Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD O co chodzi…??

Przeglądasz 5 wpisów - od 21 do 25 (z 25)
  • Autor
    Wpisy
  • Zuzanna31
    Uczestnik
      Liczba postów: 35

      Mmuska, to co Ty przechodzisz mezem, bardzo przypomina sytuacje z moim. Ja nie bardzo jestem w stanie zrozumiec czy to ja szukam dziury w calym czy tu faktycznie cos jest nie tak.
      Tez moj maz mi ubliza przy okazji sprzeczek, ktorze ostatnio staja sie czestrze, pozniej twierdzi ze on tak nie mysli, ze tylko w nerwach tak powiedzial i ze to ja go sprowokowalam do tego. Slysze ze jestem odrazajaca, ze mam zly charakter, ze jestem malo wrazliwa i obojetna na wszystko, ze nie mozna na mnie polegac, ze nie potrafie zrobic niczego konkretnego, ze zle gotuje, ze jestem leniwa, i ze tak jak moja matka probuje zawsze sie usprawiedliwiac. Zarzuca mi brak wartosci, nieodpowiedzialnosc, itd itd.
      A do tego dodaje: no coz po osobie pochodzacej z takiej rodziny, trudnobyloby sie spodziewac czegos innego…
      I tez mam corke mniej wiecej w wieku Twojej, obecnie ma 13 miesiecy.
      Chetnie porozmawialabym z Toba na ten temat. Odezwij sie.

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        cześć Zuzanna,

        niestety – nie szukasz dziury w całym. zanim rozpoczęłam terapię, myślałam że jest jakiś sposób – coś co mogę zrobić albo czegoś nie robić – żeby te jego wybuchy złości opanować. tak bardzo udało mu się zrzucić na mnie odpowiedzialność za to, że nawet przez chwię moja terapeutka się nabrała, szukała czegoś w moim zachowaniu. ale nie… nie mogę nic zrobić. on się będzie wściekał i wściekałby się niezależnie od tego, kto byłby na moim miejscu.
        pomyśleć że poszłam na terapię bo jestem DDA… to co mi zrobili moi rodzice to pikuś przy tym, co mi robi mój mąż…

        jakby co, pisz na mamuska_2000@gazeta.pl

        pozdrawiam!

