Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Obawy przed przyszłością Dziecka Niewidzialnego

Przeglądasz 3 wpisy - od 21 do 23 (z 23)
  • Autor
    Wpisy
  • Meliska
    Uczestnik
      Liczba postów: 98

      Dziękuję Ci za odpowiedź, to, co piszesz ma sens, problem tylko w tym, iż trzeba to poczuć, stać się dla siebie dobrym, współczującym. Stać się dla siebie takim dobrym rodzicem, którego zabrakło w dzieciństwie. Ja dziś rano zdałam sobie sprawę właśnie z tego, że cała ta złość, którą kierowałam w swoją stronę była skierowana na tą cześć mnie, która najbardziej cierpi. Dowalałam sama sobie i biczowałam się tak naprawdę a to, że cierpię, że się boję i w związku z tym, czegoś nie potrafię… nie potrafię wprowadzać zmian, takich, jak bym chciała, nie potrafię wielu rzeczy. Być dobrą dla siebie cały czas też nie umiem, wychodzi mi to tylko momentami. Muszę się uczyć właśnie w tych momentach, jak to robić, by później do tego wracać. Wczoraj, podczas sesji, popłakałam się. Prawie całą sesję leciały mi łzy. Czuję jakiś duży ból emocjonalny, kiedy zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, jakie mam myśli, co się ze mną dzieje. Boli to, że myślę, że nie zasługuję na dobro od ludzi, że myślę, że nie da się mnie polubić i zaakceptować. Próbuję to myślenie jakoś zmienić, ale wychodzi mi to bezskutecznie jak na razie. Chciałabym zmienić te przekonania… jednak nie wiem, jak to zrobić, by zacząć myśleć o sobie dobrze i być dla siebie łagodnym rodzicem, takim, którego brakowało mi w dzieciństwie tak bardzo. Przemawia do mnie filozofia wewnętrznego dziecka, które jest we mnie, jest moją integralną częścią i które potrzebuje teraz kogoś, kto się nim zaopiekuje, kto będzie dla niego dobrym i troskliwym rodzicem, który nie będzie się na niego złościł, gdy będzie smutne, gdy będzie płakać i gdy będzie się bać. Chciałabym tego się nauczyć, jak być dla siebie takim opiekunem, sama dla siebie, żebym nie musiała szukać opiekuna, ładować się przez to w często toksyczne relacje lub takie, w których partner będzie zimny i niedostępny, a na końcu porzuci. No i przestać się katować. Wczoraj np. popłakałam się na terapii, dziś mi za to jakoś wstyd. Dostałam przekaz w dzieciństwie, że nie wolno płakać, bo to oznacza słabość, zmniejsza moją wartość i wpływa na postrzeganie przez innych jako gorszej. I gdzieś tam, ta dziewczynka we mnie boi się płakać, by nie okazać słabości… Chciałabym jej pokazać, że może płakać, że to nic złego…

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 581

        Hej, Melisko,

        Z mojego doświadczenia wynika, że dobrze się sprawdza cierpliwość. To, że się mogłaś rozpłakać to jeden z kroków do tego zadbania. Za którymś razem wstyd z tego powodu będzie mniejszy albo zniknie i możesz nawet nie zauważyć, że zaszła jakaś zmiana, bo to się rozciąga w czasie. A potem będą pewnie kolejne kroki.

        Po dwóch latach terapii i już kilku latach po niej nadal nie zawsze mam kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Ale jestem już gotowy i jak nagle wczoraj coś mi wyzwoliło te emocje z domu rodzinnego, to nastawiłem ucha dla tego dziecka, gdy się odezwało. Nie wiem czy znowu się nie schowa, ale ja już na niego czekam i jestem uważny, i to pozwala mu miękko lądować w moich ramionach zamiast zderzyć się z niezrozumieniem i irytacją. Nie jestem w stanie tego przyspieszyć, bo do zbudowania zaufania potrzeba czasu. Pewnie znasz już tę opowieść, ale myślę, że warto ją sobie przypomnieć właśnie w kontekście cierpliwości i budowania relacji (także tej wewnętrznej):

        https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/saint-exupery-maly-ksiaze.html#f494

        Meliska
        Uczestnik
          Liczba postów: 98

          Dzięki truskawku. Pozwolenie sobie na przeżywanie pewnych emocji, stanów, jest u mnie czasem ciężkie, a właściwie go nie ma, bo z domu rodzinnego dostałam przekaz, że jeśli przeżywasz coś, okazujesz słabość i jesteś przysłowiową ciotą, która tylko się nad sobą użala. Mam być silna i nigdy nie okazywać słabości. I taka też stałam się w kontaktach z moim wewnetrznym dzieckiem. Oschła, zimna i wymagającą od niego. Wymagająca czegoś, czego ono nie jest w stanie zrobić, sprostać. Próbuję być łagodniejsza, ale nie zawsze wychodzi. Nie będzie wychodzić… Bo to proces. Proces nauczenia się tego, czego wcześniej nie doświadczałam.

        Przeglądasz 3 wpisy - od 21 do 23 (z 23)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.