Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD O co chodzi…??

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 25)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      obiektywnie – tak, masz rację. jestem wściekła na mojego męża i zwyczajnie wylałam żale;)

      jednak nie czuję się zrozumiaa, więc wyjaśnię. widzisz – patrzysz na świat "normalnie", wobec czego jeśli ktoś zaczyna kłótnię o np.pieluchomajtki, to myślisz, że to rzeczywiście stanowi dla tej osoby problem. ale nie dla kogoś, kto ma problem ze słowną agresją i jest uzależniony od wybuchów złości. a mąż ma niestety ten problem. co więcej – ma tego świadomość. ale na terapię iść nie chce. dochodzi do tego drugie dno – mąż jest DDD (toksyczna matka) z czego teoretycznie też zdaje sobie sprawę, ale uznał że tak jest i koniec i że nic z tym zrobić się nie da. to zawsze była jego wymówka "mam toksyczną matkę". a ja jestem DDA….
      przewalone….

      i taka wściekła jestem na niego, że nic nie chce z tym zrobić. że nie chce słyszeć o terapii. do tego dochodzi mój paniczny strach o Córkę – żebyśmy jej tej toksyny nie przekazali. nie widzę możliwości, żebyśmy sami sobie z tym poradzili, a on nie chce pomocy. i dojdzie do tego, że przez to jego zacięcie będziemy musieli się rozstać.

      silverka
      Uczestnik
        Liczba postów: 21

        Ja myślę, że narazie powinnaś się skupić na sobie. Zrozumiałam, że nie dawno dowiedziełaś się dopiero, że jesteś DDA, więc pewnie jesteś nieżle skołowana. Ale sama wiedza nie wystarczy żeby było lepiej. Patrzenie na świat zależy od tego jak my go odbieramy, a Ty reagujesz pewnie zbyt emocjonalnie. Umów się do psychologa, idź na terapię, a wtedy popatrzysz na to z innej perspektywy. Może w tym czasie Twój mąż też da się namówić na terapię i wszystko się ułoży. Jeśli nie to trudno, ale będziesz przynajmniej pewna, że zrobiłaś co mogłaś.

        Poza tym masz dziecko, które niedługo zacznie rozumieć co się dzieje. Bo teraz napewno już czuje, że w domu nie ma spokoju. Zrób to choćby dla córeczki, bo jest tego warta, żeby mieć szczęśliwą mamę. A Ty też jesteś tego warta żeby Twój świat zaczął być wreszcie kolorowy.

        zbig
        Uczestnik
          Liczba postów: 40

          ja zacząłem od dzisiaj robić tak – kiedy moja żona nakręca się, jakieś kosmiczne zarzuty mi stawia, nie chce rozmawiać jak dorosły człowiek to wyciągam telefon, włączam dyktafon i mówię: "chciałbym porozmawiać o tym co się stało i ustalić jakieś zasady w podobnych przypadkach na przyszłość"
          dzisiaj była premiera, ale trzeba przyznać że się uspokoiła i zaczęła mówić o co naprawdę jej chodzi.

          meduza
          Uczestnik
            Liczba postów: 61

            Witam!

            Ja stawiam taką teze, ze oboje jesteście niezle zakręceni:)

            Skoro jesteś DDA to masz problem, w sensie zrujnowania życia emocjonalnego, psychicznego. Zajmij się tym, bez względu na relacje rodzinne. Masz prawo do pomocy i nie żałuj sobie tego prawa – książki, terapia to po prostu pomoże Tobie w życiu, w tym żeby było Ci lepiej z samą sobą.

            Ale…

            Obstaję również przy tym, że Twój Małżonek ma bardzo duży problem, który moim zdaniem bardziej Wam obojgu szkodzi. Problem Twojego Męża opisuje m.in. W. Eichelberger w książce "zdradzony przez ojca" (tak w tej, tam własnie autor ten dokładnie opisał zachowanie Matki Twojego Męża i wpływ tego zachowania na jego rozwój i dalsze życie). Niestety nie wiem co Ci poradzić w tej kwestii:( Mozesz się dokształcić, ale to nic nie zmieni, ponieważ to Twoj maż musiałby zechcieć pójsc na terapie, czy chociaż przeczytać parę ksiązęk na ten temat.
            Pomysł zbiga mi się bardzo podoba:) Wiec może zastosuj go, w nadziei że w koncu będziecie mogli ze swoim Małżonkiem na spokojnie i "dorośle" pogadać. Jeśli tak się stanie, a po drodze zapoznasz się troche z tematem nie tylko DDA, ale też problemu występującego w rodzinie Twojego Męża, to może zainteresujesz tematem i jego. Może jak zrozumie co się stało w jego życiu, też zdecyduje się cos z tym zrobić.

