Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Lęki

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 49)
  • Autor
    Wpisy
  • dorotaa77
    Uczestnik
      Liczba postów: 171

      tak naprawdę, to nienawidziłam tej mojej ostatniej pracy… rzuciłam ją z ogromną ulgą i odetchnęłam… naprawdę mi nie zależało, a kiedyś tak bardzo się starałam i tak bardzo chciałam utrzymać jakąkolwiek pracę, choćby nie wiem jak była tam traktowana…

      dziękuję Bogu za to, że jeszcze jakieś resztki godności we mnie są! 😀

      po tym wszystkim co przeszłam, to nie powinnam już jej mieć a tu jak jak Feniks z popiołów JESTEM i domagam się godności. może trochę przesadziłam i poszło mi za bardzo w drugą stronę? 😉

      nie żałuje, że rzuciłam tą pracę (więcej grzechów nie pamiętam;). tylko, że z czegoś trzeba żyć, nie?

      tak – dobrze to ujęłaś i podpisuję się pod tym, że kluczową sprawą z radzeniu sobie z lękami jest akceptacja.

      ja dużo dowiaduję się z książek, które czytam.

      polecam książkę thom rutledge 'oswoić strach’

       

      ’zamiast codziennie z nim walczyć obejmij go’

       

      KochamRap
      Uczestnik
        Liczba postów: 17

        mam dokładnie to samo co autor tematu….

        nie wiem skąd ten lęk tak do końca się bierze i jak go zwalczyć 🙁

        inni widzą to jako lenistwo a ja się nawet boję szukać pracy, wysłać cv…. od zawsze tak miałam

        mimo iż sobie radziłam w racy nawet lepiej niż inni

        Chłopiec Papuśny
        Uczestnik
          Liczba postów: 3706

          Pracę miałem dobra, bo 12 zł. Za godzinę. Ale psychicznie niedawałem rady. Ciągle stres, leki. Co będę robił, czy mnie nie rzuca na inne stanowisko. Nie mogłem tego opanować. W piątek nie dałem rady i do pracy nieposzedłem. Umknęło mi 90zł. Ale w środę zaczynam pracę gdzie indziej. Wracam do handlu do spożywki. Zero stresu, praca z towarem. Trochę boję się kasy, bo bułeczki itp. W środę mam badania.

          Chłopiec Papuśny
          Uczestnik
            Liczba postów: 3706

            Chyba boję się tego że się nie uda. Że sobie nieporadze z tym, boję się pytać o cokolwiek. Mam to z przeszłości, jak mi matka mówiła że do niczego się nie nadaje, bym nieprobowal bo nie wyjdzie. Boli to do tej pory jak cholera.

            KochamRap
            Uczestnik
              Liczba postów: 17

              Ja też  się  boję  że coś  zrobię  źle i że nie dam rady a jak mam o coś  zapytać  to się  boję  i czuje się  jak nieudacznik. Też nie mogę  wytrzymać  tej presji. ..samo kładzenie  się  spać  jest trudne gdy ma się  iść  na następny  dzień  na studia/do pracy/do urzędu.  Myśli  krążą  o tym że  sobie  nie  poradzę. Też  najchętniej  bym pracowała  w spożywce na magazynie 🙂 tam czuła bym się  najpewniej  i bezpiecznie. Może  to właśnie  konfrontacja  z drugą  osobą  nam sprawia  tą  trudność  i buduje barierę?  Też  boję się  kasy i podziwiam  jak ktoś  może  to obsługiwać  i przy tym być  spokojnym. Mimo iż Ci tak mówiła  to jakoś  dajesz jednak  radę. Może  jak popracujesz tam gdzie  lubisz to będzie  łatwiej  gdzie  indziej?  Też  mam te lęki  i stres, bo nie sama praca mnie stresuje. Tylko chyba to że  coś  zawalę albo  kontakt  z ludźmi.

              Chłopiec Papuśny
              Uczestnik
                Liczba postów: 3706

                Jutro nie idę do pracy. Nieposzedlem w piątek, a to był ważny dzień, bo później mamy rozprowadzenie na cały tydzień. 160zł. Mi uciekło jak nic, nawet więcej. W środę mam badania do nowej pracy, mam nadzieję że szybko zacznę pracę w Nowym miejscu.

                malina32
                Uczestnik
                  Liczba postów: 142

                  Papusny a ja myslalam,  ze ty taki silny i dzielny jestes. wydawalo mi sie ze juz te temat przerobiles. zaskakujace ale takie mam wrazenie czutajac twoje wypowiedzi na forum. a tu sie okazuje, ze cos cie przerasta.  mam nadzieje ze jakos to przerobisz. bo mimo dobrych chceci nie mam rady na to. ale trzymam kciuki za ciebie.

                  mam inne doswiadczenia odnosnie pracy. a takze lekow, ktore glownie odnosza sie podrozy komunikacja albo stania w kolejce.  praca nie wzbudza u mnie lekow. lubie pracowac z ludzmi.

