zmył dobrze robi godzinny bieg ze słuchawkami na uszach. Polecam. Nawet jak brzydko za oknem.

        krokus
        Uczestnik
          Liczba postów: 1

          Pirania3 bardzo proszę o jakiś kontakt ze mną (e-mail czy coś) chciałabym porozmawiać poza forum pozdrawiam serdecznie

          Pirania3
          Uczestnik
            Liczba postów: 8

            Krokus, proszę to mój e-mail Pirania87@onet.pl . Czekam na wiadomość i również pozdrawiam

            Pirania3
            Uczestnik
              Liczba postów: 8

              Talithakum, bardzo dziękuję za tak szczerą i właściwą odpowiedź.Wiem, że każdy stanowi odrębną jednostkę i czasami ciężko zrozumieć i doradzić. Poza tym wiadomo, że opisana sytuacja przedstawia to jak było z jednej strony. Mogę jedynie nakreślić jaki jest, jaki był dla mnie, co mówił, ale wiem, że tylko On tak naprawdę wie dlaczego tak się zachował a nie inaczej.
              Podczas naszej ostatniej rozmowy powiedziałam mu, że Jego zachowanie nie jest normalne, że to trzeba leczyć,odparł, że to wie, że zdaje sobie z tego sprawę. On widzi problem, ale nie wiem czy kiedykolwiek poszedłby na terapie. Dla Niego to okazanie słabości,a On tego nie robi, jak zresztą często zaznaczał.
              Uwierz, ze chciałabym wiedzieć też co zrobiłam źle w tym związku. Powiedział mi, że byłam idealna, aż za idealna, może to był właśnie ten błąd.
              Robiłam wszystko, by był szczęśliwy, tak bardzo chciałam by taki był, by uwierzył, że to co złe już jest za Nim. Wydaje mi się, że błędem było to,że dopiero teraz poruszyliśmy takie „poważne „tematy. Lata się ciągnęły, a ja przez ich czas dawałam tylko delikatne aluzje co bym chciała. Wydaje mi się, że jak przez dłuższy czas jest jakiś stan, nic się nie zmienia, to człowiek się przyzwyczaja i przerażają go jakieś zmiany coraz bardziej.Minął dopiero miesiąc, może gdy to wszystko poukłada, przemyśli, odezwie się.
              Mam nadzieje, że sam mi wyjaśni dlaczego tak się zachował, bym nie myślała, ze byłam dla Niego nikim…

              anika1129
              Uczestnik
                Liczba postów: 1

                Hej właśnie dojrzałam do myśli, że mam problem.
                Zdaje sobie sprawę, że początek problemu to mój dom rodzinny. Dom, którego tak się wstydziłam a teraz zmierzam żeby mój był taki.
                Przestałam sobie kompletnie radzić, właściwie nie radzę sobie.
                A.

                Anonim
                  Liczba postów: 64

                  Hej anika1129 🙂 Najtrudniejszy pierwszy krok 🙂
                  Fajnie ze napisalas,ja tez ostatnio sobie doslownie z niczym nie radze,w sumie to chyba nigdy nie radzilam a po okresie placzu i smutku mialam okres w ktorym staralam sie udowodnic sobie i swiatu ze jestem silna i radze sobie ze wszystkim,ale ostatnio to moze i jestem wstanie zrobic pranie -jak automat jakis ale jak zaczynam myslec o swoim zyciu to jest dramat,teraz juz rozumiem czemu zawsze tak ciagnęło mnie do filmów dramatycznych 🙂

                  Pirania3
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 8

                    anika1129 a dlaczego zmierzasz by teraz Twój taki był? Chciałabym właśnie to pojąć. czemu osoby, które wychowały się w trudnej rodzinie nie dążą właśnie do tego by było wszystko inaczej? Moi oboje rodzice są DDA i tworzą normalną zgrana parę, nigdy nie usprawiedliwiali się tym, że coś się nie udaje przez to, że było źle w dzieciństwie. Po prostu robią wszystko by było dobrze.

                    FX31
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 4

                      Pirania3 . Czasem pomimo wiedzy, że jest się DDA czy też DDD po prostu wpada się w pewne schematy postępowania.
                      Moja , żona pomimo iż tłumaczyłem jej, że ja jestem DDA (zrozumiałem to jak już byliśmy małżeństwem) oraz znając historię jej życia powiedziałem jej, że Ona jest DDD. Było to 11-12 lat temu. Nie wierzyła w to co mówiłem, o mojej rodzinie, ani w to co ona sobą reprezentuje. Efekt jest taki, że mnie zdradzała. Dopiero gdy wszystko odkryłem i zaczęliśmy przechodzić „kryzys” zrozumiała, że to co mówiłem o mojej rodzinie i o niej samej było prawdą. Szkoda, tylko, że musiało dojść do zdrady spowodowanej przez to że była/jest DDD. Niestety wiedza, że jest się DDD/DDA nie wystarcza by zmienić swoje zachowanie, zwłaszcza gdy w grę wchodzą emocje … silne emocje, czy też potrzeba emocji.

                      vanessaM
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 3

                        Bardzo podobne cechy posiadam.Nigdy nie powiedzialam facetowi,ze go kocham.Na poczatku kazdego zwiazku jestem mega szczesliwa,romantyczna(bez gadaniny”kocham Cie”),szalona a kiedy juz mija jakis czas to moje baterie sie wyczerpuja a ja marze o czyms nowym.W ogole nie rozumiem co mojego faceta przy mnie trzyma.Ja to bym sobie w tylek nakopala.Moje hustawki doprowadzaja nawet mnie czasami do szalu.Ale pol zycia jak sie zylo w ciaglym stresie,to ciezko jest zyc w stabilnym zwiazku.Ja tak mam.I to nie znaczy,ze nie kocham.Po prostu nie umiem to pokazac jak ludzie zdrowi.Tak sobie mysle,ze chyba najlepiej by bylo zyc z kims z DDA,bo bysmy sie bardziej rozumieli?Generalnie ujmujac-nie staraj sie o zwiazek z dda,bo i tak bedziesz miala przesrane przez caly czas.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 29)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.