Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD o śmierci

Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 42)
  • Autor
    Wpisy
  • Torquemado
    Uczestnik
      Liczba postów: 901

      biedronka napisał:
      ” […]
      A ludzie dorośli – maja żyć, bo jest rodzina, przyjaciele, bo samobojstwo to egoizm…? Jaki egoizm? Bo zostanie nieutulona w żalu rodzina, ktora (w najlepszym razie) była obojętna? Bo zostana przyjaciele, ktorzy nie pomogli – nie widzieli albo widzieć nie chcieli? […]

      Bardzo się cieszę, że ktoś wreszcie poruszył kwestię życia w ciagłym poczuciu winy, że jeżeli zrobi tak jak sam chce, zrani swoich "bliskich", skaże ich na cierpienie spowodowane jego egoizmem. Dla mnie to paranoja. Rownie dobrze można by "ich" nazwać egoistami, ktorzy nie licza się z jego osobistym wyborem, a jedynie chodzi im o zachowanie resztek dobrego samopoczucia i dobrego wizerunku siebie samych. – "No, bo dopoki żyje, jesteśmy w porzadku, robimy wszystko żeby mu było dobrze, nie ma prawa narzekać". A to jeden wielki fałsz.

      annaanna
      Uczestnik
        Liczba postów: 448

        Torq.to nie chodzi o ludzi pozornie bliskich i o ich egoizm,ale o takich ktorym na nas naprawdę zależy, ktorzy sa nam oddani,Gdybym popełniła samobojstwo zostawiajac swoje dzieci, czy nie potępiłbyś mnie?A swojego ukochanego brata, czy ukochanego przyjaciela? czy oni sa mniej ważni niż dzieci?Czy ich cierpienie nic nie jest warte?

        artur
        Uczestnik
          Liczba postów: 296

          Boje sie smierci, ale od smierci bardziej boje sie tego, ze umre nie doswiadczac tych rzeczy w ktore tak bardzo wierze…..

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            biedronka napisał:

            „Moje marzenie – nie stracić resztek życia na wegetację. To znaczy, że jestem panem swego życia i mogę je przeciać w momencie, kiedy przestaje być ono coś warte. Jeśli ma się to założenie, to natychmiast łatwiej żyć. £atwo jest nie robić kompromisow. Jest wowczas o wiele, wiele lżej ze wszystkimi decyzjami. Bo wtedy nie idzie człowiek na wszelkie ustępstwa, byle żyć…”.”

            Tak, jest to sposob na życie, pewnie jeden z kilku. Swego czasu tak właśnie podchodziłam do życia. Było mi łatwiej, to podejście ujmowało zmartwien. Aż do totalnej decyzji o samobojstwie ktora była jakaś taka granica za ktora wszystko się zmieniło. Teraz chcę żyć, nie wiem dokładnie dlaczego nie potrzebowałam nawet proby samobojczej zeby się zmieniło. Wystarczyło to, że w trudnej chwili po latach gadek pt. "jak mi coś nie wyjdzie to się zabije" podeszłam do samobojstwa bardzo poważnie i było bliżej niż na wyciagniecie ręki. I nie było to już tylko gadanie jak wołanie o pomoc, ale realne plany i realna decyzja z ktora nie dzieliłam się juz z nikim.

            Watek z rozmowy o śmierci stał się polemika o tym czy mamy prawo do samobojstwa i czym ono jest.
            Myśle, że ludzie chcacy innych przekonać do tego że samobojstwo jest wyborem, że to nasza decyzja i mamy do niej prawo, a nie egoizm i zemsta na bliskich, czuja, że nie maja wpływu na swoje życie a co gorsza odbiera się im nawet prawo do zadecydowaniu o śmierci.

            Nie wiem czy mnie rozumiecie, więc podam przykład.
            Powiedzmy, że jest dziewczyna, 20 letnia, corka alkoholika, ma chora siostrę i wspołuzależniona matkę, ktora nie ma siły na podjecie jakiejkolwiek decyzji. Dziewczyna to jest wychowywana na wieczna opiekunkę swojej siostry – po kres jej dni. Rodzina traktuje ja jak przedmiot i popiera tylko te decyzje ktorych skutkiem będzie pozostanie w domu i pomoc rodzinie. Czy to nie jest okropne, że ta dziewczyna musi wybierać miedzy wypełnieniem woli rodziny a jej złościa i niemalże wyklęciem? Czy nie jest podłe to, iż wybierajac siebie wybierze jednocześnie wielkie poczucie winy? Chciałaby mieć wpływ chociaż na własna śmierć, ale nie – gdy mowi że chce się zabić to słyszy że jest egoistka, bo jej rodzina nie da sobie rady.

