Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Miłość Bezwarunkowa

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 25)
  • Autor
    Wpisy
  • abcd
    Uczestnik
      Liczba postów: 218

      Mówi się, że miłość bezwarunkowa to miłość matki do dziecka. A ja się zastanawiam czy kobieta jest w stanie bezwarunkowo pokochać mężczyznę/czy mężczyzna jest w stanie pokochać bezwarunkowo kobietę? Jeżeli zakładając że tak, to czy doświadczenie dzieciństwa w rodzinie w której był obecny alkoholizm albo pijaństwo rodzica/ rodziców utrudniło umiejętność pokochania bezwarunkowego, czy być może ułatwiło, gdy przepracowało się w sobie syndrom DDA( i wszystko to na co oddziałało w człowieku to zniewolenie alkoholowe ze strony któregoś z najbliższych)?
      Jeżeli zechciałby się ktoś wypowiedzieć, to byłoby miło.
      Pozdrawiam

      • Ten temat został zmodyfikowany 2 lat, 2 miesięcy temu przez abcd.
      • Ten temat został zmodyfikowany 2 lat, 2 miesięcy temu przez abcd.
      aktywny187
      Uczestnik
        Liczba postów: 87

        Moim zdaniem w świecie dorosłych lepiej żeby była miłość warunkową, wymagająca np. wzajemnego szacunku, zrozumienia ….

        abcd
        Uczestnik
          Liczba postów: 218

          Czy mógłbyś coś więcej napisać dlaczego tak uważasz, bo tak sobie myślę, że mnie się to nie kłóci, co piszesz Aktywny187. W tym sensie, że ktoś kogoś kocha bezwarunkowo i właśnie z powodu tej  miłości widzi, że dobrze by było wymagać, stawiać warunki by miłość nasza mogła dojrzewać – tak ktoś może dostrzegać, ale gdy okazuje się, że ten umiłowany bezwarunkowo nie jest w stanie spełnić warunków i wymagań, to ten który postawił wymagania i warunki rezygnuje z warunków i wymagań, ale nie rezygnuje z miłości bezwarunkowej i nie zrywa z tym którego stwierdził, że miłuje. Ale wiadomo też, że jeżeli już człowiek wiąże się z kimś, to raczej jakieś warunki musiały być na początku( szacunek to raczej podstawa). I mnie chodzi o stan, gdy już zaistniał związek i para wyznała też sobie miłość i pokochała. I gdy już tak trwają w miłości, to czy są w stanie pokochać się bezwarunkowo, czyli nawet gdy np. te warunki, który przyczyniły się na początku do tego by w ogóle zaistniał ich związek, gdy nawet zostaną utracone, to czy są w stanie dalej się miłować, tak jakby te warunki były, a nie że zrywają (bo np. pada stwierdzenie, że nie takiego człowieka pokochałam/pokochałem.

           

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez abcd.
          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 630

            abcd, wybacz, ale to co napisałaś w drugim poście trochę mi pachnie teoretycznym „gdybaniem” i „dzieleniem skóry na niedźwiedziu”. Albo inaczej nazywany pewne rzeczy🙂

            Dla mnie miłość bezwarunkowa jest bezwarunkowa – tak może kochać kogoś tylko Bóg lub rodzic, lub dziecko – nawet jeśli taki ktoś staje się alkoholikiem czy bandytą.

            Wkładanie miłości bezwarunkowej w relację damsko-męskie jest dla mnie głębokim nieporozumieniem, bo:

            – partner to nie dziecko i nie rodzic!

            – jeśli jesteś z kimś, bo cieszy Cię jego widok, czujesz się przy nim dobrze, jest dla Ciebie czuły, sprawia Ci przyjemność jego dotyk, obecność – to gdzie tu można mówić o bezwarunkowości?

            Myślę, że oczekiwanie od partnera akceptacji bezwarunkowej to dobra recepta na samotność… albo koniec związku.

            Moim zdaniem w relacji zawsze kocha się za coś – tylko, że dobrze, jeśli za szczególne cechy partnera, jego sposób bycia, chęć rozmowy i współpracy, troskę, lojalność itp. – nie za pieniądze, nazwisko i status.

