Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Moja historia w pigułce

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 37)
  • Autor
    Wpisy
  • Karolina87
    Uczestnik
      Liczba postów: 18

      Szorstkiczopek – jeszcze wtedy nie wiedziałam, że jestem DDA ale Pani psycholog poznała moją historię, wiedziała, że mam ojca alkoholika.

      szorstkiczopek
      Uczestnik
        Liczba postów: 58

        Więc może możesz wrócić na terapię z tą świadomością.
        Mi dużo pomaga wiedza o tym że jestem dda – wiem na co w swojej głowie zwracać uwagę. Nie jest to jakiś zagadkowy zły humor i depresja – wiem skąd to się bierze.
        Po drugie – może po prostu nie pasowała ci psychoterapeutka?
        Możesz przecież spróbować innego – nie jesteś zobowiązana chodzić do tego samego.
        Samo ci się nie poprawi raczej, prawda?

        Karolina87
        Uczestnik
          Liczba postów: 18

          Mi też dużo pomaga świadomość bycia DDA, dlatego właśnie zaczęłam zgłębiać ten temat. Tylko co mi po tej wiedzy skoro otoczenie i tak mnie nie rozumie. Starałam się kiedyś wytłumaczyć choćby mamie na czym polega ten syndrom, z czego wynika mój obniżony nastrój i tak dalej ale nie docierało to do niej. Dla otoczenia wszystko jest proste. Jestem sama jest mi z tym źle to powinnam zacząć sobie kogoś szukać. Ale nikt nie wie ile trudu kosztuje mnie wchodzenie w jakiekolwiek relacje, zwłaszcza damsko-męskie.

          Chciałabym wiedzieć, czy tylko mnie paraliżuje taki strach?

          Co do psychologa to wydawało mi się, że miałam z moją fajne porozumienie. Byłam kiedyś u innej psycholog z tej samej przychodni ale już na pierwszej wizycie powiedziała mi że powinnam wrócić do tamtej, bo ona mnie zna i mamy już relację, a wtedy terapia jest łatwiejsza a jej musiałabym opowiadać wszystko od nowa.

          szorstkiczopek
          Uczestnik
            Liczba postów: 58

            No niby tak, ile ja czasu spędziłem tłumacząc i opisując mojej psycholog moją przeszłość.

            Nie wiem czy ma sens tłumaczyć takie rzeczy odda osobie współuzależnionej czy zanurzonej w tym systemie zaprzeczeń i mechanizmów obronnych dda.
            Ja jak mówiłem swojemu najstarszemu bratu o tym – zareagował agresją że „on jest normalny”, zignorował informację o tym że potrzebowałem psychologa i podlał to takim „trzeba wspominać to co było dobre”.

            O dziwo średni brat nawet się nie zdziwił –  ale on jest kozłem ofiarnym na prawie samym dnie. Tylko zostawiłem mu info o psychologu i tyle.

            Więc ja odpuściłem rozmowy z rodziną, miałbym przeciwko sobie kilka osób i ich mechanizmy obronne.
            Szkoda czasu.

            Pomijając fakt że jak poprzypominałem sobie moje życie w tej rodzinie to zwyczajnie ich nie lubię.
            Może kiedyś im powybaczam – ale na razie się na to nie zanosi, biorąc pod uwagę że w ich towarzystwie muszę ciągle trzymać gardę, inaczej próbują mnie wciągnąć w te systemy rodzinne dda.

            A wiele osób wie ile cię kosztuje wchodzenie w relacje – nie jesteś jedyna uwierz mi.
            To mnie zresztą trochę pociesza – to jest tak jakbyśmy mieli znaną chorobę z opracowanym leczeniem, a nie nieznane i egzotyczne paskudztwo.
            Tym bardziej że będąc facetem – sytuacje lękowe w okolicach łóżkowych skutkują… niepowodzeniami.
            Więc odpadają nawet jakieś relaksujące szybkie numerki:/

            Bo jest właśnie – strach przed otwarciem i odsłonięciem –  który u mnie się przerodził w brak uczuć.
            Ale może ich nigdy tak naprawde nie było – wyłączając burze hormonalne w liceum.

            Poza tym nieszczęśliwe dziewczęta mają łatwiej z płcią przeciwną (bo faceci mają instynkt opieki).
            Nieszczęśliwy facet w depresji – zero zainteresowania i płeć piękna ucieka od takich.

            Nie wiem jak ty – ja stwierdziłem że dopóki nie wydobrzeję – nie będę nikogo wciągał do związku. Więc odpada uganianie się za kobietami.

            lukaszw
            Uczestnik
              Liczba postów: 249

              Witaj Karolina.

              Dziekuje ze podzieliłas sie swoja historia. Myślałas kiedyd zeby isc na mityng DDA?

              Pozdrawiam Cię i dużo spokoju zyczę:)

              Karolina87
              Uczestnik
                Liczba postów: 18

                Ja o tym, że jestem DDA mówiłam tylko matce, z rodzeństwem nie poruszam takich tematów. Staram się ich nie obarczać swoimi problemami – nie wiem czy to dobrze czy źle… Jestem raczej zamknięta w sobie.