            Anno, mowiłaś, że tu nie chodzi o udawanych przyjacioł, a ja myślę, że ludzie majacy prawdziwych przyjacioł i kochajaca rodzine nie myśla o samobojstwie. Myśla o nim ci ktorych bliscy sa bliskimi z nazwy.( Nie mowię tu o własnych dzieciach, bo mimo wszystko wiekszośc z osob na forum jeszcze ich nie ma.) I mowienie, że nasza śmierć ich zrani jest raczej pętaniem rak niż argumentem przeciw samobojstwu. Dla mnie takie argumenty pokazuja tylko że w kolejnej sprawie liczy się rodzina a nie my. A moze warto w koncu przyznac każdemu z nas prawo do samobojstwa i oddać w nasze prywatne ręce konsekwencje tego czynu. Wtedu dopiero jest szansa, że człowiek przestanie myśleć o samobojstwie, a zacznie życ. A rodzina? Moze tak raz w koncu przestanmy ciagle o niej myśleć…
            Pozdrawiam
            yucca

            annaanna
            Uczestnik
              Liczba postów: 448

              Nie mowiłam o rodzinie , tylko o tych bliskich ktorych kochamy.Nie jest to niestety prawda,że jeżeli mamy ludzi bliskich i oddanych nie myślimy o samobojstwie,Jeśli pojawia się taki przymus wszyscy staja nam sie obojętni.Nie ma też odwagi i tchorzostwa,Jest właśnie przymus,Problem samobojstwa jest moim problemem od wielu lat.To co tutaj piszę kieruję przede wszystkim do siebie,ale boję się też tego gdyby odeszli ode mnie Ci ktorych kocham, bo wiem jak to jest..

              yucca
              Uczestnik
                Liczba postów: 588

                annaanna napisał:
                „Nie mowiłam o rodzinie , tylko o tych bliskich ktorych kochamy.Nie jest to niestety prawda,że jeżeli mamy ludzi bliskich i oddanych nie myślimy o samobojstwie,.”
                Nie polemizuję z tym jak jest u Ciebie, ale nie mow, że to co pisze jest ogolnie nieprawda, bo w moim przypadku jest. Trudno mi zrozumieć dlaczego np. Ty masz kłopoty z samobojczymi myślami jednocześnie majac kochajacych ludzi wokol , wiec nie bedę się wypowiadać, ale wiem jak jest w moim przypadku i właśnie o tym pisałam. Może znow najważniejsze jest to by dać innym prawo do wyboru… a nie chronić ich przed nimi samymi… To tak MOIM ZDANIEM, a każdy niech robi i myśli co chce.
                I jeszcze jedno, nie wiem o jakim przymusie piszesz, moze o takim wewnętrznym, ale czym jeśli nie przymusem jest mowienie "nie masz prawa" lub "to egoizm zostawiać bliskich"? To taki sam przymus. i choć może Ciebie takie słowa trzymaja przy życiu – bardzo dobrze że coś takiego masz- to innych moga wpędzać do grobu. Np mnie kiedyś takimi słowami mogłabyś pozbawić chęci do życia.

                Więc proszę o to byśmy mowili za siebie i nie rozciagali swojego pogladu na innych uznajac że tylko nasze spojrzenie jest prawdziwe.

                annaanna
                Uczestnik
                  Liczba postów: 448

                  Alez ja piszę tylko o sobie i podkreślam to już wiele razy, piszę to co czuję i mam nadzieję ,że szanuję zdanie innych i życze Ci ,żebyś nigdy nie dowiedziała się co to jest przymus,bo mysli samobojcze to tylko myśli i one daja tak jak pisałam na poczatku pocczucie wolności i jakaś pociechę, że jeśli naprawde nie dam rady, jeżeli nie wytrzymam i będzie to ponad moje siły to zawsze jest ta możliwość……Nie wiem skad wzięlo się to przypuszczenie,ze pouczam kogoś, czy uważam że jestem właścicielem ostatecznej madrości, Naprawde nie…..Po prostu może w przeciwienstwie od was wiem jak to jest, ale ani to nie jest moja siła ,ani nie daje prawa do stawania się wyrocznia,Jeżeli to jakoś nachalnie zabrzmiało, nie mialo tak być,Może właśnie boje się samobojstwa, tego że następnym razem nie obronie się tak łatwo…..Ale tak jest samobojcy zostawiaja własne dzieci , ukochanych mężow, troskliwe żony, naprawdę oddanych przyjacioł,,,,Tak właśnie jest .Myślę że jesli będę miała silę to warto założyć watek, nie o tym czy mamy prawo,bo chyba mamy,Chyba nie ratowałabym kogos na siłę jeśli bardzo by nie chciał, naprawdę,Ale może wartobyłoby zmierzyć się z tym problemem, po to żeby ludzie napisali jak sobie daja radę, jak się zmagaja z myślami samobojczymi wiedzac, że maja prawo, bo to chyba problem wielu z nas.Yucca, to wyznanie nie było dla mnie latwe, prosze uszanuj to.Pozdrawiam.