            Poczucia bezpieczeństwa i poczucia przynależności – wzrastających ze stażem związku – też nie nazywałbym „bezwarunkowym”, gdyż biorą się one z konkretnego sposobu postępowania.

            2wprzod1wtyl
            Uczestnik
              Liczba postów: 1177

              Według mnie dopòki miłość jest i o ile była to jest bezwarunkowa.

              Miłość jest też relacją. Podoba mi się poròwnanie relacji do rośliny, ktòrą warto pielęgnować, podlewać, dbać o nią.

              Można by przytoczyć jakieś dwa skrajne przypadki z jednej strony przemoc (też przecież jest złamaniem jakiś warunkòw) a z drugiej jakiś błahy powòd zakończenia relacji  lub bez powalczenia o utrzymanie.

              Myślę, że w takich przypadkach albo nigdy miłości nie było (było coś co wydawało się miłością) albo nie była podlewana i czy sam fakt braku dbania o relację jest warunkiem i ew. złamaniem warunku?

              wracając do pierwszego zdania gdy jest miłość to ona jest bezwarunkowa a czy brak podlewania powoduje zanik miłości? Według mnie tak. Natomiast gdy obie strony podlewają i przede wszystkim miłość była to nawet gdy ktoś nie wypełni oczekiwań w jakimś zakresie to sam fakt i spojrzenie na to z miłością utrzyma relację (nastąpi jakaś dynamika ale miłość zostanie), bo na głòwny plan uwypukli się wizja, że ktoś dbał tak jak potrafił.

               

               

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 630

                abcd napisał(a?):

                „gdy okazuje się, że ten umiłowany bezwarunkowo nie jest w stanie spełnić warunków i wymagań, to ten który postawił wymagania i warunki rezygnuje z warunków i wymagań, ale nie rezygnuje z miłości bezwarunkowej”

                I Ty naprawdę nie dostrzegasz w tym żadnej niemożliwości i wewnętrznej sprzeczności???😁 Bo dla mnie to co najmniej zakręcone…

                Życie chyba raczej szybko rozprawia się z takimi piętrowymi konstrukcjami…😐

                Przepraszam, jeśli źle rozpoznaję Twoją płeć, ale piszesz tak trochę „ogólnie”, „nie o sobie” i trudno mi się połapać…

                2wprzod1wtyl
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1177

                  Dla mnie istotniejsze jako osoby dda i też osoby funkcjonującej w relacjach bez miłości jest to czy potrafię wejść w relację miłosną bezwarunkowo?

                  Czyli czy ufam, czy umiem odpuścić kontrolę w sensie wyłączyć czujkę, czy nie poddaję się destrukcyjnej zazdrości, czy komunikuję się, czy umiem rozwiązywać konflikty, czy nie unoszę się dumą czy nie porzucam, czy sprostam i będę pielęgnował, czy dojrzałem do tego by widzieć  drugiego człowieka jako odrębną istotę, czy potrafię uwzględniać potrzeby drugiej osoby w zgodzie z sobą.

                  Z drugiej jednak strony wyczekiwanie do momentu w ktòrym będę miał poczucie gotowości to tak naprawdę sabotaż.

                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                  2wprzod1wtyl
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1177

                    …bo gdy nie umiem zaufać, gdy nie umiem wyłączyć czujki gdy będę czuł się zagrożony demonstrując to destrukcyjną zazdrością, gdy będę cudze granice i potrzeby odbierał jak narzucanie i dominowanie, gdy będę uciekał lub unosił się dumą zamiast rozmawiać gdy będę uważał, że nie sprostam to podświadomie nie będę chciał czuć tych emocji i wtedy powròt do utartych ścieżek czyli płytkie relacje lub ich brak.

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
                    abcd
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 218

                      Dda93 napisał:
                      „abcd, wybacz, ale to co napisałaś w drugim poście trochę mi pachnie teoretycznym „gdybaniem” i „dzieleniem skóry na niedźwiedziu”. Albo inaczej nazywany pewne rzeczy🙂

                      Dla mnie miłość bezwarunkowa jest bezwarunkowa – tak może kochać kogoś tylko Bóg lub rodzic, lub dziecko – nawet jeśli taki ktoś staje się alkoholikiem czy bandytą.