                Doskonale Cię rozumiem z tym nielubieniem swojej rodziny… ja doszłam jakiś czas temu do wniosku, że nie lubię swojej matki. Psycholog uświadomiła mi jakieś 5 lat temu, że moja matka miała potrzebę kontrolowania całego mojego życia i skutecznie ją realizowała, potrafiła np. stanąć pod drzwiami gabinetu i słuchać mojej rozmowy z terapeutką a później miała do mnie pretensje o to co usłyszała. Od tego momentu nasze relacje są mocno słabe… Mieszkam z nią ale bardzo rzadko się zdarza, że potrafimy usiąść i normalnie porozmawiać. Nie wiem jak Ty ale ja obwiniam siebie za tą niechęć, którą do niej czuję… Duszę się w tym domu a jednocześnie paradoksalnie czuję, że muszę w nim zostać, że nie mogę jej zostawić samej. Wiem, też że gdybym się wyprowadziła to byłby chyba koniec naszej relacji, tzn na pewno nie wpadałabym z wizytą na kawę i plotki co niedzielę.

                Wiem, że nie jestem sama dlatego trafiłam tutaj 🙂

                Skąd wniosek o całkowitym braku uczuć u Ciebie albo takie przypuszczenie??

                Ja też mam wrażenie, że nie potrafiłabym już POCZUĆ czegoś do faceta, ale u mnie jest to raczej skutek porzucenia przez faceta, przepraszam – dwóch facetów (z naciskiem na jednego). Wcześniej szukałam uczuć i relacji. Bardzo chciałam mieć RODZINĘ.

                Próbowałeś się kiedykolwiek zaangażować w jakąś relację ale tak głębiej?

                „Poza tym nieszczęśliwe dziewczęta mają łatwiej z płcią przeciwną (bo faceci mają instynkt opieki).” – pod warunkiem, że trafią na facetów którzy sami nie są zagubieni i którzy potrafią otoczyć opieką. Niestety często jest tak, że dysfunkcyjne osoby przyciągają takich samych partnerów i z tego rodzą się np. związku typu kat-ofiara. Jestem tego świadoma i to jest drugi główny powód po rozczarowaniu jakie przeżyłam dla którego nie chce wchodzić w żadne relacje damsko-męskie.

                Karolina87
                Uczestnik
                  Liczba postów: 18

                  lukaszw – myślałam, ale jestem raczej zamkniętą w sobie osobą, źle się czuję w większych grupach. Tak jak pisałam, miałam wielki problem żeby otworzyć się przed przyjaciółką a co dopiero w dużym gronie, trochę sobie tego nie wyobrażam…

                  Dziękuję za życzenia, Tobie też życzę dużo spokoju:)

                  Fajnie, że są takie miejsca jak to

                  lukaszw
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 249

                    Chodzi mi o to Krolina ze na mityngu spotkasz osoby z tymi samymi lub podobnymi doświadczeniami.Mmiałem dokładnie tak jak Ty, mówienie o Sobie to było dla mnie jak wejście na Mount Everest.  Wstyd, niepokój wewnetrzy , lęki, niemiałość to był mój codzienny swiat. Jednak regularne mityngi i sluchanie doswiadczen innych powoli powodowało ze sam zaczalem sie otwierac 🙂 no wlasnie , mityngi maja to do siebie ze moge na nich byc i niczego nie musze mowic jesli nie chce, moge tylko sluchac:) Dziś nie mam wiekszych problemow z mowieniem o Sobie. Dzieki mitingom, Wspólnocie , pracy na programie ze sponsorem moje zycie wkoncu zaczeło sie zmieniać  i dziś jestem zadowolony z tego jak ono wyglada, chociaż nie zawsze jest kolorowo:)

                    Karolina87
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 18

                      lukaszw – hmm skoro mówisz, że niekoniecznie trzeba się odzywać, przynajmniej na początku to może faktycznie spróbuje. Trochę inaczej wyobrażałam sobie takie spotkania więc dziękuje za to co napisałeś 🙂 pomyśle o terapii po nowym roku. Dowiadywałam się o spotkaniach DDA już wcześniej ale Pani w przychodni zgasiła mnie mówiąc, że muszę mieć skierowanie od lekarza rodzinnego. I co mam iść powiedzieć lekarzowi rodzinnemu, że potrzebuje skierowania do psychologa bo nie radzę sobie w wieku 30 lat ze sobą i swoim życiem? Nie ukrywam, że to też mnie w dużej mierze blokuje przed tym żeby zacząć szukać pomocy u profesjonalistów.

                      lukaszw
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 249

                        Karolina pisałem o mityngach DDA, tu nie potrzeba skierowania, poprostu chcesz to jestes , nie chcesz wychodzisz nie ma zadnych skierowan  czy  zapisow:) A co do terapi  i skierowania, to mysle ze dla lekarza rodzinnego to nic dziwnego , to czesc jego pracy , a wiec nic nadzwyczajnego. Tez mialem mnostwo leku, wstydu gdy szedlem do lekarza po ów zaswiadczenie ,  juz „po” okazało sie ze mialem przesadzone wyobrazenie o calej tej sytuacji. Wszystko odbylo sie miło i bezproblemowo.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 37)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.