Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Ja nie umiem zyc!

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 27)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Zauważcie, że takie problemy maja same dziewczyny! Wszystkie piszecie o swoich problemach. I wszystkie o takich samych. Ja także z tym sie borykam, ale za wszelka cenę chcę to w sobie zwalczyć. Pewnie raz na zawsze się nie da i ciagle trzeba będzie walczyć i walczyć na nowo. Aż do konca.

      Zastanawia mnie jednak, że piszemy o tym my, kobiety, dziewczyny… Analizuję sobie zawsze wszystko i wszystkich i dochodze do niezbyt konstruktywnych wnioskow (to jeszcze zależy z jakiej perspektywy na to spojrzeć), że jesteśmy dużo bardziej wrażliwsze i przez to wszystko naokoło ma taki niesłychanie ważny wpływ na nasze życie.
      Pewnie prościej byłoby się tego zaprzeć, zapomnieć, wyzbyć uczuć i prosta droga nie patrzac do tyłu ani w bok iść przed życie widzac upragniony cel.

      Ale nic nie jest takie proste i latwe jak to się zdaje na poczatku. Zawsze pojawia się ten balast uczuciowości (hormony?).
      Po pierwsze: jaki jeste cel? A to czasami uzmysławiamy sobie bardzo po¼no.
      Po drugie: jaka droga do niego dojść? Jakie metody stosować w życiu, żeby go osiagnać?
      Po trzecie: jak już znamy odpowied¼ na dwa poprzednie pytania pojawia się problem: jak to w praktyce urzeczywistnić?

      Na każdym etapie znajda się problemy, z ktorymi musimy sobie poradzić.
      Czy nie wiemy jak żyć i po co. Czy nie znamy sposobow na życie. Czy też nawet gdy je znamy nie wiemy jak to zrealizować.

      A zazwyczaj towarzyszy temu STRACH, ten wielki prześladowca, a wraz z nim poczucie bezsiły. To blokuje wszystkie najpiękniejsze zamierzenia. Bo nawet jeśli uda nam się z niego wyzwolić, to tylko na krotko. Potem znow się pojawia, i znow, i znow…
      To z kolei osłabia nasza nadzieję. A ona rownież zawsze jest. Gdyby i jej nie było, życie nie byłoby takie nieznośne. To ona sprawia, że mamy dysonans uczuć. To ona nie pozwala nam się poddać i popaść w błoga rezygnację. To ona zmusza do wysiłku marzen, chociaż brakuje sił i już nawet ochoty na to…

      Ale dobrze, że jest. Ona podobno umiera ostatnia. 🙂

      Ps. Czyj to cytat o murze? Piekne. Kto jest autorem tej myśli?

      bluee
      Uczestnik
        Liczba postów: 31

        W tym przypadku autorem jest chyba dziennikarka tego miesięcznika, ale motyw muru przewija się często w ksiażkach, poezji, muzyce.
        Ostatnio wrociłam do płyt Edyty Bartosiewicz. Nie znam jej życia, ale z tekstow wynika, że ona też "za dużo widzi, zbyt mocno czuje".