                      Wkładanie miłości bezwarunkowej w relację damsko-męskie jest dla mnie głębokim nieporozumieniem, bo:

                      – partner to nie dziecko i nie rodzic!

                      – jeśli jesteś z kimś, bo cieszy Cię jego widok, czujesz się przy nim dobrze, jest dla Ciebie czuły, sprawia Ci przyjemność jego dotyk, obecność – to gdzie tu można mówić o bezwarunkowości?

                      Myślę, że oczekiwanie od partnera akceptacji bezwarunkowej to dobra recepta na samotność… albo koniec związku.

                      Moim zdaniem w relacji zawsze kocha się za coś – tylko, że dobrze, jeśli za szczególne cechy partnera, jego sposób bycia, chęć rozmowy i współpracy, troskę, lojalność itp. – nie za pieniądze, nazwisko i status.

                      Poczucia bezpieczeństwa i poczucia przynależności – wzrastających ze stażem związku – też nie nazywałbym „bezwarunkowym”, gdyż biorą się one z konkretnego sposobu postępowania.

                      Dda93, no sorry, ale jestem samiec, sto procent alfa beta gamma w jednym, pure testosteron, 53kg i prawie 170cm chooja, więc nie wiem jak mogłeś pomylić z kobietą, ale wracając do miłości.
                      Jeżeli już jestem z kimś, to coś spowodowało, że związałem się, więc jakiś tam warunek musiał zostać spełniony, ale czy gdy zadeklarowało się miłość, to czy człowiek jest zdolny kochać miłością bezwarunkowo? Czyli jak ukochana będzie dawała z siebie mnie, tak przyjmuję. Nawet jeżeli nie będzie nic z siebie dawać. No i czy mężczyzna/kobieta są zdolni do takiej miłości, zwłaszcza w obecnej rzeczywistości? Bo ja nie znam w praktyce takiej pary, a sam będąc raz w związku, zostałem porzucony przez dziewczynę, więc z własnej praktyki też nie mogę stwierdzić, że jest możliwe. (chociaż wydaje mi się, że ja byłbym w stanie tak pokochać, ale to jest teoretyzowanie, bo ostatecznie to raczej pod koniec życia można stwierdzić czy się udało.)
                      A tak w ogóle Dda93, to wydaje mi się, że inaczej rozumiemy pojęcie miłości. Chyba że Ty też uważasz, że jest to decyzja woli i oddanie się na rzecz osoby, którą się umiłowało?

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez abcd.
                      abcd
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 218

                        2wprzod1wtyl napisał:„Dla mnie istotniejsze jako osoby dda i też osoby funkcjonującej w relacjach bez miłości jest to czy potrafię wejść w relację miłosną bezwarunkowo?

                        Czyli czy ufam, czy umiem odpuścić kontrolę w sensie wyłączyć czujkę, czy nie poddaję się destrukcyjnej zazdrości, czy komunikuję się, czy umiem rozwiązywać konflikty, czy nie unoszę się dumą czy nie porzucam, czy sprostam i będę pielęgnował, czy dojrzałem do tego by widzieć drugiego człowieka jako odrębną istotę, czy potrafię uwzględniać potrzeby drugiej osoby w zgodzie z sobą.

                        Z drugiej jednak strony wyczekiwanie do momentu w ktòrym będę miał poczucie gotowości to tak naprawdę sabotaż.”
                        Wydaje mi się, że na pytania, które sobie zadajesz trzeba konkretnie odpowiedzieć przed wejściem w związek i później wywiązywać się z deklaracji. Bo wtedy to świadczy o dojrzałości do związku. A prawdziwy związek to raczej tylko dla dojrzałych, bo niedojrzali to tylko się poharatają.
                        Na pewno ciężko o miłość, gdy brak wolności. A ja trochę tak rozumiem tę bezwarunkowość- że to wolność, prawie że absolutna, w związku.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 25)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.