        Zuzanna31
        Uczestnik
          Liczba postów: 35

          Czesc, no to pisze. Tak wlasciwie to mam na imie Aneta. Milo mi.
          Jezei chodzi o sytuacje z mezem to tak jak pisalam nie bylam w stanie rozpoznac czy to co sie zdarza u mnie jest "normlane" wsrod par, czy tez nie.
          Mnie to gryzie i nie bardzo sie podoba, ale wiem ze czasami jestem niecierpliwa, i bezkompromisowa, wiec sie zastanawialam czy aby dlatego nie bardzo mi sie podoba, no wiesz z czysto egoistycznych powodow.
          Postanowilam wybrac sie do specjalisty od problemow w parach zeby to zrozumiec. Moj maz tez nie mial najwspanielszego dziecinstwa, choc bylo przemocy fizycznej czy alkoholu, to jednak moim zdaniem moze byc cos nie tak.
          No i wlasnie chcialam zrozumiec ta dynamike jaka moze byc pomiedzy nami. Bo on czasami reaguje tak, jakby czul sie atakowany przeze mnie czy osadzany a ja przeciez tego nie robie. Po za tym trudno jest mu wytlumaczyc cokolwiek, bo nie slucha i nie pozwala mi skonczyc zdania. CZasami jest tak, ze powiem jedno slowo i juz musze sie zatrzymac bo slysze jego obrone przez atak, koniec z koncem sie zacinam i udaje ze juz nie mam juz nic wiecej do powiedzenia, ale frustracja rosnie. Najlepsze jest to, ze on nie dopusci mnie do slowa, za mnie konczy zdania niby tak jakby wiedzial co ja chce powiedziec, pozniej od razu wyciaga wnioski i swoje interpretacje a na koniec mnie ocenia. Taki jego monolog moze trwac i przez 40 min do godziny, w trakcie tego czasu ja jestem w stanie wtracic bardzo niewiele.Przyklad jechalismy samochodem, on powiedzial z eostatnio widzi mnie dosyc chlodna w stosunku do niego i dlaczego, wiec zaczelam zdanie, powiedzialam dwa slowa, typu : bo mam wrazenie ze ty… nie pozwoli mi skonczyc, pociagnal monolog 40 minutowy, ktory zostal podsumowany przez niego tym ze ja go atakuje i to jeszcze nieslusznie.
          Do tego czesto zarzuca mi rozne rzeczy, ktore moim zdaniem sa w konflicie z soba; typu ze nie gotuje ze nie zajmuje sie domem wystarczajaco, ze jego zdaniem jestem malo ambitna bo nie doksztalcam sie po nocach tak jak on, ze za malo uprawiam sportu, ze nie zachowuje sie po kobiecemu, ze guzika do koszuli nie potrafie mu przyszyc, ze nie dorabiam dodatkwych pieniedzy tak jak on, a gdy chce cos zrobic zeby dorobic dodatkow pieniadze zarzuca mi ze z nim rywalizuje.
          Dla mnie te zarzuty o tyle sa absurdalne o tyle iz doba ma tylko 24 godziny, ja ide do pracy, na 9 godzin, wlaczajac 2 godziny na dojazdy -11 godzin nie ma mnie w domu a po pracy chce spedzic czas z moim dzieckiem. Czas dopiero moge miec od godz. 21, i ilez mozna wowczas narobic przez 2 godziny? ( Wstaje o 6.20, wiec o 23 najbozniej klade sie spac ) Zreszta on tez angazuje sie w sprawy domowe w minimalnym stopniu, ale ode mnie oczekiwalby wiekszego zaangazowania. Do tej pory budzet domowy byl 50/50, gdy sprawe postawie tak: dla mnie czas=pieniadze, chcesz zebym wiecej robila od ciebie, wrzucaj do budzetu wiecej ty, wowczas bedzie sprawiedliwie, oczywiscie rozwiazanie nie do zaakceptowania. Duzo tutaj opowiadac; ostatnio uslyszalam ze od poczatku naszej znajomosci, jeszcze nie otrzymal od emnie faktycznych dowodow na to jak bardzo jestem zdolna i zaradna. ( Nastepna absurdalna sprawa: mieszkam we Wloszech na stale od 2002, przyjechalam tutaj bez zezwolenia, pracowalam na czarno jako pani do sprzatania, zdobylam pozwolenie na prace, znalazlam od razu prace w miedzynarodowej firmie logistycznej, po um. na czas okreslony, wywalczylam sobie um. na czas nieokreslony, nastepnie mialam 2 awansy, ostatni gdy bylismy razem.Wiec sama moja obecnosc tutaj jest dowodem. CZesto przy mezu czuje sie tak jak z moim ojcem ktory wiecznie mnie krytykowal, nigdy nie docenil, nigdy nie bylam wystarczajaco dobra, zawsze bylam nic nie warta, niezdolna, przyrownywana do znanego nam osobnika z opoznieniem umyslowym.Wiem ze tonie prawda, tylko ze to on mnie tak widzi i bardzo jest mi z tego powodu przykro. To nie jest tak, zebym zaczynala wierzyc w to co on mowi, nie pozwole na siebie w ten sposob wplynac, wiem za co wiele ludzi ( rowniez mezczyzn ) mnie cenilo, za co podziwialo, nie pozwole sobie wcisnac ze jestem nikim.
          W kazdym raazie wiem ze on proboje mna manipulowac ( swiadomie badz nieswiadomie ) staram sie niepozwolic mu sie podbierac, ale wowczas widze jak nie bardzo mu sie podoba ze w pewnych momentach stawiam granice inie ma mowy zeby jego roszczenia ja przekraczaly. Duzo konfliktow i to tych najciezszych mielismy z powodu jego ojca, ktory podczas pobytu u nas zaczal mi robic aluzje odnosnie jedzenia ktore przygotowywuje corce, az w koncu ewidentnie zaczal mnie instruowac jak mam i co mam gotowac mojemu dziecku, bo jemu si enie podoba to co ja corce przyzadzam. Oczywiscie zareagowalam, co spotkalo sie z dezaprobata mojego meza, bo przeciez jego ojciec sie martwi i w trosce o swoja wnuczke ( ktora jest tak jakby byla jego corka ) postanowil mni dac wytycznych a ja zamiast protestowac powinnambyla dziekowac i byc wdzieczna. CDN