        Red71

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          eureka!Nie jestem sama.Nie chce sie dziewczyny oczywiscie karmic waszymi podobnymi odczuciami,ale tak lżej,gdy sa podobni do mnie-nie jestem wyizolowana,’nie wymyslam",jak to twierdzi moja mama,"nie wariuje’-jak mysla niemalze wszyscy.Mimo,ze przeszłam terapie-demony wrociły.wiedzialam,ze przyjda,ale nie myslalam,ze stanie się to tak szybko.I przykro mi.Tak przykro.Kazdego dnia cieszyłam sie ze swego wyzdrowienia,az pewnej nocy znow ogarnał mnie lęk,by potem powracac coraz czesciej.Mysl uzaleznienia sie od terapii wzdrygała.Powinnam byc za siebie juz dalej sama odpowiedzialna.Modliłam sie do Boga o pomoc,ale strach i depresja na stałe wynajęły sobie pokoj u mnie.Bałam sie zawsze wszystkiego-ludzi,zwierzat,robali,ciemnosci,nocy,niespokoju,swego ciala,swych mysli,dziwnych zjawisk,tego co niepewne,katastrof,klęsk żywiołowych,chorob,biedy,poronienia,ze niczego w życiu nie osiagnę,ze nie jestem potrzebna,ze jestem nieatrakcyjna,marudna i trudna.£udziłam sie nadzieja,ze mi to minie,gdy dojrzeję,ale dorastanie tak bardzo boli.tak boli ma dusza.Bog był przy mnie,aż ktoregos dnia zostawił mnie na pastwę losu.Znow zaczełam głosno mowić o depresji,znow slyszalam"nie przesadzaj".Nie wiem jak życ,by sie cieszyc.Nie chce lekarzy,kaftanu,lekow,wymyslonych chorob,czarnowidztwa.Chce normalnie życ,nie martwic sie na zapas.skad to sie do cholery bierze?Jestem kreatywna,towarzyska,energiczna,niewyalienowana wcale,ale jestem na dobrej drodze by taka sie stac.Czy życie musi byc takie trudne?czy to zawsze będzie już tak bolało?Czy życie to tylko pasmo cierpienia?Chciałabym umrzec,ale niestety nie mam na tyle odwagi by odebrac sobie życie.Nawet w tym nie potrafie byc silna i konsekwentna.

          Tarja
          Uczestnik
            Liczba postów: 307

            U mnie sie nic nie zmienilo od czasu gdy to pisalam niestety… mimo prob….kolejnej terapeutki i nastepnej i tak do dzis… nie jest nic a nic lepiej i nadal sie boje i nie wiem czego chce… ani o jote nie zmienila sie sytuacja… cos okropnego.

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              U mnie za to jest zdecydowanie inaczej. Jak trafiam na swoje stare posty, to mam wrażenie, że czytam obca mi osobę :blink: ale jakoś mnie to nie martwi :laugh:

              Jolcia
              Uczestnik
                Liczba postów: 128

                Trochę nie na temat.
                To czerwcowe "Zwierciadło" o ktorym wspomniała Red71 (nie wiem czy o tym samym mowimy, ja o tym z 2005 roku) czule przechowuję 🙂
                Jest tam taki artykuł, ktorego podczas czytania bardzo długo nie potrafiłam przeczytać do konca… tak plakałam. Bardzo ciekawie napisany. Polecam.
                I jeszcze pytanie; czy ktoś czytał ksiażkę "Powrot do wewnętrznego domu" ? niestety nakład się już bodajże wyczerpał, a w bibliotece nie ma. Przy okazji polecam ksiażkę tego samego autora "Toksyczny wstyd" Moim zdaniem świetna.

                maga_
                Uczestnik
                  Liczba postów: 249

                  nie żyć, nie umierac i nie mieć nadzieji … i tak permanentnie chronicznie trwać

                  pavlos84
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2

                    ja tez czuje cos podobnego, z jednej strony pragne zycia, ale tez bardzo sie go boje…Boje sie ludzi, tego co o mnie pomysla albo tego, ze sie ode mnie odsuna…

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      "ja tez czuje cos podobnego, z jednej strony pragne zycia, ale tez bardzo sie go
                      boje…Boje sie "

                      Ja też :ohmy: z jednej strony nie chcę żyć bo nie widzę dla siebie sensu :y32b4: Dla innych tak, ale nie dla siebie (chyba , że w roli wiecznego dziecka… nie będac odpowiedzialnym za swoje życie…) choć z drugiej storny jakieś pragnienie ( za dużo powiedziane…) we mnie choć troszkę jest. trwać….? chyba tak…przynajmniej mam nadzieję.. wierzę że moje życie jest chciane. Skoro jestem, tylko diabelnie trudno w to uwierzyć…
                      obyście mieli jak najwięcej pragnienia życia

                      dziuba^
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 579

                        ja mam dosc tego tygodnia,ktory powoduje,ze czuje sie podle…
                        Podobno gdy czlowiek wklada cos w siebie i swoje zycie to cos od niego otrzymuje…

                        kiedy??

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 27)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.