                  hannae
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 49

                    Ja za to boję się przeprowadzki. Dużo zmian przede mną. Przeprowadzka z partnerem do nowego miasta (nie aż tak daleko od mojego,ale wciąż), szukanie pracy/stażu. Mimo, że generalnie mam pozytywne nastawienie i ciągle do tego dążyłam, to mam takie pojedyncze napady lęku i paniki, że przestaniemy się dogadywać, że stworze taki dom jak moi rodzice, że będę cierpieć. Mimo, że racjonalnie wiem, że go bardzo kocham, to słysze takiego trolla w głowie, który wmawia mi, że pewnie teraz przestane Go kochać i zaczne ranić, tak jak robił to mój chory ojciec matce…A wiem, że mam coś z charakteru mojego ojca, że dołuje się i czasem izoluje…Nie wiem jak wyciszyć to w głowie. Normalnie cieszę się i wszystkim o tym opowiadam, angażuje się w kupowanie wszystkiego do mieszkania, a tu momentami przychodzą takie okropne psujące myśli 🙁 Jakbym nie potrafiła cieszyć się z tego że coś mi się udało. Ta decyzja o przeprowadzce sprawiła, że bardziej utwierdziłam się w miłości mojego chłopaka i czuje się bezpieczniej, a z drugiej strony takie poczucie bezpieczeństwa serio sprawia, że jestem przerażona. Pierwszy raz od dłuższego czasu ktoś kogo kocham nie rani mnie, jest spokojnie, bez kłótni, krzyków, braku pewności jutra(jak w domu rodzinnym) i chyba mnie to przerasta. Przywczaiłam się do „dramatów” i nawet jak kłóciłam się z chłopakiem, to czułam, że to część mojego funkcjonowania, że tak musi być, że relacje w miłości to jeden wielki konflikt….Widzę, jak bardzo jestem 'zniekształcona’..

                    Strasznie się boję. Nie wiem skąd biorą się te głupei  myśli, gdy czuje, że są one takie nie moje… Dodatkowo martwie się pracą, bo wiem, że muszę już szukać w swojej branży, czegoś z czego już naprawdę będę mogła się utrzymać sama i bedzie na poziomie..Zawsze chwytałam się słabo płatnych, najprostszych prac bo nie wierzyłam, że mogę lepiej i dam radę. Boję się, że sobie nie poradzę, że zawale przez stres i brak pewności siebie..Mam wykształcenie,fajne cv, duże doświadczenie w podobnych pracach (ale przy mniejszych zadaniach,ala produkcja, magazyn), ale wciąż ta wizja jest dla mnie przerażająca.

                    malina32
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 142

                      Hannae a bylas na terapii? Bo terapia uczy reagowac na stres. Duzo zmian to duzo nerwow ale nie jestes sama. Z partnerem bedzie latwiej. A co do pracy to jaka cie interesuje? Bo tak naprawde jesli posluchasz nagran Ramit Sethi z yt to zobaczysz ze on znalazl wiele rozwiazan ktore pomagaja w rozmowie o pracy. Aby znalezc swoja wymarzona prace muszisz sie sprzedac na rozmowie. Zarowno cv jak i rozmowa daja duze szanse. Duzo ludzi nie ma doswiadczenia ale jesli opanuje rozmowy. Oczywiscie kilka musi byc porazka zebys mogla sie nauczyc ale to sa lekcje. On jest moim zdaniem najlepszy ze wszystkich coachow bo konkretnie podpowiada gdzie sa bledy i jakie sa najczestse.

                      Dasz rade. Ps. Stres to nie wlasciwe postrzeganie sytuacji.

                       

                      hannae
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 49

                        Malina32, dzięki za odp i radę! Na pewno sprawdzę tego coacha, super sprawa. Na terapię chodzę, ale rzadko ze względu na finanse. Wieloma rzeczami się stresuje, często msuzę brać jakieś ziołowe preparaty bo potrafię przejmować się najmniejszą pierdołą. Chyba już tak mam, że szukam problemów tam gdzie jeszcze ich nie ma. Nawet nie zaczęłam dobrze starać się o pracę, a już widzę to czarno. Że na pewno sobie nie poradzę, że nie mam kompetencji, że przerośnie mnie ilość obowiązków. Odrazu jestem na nie. Podobnie ze związkiem. Dobrze się dogadujemy, planujemy teraz na dobrą sprawę swoją przyszłość i wreszczcie mam szanse tak realnie odbić się od problemów rodzinnych i pójść na swoje i zacząć budować swoje życie „zdrowo”, a momentami, nawet gdy się cieszę, planuje,marze to jest we mnie taki skulony strach i pesymistyczne myśli, że na pewno nie będzie dobrze, że nie wyjdzie mi w związku, że nie znajdę pracy, że będę samotna i nieszczęśliwa. Że a co jeśli źle wybrałam i skończę nieszczęśliwa jak mama? Nawet teraz mam co jakiś czas myśli, że moze nie powinnam byla odcinać się tak od domu i jednak zostać, pomagać, rozwiązywać problemy..mimo, że racjonalnie wiem, że to co dzieje się w domu to zamknięte koło i wszyscy jesteśmy przez to chorzy… Martwię się o mamę i o wszystko, ale wiem że tym samym zaniedbuje siebie. Mam poczucie, że nie daje sobie prawa do wlasnego szczęścia i sama robie w głębi serca wszystko, żeby je stłamsić i zepsuć to co dobre.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 49)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.