Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Moja historia w pigułce
-
AutorWpisy
-
Szorstkiczopek – jeszcze wtedy nie wiedziałam, że jestem DDA ale Pani psycholog poznała moją historię, wiedziała, że mam ojca alkoholika.
Więc może możesz wrócić na terapię z tą świadomością.
Mi dużo pomaga wiedza o tym że jestem dda – wiem na co w swojej głowie zwracać uwagę. Nie jest to jakiś zagadkowy zły humor i depresja – wiem skąd to się bierze.
Po drugie – może po prostu nie pasowała ci psychoterapeutka?
Możesz przecież spróbować innego – nie jesteś zobowiązana chodzić do tego samego.
Samo ci się nie poprawi raczej, prawda?Mi też dużo pomaga świadomość bycia DDA, dlatego właśnie zaczęłam zgłębiać ten temat. Tylko co mi po tej wiedzy skoro otoczenie i tak mnie nie rozumie. Starałam się kiedyś wytłumaczyć choćby mamie na czym polega ten syndrom, z czego wynika mój obniżony nastrój i tak dalej ale nie docierało to do niej. Dla otoczenia wszystko jest proste. Jestem sama jest mi z tym źle to powinnam zacząć sobie kogoś szukać. Ale nikt nie wie ile trudu kosztuje mnie wchodzenie w jakiekolwiek relacje, zwłaszcza damsko-męskie.
Chciałabym wiedzieć, czy tylko mnie paraliżuje taki strach?
Co do psychologa to wydawało mi się, że miałam z moją fajne porozumienie. Byłam kiedyś u innej psycholog z tej samej przychodni ale już na pierwszej wizycie powiedziała mi że powinnam wrócić do tamtej, bo ona mnie zna i mamy już relację, a wtedy terapia jest łatwiejsza a jej musiałabym opowiadać wszystko od nowa.
No niby tak, ile ja czasu spędziłem tłumacząc i opisując mojej psycholog moją przeszłość.
Nie wiem czy ma sens tłumaczyć takie rzeczy odda osobie współuzależnionej czy zanurzonej w tym systemie zaprzeczeń i mechanizmów obronnych dda.
Ja jak mówiłem swojemu najstarszemu bratu o tym – zareagował agresją że „on jest normalny”, zignorował informację o tym że potrzebowałem psychologa i podlał to takim „trzeba wspominać to co było dobre”.O dziwo średni brat nawet się nie zdziwił – ale on jest kozłem ofiarnym na prawie samym dnie. Tylko zostawiłem mu info o psychologu i tyle.
Więc ja odpuściłem rozmowy z rodziną, miałbym przeciwko sobie kilka osób i ich mechanizmy obronne.
Szkoda czasu.Pomijając fakt że jak poprzypominałem sobie moje życie w tej rodzinie to zwyczajnie ich nie lubię.
Może kiedyś im powybaczam – ale na razie się na to nie zanosi, biorąc pod uwagę że w ich towarzystwie muszę ciągle trzymać gardę, inaczej próbują mnie wciągnąć w te systemy rodzinne dda.A wiele osób wie ile cię kosztuje wchodzenie w relacje – nie jesteś jedyna uwierz mi.
To mnie zresztą trochę pociesza – to jest tak jakbyśmy mieli znaną chorobę z opracowanym leczeniem, a nie nieznane i egzotyczne paskudztwo.
Tym bardziej że będąc facetem – sytuacje lękowe w okolicach łóżkowych skutkują… niepowodzeniami.
Więc odpadają nawet jakieś relaksujące szybkie numerki:/Bo jest właśnie – strach przed otwarciem i odsłonięciem – który u mnie się przerodził w brak uczuć.
Ale może ich nigdy tak naprawde nie było – wyłączając burze hormonalne w liceum.Poza tym nieszczęśliwe dziewczęta mają łatwiej z płcią przeciwną (bo faceci mają instynkt opieki).
Nieszczęśliwy facet w depresji – zero zainteresowania i płeć piękna ucieka od takich.Nie wiem jak ty – ja stwierdziłem że dopóki nie wydobrzeję – nie będę nikogo wciągał do związku. Więc odpada uganianie się za kobietami.
Witaj Karolina.
Dziekuje ze podzieliłas sie swoja historia. Myślałas kiedyd zeby isc na mityng DDA?
Pozdrawiam Cię i dużo spokoju zyczę:)
Ja o tym, że jestem DDA mówiłam tylko matce, z rodzeństwem nie poruszam takich tematów. Staram się ich nie obarczać swoimi problemami – nie wiem czy to dobrze czy źle… Jestem raczej zamknięta w sobie.