          Zuzanna31
          Uczestnik
            Liczba postów: 35

            Czesc, no to pisze. Tak wlasciwie to mam na imie Aneta. Milo mi.
            Jezei chodzi o sytuacje z mezem to tak jak pisalam nie bylam w stanie rozpoznac czy to co sie zdarza u mnie jest "normlane" wsrod par, czy tez nie.
            Mnie to gryzie i nie bardzo sie podoba, ale wiem ze czasami jestem niecierpliwa, i bezkompromisowa, wiec sie zastanawialam czy aby dlatego nie bardzo mi sie podoba, no wiesz z czysto egoistycznych powodow.
            Postanowilam wybrac sie do specjalisty od problemow w parach zeby to zrozumiec. Moj maz tez nie mial najwspanielszego dziecinstwa, choc bylo przemocy fizycznej czy alkoholu, to jednak moim zdaniem moze byc cos nie tak.
            No i wlasnie chcialam zrozumiec ta dynamike jaka moze byc pomiedzy nami. Bo on czasami reaguje tak, jakby czul sie atakowany przeze mnie czy osadzany a ja przeciez tego nie robie. Po za tym trudno jest mu wytlumaczyc cokolwiek, bo nie slucha i nie pozwala mi skonczyc zdania. CZasami jest tak, ze powiem jedno slowo i juz musze sie zatrzymac bo slysze jego obrone przez atak, koniec z koncem sie zacinam i udaje ze juz nie mam juz nic wiecej do powiedzenia, ale frustracja rosnie. Najlepsze jest to, ze on nie dopusci mnie do slowa, za mnie konczy zdania niby tak jakby wiedzial co ja chce powiedziec, pozniej od razu wyciaga wnioski i swoje interpretacje a na koniec mnie ocenia. Taki jego monolog moze trwac i przez 40 min do godziny, w trakcie tego czasu ja jestem w stanie wtracic bardzo niewiele.Przyklad jechalismy samochodem, on powiedzial z eostatnio widzi mnie dosyc chlodna w stosunku do niego i dlaczego, wiec zaczelam zdanie, powiedzialam dwa slowa, typu : bo mam wrazenie ze ty… nie pozwoli mi skonczyc, pociagnal monolog 40 minutowy, ktory zostal podsumowany przez niego tym ze ja go atakuje i to jeszcze nieslusznie.
            Do tego czesto zarzuca mi rozne rzeczy, ktore moim zdaniem sa w konflicie z soba; typu ze nie gotuje ze nie zajmuje sie domem wystarczajaco, ze jego zdaniem jestem malo ambitna bo nie doksztalcam sie po nocach tak jak on, ze za malo uprawiam sportu, ze nie zachowuje sie po kobiecemu, ze guzika do koszuli nie potrafie mu przyszyc, ze nie dorabiam dodatkwych pieniedzy tak jak on, a gdy chce cos zrobic zeby dorobic dodatkow pieniadze zarzuca mi ze z nim rywalizuje.
            Dla mnie te zarzuty o tyle sa absurdalne o tyle iz doba ma tylko 24 godziny, ja ide do pracy, na 9 godzin, wlaczajac 2 godziny na dojazdy -11 godzin nie ma mnie w domu a po pracy chce spedzic czas z moim dzieckiem. Czas dopiero moge miec od godz. 21, i ilez mozna wowczas narobic przez 2 godziny? ( Wstaje o 6.20, wiec o 23 najbozniej klade sie spac ) Zreszta on tez angazuje sie w sprawy domowe w minimalnym stopniu, ale ode mnie oczekiwalby wiekszego zaangazowania. Do tej pory budzet domowy byl 50/50, gdy sprawe postawie tak: dla mnie czas=pieniadze, chcesz zebym wiecej robila od ciebie, wrzucaj do budzetu wiecej ty, wowczas bedzie sprawiedliwie, oczywiscie rozwiazanie nie do zaakceptowania. Duzo tutaj opowiadac; ostatnio uslyszalam ze od poczatku naszej znajomosci, jeszcze nie otrzymal od emnie faktycznych dowodow na to jak bardzo jestem zdolna i zaradna. ( Nastepna absurdalna sprawa: mieszkam we Wloszech na stale od 2002, przyjechalam tutaj bez zezwolenia, pracowalam na czarno jako pani do sprzatania, zdobylam pozwolenie na prace, znalazlam od razu prace w miedzynarodowej firmie logistycznej, po um. na czas okreslony, wywalczylam sobie um. na czas nieokreslony, nastepnie mialam 2 awansy, ostatni gdy bylismy razem.Wiec sama moja obecnosc tutaj jest dowodem. CZesto przy mezu czuje sie tak jak z moim ojcem ktory wiecznie mnie krytykowal, nigdy nie docenil, nigdy nie bylam wystarczajaco dobra, zawsze bylam nic nie warta, niezdolna, przyrownywana do znanego nam osobnika z opoznieniem umyslowym.Wiem ze tonie prawda, tylko ze to on mnie tak widzi i bardzo jest mi z tego powodu przykro. To nie jest tak, zebym zaczynala wierzyc w to co on mowi, nie pozwole na siebie w ten sposob wplynac, wiem za co wiele ludzi ( rowniez mezczyzn ) mnie cenilo, za co podziwialo, nie pozwole sobie wcisnac ze jestem nikim.
            W kazdym raazie wiem ze on proboje mna manipulowac ( swiadomie badz nieswiadomie ) staram sie niepozwolic mu sie podbierac, ale wowczas widze jak nie bardzo mu sie podoba ze w pewnych momentach stawiam granice inie ma mowy zeby jego roszczenia ja przekraczaly. Duzo konfliktow i to tych najciezszych mielismy z powodu jego ojca, ktory podczas pobytu u nas zaczal mi robic aluzje odnosnie jedzenia ktore przygotowywuje corce, az w koncu ewidentnie zaczal mnie instruowac jak mam i co mam gotowac mojemu dziecku, bo jemu si enie podoba to co ja corce przyzadzam. Oczywiscie zareagowalam, co spotkalo sie z dezaprobata mojego meza, bo przeciez jego ojciec sie martwi i w trosce o swoja wnuczke ( ktora jest tak jakby byla jego corka ) postanowil mni dac wytycznych a ja zamiast protestowac powinnambyla dziekowac i byc wdzieczna. CDN

