Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Kiedy poczuliście się dorośli?

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 26)
  • Autor
    Wpisy
  • gairam
    Uczestnik
      Liczba postów: 24

      Witam wszystkich. Od dwóch lat (mam 31) uczę się nie czekać aż coś samo sie wydarzy, uczę się podejmujac decyzje brac za nie odpowiedzialność. Też nie umiem jeszcze poukładać układanki życia w całość…..czasem mam wrazenie ze stoje w miejscu..czasem jeszcze się boję..czasem uzalezniam decyzję od tego co powiedza inni..niestety czasem jeszcze….ale też powtarzam sobie ze po długim 30 letnim snie obudziłam sie!!!dzieki Bogu, wiec trochę potrwa jak je poskładam.(uczę sie byc dla siebie łagodna, choć to nie łatwe) Czasem dopadają mnie watpliwości i daje znać niewiara w siebie ale pozwalam na nia chwilke,,tylko chwilke..zmuszam sie do pozytywnego myslenia..na początku wkurzało mnie ze wiele "rzeczy" dla innych były oczywiste mnie sprawiały trudność. Mam na mysli odkrywanie moich słabych i dobrych stron, nazywanie słowami mysli, uczuc i nie uciekanie przed nimi tylko przezywanie…nadal sie ucze ale wiem ze nie ma innej drogi by odnalesc droge do swojej dorosłości. Do tego by zobaczyc ze to ja decyduję, nawet jesli ktos wierzy w przeznaczenie w to ze nie ma przypadków, w to ze Pan Bóg prowadzi nas to nawet On zatrzymuje sie tuz przed naszą decyzją: daje na wolny wybór, to ja decyduje! chcę miec dobre szczęśliwe życie! I gdzieś głęboko w sercu wiem ze sie uda! Choć nie wiem jeszcze jak bedzie wygladało///szukam..siebie wciąż

      Hausfin
      Uczestnik
        Liczba postów: 47

        A ja czuje ze jestem na dobrej drodze. Jeszcze trochę przede mną, ale jest fajnie przeciwstawiam sie matce , ojcu. Ucze sie nie brac odpowiedzialności za świat i …
        Jest mi z tym coraz lepiej;]

        Terapia, Forum w koncu znalazłem ścieżkę 🙂

        sztywny
        Uczestnik
          Liczba postów: 409

          nie czuję się dorosły, mam 37 lat, w tej chwili jestem na etapie budzenia w sobie dziecka, tego prawdziwego, spontanicznego. Chcę go pokochać, poprzytulać, jak się nim nacieszę i będę usatysfakcjonowany, to potem przyjdzie pora na dorosłość, tą prawdziwą. Wszystko po kolei, nic na siłę, powolutku, pocichutku …

          kaktus
          Uczestnik
            Liczba postów: 694

            Dzisiejsza rozmowa z mamą:
            Mama: Myślisz o magisterce?
            Ja: Tak, ale wolałabym jakieś artystyczne studia.
            Mama: Ale ja bym wolała, zebyś zrobiła magisterkę na tym samym kierunku.
            Czujecie?:) Mam 24 lata:) Dwa tygodnie temu przestałam odwiedzać moją babcię, bo po 4 latach dbania o nią co dzień (albo co 2), usłyszałam, że nie odzywałam się przez miesiąc (byłam na wakacjach;) ), że ona nie ma rodziny, bo zemdlała na targu i ludzie ją musieli ratować (nie chce nic jeść, ani się leczyć, to nic dziwnego, że mdleje) i tak dalej… Zrobiło mi się tak przykro, że nie powiedziałam jej nic, co bym chciała, ale pewnie powiem… Pomyślałam sobie, że mam już dość. Ze mnie obraziła tymi stwierdzeniami i że nie będzie nam wchodzić na głowę ze swoimi chorobami, jeśli nie chce się leczyć. Ja wiem, że ona tego nie zrozumie, może podda się leczeniu, może nie, ale JA na pewno nie będę brała na siebie poczucia winy, które ona chce mi wmówić. I wtedy poczułam się dorosła.
            A co do tych studiów… Teraz już wiem, że mogę wybrać, co chcę, bo dałam radę z trudniejszymi sprawami, np. robieniem wyłącznie tego, czego inni oczekują, piątkami z przedmiotów, które były dla mnie albo nieinteresujące, albo wymagały przestawienia myślenia. I nikt mi nie wmówi, że nie będę zadowolona, bo porażki albo błędy w tym, co człowieka interesuje, może bolą, ale rozwijają, a to zawsze daje radość.

            Edytowany przez: kaktus, w: 2007/08/23 14:59

            szklanka
            Uczestnik
              Liczba postów: 2

              heh świetne pytanie…kiedy stałam się dorosła? dlugo zastanawialam się nad odpowiedzią, ale skłamię jeżeli napiszę że jestem dorosła "od zawsze", od kiedy zaczęłam sama sobie radzić z atakami "tatunia" bo to nie prawda. mam 26 lat, ale chycba tylko na papierze. czasami zachowuje sie jak 6 letnie dziecko, a czasami jak stara zgrzybiala baba, która juz wszystko widziala i może umierac…Nie rozumiem sama siebie i wlasnie teraz to do mnie dotarło. Czy wy tez tak macie? Podam przykład mojej rozbieżności: nie mogę otworzyć słoika z dzemem, proszę o pomoc mojego faceta, ale jezeli zobaczę ze on nie tak trzyma słoik żeby go otworzyć (oczywiście nie tak jak ja zawsze trzymam słoik do otwarcia) to wyjmuję mu słoik z rąk i staram się mu pomoc i pokazuję jak to się powinno robić. Boooosz. To jest chore…Jak on ze mną wytrzymuje????? Mieszkamy ze sobą juz 2 lata! A mnie właśnie przy pisaniu tego posta to wszystko uderzyło! A to tylko jeden przykład z baaaardzo długiej listy moich pokręconosci… (popłakałam się) szklanka