Doskonale Cię rozumiem z tym nielubieniem swojej rodziny… ja doszłam jakiś czas temu do wniosku, że nie lubię swojej matki. Psycholog uświadomiła mi jakieś 5 lat temu, że moja matka miała potrzebę kontrolowania całego mojego życia i skutecznie ją realizowała, potrafiła np. stanąć pod drzwiami gabinetu i słuchać mojej rozmowy z terapeutką a później miała do mnie pretensje o to co usłyszała. Od tego momentu nasze relacje są mocno słabe… Mieszkam z nią ale bardzo rzadko się zdarza, że potrafimy usiąść i normalnie porozmawiać. Nie wiem jak Ty ale ja obwiniam siebie za tą niechęć, którą do niej czuję… Duszę się w tym domu a jednocześnie paradoksalnie czuję, że muszę w nim zostać, że nie mogę jej zostawić samej. Wiem, też że gdybym się wyprowadziła to byłby chyba koniec naszej relacji, tzn na pewno nie wpadałabym z wizytą na kawę i plotki co niedzielę.
Wiem, że nie jestem sama dlatego trafiłam tutaj 🙂
Skąd wniosek o całkowitym braku uczuć u Ciebie albo takie przypuszczenie??
Ja też mam wrażenie, że nie potrafiłabym już POCZUĆ czegoś do faceta, ale u mnie jest to raczej skutek porzucenia przez faceta, przepraszam – dwóch facetów (z naciskiem na jednego). Wcześniej szukałam uczuć i relacji. Bardzo chciałam mieć RODZINĘ.
Próbowałeś się kiedykolwiek zaangażować w jakąś relację ale tak głębiej?
„Poza tym nieszczęśliwe dziewczęta mają łatwiej z płcią przeciwną (bo faceci mają instynkt opieki).” – pod warunkiem, że trafią na facetów którzy sami nie są zagubieni i którzy potrafią otoczyć opieką. Niestety często jest tak, że dysfunkcyjne osoby przyciągają takich samych partnerów i z tego rodzą się np. związku typu kat-ofiara. Jestem tego świadoma i to jest drugi główny powód po rozczarowaniu jakie przeżyłam dla którego nie chce wchodzić w żadne relacje damsko-męskie.
lukaszw – myślałam, ale jestem raczej zamkniętą w sobie osobą, źle się czuję w większych grupach. Tak jak pisałam, miałam wielki problem żeby otworzyć się przed przyjaciółką a co dopiero w dużym gronie, trochę sobie tego nie wyobrażam…
Dziękuję za życzenia, Tobie też życzę dużo spokoju:)
Fajnie, że są takie miejsca jak to
Chodzi mi o to Krolina ze na mityngu spotkasz osoby z tymi samymi lub podobnymi doświadczeniami.Mmiałem dokładnie tak jak Ty, mówienie o Sobie to było dla mnie jak wejście na Mount Everest. Wstyd, niepokój wewnetrzy , lęki, niemiałość to był mój codzienny swiat. Jednak regularne mityngi i sluchanie doswiadczen innych powoli powodowało ze sam zaczalem sie otwierac 🙂 no wlasnie , mityngi maja to do siebie ze moge na nich byc i niczego nie musze mowic jesli nie chce, moge tylko sluchac:) Dziś nie mam wiekszych problemow z mowieniem o Sobie. Dzieki mitingom, Wspólnocie , pracy na programie ze sponsorem moje zycie wkoncu zaczeło sie zmieniać i dziś jestem zadowolony z tego jak ono wyglada, chociaż nie zawsze jest kolorowo:)
lukaszw – hmm skoro mówisz, że niekoniecznie trzeba się odzywać, przynajmniej na początku to może faktycznie spróbuje. Trochę inaczej wyobrażałam sobie takie spotkania więc dziękuje za to co napisałeś 🙂 pomyśle o terapii po nowym roku. Dowiadywałam się o spotkaniach DDA już wcześniej ale Pani w przychodni zgasiła mnie mówiąc, że muszę mieć skierowanie od lekarza rodzinnego. I co mam iść powiedzieć lekarzowi rodzinnemu, że potrzebuje skierowania do psychologa bo nie radzę sobie w wieku 30 lat ze sobą i swoim życiem? Nie ukrywam, że to też mnie w dużej mierze blokuje przed tym żeby zacząć szukać pomocy u profesjonalistów.
Karolina pisałem o mityngach DDA, tu nie potrzeba skierowania, poprostu chcesz to jestes , nie chcesz wychodzisz nie ma zadnych skierowan czy zapisow:) A co do terapi i skierowania, to mysle ze dla lekarza rodzinnego to nic dziwnego , to czesc jego pracy , a wiec nic nadzwyczajnego. Tez mialem mnostwo leku, wstydu gdy szedlem do lekarza po ów zaswiadczenie , juz „po” okazało sie ze mialem przesadzone wyobrazenie o calej tej sytuacji. Wszystko odbylo sie miło i bezproblemowo.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.