                  biedronka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 127

                    yucca napisał:
                    „Myśle, że ludzie chcacy innych przekonać do tego że samobojstwo jest wyborem, że to nasza decyzja i mamy do niej prawo, a nie egoizm i zemsta na bliskich, czuja, że nie maja wpływu na swoje życie a co gorsza odbiera się im nawet prawo do zadecydowaniu o śmierci.”
                    No, niekoniecznie. Ja ma poczucie, że mam wpływ na swoje życie, sama je tworzę od ładnych paru lat.
                    O coś innego mi chodziło.
                    ¯e jeśli człowiek przyzna sobie prawo do wyboru – życia albo śmierci, bez oceniania, co jest „lepsze”.
                    I jeśli wie, jakie życie jest dla niego życiem, a jakie „fabrykowaniem ekskrementow”. Więc jeśli wie, gdzie przebiega ta granica (ona może być płynna i cały czas się zmieniać) i wie, na jakie życie nigdy się nie zgodzi, żeby nie dać odebrać sobie resztek godności, człowieczenstwa (tu można wpisać jeszcze inne wielkie słowa…), to wtedy – skoro już wie, że NIE MUSI – uwalnia w sobie siłę do walki o życie.
                    U mnie tak to zadziałało w sytuacji, gdy miałam już swoje „dlaczego” nie chcę żyć i „jak” to zrobić, ta myśl, że wcale żyć nie muszę, że mam wybor, pozwoliła mi zostać po tej stronie. Ech, nie wiem, czy jasno się wysławiam, bo to taki paradoks – świadomość, że mam wybor życia lub śmierci, i że obie drogi sa rownie dobre albo złe, dodała mi sił do życia. Uwolniła mnie od jakiegoś okropnego ciężaru, wstydu, strachu, poczucia winy. Uwolniła mnie, sama nie wiem, od czego, ale bardzo dobrze pamiętam to uczucie ulgi i łzy, dużo łez.
                    Anno, też często nawiedzaja mnie myśli o nieistnieniu. Jak miałam naście lat przy życiu trzymała mnie świadomość, że jeszcze tyle przede mna i tyle może się zdarzyć. Po¼niej przy życiu trzymały mnie wspomnienia trudnych chwil, z ktorych udało mi się wyjść – na zasadzie – widzisz, można się wygrzebać z najgorszego doła.
                    Ale potem przyszedł taki moment, że nic już nie działało, a wspomnienia kolejnych dołow tylko mnie dobijały, bo ile razy można się podnosić z kolan?
                    I wtedy pomogła dopiero świadomość, że ani żyć nie muszę ani nie muszę godzić się na „fabrykowanie ekskrementow”.
                    I dlatego tu jeszcze jestem.
                    Nie wiem, jak to jest, gdy się ma kochajaca rodzinę i przyjacioł, bo ich nie posiadam. Jestem samotnikiem doskonałym, więc musiałam się wygrzebać z dna tylko ze względu na siebie. No, prawie. Bo mam pod opieka coś, co oswoiłam i odpowiedzialność za to coś i tego czegoś zaufanie do mnie, też mnie trzymały po tej stronie.
                    No i nie zamknęłam japy (to cytat z mojego tatusia, heh).

                    annaanna
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 448

                      Dziękuję,że nie zamknęłaś :rolleyes:

                      yucca
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 588

                        Anno, szanuję Twoje zdanie, wyznanie, ogolnie staram się szanować ludzi i ich poglady. Mi chodziło tylko o to jedno zdanie o prawdzie, jakie zacytowałam. I nie sadzę byś kogoś pouczała. Teraz rozumiem, że chodziło Ci o to, że nie zgadzasz się ze mna, a nie że to jest nieprawda w ogole. I wszystko jasne 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 42)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.