              Beatrix
              Uczestnik
                Liczba postów: 161

                Hej:)
                nie pamiętam kiedy poczułam się dorosła…. chyba zawsze byłam, tylko ta dorosłość była na każdym etapie mojego życia trochę inna. Mam 2 młodszych braci i jednego straszego, żeby mamie pomóc to w domu robiłam wszystko (prałam, prasowałam, sprzątałam, gotowałam, pomagałam chłopakom w nauce..itp.).. to chyba dorosłość prawda..?

                Ale prawdziwie dorosła poczułam się w dniu kiedy po maturze spakowałam dwie siatki rzeczy i pojechałam szukać pracy, żeby móc zacząć (kwestia pieniędzy) studia, zeby w końcu przestać być ciężarem dla mamy, żeby jej i młodszym braciom pomóc….

                No i w zasadzie tak się zaczęło…tak się zapędziłam w tym pomaganiu wszystkim dookoła i zarabianiu pieniędzy i poprawianiu swojego i rodzinnego statusu, że normalnie na 6 lat zapomniałam o sobie:)

                Ale spoko, stwierdzam że niczego nie żałuje i na tym też chyba polega dorosłość – zdajesz sobie sprawę z "wielu rzeczy":)

                Pozdrawiam

                Anonim
                  Liczba postów: 564

                  Naprawde wzruszajace te wypowiedzi .Kiedy ja stalam sie dorosła? Chyba wtedy jak mialam 13 lat i musiałam podjac te decyzje za siebie i rodzenstwo. Moja siostra miala wtedy 10 lat a braciszek Rafałek 5 lat,natomiast braciszek Rysio miał 2 miesiace(ja sie nim opiekowałam ) Pisze to do was ale czuje jak boli to wspomnienie. Własnie, wówczas majac 13 lat poszłam do pani pedagog szkolnej i powiedziałam ,ze matka pije i mam dosc bycia popychadłem i dosc patrzenia na alkohol w domu. Pani pedagog porozmawiała ze mna (mieszkała obok nas w bloku) i przyjechali po matke pijana i jej konkubenta z ,którym jest do dzis. A pózniej zabrali malutkiego Rysia i nie widziałam go do dzis a za chwile przyjechali po nas i skierowano nas mnie siostre i braciszka( którego tez nie widziałam do dzis dnia) do Domu Opiekunczego a potem do Domu Dziecka ….. Ja tak czuje ze wlasnie wtedy byl ten dzien kiedy stałam sie dorosła…

                  Anonim
                    Liczba postów: 564

                    Pisze to wszystko bo chce sie z wami podzielic moimi przezyciami, chociaz to jest bardzo trudne tak pisac i wspominac koszmar dziecinstwa.Zaraz sie rozpłacze….

                    Anonim
                      Liczba postów: 564

                      Wpadne do was za godzinke, ide kolacje zrobic musze ochlonac bo łzy mi stoja w gardle. Dlaczego to tak boli….? Wspominam tamte chwile ……..to jest bardzo trudne

                      Katarzynka21
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 808

                        Gdy popatrzylam w siebie i pomyslalam, ale tam strasznie pusto i zaczelam szukac uporczywie jakiegos swojego kawalka, zeby sie go przyczepic i wyciagnac cala reszte siebie. Wtedy sie zdenerwowlam okrutnie ;-), bo zobaczylam jakie spustoszenie we mnie panuje. Nie dosc, ze nie potrafie poznac co moje a co narzucone sila przez tate, co moje a co spowodowane strachem i wstydem, to to co moje uporczywie niszcze i okaleczam, wyrzekam sie tego, bo to niebezpieczne i nie wiem co z tym poczac. I wtedy postanowilam jednak cos z tym zrobic. Odnalezc, zdefiniowac, zbadac i juz robic po swojemy i to chyba wtedy poczulam sie dorosla, bo podjelam walke o siebie i o swoja przyszlosc. Zadbalam o siebie, nie szukajac ciagle milosci i akceptacji ojca, ktorych i tak nigdy bym nie dostala, zainteresowania matki i jej matczynej milosci. Pogodzilam sie z tym, ze moje uczucia do rodzicow nigdy nie beda odwzajemnione, bo to juz nie czas na to. Ze tej krzywdy juz nie da sie nadrobic. Ze na zawsze pozostanie tesknota za wielka miloscia ze strony rodzicow, ktora mnie nie obdarowali, ale ze to nie do nadrobienia, nawet jakby bardzo chcieli. I zaczelam patrzyc w przod a nie w tyl. Na to czym jeszcze moge byc obdarzona juz jako dorosla kobieta. I wtedy poczulam sie dorosla. Niestety jednak bardzo czesto jeszcze, w ciezkich sytuacjach doroslosc mnie opuszcza i zachowuje sie jak 5cio letnie dziecko zle, wredne, skrzywdzone, opuszczone, niekochane, no ale z wieloletniech przyzwyczajen trzeba po prostu powoli sie wyzwalac. Daje sobie na to czas i akceptuje te male wybryki 😉 To chyba tez juz moja doroslosc 😉 Bo akceptowac nawet to co sie nie podoba to domena doroslosci 😉

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 26)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.