            mamuska2000
            Uczestnik
              Liczba postów: 89

              eh… mogę tylko uśmiechnąć się smutno i ze zrozumieniem :cheer:

              mam dokładnie to samo – jakiś stek bzdur nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. chciałby żebym mu czytała w myślach, a kiedy niby mam mieć na to czas, to już nie istotne.
              pocieszę Cię – to nie Twoja wina. to co on mówi nie trzyma się kupy. choćbyś spędziła noc na tłumaczeniu się, to nic nie da. ani się nie da przekonać ani nawet nie będzie Cię słuchać. bo to nie ważne – chodzi o zrzucenie napięcia.

              polecam literaturę: "toksyczne słowa", "jak żyć z gniewnym człowiekiem". nie pamiętam niestety autorów. jak wrzucisz w google hasło "uzależnienie od wybuchów złości", powinnaś znaleźć sporo informacji na ten temat. może lepiej je wykorzystasz, bo mnie się niestety nie udało. umnie to już jest kwestia: albo on pójdzie na terapię albo sie rozstaniemy.

              ja już sobie z tym nie radzę. zaczęłam postrzegać moje życie jako piekiełko, gdzie nie dostaję poczucia bezpieczeństwa ani akceptacji, gdzie ciągle siedzę na wulkanie i ciągle walczę. i dlatego zaczęłam terapię.
              i już się dowiedziałam, że to nie jest zwykłe "rzucanie mięsem" w złości, że to jest zwykła przemoc! byłam dość zaskoczona tym odkryciem, ale po zastanowieniu – tak, szantaż emocjonalny, poniżanie, umniejszanie Twojej wartości – to jest zwykła przemoc.a dlaczego to znoszę??? bo jestem dda. bo problemem jest dla mnie zawierzenie moim uczuciom i przyznanie – to nie jest normalne. przez tych kilka lat które jesteśmy razem zastanawiałam się czy nie jestem wielbłądem! a teraz już wiem że nie jestem i choćby dlatego warto pójść na terapię.
              gorsza wiadomość jest taka, że moja terapia nie wystarczy żeby nasze życie było lepsze. że mąż musiałby iść na terapię. i to nie na terapię małżeńską, bo to niewiele da. musi pójść na terapię indywidualną, żeby usunąć przyczynę.mam jeszcze nadzieję, że to zrobi. zobaczymy…

            Przeglądasz 5 wpisów - od 21 do 25 (z 25)
            • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.