            Ale sama nie mam najlepszych doświadczeń w rozmowach ze swoją drugą połową, wiec prosze tego nie uznawać za radę eksperta.

            Jeśli ktoś ma w tym zakresie jakiś pomysl, to chetnie też posłucham:)

            mamuska2000
            Uczestnik
              Liczba postów: 89

              Witajcie!

              Dziekuję Wam za Wasze wypowiedzi. Wszystkie trafiają do mnie jak najbardziej.
              Pomysł zbiga jest super, spróbuję 🙂

              silverka i meduza tez maja rację. ja to widzę tak samo – ja mam problem i mąż ma problem, choć on ma problem większy. nie zmuszę jego żeby sobie pomógł, ale mogę pomóc sobie. już się umówiłam na pierwsze spotkanie z psychoanalitykiem.
              i mam wielką, nieuzasadnioną nadzieję, że jak mąż zobaczy że to nie boli i nie polega na tym, że "ktoś bedzie mu mówił jaki jest beznadziejny [słowa męża], to może sam dojdzie do tego, że warto 🙂

              jestem dziś pozytywnie nakręcona 🙂
              boję się tylko co będzie jak ta psychoanaliza nie spełni moich oczekiwań. a mam duuuuuże oczekiwania 🙂

              silverka
              Uczestnik
                Liczba postów: 21

                Wszystko zależy od tego czy będziesz w stanie się otworzyć i pozwolić sobie pomóc. To Ty musisz nad sobą pracować, psychoanalityk nie da Ci "tabletki na wyleczenie". I pamiętaj, że nie da się uleczyć w miesiąc. Przeważnie trwa to całe lata. Czasem jest trudno, ale przecież warto.
                Nie piszę, żeby Cię zniechęcić, tylko żebyś się nie rozczarowała.
                Pozdrowionka

                zbig
                Uczestnik
                  Liczba postów: 40

                  mamuska2000 zapisz:
                  „ja mam problem i mąż ma problem, choć on ma problem większy. ”

                  jeżeli mogę coś jeszczxe dodać, to takie porównywanie że on ma większy problem niczemu nie służy (poza oczywiście spojrzeniem na siebie jako na tę leliję białą).

                  Nie warto na pewno komunikować tego Twojemu mężowi ("stary ja wiem że mam problem, ale twoje problemy to dopiero hohooo")

                  mamuska2000
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 89

                    masz absolutną rację 🙂

                    oczywiście nigdy mu tak nie powiem 🙂

                    meduza
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 61

                      zbig zapisz:

                      jeżeli mogę coś jeszczxe dodać, to takie porównywanie że on ma większy problem niczemu nie służy (poza oczywiście spojrzeniem na siebie jako na tę leliję białą). ”

                      Oczywiście nie warto nie komunikować tego drugiej stronie, a przynajmniej nie zasadzie licytacji kto ma gorzej:) Ale w ogole, to moim zdaniem warto jak najbardziej zdawać sobie z tego sprawe. A my – DDA raczej mamy z tym problem.

                      Dlatego też (to takie moje wyjaśnienie) ja napisałam wprost co o tym myślę, bo uznaję że mamuska2000 jako DDA po prostu nie umie sama ocenić WLASNEJ sytuacji. Inaczej na Nasze sprawy patrzy ktoś z zewnątrz. Ja sama też tak mam, jak patrze na cos z boku potrafie powiedziec, co jest nie tak, kto postępuje niewłaściwie i czy druga strona przesadza, czy wręcz przeciwnie mimo oznak że jest zle – bagatelizuje sytuacje. A w swoim życiu, swoim związku – nie. No wiec uznałam że mamuska2000 wlasnie po to napisala, zeby ktos to obiektywnie ocenił.

                      mamuska2000
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 89

                        dziękuję meduzo za zrozumienie:)
                        rzeczywiście po to napisałam. bo moje serce mi podpowiada że głównym winowajcą jest mąż, ale on ciągle mi mówi, że nie tylko on, a wręcz że głównie ja jestem winna. no i samej trudno jest mi utrzymać pewność że nie jestem wielbłądem….

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 25)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.